Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Teściowa zarzuca mi, że głodze jej syna

Polecane posty

Gość gość

Cześć, umieszczam ten post w dziale wychowanie dzieci, bo mam wrażenie, że teściowej wydaje się, że nadal ma 5 latka pod opieką. Na wstępie chce nadmienić, że ja mam 21 lat, a narzeczony jest ode mnie x2 starszy. Wydaje mi się, że to ma znaczenie, bo nie jest to smarkaty 20 parolatek jak to faceci bywają. Ślub mamy niedługo, wiec okreslam te kobiete tesciowa. Zaczne od tego, że teściowa od początku wiedziała, że nie jem miesa i praktycznie nabiału (względy głównie zdrowotne, ale tez empatyczno obrzydzające). I nie było z tym większych jakichś cudów. Ot kilka razy coś próbwała kąśliwie mi dopiec, ale partner szybko ją sprowadził do parteru i na tym się skończyło. Sprawa przybrała na sile, gdy Marcin (bo tak ma na imie) zaczął mieć problemy ze zdrowiem. Ospałość, dolegliwosci od strony ukladu trawiennego etc. Sprawdziliśmy chyba wszystko co możliwe, mial dziesiatki badan i nie wyszło nic niepokojącego oprócz lekko podniesionych watrobowych. Wtedy ja zaproponowłam mu 30dniową diete eliminacyjną. Na początek poszedł nabiał, było lepiej, ale nie do konca, wiec stwierdził, że wyrzuci jeszcze mięso. Po ok 5 tygodniach objawy ustały. Przy którejś rozmowie wyszło, że partner ma problemy z wątrobą i oczywiscie chciała go zaciągnąć do lekarza po leki i na rosołek, który na pewno pomoze. Odmowa spotkała się z wielką obrazą. Kilka tygodni pozniej wprosiła się do nas na "niedzielny obiadek" no i piekło zawrzało. Jakoze ja nie mialam zamiaru robic pod wielką dame dworu schaboszczaka to zrobilam to co mi zwykle jemy na obiad. Wegansko. I się zaczeło. Czemu bez mięsa, że Marcinek jest mężczyzną i MUSI je jeść, że to moja wina, że ja go ZMUSIAŁAM. A cherry on top było, że przeze mnie schudł i że go głodze. Nieważne było, że moja inicjatywa wróciła przywróciła mu poprawne wyniki wątroby i, że sam "poszkodowany" próbował utemperować matke. Każdy nasz argument był sprowadzany do tego, że studiuje psychologie i piore mu mozg. Plus to, że schudł i niewazne było to, że wreszcie mogl wrocic na silownie, bo mial w koncu sily na jakakolwiek aktywnosc fizyczną. Wyszła wielce obrazona, ze jak to jej syn nie stanal po jej stronie. Teraz każde nasze spotkanie (nawet przypadkowe) konczy sie przytykami w moją strone, w strone mojego wyksztalcenia i wagi (jestem tzw skinny przez taniec). Mam wrazenie, ze nie dotarłoby do niej, ze to dla dobra Marcina nawet jakby potwierdzil to lekarz. Dorosło to już do takiej rangi, że partner nawet telefonów nie odbiera od niej, bo ma dość. Ja, mimo ze jestem pewna swojej niewinnosci czuje sie winna, ze do tego doszło, bo wczesniej mieli dobry kontakt. Nie umiem patrzeć jak dwoje bliskich ludzi sie kloci i to przeze mnie. Płacze po nocach i coraz mniejszą mam ochote na ten slub jak mam rozdzielac rodzine. Ba, boje sie nawet tego, ze sama taka bede dla wlasnych dzieci. Mam wsparcie w partnerze , ale to mnie wszystko przerasta :( Co zrobić by jakoś załagodzić ten konflikt? Naprawde nie chce by tak to wygladało. Na początku sama mialam obawy co do tego zwiazku ze wzgledu na to, ze on jest starszy, a ja bede miala latke blachary i pijawki. Chodził za mną, zapewniał, że murem za mną stanie zawsze i do sądu pośle wszystkich, którzy będą mnie oczerniać. I nie powiem jest tak od poczatku. Nigdy mnie nie zawiodł, ale te wyrzuty są dla mnie już nie do zniesienia. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ty winna ich konfliktu, tylko ona sama, bo to nie ty podjudzalas jego lub jaja, na siebie wspólnie, tylko ona sama zaczela konflikt. Co chcesz zalagodzic? Toz nie ty jestes tu agresorem, ani nie ty strzelasz fochy i urzadzasz teatrzyk, to co ty chcesz w sobie zmieniac? Ty nic juz tu nie zdzialasz, bo chocbys zaczela zrec mieso, gotowac misiowi rosolki, sama przytyla, i powiesila firanki u.siebie w domu jak sobie życzy tesciowa, to i tak bedzie, ze jesteś niewystarczajaco dobra, bo za gruba, bo nie o tej godzinie misiowi pod nos podstawiasz talerz, bo i tak nie taki rosolek jak ona potrafi, bo i tak firanki krzywo sa przypiete. Zyj swoim zyciem, zgodnie ze swoim charakterem, checia, potrzeba, nie zmieniaj sie, bo ktos ma jakis problem. To jej problem, nie twoj. Wrzuc na luz kobieto. Niczemu nie jestes winna, to napastnik musi przepraszac a nie ofiara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bierz tego ślubu, bo co będzie jak urodzi się dziecko i walnie zielona kupkę, wpadniesz w depresję, takie problemy to mają 5 latki, spierdalaj debilko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie provo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby nie ja musze przepraszać i nigdy tego nie zrobiłam, bo i nawet partner by mi nie pozwolił, ale jakoś nie moge patrzeć na to, że własna matka odcina sie od syna przeze mnie. Początek był naprawde ok, nawet razem jechalismy do Włoch :/ Teraz jej tak odwaliło. Nie wiem co o tym myśleć. Nigdy w zyciu bym jej nie podejrzewała o bycie taką francą i to z powodu diety. Próbowałam wielu sposobów by jakoś do niej dotrzeć na spotkaniach. Partner mówi, że nie warto, ale mnie to i tak boli mimo wszystko :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie prowo. Zawsze mnie dziwiło jak na praktyach przychodzily do mnie kobiety z takimi problemami i im potrafilam doradzic. Sobie nie. Wyrzuty sumienia mnie zżerają. Podświadomie wiem, ze to manipulatorka, ale jezdzi po mojej empatii :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, rusz mozgiem. Nie przez ciebie sie odcina od syna, tylko przez swoj apodyktyczny narcystyczny charakter, przez swoje fochy, kaprysy. Nie schlebiaj sobie, ze przez ciebie :), serio, byloby tak samo w przypadku gdyby twoj partner byl z kimkolwiek innym, z gruba karynka, z piekna angela, z niesmiala zosią, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem z tym, że partner długo nie miał kobiety, skupiał sie na karierze, a w poprzednich zwiazkach nie było z nią takich problemów. Ciezko jest nie myslec, ze to nie przeze mnie skoro dla innych była miła. Dla mnie na początku też, a teraz tragedia :( Jak my mamy ją zaprosić na ślub skoro tam też może być taka afera? (gdzie większość naszych gosci podziela nasze kulinarne wybory i je tak samo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To tylko z siebie samej zrobi wariatke niezrownawazona psychicznie jesli zrobi afereo zarcie. Nie przejmuj sie, ja bylam na takim weselu, gdzie ojciec panny młodej zrobil taka afere, awanture i z kims sie pobil (gdzie on byl napastnikiem), ze mlodzi ani przez chwile sie nie zastanawiali tylko wezwali policje, ojca mlodej wyprowadzil mlody z kuzynami i kolegami i trzymali go na zewnątrz dopoki nie zgarnela go policja na tzw "dolek". Jak ta wariatka zacznie byc agresywna, krzyczec, rzucac czyms, obrazac was, to wzywacie policje i ja zabieraja, trudno, takie sa konsekwencje wlasnej gupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, z tym, że to nie było wasze wesele, więc nie odebraliscie tego tak personalnie jak mlodzi. Taka gesta atmosfera potrafi rozwalic najlepsze przyjecie. Plus problem u nas pojawia sie taki, że wesele bedzie na wyspie. I pozniej co z taka awanturnicą zrobić. My wszystko mamy dopiete na ostatni guzik i chcemy by to sie odbyło w jak najlepszych humorach. A tu wszystko moze przez jedna osobe runac. Nawet tesc nie jest jej w stanie przemowic do rozumu, bo zaraz problemy ze jemu tez mozg wyprałam :o Wiem, ze to podle, ale jesli dojdzie do tego slubu to rozwazam opcje po prostu solowego zaproszenia dla tescia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×