Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zranione Ego męża

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Dzisiaj jestem po ciężkiej rozmowie z żoną czy rozwód czy ratujemy małżeństwo. Generalnie brak powodu każdy szuka dziury w całym za dużo pracy za mało czasu dla siebie dla domu i dziecka. Po dłuższej rozmowie stwierdziłem ze powinniśmy zrobić reset ja się totalnie podporządkuje jej oczekiwaniom łącznie z wizytą u psychologa rodzinnego pod warunkiem że zrezygnuje z pracy i wspólnie zaczniemy od budowania związku i rodziny od nowa zaznaczę że praca żonę pochłania bez reszty brak siły żeby wieczorem usiąść porozmawiać a i skumulowany stres często odbija się na życiu w rodzinie. Konkretnie zaznaczyłem że albo ja i rodzina albo praca. Oczywiście nie zabraniam żonie pracować a nawet chce żeby miała zajęcie i ostatecznie gdyby wybrała mnie to pewnie pozostawiłbym aby sama dokonała wyboru niezależnie od tego i tak będziemy razem bardziej zależało mi na wyborze którego dokona z racji że czułem ze jestem spychany na dalszy plan i już niepotrzebny. Wybrała pracę i rozwód moje ego jako męża i ojca zostało tak upokorzone że bardziej jestem zły niż załamany że rodzina mi się rozpadła . Co o tym sądzicie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olabola
jak to mówią...po co Ci ktoś kto cię nie chce? Ogólnie słaba sytuacja. Odrzucenie zawsze się na nas odbija. A do tańca trzeba dwojga. Może zrozumie dopiero jak Cię straci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że prace i rodzinę można połączyć. Nie trzeba wybierać między

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, upraszczasz.....myslę, że to wcale takie proste nie jest.....wszystko w życiu człowieka musi mieć swoje miejsce i pewną hierarchię wartości, każdy z członków rodziny jest ważny, zarówno ty, jak i twoja żona,,,i każdy ma swoje oczekiwania i cele które chce zrealizowować, a rodzina powinna go w tym wspierać. Wasza wzajemna relacja jakoś się wykrzywiła i stąd ta sytuacja.....czy uważasz, że gdyby zona zostawiła pracę, to uzdrowiłoby to waszą sytuację rodzinną??? Stałaby się natychmiasy słodka, niezestrosowana, pełna zycia , radości , a jej ciepło zaczęłoby spływać na rodzinę, w tym ciebie? To tak nie działa. Mogłaby być jeszcze bardziej sfustrowana, że zrobiła coś czego nie chciała, porzuciła pracę o której może kiedyś marzyła -porzuciła swoje życie zawodowe, chociaż tego nie chciała, może stałaby się zamknięta w sobie, nowy stres topiłaby w kieliszku.....nie w pracy żony problem! tylko w tym, że się wzajemnie nie rozumiecie, a jak macie dziecko, to jesteście totalnie nieodpowiedzialni!Stawianie żądań -albo -albo, często skłania drugą stronę do podjęcia głupich decyzji. A Ciebie co boli- urażone ego, no zastanów się człowieku, rodzina ci się sypie, a ciebie boli ego- żeby razem funkcjonować, coś tworzyć ludzie muszą mieć jakiś wspólny cel, iśc w tym samym kierunku, a nie spełniać oczekiwania drugiej strony......ja bym zaczekała, po pierwszych emocjach nadejdzie rzeczywistość, jak żona chce rozwodu, to niech go załatwi,nie pomagaj jej w tym, nie odciążaj jej od obowiązków domowych, niech sama przejmie ich cześć.......i niech dorośnie.....praca jest ważna, ale rodzina jest dużo wazniejsza, ale to każdy sam musi zrozumieć....może twoja żona potrzebuje trochę czasu, aby zrozumieć co tak naprawdę w życiu jest ważne i jakoś to wszystko poukładać, ja bym jeszcze "chwilę" zazekała, i odłożyła na bok urażone ego, jak ja kochasz , to swoje ego będziesz miał gdzieś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście możemy połączyć i nawet jestem za, widzę jak się świetnie realizuje w tym co robi i jej o tym powiedziałem nawet jej uświadomiłem że ja potrzebuje wiedzieć że jestem dla nie najważniejszy że praca dzisiaj jest jutro jej nie ma że nie mamy katastrofy finansowej i najważniejsza jest rodzina. Oczywiście sytuacja niesmaczna bo nie powinno się tak robić i stawiać kogoś pod ścianą ale jeśli jesteśmy na rozdrożu i wszystko się sypie trzeba coś robić w kierunku poprawy ja potrzebowałem dowodu miłości jeśli jeszcze coś pozostało z tego co było a byliśmy mega zakochani dodam 14 lat małżeństwa 20 lat razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w