Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak czesto odwiedza was rodzenstwo meza

Polecane posty

Gość gość

I czy jest to dla was denerwujace, czy raczej chcialybyscie by odwiedzalo was czesciej? Jaka czestotliwosc jest dla was optymalna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz na 2-3 lata, podobnie jak i moje. Jest OK, częściej też by mogli - lubimy się - ale odległość swoje robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy odwiedziny raz w w tygodniu lub raz na dwa tyg bylyby dla was do przyjecia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chyba żartujesz. Raz na miesiąc kawa. grill czy jakieś wspólne wyjście ewentualnie, ok. Ale co tydzień? Po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to po co? Zależy w jakich jesteście relacjach. Mamy np. przyjaciół, z którymi widujemy się 2-3 razy w tygodniu. A co do pytania to z rodzeństwem męża widzimy się u nas 2 razy w roku: organizujemy urodziny dziecka i nasze wspólnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2-3 razy w tygodniu. Razem prowadzą firmę, mieszkamy na sąsiednich ulicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz na dwa/trzy miesiące. Dzięki nas ponad 1000km. Lubimy się. Gdyby odległość była mniejsza, jak kiedyś to min. Raz w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż ma trójkę rodzeństwa. Na szczęście kilka razy do roku ktoś zajrzy. Co tydzień to nie wiem.. Nie zniosłabym chyba. Nie ma takiej opcji. Ja teściostwa i szwagierki mam dość ich obłudy, bracia mają własne życia to mi tak strasznie nie działają na nerwy (co nie znaczy że co tydzień bym ich chciała widywać) ale teściostwo i szwagierka to mnie okropnie denerwują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha jeszcze dla sprostowania. Mąż jest bardzo rodzinny i sam do nich jeździ co chwila więc tym sie zadowala i tam sie realizuje rodzinnie. Ja sie pojawiam średnio raz w miesiącu u nich i to wtedy kiedy jestem do tego w pewnym sensie zmuszona (Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wszystkich Świętych, urodziny teściowej, teścia, szwagierki, siostrzeńca, grill na który teść ciśnie itp) i prawie zawsze wracam wkurwiona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogole :-D moj maz odwiedza ich (sam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytam, bo juz nie wiem, czy czasem to ja nie przesadzam. Siostra meza zaglada srednio raz na dwa tyg. Kiedys bylo to raz w tyg. My mieszkamy z tesciowa, wiec chcac nie chcac musze to akceptowac. Nie ma szans, by spedzic niedziele osobno, bo mieszkamy na jednym poziomie, kuchnie mamy wpolna, wiec poniekad jestem zmuszona, by w tych spotkaniach uczestniczyc, zwlaszcza, ze siostra meza nigdy nie siedzi u tesciowej w pokoju, tylko w kuchni wlasnie. Troche mnie ona irytuje, bo wiecznie ma pretensje, ze my do niej nie przyjezdzamy, tylko ona ciagle musi. A my po prostu nie mamy takiej potrzeby. Owszem, w swieta sie odwiedzamy, ale nie mam ochoty na wieksza czestotliwosc i maz tez nie. Nawet mu nieraz kaze jechac do siostry, a on nie chce. Ona jest troche wscibska, musi wiedziec np jak nam idzie w interesach, a rownie dobrxe moglaby zapytac wprost ile mamy na koncie. Poza tym nie mam o czym z nia za bardzo rozmawiac, bo nawet od mojego meza, ktory ode mnie jest 5 lat starszy, jest starsza o 10 lat. Nie mam ochoty na te wizyty, ale musze je akceptowac, bo wiem, ze odwiedza tesciowa. To znaczy niby tak jest, a w rzeczywistosci wypytuje nas, co slychac i ciagle