Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wątpliwości w związku:(

Polecane posty

Gość gość

Tak jak w temacie ostatnimi czasy mam mnóstwo wątpliwości co do mojego związku. Oboje mamy po 22 lata. Mam wrażenie, że nasz związek już się w jakimś stopniu wypalił (jesteśmy ze sobą prawie cztery lata). Mamy chwile kiedy wszystko jest okej,jest czuły i miły ale są też takie, w których zastanawiam się dlaczego z nim jestem. Ja studiuje on studia rzucił jeszcze na 1 roku i pracuje i bardzo często nie możemy się na tej płaszczyźnie dogadać. Mi bardzo zależy na moich studiach, dodatkowo uważam, że jestem osobą wrażliwą i czasami jakieś niepowodzenie potrafi mnie doprowadzić do płaczu. Nie będę się tutaj rozpisywać na temat szczegółów. Problem jest w tym, że on nie potrafi mnie wspierać. Jedyne co mi może powiedzieć to "zaliczysz w drugim terminie"; "poprawisz" i tyle... Jest mi w takich sytuacjach strasznie smutno i czuję się samotna. Ostatnio nawet doszło między nami z takiego powodu do sprzeczki, w której stwierdził, że "wyolbrzymiam" i "nie wiem co to prawdziwe problemy". Mimo, że jesteśmy w tym samym wieku to mam wrażenie, że on uważa się za wielce dorosłego (bo rzucił studia i pracuje za niecałe 3000) i przez to bagatelizuje moje problemy, co bardzo mnie boli, bo widzę po sobie, że potrzebuje wsparcia. Kolejnym problemem jest to, że jest on strasznie zmienny a nawet nazwałabym go po części hipokrytą. Oboje mamy ze sobą pewne problemy natury psychicznej z czym on cały czas się leczy u specjalisty. Często o tym rozmawiamy, pewnego dnia zasugerował, że on też chciałby mi jakoś pomóc i mnie posłuchać, zamiast tylko ja mu pomagam. Zaczęłam mu więc opowiadać o moich problemach (przeszłam kiedyś poważny epizod anorektyczny- moja waga w najgorszym momencie sięgnęła 41 kg) i kolejny raz musiałam pogodzić się z tym, że on po prostu nie potrafi mnie pocieszyć ani powiedzieć nic na ten temat, więc typowe dla mnie było, że więcej o tym nie mówiłam. Przez jakiś czas było dobrze aż do następnej sprzeczki, kiedy znowu zarzucił mi, że ja jemu o niczym nie mówię - odpowiedziałam mu wtedy wprost, że robię to bo sam mi powiedział, że ja przesadzam/wymyślam sobie, przez co go tylko jeszcze bardziej rozdrażniłam. Często on sam zachowuje się tak, że doprowadza mnie do płaczu. Dobrze wiedział o moim problemach z jedzeniem z przeszłości a mimo to potrafił mi przez dłuższy okres kilka razy dziennie wypominać, że przytyłam i jestem gruba aż do momentu kiedy nie dałam rady, coś we mnie pękło i popłakałam się środku rozmowy. Usłyszałam, że przecież to oczywiste, że on tego nie mówił serio i jakbym mu się nie podobała to by się ze mną nie spotykał. Więc po co to całe gadanie? Ano dla żartu. (!) Natomiast jakiś czas po tym zaczęłam się troszeczkę odchudzać, co bardzo mu się spodobało, bo mówił, że strasznie przytyłam w udach i pupie, po czym zaczął mnie chwalić jak teraz po przytyciu wyglądam super i jak prawdziwa kobieta, bo mam teraz piękne biodra i pośladki. Nie potrafię za nim trafić, tak, że aż mnie to wkurza. Inna sytuacja tego typu, jesteśmy na spacerze i przechodzimy przez uliczkę domków jednorodzinnych - strasznie mu się podobają, mówi, że taki kiedyś kupimy i będziemy sobie mieszkać, zaczyna oppwiadać o ślubie i wspólnyn życiu. Innego razu kiedy ja żartem rzuciłam coś o zaręczynach on odpowiedział mi "no już byś chciała", "ślub to dopiero po 30stce"... Mam wrażenie, że jestem też z tego związku niezadowolona, bo na prawdę słyszę jak wyglądają związki moich przyjaciółek - pomimo długiego stażu nadal mają jakieś niespodzianki. I nie mówię tu o jakichś wyrafinowanych prezentach czy wielkich zakupach, ale o jakiś drobiazgach - kwiatku na dzień kobiet czy bez okazji. W naszym związku nawet, gdy przychodzi jakaś okazja to nie jestem zaskakiwana a czasami nawet sama sobie muszę wybierać prezent, bo on nie wie... Powiedzcie mi czy ja wymagam za dużo? Czy to ze mną jest coś nie tak? Wiem o sobie, że jestem bardzo wrażliwa i płaczliwa, staram się to zmienić, jednak ostatnimi czasy mam wrażenie, że ten związek wpędza mnie w jeszcze większy dół emocjonalny. Proszę powiedzcie, jak to naprawić...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie ty jesteś od naprawiania i dobrze to wiesz, wszystko co napisałaś i czego od niego oczekujesz jest normalne a on niestety nie spełnia się w roli, w której powinien. Moje zdanie jest takie, że mężczyzna, który nie potrafi i nawet nie stara się wspierać dziewczynę jest nic niewart. :) No niestety. Nawet nie napisałabym, że to jeszcze dzieciak, bo ma 22 lata, to nie zależy od wieku, on po prostu chyba taki jest i tyle. Nie chciałabym być na twoim miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musisz się zmieniać, masz powody do niezadowolenia. Tak się dobraliście, na zasadzie przeciwieństw. Jak masz liczyć tylko na siebie, to po co ci ten chłopak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×