Nie jestem gotowa na pierwszy raz

Witajcie, mam 19 lat, jestem z chlopakiem od 2 lat, on ma 25 lat, jeszcze nie uprawialismy seksu, strasznie boje sie bolu, krwawienia, no jednym slowem nie czuje sie gotowa. Widze ze jemu bardzo na tym zalezy, nalega na mnie, mowi ze jestesmy ze soba juz dwa lata, ze za dlugo juz czeka na seks, ze mnie bardzo kocha I chcialby to juz ze mna zrobic. Slysze to ciagle, a ja po prostu nie czuje sie gotowa kocham go z calego serca I chce z nim spedzic zycie, ale jest we mnie jakas blokada, ja uwazam ze mamy czas na seks, on natomiast ze ma swoje potrzeby, ze juz nie moze wytrzymac bez seksu. W niedziele mam do niego jechac I juz wiem ze bedzie nalegal...., myslalam sobie zeby juz to zrobic dla niego, dla swietego spokoju.... Poradzcie mi cos.... Pozdrawiam

Ja miałem podobnie!! Zanim pierwszy raz współżyłem z moją dziewczyną czekałem prawie 2 lata. Nie namawiałem ją na sex. Czekałem aż będzie gotowa aż przyjdzie odpowiedni dzień i pora. Opłaciło się nasz pierwszy sex był cudowny dla nas obojga. W tym dniu mogliśmy pozwolić sobie na wszystko. Nigdy nie zapomnę pierwszego seksu szczególnie chyba dlatego że finiszowałem głęboko w jej wnętrzu. Sama chciała bym w niej zakończył.

Ty czekales, nie naciskales na nia...

Ale w końcu się doczekał. Musisz sama zdecydować i podjąć jakąś decyzję. Bo partner może w końcu zwątpić czy doczeka się kiedykolwiek. Albo jak jest sensowny to upoluje go inna.

Tylko raz spytałem czy jest gotowa na sex gdzieś po 7 miesiącach. A że nie była gotowa nigdy nie nalegałem. Wystarczyło mi to że mogliśmy się poprzytulać. Wielokrotnie spaliśmy razem nago To nam wystarczało. Bardzo na niej mi zależało i bardzo ją też kochałem dlatego czekałem .

CDN Jeśli ją naprawdę kocha powinien czekać tak długo aż Ona będzie gotowa. Jak do tej pory widać że jemu na niej zależy bo nie każdy facet potrafi tak długo czekać,

Ile facet może czekać, przecież to niezdrowe... Chyba, że ma kogoś na boku albo ręka :O

Zacznę od tego, że kobiety mają przej̣ebane. Wiecznie się czegoś boją a to że nie są ładne, po pierwszy raz, który na wszelaki sposób sobie wyobrażają a tu tylko pęka cienka czerwona nić i po sprawie. Rodzenie to jest dopiero poważna sprawa. Ale wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Widocznie jeszcze nie jesteś na tyle ciekawa, by zobaczyć jak to jest naprawdę. Dwa lata, bez rucḥania? To prawdziwe wyzwanie dla Twojego chłopaka. Ale proszę nic nie rób bez własnej woli. Nikt Ci nie pomoże, bo każdy miał swoje przygody i do tego dorastał.

Dziękuje Wam za odpowiedzi, wszystkie przeczytalam dwa razu...

Przeczytaj i moja.Lepiej poczekac do slubu, uniknie sie wykorzystania i porzucenia i niechcianej ciazy.Mlodziutka jestes, a to niekoniecznie ten jeden jedyny, w zyciu jeszcze sie duzo moze zmienic, a uzywanego towaru sporo mezczyzn nie chce.Jesli cie rzuci, to tak naprawde nigdy nie kochal A prawda ze kobiety maja przejebane, musza dawac ze strachu ze ich ukochany porzuci, bo nie wyobrazaja sobie bez niego zycia.a on niestety wyobraza sobie bez niej zycie.Nie daj sie zastraszyc, jak chce sie napic piwa to niwch kupi caly browar (pierscionek i data slubu)

Jak będziesz dalej zwlekała to on straci cierpliwość znajdzie jakąś starszą na ruchanko, albo będzie sią rozglądał za inną.

Seks to nie tylko pełny stosunek. Jest całe bogactwo form pośrednich, zadowalających kochanków a nie powodujących tych (jakże czsto urojonych) "bólów i krwawień". Jeżeli na to też nie jesteś gotowa to moim zdaniem jest problem. Natomiast jeżeli spróbujesz to możesz znaleźć kompromis, ktory zadowoli was oboje. Będzie wilk syty i owca ( znaczy błona) cała.

Chłopakowi wystarczy jak się zabawicie oralnie, możesz mu robić dobrze ręką i są też inne bardzo fajne zabawy. Jeśli się boisz i myślisz że będzie bolało to nie rób tego bo jesteś negatywnie nastawiona. PS. Dziwią mnie te wszystkie komentarze na temat pękania błony. Miałem szczęście rozdziewiczyć dość dużo dziewczyn, i wiem że ból nie jest z powodu przerywania jakiejś błonki (której już może nawet nie być) tylko boli sama penetracja, penis wsuwa się do pochwy i to boli,