pyta, czemu nie przyjezdzamy. No ale po co, skoro wedlug mnie te wizyty jej i tak sa czeste. Stad ten temat, czy to czasem nie ja przesadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wyprowadźcie się na swoje to będzie problem z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, dodam, ze jej rozmowy z tesciowa dotycza glownie zycia mojego i meza. Naszych interesow, tego, co zamierzamy robic, czy nasze dziecko chorowalo, gdzie bylismy na wakacjach, itd. Tesciowa nie jest zla, ale jak to starsza osoba - musi wszystko opowiedziec, najlepiej o naszym zyciu, a ja tego nie lubie. Poza tym nawet, jak czegos nie wie, to sobie lubi dopowiedziec. Maz juz nieraz ja za to jej zmyslanie ochrzanil. Poza tym ma manie odpowiadania za mnie. Nawet, jak juz rozmawiam z siostra meza, to odoowiada za mnie tesciowa, co mnie denerwuje. Stad mam juz dosc tych wizyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odwiedza bo mieszkaja daleko i nir trafia do nas...cale 50km ....majac tv w domu ok 50cali pelno telefonow itp nie odkryli gps...mnie pasuje... Co ciekawe co centru. Handlowego jakies 8km ode mnie trafiaja bez problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widujemy się raz na 2 miesiące z powodu odległości, razem spędzamy wakacje, jakieś wyjazdy zagraniczne, mamy dzieci w tym samym wieku, więc się super dogadują. Jakby mieszkali blisko to nie miałabym problemu żeby widzieć się raz, dwa razy w tygodniu. Dzwonimy do siebie często. Ale my z mężem oboje jesteśmy bardzo rodzinni i w związku z tym, że mamy w pobliżu rodziców to odwiedzamy ich często lub zapraszamy na grilla, nasi rodzice się lubią i dogadują. Przynajmniej raz w tygodniu jednych i drugich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie nie. Jestesmy z mezem na etapie budowy domu, many stan zamkniety. Chcielibysmy miec drugie dziecko, ale dom tesciowej jest za maly, stad budowa. Tyle ze tesciowa jest starsza, przepisala dom na meza, ale jest on zobowiazany do opieki, co jest oczywiscie zrozumiale, wiec tesciowa idzie na nowy dom z nami. Nie kazdy, kto mieszka z tesciowa, jest tam na ladne oczy. U nas byla to tranzakcja wiazana. Mieszkamy na wsi, tesciowa nie jest w stanie robic juz wielu rzeczy, ktore wymaga prowadzenie domu. Jej maz nie zyje juz od 8 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z moim bratem spotykamy się jak go zaprosze, kilka razy w roku. Z siostrą częściej, ale też u mnie, bo ona nie lubi gości w domu, do mnie wpada spontanicznie jak jest w pobliżu albo w weekend na obiad, bo sama nie gotuje. Bracia męża przychodzą na zaproszenie na okazje, raz-dea razy w roku, ale widujemy się częściej u teściowej, z którą zresztą jeden mieszka z rodzina. I trochę Cię rozumiem, bo domyślam się, że nasze spotkania u teściowej, chociaż nie są częste, ale mogą irytować żonę mojego szwagra. Ja staram się nie naruszać ich prywatności, ale teściowa jak kiedyś zaszlismy od razu otwiera drzwi do pokoi, moje dzieci zachęca do zabaw tam, mówi że są u siebie. Dlatego chodzimy rzadko, bo nie czuję się sama komfortowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o to, ze corka ma nie odwiedzac matki, bo to jej sie chwali. Ale wkurzaja mnie jej ciagle dogadywania, ze tylko ona nas odwiedza. Jak maz nie byl jeszcze ze mna zonaty, to czesto zawozil tesciowa do niej. Wiec pewnie myslala, ze tak bedzie i po slubie, a tu guzik, no sam maz nie chce do niej za bardzo jezdzic. Poza tym denerwowalo mnie, ze ona nawet, jak wchodzila do nas