Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HnM

LENIWE BABY

Polecane posty

Gość HnM

Z góry przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem tematem, tytuł miał jedynie na celu przykuć uwagę. Panie i Panowie, jak to u was w domach wygląda, jeżeli chodzi o podział obowiązków. szybkie wprowadzenie: od jakiegoś czasu jestem żonaty, na początku wszystko było super, jeszcze będąc w narzeczeństwie ustaliliśmy pewien podział domowych obowiązków. Ja wziąłem na siebie odkurzanie (oraz trzepanie), zmywanie naczyń, wyrzucanie śmieci i prasowanie + weekendowe sprzątanie (moja jest łazienka i kuchnia) inne sprawy takie jak pranie czy porządkowanie szafek oraz ścieranie kurzy i ogólnie rzecz biorąc trzymanie względnego ładu w domu na co dzień był zadaniem żony. Gotowaliśmy w miarę na zmianę, przy czym w tygodniu żona, ponieważ ze względu na specyfikę pracy, kończy robotę o 14 i ma całe wolne popołudnie. Od jakiegoś czasu mam nieco więcej obowiazków w pracy, ale wiąże się to z o wiele wyższą pensją, obecnie już trzykrotność pensji żony. W związku z tym poprosiłem ją abyśmy nieco zmienili dotychczasowy podział obowiązków, tylko o jeden element - chciałbym wracać do czystego domu - chodzi mi o to aby jej ciuchy nie walały się po pokoju, suszarka z praniem była opróżniona a nie zawalała połowę sypialni itp. Nic więcej. Jedzenie robimy w tygodniu na zmianę bo zgodziłem się na taki układ. I teraz pytanie, drogie Panie i drodzy Panowie, jak wygląda ten podział u was? Nie ukrywam, że szlag mnie trafia gdy przychodzi do płacenia rachunków (niestety w stolicy płacimy na prawdę duże rachunki), i niemal za wszystko płacę ja - natomiast żona ma całą niemal wypłatę na własne zachcianki a jednocześnie nie dość, że w pracy to i w domu muszę zapierd...lać, no albo pogodzić się z syfem. Co mam zrobić aby ją zachęcić (zmusić) do jakiegoś elementarnego zaangażowania w nasz dom.. Najgorsze, że raz na jakiś czas wracam do domu rodzinnego a tam mam kompletnie inny obraz - moja mama wręcz przesadnie czasami, dba o porządek w domu, zawsze schludnie i czysto, nie ma sytuacji zaskoczenia niespodziewanymi gośćmi, natomiast ja do domu nikogo w tygodniu nie zaproszę (wracając bezpośrednio z pracy) bo wiem, że będzie tam cholerny syf.... a od progu przywita mnie widok żony przed kompem..., tak wraca koło południa do domu i nie robi dosłownie nic, poza leżeniem, albo siedzeniem na kompie.. kurde powoli zacznam się czuć jak taka stereotypowa kobieta z anegdot, która wraca styrana do domu a tam mąż z browarem przed tv czeka na obiad...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje, kolega miał podobnie. Jest już po rozwodzie, kopnął to to w tyłek bo nie wyrabiał. Czego i Tobie życzę Autorze. Świat się nie kończy na jednym leniu. Znajdziesz lepszą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Btw. Syfiary i lenie zazwyczaj tak kończą. Samotnie, z kotami. W brudzie i smrodzie, przed kompem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie mąż zarabia ja nie pracuję ale ja w domu robię wszystko i nie wyobrażam sobie żeby musiał mnie o to prosić albo żeby on sam to robił. Do tego stopnia że jak wyjeżdżam na dłużej to muszę mu pisać instrukcję gdzie co jest do sprzątania, pokazywać jak działają urządzenia kuchenne i jak robić pranie. Aha i moje pieniądze są dla mnie ale kupuje z nich wszystko potrzebne do sprzątania i konserwacji domu - proszki, żarówki, ścierki itp i to dobrej jakości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HnM
Cóż, zostawienie żony odpada. Za długo jesteśmy razem. Nie jestem też typem zamordysty, który stwierdzi, skoro ja zarabiam więcej i to ja opłacam nasze wspólne życie, to ty masz zajmować się domem... z chęcią dzielę się obowiązkami, lecz gdy codziennie wracając do domu widzę to samo - żona przed kompem, ubranie na fotelu, suszarka z ubraniami w zawalonej gratami sypialni oraz te cholerne okruchy pieczywa wszędzie w kuchni oraz inne opakowania po szynce czy serze (skończy sie to po co paczkę wyrzucić do śmieci, może przecież poleżeć na blacie), to mnie krew zalewa. No nic, może trzeba nieco twardziej do sprawy podejść. Dzięki za odzew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZGŁASZAM!! bez czytania nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety jak dla mnie to jest jej brak szacunku do Ciebie że chociaż nie sprzątnie tych rzeczy przed Twoim przyjsciem mimo proszenia, przeciez to niewielki trud. Uważaj żeby ten brak szacunku nie przeniósł się na inne dziedziny waszego Ycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:10 No i w sumie o to chodzi, bo faceci potrzebują gospodyni. Sam sex nie wystarczy do udanego związku, ale nie wszystkie kobiety to rozumieją, (tak im wygodnie). Szkoda, bo na tym tracą..i to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HnM