jakich godzinach twoja żona pracuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby mi mąż kazał wybierać praca czy on, też wybrałabym pracę. Faktycznie postawiłeś ją pod ścianą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zranione ego że z taką łatwością odrzuciła to co budowaliśmy na rzecz pracy że mieliśmy wspólne plany a tu praca jak praca i już zostałem zepchnięty z całym szacunkiem ale ludzie rezygnują z pracy bo nie dostaną urlopu na długi weekend majowy a w moim przypadku jakaś tragedia biorę pod uwagę że syna oczywiście zatrzyma więc rozłąka sam z matką się będzie wychowywał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki Zielony
Też uważam że problem został splaszczony przez męskie ego, wiesz szacunek dla Twojej żony, uważam że ona postąpiła słusznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rekord czasu spędzonego w pracy ok 300h zaznaczam że raczej romans nie wchodzi w grę bo wtedy ją bardzo wspierałem i chyba nie ta natura ja zajmowałem się domem znaczy obiady wywiadówki syna ogarnięcie domu + normalne obowiązki które miałem swoja praca koszenie trawnika prace domowe w sensie pomaluj przykręć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W emocjach różne rzeczy się mówi, daj jej trochę czasu, ochłonie....a może sama swoich słów o rozwodzie nie traktuje poważnie...chciała ci się zrewanżować za postawienie pod ścianą.....zostaw to, idź na spacer i zobaczysz co pani małżonka zrobi dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie odciążaj jej w obowiązkach domowych, podział po równo....to argument na ewentualną sprawę rozwodową, np. za kilka dni wywiadówka syna, masz przyjść , nauczyciel chce rozmawiać z rodzicami , koniec kropka, dziecko głodne....wiec kobieto obiad ugotuj.....po tym rozwodzie takie obowiązki będzie miała....i w ten sposób to ja realnie pod sciana postawisz...pusty gar czy brudna chałupa jej nastroju nie poprawią.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki Zielony
No i co z tego że 300 godzin była w pracy uszanuj to zaproś do kina, restauracji... a ty o kreceniu i koszenie :O empatia... chciałoby się powiedzieć g..cze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z 300 godz. to przesada, i to duża. Wg mnie musi być coś na rzeczy, że tyle czasu spędza poza domem. Nie mówię od razu o kochanku, ale może nie czuje się w domu najlepiej. Ja tak robiłam jak zawiodłam się na mężu. Poświęciłam się całkowicie pracy i ona dawała mi tę odskocznię, chociaż bardzo ciężko i długo pracowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak do kina poszliśmy zasnęła na reklamach wstępnych obudziłem ją na napisach do restauracji się boję bo jej głowa do talerza wpadnie. Rozumiem że nie było to najlepsze posunięcie ale pieniędzy nam nie brakuje a też ich znacznie więcej nie mamy przez jej pracę a ostanie 10 lat minęło jak tydzień. Zależy mi na rodzinie. I wydaje mi się dziwne ze z taką łatwością można odrzucić coś co się budowało i do czego nie można już wrócić do pracy zawsze można. Nawet gdy wszystko będzie ok to boje się że witchen wypuści nową kolekcje torebek i jeśli powiem że bedzie brzydka to zarząda rozwodu bo poziom wartości utrzymania rodziny jak dla mnie jest troszeczke za niski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz, że ona z łatwością odrzuciła to, co tyle budowaliście. Autorze, spójrz na siebie. Przecież to ty wyszedłeś z propozycją, a właściwie z szantażem, każąc jej wybierać. Nie odwracaj teraz kota do góry ogonem. Twoje słowa: ja albo praca. Masz urażone te swoje ego, bo nie rozpłakała się, nie błagała, tylko stwierdziła że wybiera pracę. Przez cały post sugerujesz, że zdajesz się na nią, że co postanowi to tak zrobicie. A może by tak normalnie porozmawiac, a nie narzucać swoich ciężkich warunków i przyglądać się z boku co dalej. Czy ona aby na pewno pracuje co dzień po 12 godzin? Jeżeli tak, to nie wierzę że wasz znacznie się nie poprawił. Nie chcę tu powiedzieć, że ty be, a ona cacy, ale kompromis to jest najważniejszy w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe ale dylemat :D przecież to jasne, że ona ma jakiegoś fagasa tam w pracy i nie ma zmiłuj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×