Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malamigotka888

Czy da się zapomnieć o miłości swojego życia

Polecane posty

Gość malamigotka888

Nigdy nie wierzyłam w taką miłość prawdziwą i wszechogarniającą. Przed NIM byłam w dwóch związkach, paroletnich, ale zawsze czułam, że to nie to, że nie będę z nimi, że czeka mnie ktoś lepszy, wiadomo przyzwyczajenie, przyjaźń robiły swoje i tak trwałam w tych związkach, jednak zawsze się to w końcu rozpadało. Trochę przez moją obojetność. Aż poznałam jego. Nie do końca poznałam, bo znaliśmy się w czasach licealnych, on się odezwał nagle po latach, że może jakieś wyjście na drinka. Tak to się zaczęło. Ja miałam wtedy 28lat, on 32. Spotykaliśmy się codziennie. Nie mogliśmy bez siebie żyć. To z nim chciałam mieć dzieci, z nim spędzić resztę życia. Byłam tego pewna jak nigdy niczego w moim życiu. Przez cały jeden rok byłam szczęśliwa. Jak ja mogłam żyć bez takiego szczęścia - myślałam. Jeśli tak wygląda szczęście, to nigdy przed nim nie byłam w życiu szczęśliwa. Z nim po raz pierwszy w życiu przeżyłam orgazm w łóżku. Zbliżałam się do 30stki więc byłam pewna że niedługo będziemy mieć dziecko, o ślubie nie myślałam bo on nie uznaje tej instytucji i szanowałam to. I nagle bach. Koniec. Najlepsze, że zerwał ze mną na FB przez notkę rozumiecie to... Być dla kogoś wszystkim i nagle nikim ? Nie rozumiałam. Dzwoniłam, płakałam, dlaczego, jak to. On że wyjeżdza za granicę tu nie ma pracy dla niego, a związek na odległość nie wypali, a jakbym chciała z nim pojechać to też dla mnie niedobrze, bo to nie dla mnie praca fizyczna. Próbowałam go przekonać, że na odległość też się da, że wiele par tak robi, że mogę pojechać tam, najwyżej wrócę, jak mi się nie spodoba. Nie przekonałam go. To był chyba pretekst. Ale dlaczego to zrobił. Złamał mi serce. To było w listopadzie 2017. Przez cały listopad dzwoniłam jak idiotka. W grudniu powiedziałam koniec. On się nie odzywa w ogóle od tamtego czasu. Nie wysłał życzeń na święta, urodziny nic... A ja nadal za nim płaczę. Nic nie ma sensu, wstaję z łóżka i pytam się w myślach jak ja zdołam przeżyc bez niego moję życie... Nie zakocham się, nie będę miała dzieci. Nie wiem co robić, umawiać się z innymi? Chętnych mi nie brakuje, ja mam już 30lat, co dodatkowo mnie dołuje bo weź tu kogoś znajdź w tym wieku. A nawet jak znajdę, ja nie chcę... Czy da się zapomnieć? Kiedy to przestanie boleć? Już pół roku za nim płaczę, a ból tylko nieznacznie się zmniejszył. To juz zaczyna być żałosne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wygląda na to ze to był pretekst żeby z Toba zerwać, no przecież moglas z nim wyjechać i niekoniecznie do fizycznej pracy, mogłabyś znaleźć inna. On Cie nie kochał, gdyby kochał to szukalby sposobu a nie powodu, jak tos ie mówi... Z czasem zapomnisz ale nie możesz juz nigdy miec z nim kontaktu. Czas leczy rany, zobaczusz ze powoli będzie coraz lepiej i powinnas być otwarta na nowe znajomości, bawić się, bywać wśród ludzi żeby odwrócić uwagę od czarnych myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×