Nawet nie o gospodynię mi chodzi, po prostu myśląc o małżeństwie, zawsze miałem dosyć tradycyjny obraz rodziny przed oczami. Trzeba zarobić więcej kasy - nie ma sprawy, mogę pracować więcej, trzeba coś naprawić - jak nie będę wiedział jak, to przeczytam w necie albo się ojca poradzę i to zrobię, trzeba skręcić meble - żaden problem. Ale podobnego zaangażowania w moim obrazie małżeństwa oczekiwałem od żony. Jest syf w domu - ogarnę, skończyłam pracę 5 godzin przed mężem - dziś ja zrobię obiad, kosz na brudne pranie jest pełen - wstawię pralkę. Kurde czy to jest aż taka fanaberia z mojej strony aby związek był po prostu partnerski... Trochę się wygadałem i ciśnienie spadło. Dzięki, że chciałyście się podzielić swoimi przemyśleniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ZGŁASZAM!! bez czytania nawet. X Prawda w oczy kole? Samotna brudasko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:10 No i w sumie o to chodzi, bo faceci potrzebują gospodyni. Sam sex nie wystarczy do udanego związku, ale nie wszystkie kobiety to rozumieją, (tak im wygodnie). Szkoda, bo na tym tracą..i to bardzo. x Dziękuję. Zgadzam się że mężczyzna potrzebuje, w większości mężczyzna nastawiony jest na zdobywanie, aktywność, nie lubi pucowac domu i dbać o detale, ale dobrze na niego wpływa jak jest czysto, pachnąco, są dekoracje... nawet jeżeli sam z siebie ich nie zauważy. Nie rozumiem jak można nie zapewnić tego osobie która mnie utrzymuje, to jego podstawowe prawo żeby wracać do czystego domu i mieć ugotowane a w szafie czyste uprasowane rzeczy i nie musieć się o to martwić. Lubię dbać o męża, co więcej zauważyłam że od kiedy panuje u nas taki model to jest mniej spiec niz jak ja bylam bardziej wojownicza i chodzilam do stresujacej pracy. Także nie warto sluchac feministycznego jazgotu. Aha i zanim ktoś powie że jestem kura domowa - ja nie pracuję, bo robie doktorat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HnM
13:10 Kura domowa - to jest własnie pojęcie wymyślone przez feministki, aby zniechęcić kobiety do pozostania w domu z dziećmi. Moim zdaniem jeżeli kobieta spełnia się w jakiejś pracy, to proszę bardzo, najważniejsze, że sprawia jej to przyjemność. Jeżeli natomiast zdecyduje się zostać w domu, też dobrze, lecz niech o ten dom dba, bo będąc gospodynią domową, nie jest na wakacjach, tylko w pracy, utrzymanie domu to też ciężka praca, która wymaga zaangażowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio, jak bym czytała o przypadku kolegi. Identycznie. Tyle że on nie wytrzymał (oczekiwał TEGO SAMEGO co autor, jota w jote) i się nie doczekał więc odszedł. Teraz ma inną która go docenia i daje coś w zamian. No nic. Jeszcze raz szczęścia :) ps. To nie ja jestem tą drugą po ex żonie (żeby nie było) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:04 I jeszcze dodam, że ten kolega robił to samo co Autor. Pracował, zarabiał kupe kasy, po pracy sprzatał i gotował. A jej ciężko mu było zrobić głupiej herbaty. Ehhh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HnM
Mam nadzieję, że w moim przypadku jednak do rozwodu nie dojdzie i jest jeszcze jakaś szansa. Ale co tam, przynajmniej chwilowo poprawiłem sobie humor możnością podzielenia się problemem :) Dziękuję i pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłego dnia Autorze :) oby Ci się udało. Wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Lubię dbać o męża, co więcej zauważyłam że od kiedy panuje u nas taki model to jest mniej spiec niz jak ja bylam bardziej wojownicza i chodzilam do stresujacej pracy. Także nie warto sluchac feministycznego jazgotu. Aha i zanim ktoś powie że jestem kura domowa - ja nie pracuję, bo robie doktorat usmiech.gif" X I chwałaa Ci za to. to jest PRAWDZIWA miłość nie tylko w jedną stronę branie... oby więcej takich kobiet. A feminiski do budy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I żeby nie było. Można pracować tak jak pisał ktoś wyżej, spełniać się, ale w małżeństwie potrzebna jest WZAJEMNA troska a nie wykorzystywanie (w tym przypadku mężczyzny) bo to się zazwyczaj źle kończy. Chyba że kobieta się ocknie- Byle nie za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka lekcja na przyszłość, dla Wygodnych (czyt. leniwych) Pań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×