do pokoju, ktory jest nasza sypialnia i pokojem dziennym w jednym to nigdy nie pukala. Innym znow razem, gdy wowczas moje 2- letnie dziecko bylo chore ( o czym wiedziala, tesciowa zdazyla ja poinformowac, jak tylko do nas przyjechala) i zrobilismy sobie we dwoje drzemke, to tak mocno zaczela walic w drzwi, ze dzieciaka mi obudzila i juz nie zasnal, pomimo zlego samopoczuvia. Gdybym byla sama, to po prostu zamknelabym dom i nikt by nam nie przeszkodzil. Nie moglam tego zrobic, bo tesciowa jest w domu i tak by otworzyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopóki mieszkasz u teściowej to nie masz co liczyć że sytuacja się zmieni. Szwagierka jeśli siedzi w kuchni to pewnie dlatego by się widzieć ze wszystkimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale to Twoje dzieci więc to ty im wyznaczadz granice w stronę dyscypliny, nie poluzowania. Chodzi mi o to, ze jesli u Ciebie w domu dzieci mają prawo mazać po scianach to nie znaczy, ze masz music tesciowa i szwagrostwo zeby dali Twom pociechom ronic to u siebie, ale juz w druga strone masz prawo decydować, czyli gdy tesciowa oznajmia Twoim dzieciom, ze maja prawo korzystac ze wszystkich pokoi, to korygujesz to stanowczo i natychmiastowo, ze wcale nie, bo w pokojach cioci i wujka nie wolno, bo ciocia i wujek to nie sa male dzieci zeby sluchac sie babci, to dorosli ludzie, ktorzy maja prawo do prywatnosci. Uwierz mi, ze zyskalabys w oczach szwagierki a tak to co z tego, ze Ci z tym zle skoro nic nie robisz, a w oczach szwagierki wychodzisz na bezczelne babsko ktore mysli, ze wszyatko wolno jej dzieciom. Niestety, takie odczucia zapewne zywi szwagierka nie tylko do tesciowej ale i do Ciebie i meza twojego, ze nie reagujesz, czyli masz ich za nic. Ja bym Cie znienawidzila za Twoja biernosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież siostra twojego męża przyjeżdżając do matki kest jakby u siebie . No ludzie !! Nie wyobrażam sobie żebym jechała do mamy czyli do mojego domu rodzinnego i musiała się ograniczać do siedzenia w w kuchni bo teraz tu rządzi bratowa !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle. Nie interesują mnie ci ludzie i nie jestem zbyt rodzinna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie. Mylisz sie. W przypadku gdybys byla splacona (czy to finansowo czy to poprzez odpisanie ziemi), a brat wlasnie wtedy ma ten dom juz na siebie, to ty NIE JESTES U.SIEBIE, I NIE JEST TO TWOJ DOM RODZINNY. A jesli te sytuacje opisala ta kobieta, ktora pisze tu juz dlugo i duzo, ta od sadu i malin, babci swojej i prababci, to zgodnie z tym co mowi, siostra zostala sowicie splacona zeby maz autorki tej wypowiedzi mial ten dom dla siebie. I nie dosc, ze niby ma go dla siebie, to jeszcze musial bratu odpisac polowe, gdzie brat mieszka sam na gorze, w sensie z zona i synem na 3 pokojach a oni sie kisza na dole na 2pokojach, w jednym z tesciowa, w drugim oni z dzieckiem. I jej maz wyszedl na tym najgorzej, bo cala opieka spadla na niego jesli chodzi o matke, stara chalupa, w ktorej nie ma miejsca na trzy rodziny, i oni teraz musza tak czy siak stawiac swoj dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GosiaMa
