Rodzice mojego meza,co sadzicie o tej sytuacji?

Rozstalam sie z mezem,mężem alkoholikiem. On jest dobrym,pracowitym czlowiekiem,ale zatracil sie przez te pieprzona wodke,ile bylo obietnic itp. W koncu spakowalam sie i wyprowadzilam sie,tesciowie nie byli oburzeni,zawsze mowili ze to dom meza i dobrze ze to ja odeszlam,nie obchodzilo ich to ze ich wnuki tułają sie po stancjach. Maz otrząsnął się po pewnym czasie,poszedl do opieki spolecznej prosic panie zeby pomogly mu,wskazaly terapeute. Myslalam ze tesc go rozniesie,bo wyszlo na moje. Dla nich jak czlowiek nie chodzi jak menel to nie jest alkoholikiem. I zamiast go wspierac to dra sie na niego,ze powinien pojsc do opieki i na mnie gadac,ze zle dzieci wychowuje czy cos! No szok! Nie rozumiem tych ludzi. Wazniejsze jest to ze nie wyjdzie na "ich" ...

Prymitywni egoisci, jak mogli inaczej wychowac syna jak nie na takiego samego egoiste. Zarzucasz tesciom, ze nie obchodza ich wnuki a czy Twojemu mezowi jego dzieci tez nie sa obojetne? Jaki pan, taki kram, wszyscy nie sa warci funta klakow.

Odciąć się od nich