Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Twierdzicie, że decydujecie się na kolejne dziecko dla dobra tego pierwszego

Polecane posty

Gość gość
Nie ważne jakie relacje ma rodzeństwo, może są zwaśnieni, ale na pewno wystąpi sytuacja, że się pogodzą. Jak nie, to trudno. Ja jestem teraz w takiej sytuacji, że planuje ślub cywilny, ja jedynaczka, narzeczony - 5 rodzeństwa, nie dość że było mi smutno całe życie, to jeszcze teraz lista jego jest pełna imion braci sióstr i osób towarzyszących, a z mojej strony, z rodziny jest mama i babcia... Przykro mi jest, ale na szczęście mam cudowne koleżanki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te wszystkie argumenty przeciwko posiadaniu drugiego dziecka (oprocz argumentu, że komuś zwyczajnie się nie chce drugi raz ładować w pieluchy) są zwyczajnie głupie i świadczą o tym, że nie radzicie sobie nawet z pierszym dzieckiem. De facto nie powinnyście mieć żadnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.22 Corka długo była sama i po prostu się ujawniają te cechy jedynaczki niestety. To nie jest tak, że te dzieci się zachowują skandaliczne, nie sztuka, że są ok jak są same. Ale te cechy charakteru ukształtowane przez jedynactwo wychodzą później w kontaktach z innymi ludźmi. Mam koleżankę w pracy- skrajnie skupiona na sobie, zazdrosna o wszystko - sukcesy innych, uwagę szefa i każdą pierdołę. Nie potrafi pracować w grupie, jak ktoś inny odnosi sukces, to ta normalnie płacze prawie. Rzadko się spotyka takie cechy u ludzi, którzy mieli rodzeństwo. Generalnie, to ciekawe jak to pokolenie skrajnie rozpieszczonych jedynaków, z którymi rodzice obchodzą się jak z jajem, poświęcają 100% uwagi i spełniają każdą zachciankę poradzi sobie w prawdziwym życiu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, są jedynacy nie skupieni na sobie, pełni empatii bla bla bla, ale powiem wam z obserwacji, nie wiem czy to domena wychowania jedynaka i tego że rodzice mu poświęcają tak dużo uwagi, czy to to, że w dzisiejszych czasach trzeba się nad dzieckiem trząść i mu non stop organizować czas, mama poświęca mu tzw 100% uwagi. Pracuję w dużej firmie i przychodzą do nas na staże, na wakacje, właśnie takie 18-19letnie dzieci, sorry muszę napisać dzieci, bo swoim zachowaniem to powinni się wszyscy do podstawówki wrócić. Zwrócisz takiemu uwagę, że coś źle zrobił (po tym jak z 10 razy wytłumaczyłaś jak się to robi i 10lat temu serio wystarczyło raz, max dwa razy, powiedzieć i wszystko było ok) to dziecko dzwoni do mamy z płaczem i mama przychodzi po 18letniego panicza do pracy i opiernicza mnie, że zwracam uwagę jej dziecku. Noż kur*** tym dzieciom nie można zwrócić uwagi, nie można ich poprawić, one nie radzą sobie z krytyką, z tym, że ktoś jest lepszy, że ktoś robi coś szybciej. 18-19letni chłopcy płaczą przy stanowisku pracy, bo klient na nich nakrzyczał. I to jest kwestia tego, że uczycie swoje dzieci że zawsze są najlepsi, oni tak boleśnie zderzają się z rzeczywistością, że zamiast samemu sobie poradzić to dzwonią do mamusi z płaczem. Dlatego autorko piszesz o dzieleniu się, żłobkach i 100% uwagi, jak będziesz tak postępować to ty też wychowasz następną kalekę życiową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuję na Uniwersytecie. Już 20 lat. Zdarza się, że rodzice studentów przychodzą negocjować w imieniu dziecka (sic) możliwość poprawek itd. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało. Nigdy! Uczę matematyki finansowej. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem jedynaczką i najważniejsze zdanie jakie mogę na ten temat powiedzieć to: nie ma nic gorszegobniż bycie jedynakiem. Między innymi dlatego właśnie mam trójkę dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.00 zjawisko o którym piszesz jest oczywiście prawdziwe, ALE nie dotyczy tylko jedynaków! To bardzo krzywdząca teoria. Rekrutuję i szkolę ludzi do pracy i powiem wam, że faktycznie młodzi ludzie teraz to porażka, mniemanie o sobie że ho ho i wymagania również. Ale od siebie niczego nie wymagają. Ale nie tylko jedynacy, to powszechne! Także wśród młodych, którzy posiadają rodzeństwo. To kwestia sposobu wychowywania. Bo mamusia całe życie utwierdza smarka, że jest cudowny, nieomylny, najlepszy. Potem tak jak piszesz -następuje zderzenie że ścianą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.38 zgadzam się, pracuję w szkole wyższej, rodzice przychodzą załatwiać poprawki, prosić o szanse, papiery przynoszą, załatwiają wszystko za dzieci. To są matki jedynaków, bo u nas był spis na temat wielkości rodzin. To są matki co całe życie poświęciły dla dzieci, były na każde zawołanie i wszystko za nie robiły. Przy 2,3 dzieci nie masz na to czasu, przy 1 owszem, ale z przykrością stwierdzam, że są to wspomniane kaleki życiowe. Ale widać to już w przedszkolu, mojej koleżance, która pracuje w przedszkolu mama zrobiła awanturę, bo nie karmi jej 5-latki tylko karze samej jeść. Dzieci, które mają rodzeństwo już od 3-latków jedzą same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.08 też to zauważyłam, za grosz pokory, klient lub szef zwróci uwagę, często słusznie i grzecznie, to albo płacze albo pyskuje. Nie do pomyślenia. I oczywiście nie jest to tylko jedynaków problem, ale jednak w większości to jedynacy są tak wychowywani, bo nie muszą nic, rodzice wszystko za nich robią. Jak ma się więcej tych dzieci, to i matki luzują (już nie czytają wszystkich psychologicznych bzdet o bliskości, bezstresowym wychowaniu i szczęśliwym dzieciństwie bez obowiązków) bo zwyczajnie nie wyrobiłyby się obrobić wszystkie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem jedynaczką i najważniejsze zdanie jakie mogę na ten temat powiedzieć to: nie ma nic gorszegobniż bycie jedynakiem. Między innymi dlatego właśnie mam trójkę dzieci. Ja jestem jedynaczką i mogę powiedzieć, że super sprawa być jedynakiem dlatego właśnie mam jedno dziecko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie dlatego nóż się w kieszeni otwiera jak słyszy się te argumenty o zapewnieniu 100% uwagi i spełnieniu wszystkich zachcianek jako argument za posiadaniem jednego dziecka. Ja rozumiem, że komuś się zwyczajnie nie chce, nie ma kasy, ale na kafe, to jest "nie, bo jestem nastawiona na wychowanie jednej niedojdy i ofermy życiowej" tak w wolnym tłumaczeniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tylko,ze największymi kalekami życiowymi i umysłowymi są dzieci mające rodzeństwo.Nic nie potrafią zrobić,wszystko psują a ich upośledzone mamusie im biją brawa :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie masz racje. Corka byla sama 9l, zaczela miec swoje obowiazki itd a tu nagle mama spedza tyle czasu z niemowleciem, nie podniesie na niego glosu itp. Ja wiem, ze ona jest zazdrosna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 10.38 zgadzam się, pracuję w szkole wyższej, rodzice przychodzą załatwiać poprawki, prosić o szanse, papiery przynoszą, załatwiają wszystko za dzieci. To są matki jedynaków, bo u nas był spis na temat wielkości rodzin. To są matki co całe życie poświęciły dla dzieci, były na każde zawołanie i wszystko za nie robiły. Przy 2,3 dzieci nie masz na to czasu, przy 1 owszem, ale z przykrością stwierdzam, że są to wspomniane kaleki życiowe. Ale widać to już w przedszkolu, mojej koleżance, która pracuje w przedszkolu mama zrobiła awanturę, bo nie karmi jej 5-latki tylko karze samej jeść. Dzieci, które mają rodzeństwo już od 3-latków jedzą same. xxx Ale to akurat dobrze, że interesujesz się dzieckiem i tym aby wyszło na ludzi, czasem organizując za niego pewne formalności. A co jak 2-3 dzieci jest podobne charakterem i właśnie samo z siebie nie ma dla nich czasu by pociągnąć je ku górze? Przy jedynaku możesz jakoś pomóc by się nie zmarnowało, a przy 2-3 nie masz już ani na to siły ani czasu w związku z czym mogą się zmenelić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kuzynka "dostała" siostrę chyba też w wieku 9 lat. Strasznie z niej była mała rozpuszczona, zaopatrzona w siebie egoistka. Raz wychowanie na księżniczkę, dwa chyba taki charakter specyficzny. Nigdy nie wyrosła z bycia