Bardzo lubimy się z rodziną męża, odwiedzają nas w co drugi weekend i bardzo miło spędzamy czas. W ten weekend planujemy grilla, będą kiełbaski, ziemniaczki pieczone a na przegryzkę ogórki konserwowe Krakus, moje ulubione. Nasze dzieci też dobrze ze sobą żyją więc tacy goście to sama przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I znowu baba od sadu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siostra męża z siostrzenicą i szwagrem nawiedzała nas codziennie, bo ciężko jej było z bardzo żywotną córeczką i nie miała nawet ja obiadu ugotować. Wyglądało to tak: wracaliśmy zmęczeni i głodni z pracy, syn ze szkoły, rozbieraliśmy się, wstawiałam obiad do podgrzania lub ugotowania i w tym momencie pojawiali się oni. Wyżerali nam wszystko i próbowali zrobić z mojego syna niańkę. Teraz już od kilku tygodni jest inaczej. Po powrocie z pracy zabieramy syna i idziemy do knajpki "kuchnia domowa", gdzie gotują smacznie i niedrogo (wykupiliśmy abonamenty). W trakcie obiadku zawsze dzwonią oni, że gdzie jesteśmy, bo są pod naszymi drzwiami. Informujemy ich więc, że jesteśmy na obiedzie, a potem idziemy na zakupy. Gdy wracamy do domu nikogo pod drzwiami nie ma, w domu jest cicho i błogo, syn może się uczyć spokojnie, nie wysłuchując wrzasków kuzyneczki, której np. ktoś nie pozwolił rysować na ścianie, albo walić lalką po meblu, a my możemy się zdrzemnąć, poczytać, poprasować, pooglądać telewizję, posiedzieć przy komputerach. Fajnie jest teraz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz na 3-4 miesiące. Mąż jeździ do rodziców i brata średnio 2 razy tygodniu sam. Moja siostra przychodzi jak jest okazja np urodziny, święta z prezentem dla córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaźnię się z jego młodszą siostrą, więc widujemy się często. Czasem co tydzień. Starsza mieszka na innym kontynencie, więc widzę ją dwa razy do roku, ale za to dzień w dzień, przez dwa tygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ra sama autorka od sady wrednej babci i starszej bratowej. Ostatnio widzialam ze juz na fb na jakiejsc grupie pisala ze bratowa przyprowadzila dzieciaka na antybiotyku. kobieto daj juz spokoj ile bedziesz o tym pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Historia jak z filmu. Bo aż wierzyć się nie chce. Poza tym, dlaczego w ogóle do tego doszlo? Jak doszlo? Jak dlugo trwalo? Czemu nie zaczęliscie robic im tak samo? Pomijajac takie najazdy, dlaczego w ogole pozwoliliscie zeby syn robil za nianke? Mowisz wprost "Wojtus dopiero wrocil ze szkoly, musi zjesc, odpoczac a potem odrobic lekcje, wiec potrzebuje ciszy i spokoju, dlatego nie wolno mu przeszkadzac". Ja tak zawsze mowilam o swoim synu, gdy roszczeniowi znajomi przyprowadzali swoje pociechy i mysleli, ze moj syn bedzie nianczyl ich na czas wizyty. Oj grubo sie pomylili, ten tekst mowilam bez ogrodek do tychże dzieci, albo do rodziców, ale im potrafilam.ostrzej "Wojtek jest zajety, ma swoje sprawy / ma duzo nauki / ma swoich gości / ma teraz spotkanie z kolegami na chacie dlatego nie bede mu psuc planu dnia". Do tego mamy pokoje zamykane na klucz, wiec syn sie zamykal i mial spokoj. A goscie ktorzy sie wpraszaja, odczuwali nasze niezadowolenie, po pierwsze, zero karmienia, tylko herbata, i nieprzerywanie domowych czynnosci, a jesli akurat trafiali na nasze zaplanowane wyjscie to mowilismy, ze wlasnie wychodzimy i absolutnie nie wystawimy kogos (bo to nieładnie, ktos sie z nami umowil, naszykowal przyjęcie, zarezerwowal wlasnie ten czas i go nie wystawimy bo bulibysmy istatnimi chamami / nie odwolamy rezerwacji / nie zrezygnujemy z kina gdy mamy juz zakupione bilety. Ludzie, asertywnosci wiecej. Wiadomo, ze jak kogos zapraszam to go ugoszcze, obsluze, ale nie nieproszonego natreta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×