Gość Bryczka fabryczka Napisano Czerwiec 15, 2018 Cześć, mam pewien problem. Sprawa ma się tak, że od czterech lat jestem z moją dziewczyną, jest świetna, inteligentna, wrażliwa, piękna… Strasznie się lubimy i dobrze nam się układa. Oczywiście czasami mamy drobne sprzeczki, ale to chyba jak każdy. Ogólnie jest bardzo dobrze. Za wyjątkiem pewnej sytuacji. Jakieś trzy tygodnie temu rozmawialiśmy o pewnej „interwencji” policyjnej. Bardziej była to żenada niż interwencja, policja nie radziła sobie z przestępcą i kompletnie nie mogli go spacyfikować. Był to słynny przypadek z Gdyni. Tutaj link do całej akcji https://www.youtube.com/watch?v=N6z2EKsC9Dc Śmialiśmy się z tego i rozmyślaliśmy jak stworzyć policję skuteczniejszą od obecnej i co spowodowało tamtą sytuację. Wypaliłem, że kobiety nie powinny być w policji, bo są za słabe, za delikatne. Mówiłem, że para mężczyzn szybko by się z nim rozprawiła i byłoby po kłopocie. Moja druga połówka zdecydowanie się ze mną nie zgodziła. Nie zgadzała się z tym, iż kobiety są słabsze i delikatniejsze. Sądziła, że mogą być w policji. Trochę ją wyśmiałem. Ona powiedziała, że jak sądzę, iż kobiety są słabe to na pewno ją pokonam. Ona bowiem jakoś wybitnie silna nie jest. Ćwiczy, zdrowo się odżywia ale nie przekracza granicy „normy”. Nie jest sportowcem. Ja natomiast jestem dość wysportowany. Regularnie biegam a mój rekord to 15 km. Chyba nieźle. Myślałem, że jestem od niej silniejszy i pokonałbym ją łatwo. Chyba z tego powodu odrzuciłem jej propozycję. Ona zaczęła „Tia… Nie chcesz walczyć bo boisz się, że dostaniesz lanie od dziewczyny.” Zdziwiłem się, że tak jej na tym zależało. Jest ode mnie mniejsza o głowę, lżejsza o kilkanaście kilogramów. W końcu się zgodziłem. Myślałem, iż ją pokonam, a potem niby przypadkiem jakoś się wyswobodzi i mnie pokona. To byłoby rozwiązanie najlepsze, pokazałbym, iż jestem silniejszy i mogę ją obronić, a jednocześnie wyszłoby dość romantycznie. Przystałem na walkę i pokonała mnie w jakieś pięć sekund. Na początku usiadła na mnie tak, że nie mogłem się ruszyć. Jej nogi były na moich rękach i przyciskały je do sofy, bo walczyliśmy na sofie. Potem położyła dłonie na udach i uśmiechnęła się tak jak tylko kobiety mogą. „Oj… chyba Cię unieruchomiłam…” powiedziała i zaśmiała się ponownie. Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Siedziała tak z minutę i cały czas się śmiała. Potem zapytała czy kobiety są słabsze. Ja nic nie odpowiedziałem i próbowałem się wydostać. Nie mogłem, przyciskała mnie całym swoim ciężarem. Wreszcie położyła się na mnie i zaczęła dusić pod swoimi piersiami. Nie powiem, na początku było nieźle. Było seksownie. Potem jednak zacząłem czuć duszności i zaczynało brakować mi powietrza. Zsunęła łydki z mych rąk i starałem się ją przewrócić na bok albo odepchnąć do tyłu. Chwyciłem ją za brzuch, za nogi, chyba za wszystko. Ona ani drgnęła. Wreszcie ponownie usiadła na mnie, ja znowu nie mogłem się ruszać, i powiedziała, że jeśli powiem, iż jestem od niej słabszy i błagam o wybaczenie ona mnie uwolni. Nie miałem już sił więc się zgodziłem. Ona zeszła ze mnie i zamierzała stanąć. Siedziała na sofie i zbierała się do wstania. Ogarnęła mnie myśl, że chwycę ją i pokażę, iż jestem od niej silniejszy. Chwyciłem ją za szyję i za talię. Położyłem ją na plecach i przytrzymałem ręce. Powiedziałem, że nie jestem taki słaby jak sobie myślała. Ona zgięła lewą nogę i położyła mi ją na prawym ramieniu. Potem zgięła prawą nogę i dała ją pod prawą rękę. Zgięła obie nogi i wylądowałem twarzą na sofie. Gdybym wstał złamałbym sobie rękę. Ona ułożyła mi rękę na plecy, cały czas trzymając na niej nogę. Wbijała mi ją w kark, nie mogłem wstać jeszcze bardziej. Potem usiadła mi okrakiem na plecach i powiedziała, że nie jestem tak słaby jak myślała – jestem słabszy. Chciałem jeszcze bardziej zapaść się pod ziemię; nie pokonałem jej nawet z zaskoczenia. Ona sprawiała wrażenie jakby się w ogóle nie starała. Jeszcze była przy tym niesamowicie pogodna. Gdyby na tym sprawa się skończyła to jeszcze bym przeżył. Każdy się kiedyś skompromitował. Teraz jednak ona ciągle na mnie siada, unieruchamia, dusi… Ale nie robi tego brutalnie. Gdy zaczynam czuć się źle przestaje dusić i tylko na mnie siedzi. Zazwyczaj robi to gdy jest skąpo ubrana. Próbuje się uwolnić, a ona mnie przedrzeźnia „No próbuj, próbuj… Może kiedyś Ci się uda” Nikomu o tym nie mówi, nie robi tego przy kimkolwiek prócz mnie. Gdyby chciała mogłaby mnie zabić. Tylko by usiadła na mojej piersi i zakryła rękami nos i usta, zacisnęła uda na mej głowie, usiadła na mojej twarzy… Mogłaby mnie udusić. Nie wiem co zrobić żeby przestała. Mówiłem jej to wielokrotnie, a ona mówi, że przecież nic złego mi się nie dzieje. Twierdzi, że tylko się bawi. I proszę, nie piszcie, że powinienem ją rzucić, czy powiedzieć o tym policji. Ona jest wspaniałą kobietą. Planujemy się ożenić, założyć rodzinę i być z sobą do końca. Bardzo się kochamy, a ona nie jest brutalna. Nic mi nie grozi, to nie jest sprawa bezpieczeństwa tylko honoru. Jestem od niej silniejszy, bardziej wytrzymały, walczyłem kilkakrotnie w późnym liceum i na studiach. Większość potyczek wygrywałem, a ona pokonuje mnie od niechcenia. Jeszcze zapomniałbym wspomnieć o pewnej rzeczy. Od kiedy ją poznałem miała bardzo masywne uda i łydki. Nie grube, ale masywne. Trochę nieproporcjonalne do reszty ciała. CO ROBIĆ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach