Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eriuuu

jestem załamana i prosze o wsparcie, (nie)zerwanie

Polecane posty

Gość eriuuu

Mojego chłopaka znam ponad rok, w związku jesteśmy od pół roku, wcześniej się kolegowaliśmy, potem spotykaliśmy. Było mi z nim dobrze, zawsze o mnie dbał i się troszczył. Jedyne co miałam mu do zarzucenia to że był mało wylewny w słowach jeśli chodzi o uczucia. Parę razy na miesiąc się z nim kłóciłam co kończyło się moim obrażeniem i cichymi dniami, (zazwyczaj o pierdoły). Z początku odrazu, potem po paru dniach on zawsze pierwszy się odzywał nawet gdy był tak naprawdę bez winy i wyciągał rękę. Czepiałam się wielu rzeczy. Z drugiej strony potrafiłam tez być dla niego kochana, czuła, sprawiać mu radość i dawać szczeście. Ogólnie było nam dobrze, planowaliśmy wiele rzeczy, byłam pewna że to miłość na zawsze. Bardzo go kocham i jest dla mnie wszystkim, on powtarzał mi to samo. Do pewnego dnia kiedy się wypalił. Nie spodobało mi się jego zachowanie, zaczęłam krzyczeć na niego i ostatecznie wyszłam trzaskając drzwiami (głupia, z nadzieją, że jeszcze za mną poleci). Jak zwykle odezwał się po paru dniach czy mi przeszło, tak przeszło i żałowałam. Spotkaliśmy się z mojej inicjatywy. Usłyszałam wtedy słowa że dla niego związek jest bezsensu, że go poniewieram, że on to znosi ale już tego nie wytrzymuje, że on tego nie chce. Zaczęłam go przepraszać i mówić mu żebyśmy się postarali, że obiecuję poprawę nad sobą. Ostatecznie zgodził się, ale bardziej z tego względu że mieliśmy na zaraz wykupione wczasy i chcieliśmy polecieć w zgodzie. Na wakacjach było tak średnio, nie kłóciliśmy się, byłam miła i spokojna, ale odczuwałam chłód z jego strony. Dwa razy na cały tydzień doszło do większego zbliżenia między nami, powiedział że chyba jednak mnie kocha, płakałam tez mu wtedy a on mnie mocno tulił i pocieszał. Zaś w niektóre dni był kompletnie ode mnie oddalony, wręcz trochę mnie odpychał od siebie. Ostatniego dnia powiedział mi że dalej jest zdania że ten związek dla niego już nie ma sensu, rozpłakałam się a on nawet nie zareagował. Zaraz po powrocie spotkaliśmy się jeszcze, zapytałam go co z nami a on że znam jego stanowisko. Powiedział że się wypalił, że to przez ciągłe pretensje i awantury, że czuje się ograniczony, że ma dość, powiedział nawet że mnie nie kocha, że wszystko mogło potoczyć by się inaczej gdyby nie ciągłe czepianie się którego już nie zniósł. Zapytałam więc, przy pożegnaniu czy to kończymy, miałam już mokre oczy i w jego też dojrzałam taki smutek, patrzył się na mnie i ostatecznie powiedział że zobaczymy, że spotkamy się za kilka dni i padło "do zobaczenia". Minęło już 5 dni jak się nie odzywa. Nie wiem czy czekać jeszcze, czy może zapytać go jak tam, bo żyję w takiej niepewności, nie wiem na czym stoję. Jestem cała roztrzęsiona, ten chłopak jest dla mnie wszystkim, to ja się o niego starałam na początku żeby być razem, a teraz go tracę przez swoje głupie zachowanie którego tak strasznie żałuję. Proszę, powiedzcie mi coś, doradzcie :(. Wiem że się pozbieram, że może nawet kiedyś poznałabym kogoś lepszego, ale na ten moment to do mnie nie dociera i tak strasznie tego nie chcę. Marzę tylko o nim, znamy już swoje rodziny, nawet one się znają. Niedługo mieliśmy pójść na wesele, jechać do Paryża. Nie wiem co teraz myśleć, jak się z tym pogodzić. Ja mam 20, on 21 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eriuuu
Najbardziej żal mi tego lizania mojej szparki. Był w tym mistrzem ! -;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×