Wkurzająca szwagierka

Wszystko zaczęło sie od naszego ślubu. Wymyślała oczerniające mnie historie i opowiadała rodzince, jaka ja jestem zła. A gdy przyszła pożyczyć pieniądze od nas, to patrząc prosto w oczy kłamała, że to ktoś inny mówił, a nie ona. Jak mąż potrzebował od niej pomocy, to wystawiała mu cenę za jaką może mu pomóc. Chyba nie tak wyglądają relacje w rodzinie, zwłaszcza, że to jej brat i gdy ona potrzebowała pomocy od niego, to nie prosił o zapłatę. Nawet nasze życie próbują kopiować. Gdy kupiliśmy sobie auto, to oni po trupach wzięli pożyczkę i też musieli kupić. I to chwaliła się jak małe dziecko, że ma lepszy samochód od nas. Następnie oznajmiliśmy podczas świąt, a więc i ona była, że budujemy dom. To co ona zrobiła? Wysłała męża za granicę i za tydzień dzwoni, że ona też bedzie się budować. Jeszcze dzwoniła po swojej rodzince i wypytywała każdego, skąd my w ogóle mamy pieniądze. Wtf?? Ostatnio to już prawie wybuchłam. Zadzwoniła do mojego męża i mówi mu, żeby był kierowcą na imprezie, bo obcemu będzie musiała zapłacić, a on nie weźmie nic. No serio? Dla niej tylko kasa się liczy, nawet potrafi każdemu wyliczać ile kto ma pieniędzy na miesiąc. Czasem się zastanawiam, czy nie ma mojej kopii rozliczenia PIT :D Nie utrzymuję kontaktów z nią, no chyba, że czegoś ona potrzebuje ode mnie, to wtedy zadzwoni. I tu w końcu moje pytanie. Czy dopóki do mnie osobiście się nie pluje, to nie wkładać kij w mrowisko? Czy może w końcu powinna usłyszeć ode mnie kilka słow? Czekam na Wasze opinie i złote rady. A może ktoś z Was ma podobną sytuację?

Ja myślam że mam patologiczna rodzinę :D współczuję wam chorych relacji. To chyba wynika wszystko z ograniczenia umysłowego albo nie wiem już sama. Skąd wy się bierzecie?