Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zazdrość o byłego partnera.

Polecane posty

Gość gość

Witam. Nie bez powodu temat nazywa się jak się nazywa... Mam ogromny problem. Już sam nie wiem czy to tylko moje urojenia czy faktycznie coś jest na rzeczy. Może od początku. Jestem z dziewczyną od ponad 2 lat, ale znamy się już jakieś 7, oboje jesteśmy młodzi (ja 22, ona 20 lat), różnie nam się układa - raz lepiej raz gorzej, czasem większe konflikty i fochy, czasem jest idealnie i perfekcyjnie się dopełniamy i dogadujemy. Jesteśmy rożni bo ona jest bardziej przebojowa, chce być we wszystkich miejscach na raz, jak coś ja ominie to jest zła na cały świat, ja z kolei jestem bardziej typem introwertyka...Może nie całkowicie ale po prostu wole mniejsze grono zaufanych znajomych niż tłum obcych. Mimo wszystko po prostu czuję, ze to jest właśnie ta kobieta, z która mógłbym spędzić resztę życia, ponoć przeciwieństwa się przyciągają. ALE... w pewnym etapie naszego wspólnego życia zacząłem odstawiać rożnego rodzaju sceny zazdrości o kolegów. Czasem zachowywałem się jak obrażona dziewczynka, która nie dostała lizaka i robiłem durne awantury nie raz o nic. Teraz to widzę i jest mi wstyd za to jak beznadziejnie potrafiłem się zachowywać bo tak na prawdę w wielu przypadkach (choć nie wszystkich) nie miałem powodów do zazdrości. Przez moją głupotę prawie ją straciłem i nasze relacje znacznie się pogorszyły ale od pewnego czasu ogarnąłem się i myślę ze zachowuje się w stosunku do niej jak należny, ona tez tak myśli (a przynajmniej tak mówi). Uff trochę owijam w bawełnę ale po prostu chce bliżej przedstawić moja obecna sytuacje. Do rzeczy. Chodzi o byłego chłopaka mojej dziewczyny, który jednocześnie jest moim kolegą. Pech chciał ze jesteśmy z jednej "paczki" jednak z powodów prywatnych kolega musiał wyjechać na drugi koniec Polski co zakończyło ich związek. W okresie jego nieobecności, już po ich rozstaniu zbliżyliśmy się z dziewczyna do siebie i w końcu zostaliśmy parą. Teraz jednak zaczął się dla mnie koszmar i nie potrafię ogarnąć myśli. Powodem tego jest powrót kolegi po około 3 latach nieobecności... Wszyscy wychodzimy razem jak dawniej ale ja czuje potworną zazdrość o to wszystko co ich łączyło. Ba, nie tyle co łączyło co nadal łączy bo to od razu widać. Po prostu zacząłem się czuć jak przysłowiowe 5 koło u wozu... Sęk w tym, że jestem w 100% przekonany, ze ona mnie nie zdradzi. Chodzi bardziej o to ze czuję, ze się do siebie zbliżają a mnie powoli od siebie odtrąca, w grupie często chodzą razem, kawałek za grupa i rozmawiają, śmieją się i ja wiem że to nic nie znaczy... Przynajmniej dla niej. Któregoś dnia poszedłem z nim porozmawiać w 4 oczy o tej całej sytuacji. Powiedział, ze spokojnie, ona jest moja i nic ich nie łączy ale ze powoli zaczyna coś do niej na nowo czuć przez to jak się spotykają. Po czasie jednak zaczęli się spotykać tylko we dwójkę, problem w tym ze ona to ukrywała (może dalej ukrywa) przez moje ekscesy z przeszłości. Jakby zapomniała w momencie wszystkie dobre chwile, które po tym ciężkim dla nas okresie przeżyliśmy i o tym jak się zmieniłem (bo tak faktycznie jest). Wiem, ze nie jestem w stanie wymazać przesólcie i zaufania tak łatwo nie odbuduje ale jednak wszystkie jej koleżanki twierdza ze jestem super chłopakiem, zawsze mam dla niej czas i w każdej chwili możne na mnie polegać, ona też zawsze mówiła ze jestem najlepszym chłopakiem jakiego miała i ze docenia jak się dla niej staram i po prostu czuje ze mi na niej bardzo zależy i jest przez to szczęśliwa. Ale co mają słowa do realnej sytuacji? Ciągłe tajemnice i ukrywanie się sprawiają, ze ja po prostu nie potrafię jej zaufać mimo, ze bardzo tego chce. Ona nie rozumie ze przez te kłamstwa tylko mnie nakręca do zazdrości i awantur bo po prostu nie umiem powstrzymać w sobie emocji kiedy dowiaduje się od kogoś innego ze byli gdzieś tam i robili coś tam a ona nawet nie potrafi powiedzieć ze idzie się z nim spotkać. Przez to wszystko, ze nie mówi mi wszystkiego mam najczarniejsze scenariusze w głowie i nie umiem się skupić na niczym innym. Może to i mało męskie zachowanie ale niestety strasznie bardzo przywiązuje się do ludzi i jestem dosyć emocjonalny co idzie odczuć. W grupie dziewczyna zachowuje się względem mnie jak koleżanka, nie chce dać się nawet przytulić (chyba ze na przywitanie i pożegnanie) nie mówiąc o jakimkolwiek nawet najmniejszym buziaku w jego towarzystwie. Czuję że on widzi moją zazdrość i wykorzystuje ją na swoją korzyść, cały czas jest jak jej cień i chodzi za nią w każde miejsce. Cały czas ze sobą piszą nawet jak ona jest w moim towarzystwie to co chwile wyciąga telefon, żeby odpisać. Były też sytuacje z koncertów, w których czułem że mają się ku sobie i bawią się ze sobą a ja szedłem w odstawkę. Ona chyba już do końca nie wie czego chce, jakby to był taki okres próbny dla mnie i dla niego i ze wypadam w porównaniu do niego bardzo niekorzystnie w jej oczach (co prowadzi do jeszcze intensywniejszego pogorszenia samooceny). Po prostu mam wrażenie ze z nim przegrywam pod każdym względem i ze bylem dla niej tylko takim "pocieszycielem" albo "zastępca" na okres jego nieobecności. Było jeszcze więcej dość nieprzyjemnych dla mnie sytuacji ale nie będę wszystkich wypisywał bo po prostu jest ich zbyt wiele. Przepraszam za chaos w tej całej wypowiedzi ale po prostu mam mętlik myśli i nie umiem opisać słowami tego wszystkiego co się dzieje w mojej głowie. Czy ktoś mógłby w jakiś sposób skomentować to wszystko? Czy to ja mam problem ze sobą i z nią, czy faktycznie coś może być mocno na rzeczy i powinienem się faktycznie martwić? Nie umiem na ten temat już trzeźwo patrzeć więc proszę o jakieś konkretne opinie bo po prostu nie wiem co powinienem zrobić. Jestem w takiej sytuacji, ze cokolwiek bym nie zrobił to będzie źle... Zdystansuję się - wybierze jego bo poczuje ze mi nie zależy, będę wchodził jej w dupę i się starał - wybierze jego bo nie będę dawał jej przestrzeni, powiem mu ze ma spadać - wyjdę na najgorszego okrutnika i agresora. Z góry dziękuje za poważne i przemyślane odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W grupie dziewczyna zachowuje się względem mnie jak koleżanka, nie chce dać się nawet przytulić (chyba ze na przywitanie i pożegnanie) nie mówiąc o jakimkolwiek nawet najmniejszym buziaku w jego towarzystwie. " X :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×