jedynaczką, ale z wiekiem się jednak trochę ucywilizowała I zrobiła bardziej do życia i przejawia czasem jakieś ludzkie odruchy:) Bez rodzeństwa, to by było gorzej z nią na pewno. Teraz są dorosłe i mają całkiem dobre kontakty. Tak więc nie martw się, tak koniec końców na pewno wszyscy na tym lepiej wyjdziecie niż gdyby do końca miała być jedynaczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie rozumiem jednego... gdy rodzine ledwo stac na jedno dZiecko decyduje sie na drugie... troche ciezko mi to pojac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.59 Tak, rzeczywiście super, że z panią Beatą do dziekanatu przychodzi mamuśka pani Beaty. Za moich czasów, to był mega obciach jak ktoś w podstawówce nie potrafił załatwić swoich spraw sam. Oczywiście po nauczycielach chodziły mamusie, ale to były matki dzieci, które stanowiły dno dna życia społecznego szkoły. W LO i na studiach oraz prawdziwym życiu już przepadały te dzieci, bo na uniwersytecie już nie wymęczysz gdakaniem dobrych stopni. Do pracy też nie pójdziesz. Oczywiście z pracą też można pomóc, moja koleżanka siedziała w urzędzie, gdzie ją tatuś wepchnął, ale poleciała przy zmianie wiatrów w polityce. Sama nic nie jest w stanie ze sobą zrobić. Wychowacie takie bierne ofermy - mieszkanie kupić, studia załatwić, pracę załatwić i co dalej. Taki bierny książę będzie siedział w tej pracy i nigdy nie podskoczy wyżej, nie zrobi kariery, bo do tego potrzebne są umiejętności społeczne i cechy charakteru, której człowiek wychowany na ofermę i księcia nie ma..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naklepia dzieci a pozniej tworza sie tenaty na kafe co kto dostal od rodzicow bo jego rodzice nie dali mu nic... ja wole miec jedno dziecko a wydtarczajaco dobrze o nie zadbac bo czasy sa ciezkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@13:17 Aha, insynuujesz jakoby w podstawówce młokos nie dał się zwieźć nauczycielce w takim samym stopniu jak już obyty z życiem rodzic? Yhym. A świstak siedzi i zawija je w te sreberka. Jeśli zdarzały się takie sytuacje to uznać je należy za wyraz patologicznej obojętności wobec dziecka, które jak to dziecko może czegoś nie zrozumieć, łatwo je zbyć i oszukać. O tym właśnie mówię taka obojętność jest właściwa dla wieloródek bo one są już wystarczająco przetyrane przez życie i ciąże stąd mają postawę "rób jak uważasz" lub "dajcie mi święty spokój".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i przy robieniu kariery najcenniejszy jest kapitał kulturowy wyniesiony z domu połączony z wyrachowaniem, umiejętnościami miękkimi. Oznacza to, że więcej daje niż samozaparcie sieć kontaktów rodziców, którzy są w stanie wepchnąć dziecko do zaprzyjaźnionej spółki a te będąc ukształtowane na egocentrycznego jedynaka z umiejętnością rozpychania się łokciami dynamicznie wkroczy na rynek. Tak będzie lepiej niżeli bycie popychadłem idącym na kompromis w myśl zasady "ustąp mu, bo jest młodszy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.59 Slucham??uwazasz, że takiego byka lub księżniczkę mama ma ciagnac"ku gorze" na studiach? Bo inaczej pójdzie na zmarnowanie? To kiedy on sam zacznie się "ciągnąć ku górze"? Jak przekroczy 50? Przecież ona sam powinien chcieć i sam już się starać. A nie, że mamusia załatwi. W pracy tez będziesz ciągnela go ku górze, żeby się wyrabia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jakie rodzenstwo bedzie mialo relacje zalezy of wychowania. Mam mlodsza siostre ktora kocham nad zycie. Jest miedzy nami ponad 5 lat roznicy, ale nawet jak bylysmy male to bawilysmy sie razem. Teraz jako dorosle kobiety potrafimy ogladac telewizje przytulone jak odwiedzam rodzinny dom (siostra studiuje). Za to moj maz z bratem w ogole sie nie dogaduja. Jest rywalizacja, otwarta niechec. Jego brat jest starszy i cale dziecinstwo mu dokuczal, rodzice nic z tym nie robili i teraz jako dorosli faceci nie moga zjesc obiadu razem zeby siebie nawzajem nie zdenerwowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedynacy to szczęśliwsi ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a ja nie rozumiem jednego... gdy rodzine ledwo stac na jedno dZiecko decyduje sie na drugie... troche ciezko mi to pojac.. xx Juz ci tlumacze. To tobie sie wydaje , ze ich nie stac na dziecko, nie im :) Dla nich jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To totalna bzdura i stereotyp że jedynacy zawsze wyrosną na egoistów. Nie ma tutaj żadnej zależności, równie dobrze ktoś mający rodzeństwo może być egoistą. Mało to takich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zresztą egoizm to cecha pozytywna, egoiści z reguły lepiej radzą sobie w życiu i więcej osiągają, bo liczy się tylko ich własny sukces i nie oglądają się na innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.59 haha ty chyba żartujesz prawda? Interesować i załatwiać za dziecko to możesz w podstawówce, na studiach to są osoby dorosłe już ogarnięte życiowo, bo niedorajdy, co nie potrafią zdać egzaminu i wysyłają mamusię na rozmowę z profesorem to w ogóle nie powinny się na takich studiach znaleźć. Matka 2-3 dzieci też się interesuje, zapyta jak na studiach, podpowie, ale nie leci jak jakaś idiotka załatwiać za niego takie sprawy. A co robi twoje dziecko w tym czasie? Pewnie studenckie imprezki? Nie wstyd mu? Mi by było... Moi rodzice nawet budynku mojego uniwerka nie widzieli, bo i po co, wychowali mnie tak, że sama potrafiłam sobie poradzić, a interesowali się zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.18 ależ jedno nie wyklucza drugiego, ja zamierzam mieć dwoje dzieci i dać im coś na start i pomóc z wnukami. Co do reszty, to mam dwoje i oczywiście, jeżeli w podstawówce czy nawet w pierwszych latach liceum byłaby jawna sytuacja, gdzie moje dziecko jedno czy drugie by cierpiało to bym pomogła. Ale jeżeli moje dziecko będzie cały weekend bimbało, latało po dworze, mi mówiło, że nic nie ma zadane, a w poniedziałek pójdzie na sprawdzian i dostanie pałę, to sorry, ale poradzić musi sobie samo. Ja po nauczycielach chodzić nie będę i prosić o poprawę nie będę. Trzeba wziąć konsekwencje za swoje zachowanie, a już starego byka ze studiów do góry ciągnąć nie będę, bo w tym wieku to już jest dorosły i ma być ogarnięty, a ogarnięty będzie jak będzie brał konsekwencje za swoje czyny od małego, a nie że mamusia pójdzie i wyprosi. Nie każdy musi ukończyć studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to akurat dobrze, że interesujesz się dzieckiem i tym aby wyszło na ludzi, czasem organizując za niego pewne formalności. A co jak 2-3 dzieci jest podobne charakterem i właśnie samo z siebie nie ma dla nich czasu by pociągnąć je ku górze? Przy jedynaku możesz jakoś pomóc by się nie zmarnowało, a przy 2-3 nie masz już ani na to siły ani czasu w związku z czym mogą się zmenelić. xxx Chyba sobie żartujesz? Prawda? Do mnie przychodzą mamusie studentów prosić, żeby dać jeszcze jedną szansę dziecku, bo to, bo tamto. I ja w ogóle z tymi rodzicami nie rozmawiam. Dla mnie to jest jakaś porażka. Dorośli ludzie i mama przychodzi za nich rozmawiać z wykładowcą? Naprawdę nie miałam takich sytuacji na początku mojej pracy, ale ostatnio zdarza się to często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 12.59 Slucham??uwazasz, że takiego byka lub księżniczkę mama ma ciagnac"ku gorze" na studiach? Bo inaczej pójdzie na zmarnowanie? To kiedy on sam zacznie się "ciągnąć ku górze"? Jak przekroczy 50? Przecież ona sam powinien chcieć i sam już się starać. A nie, że mamusia załatwi. W pracy tez będziesz ciągnela go ku górze, żeby się wyrabia? xxx No to zostaw go samemu sobie, skoro nie ma nawyku automotywacji. Później będzie mieć byle jakie studia, niskopłatną pracę, utonie w kredytach, dzieci (wnuki) będą powielać jego biedę a Ty na starość zostaniesz bez opieki - bo i niby jak skoro na emeryturę przejdzie po 65 roku życia i ledwie zdąży ogarnąć własną rodzinę? W ogóle nie myślicie szerzej, perspektywicznie, że pomoc na start dziecom , ciągnięcie ich ku górze to przede wszystkim wasza inwestycja w spokojną przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×