Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wizyta patronazowa położnej po porodzie

Polecane posty

Gość gość

Czy któraś z doświadczonych mam mogłaby mi powiedzieć jak wyglądają takie wizyty patronazowe położnej po porodzie, kiedy już wrócimy z dzieckiem że szpitala? To moje pierwsze dziecko, niebawem rodze i trochę się stresuję. Co sprawdza taka położna? Co weryfikuje u dziecka? Czy u mnie też coś będzie sprawdzać? Czy będę jej musiała np. pokazać ranę po nacięciu krocza? A jeśli tak, to w jaki sposób skoro jeszcze będę wtedy krwawic? Jak to wygląda od kwestii technicznej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ci wypisać zaświadczenie do becikowego, pokaże jak dziecko odbijać czy karmić, masz pytania-pytaj, ja kiedyś sama zadzwoniłam, bo miałam zastój w piersi i nie wiedziałam co robić. Przyszła kilka razy i tyle. Nic się nie bój. Ona nie ma prawa oceniać czy mieszkasz biednie czy bogato albo czy masz kurz na meblach. Jak dziecko miało 4 miesiące to jeszcze odwiedziła nas pielęgniarka środowiskowa, to też zwykła wizyta patronażowa do dziecka, ale nie każdy będzie ją miał, bo wiele zależy od zasobób ludzkich samej przychodni (nie wiem dlaczego jak ludzie słyszą "środowiskowa" to myślą, że przychodzi ktoś do dziecka z powodu donosu sąsiadów, bzdura, to nie ma nic wspólnego). Pielęgniarka zadała parę pytań o rozwój dziecka, obejrzała tyłeczek, zapytała czym mam pytania, wpisała w książeczkę, że dziecko w dobrym stanie i tyle ją widziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie szwy ściągali w szpitalu, ale położna chyba też może. Nic nie musisz, nie masz nawet obowiązku jej wpuszczać, ale bać się nie ma czego, ona jest dla ciebie, ma ci pomóc, nie jest twoim wrogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypełnia papieroligię do przychodni i punktu szczepień, zaświadczenie do becikowego jeśli będziesz składała wniosek a reszta to zależy od Ciebie (czy masz pytania) i od położnej - jakim jest czlowiekiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi kazali przychodzić do siebie 8 tygodni co tydzień szlam do przychodni a był styczeń i luty cieszcie się że do Was same przychodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mierzą i waza dziecko , sprawdzają czy nie ma odparzeń jak wygląda skóra itp. a u Ciebie sprawdzają czy wszystko się dobrze goi w razie co zdejmują szwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprawdza stan dziecka, żółtaczke, pyta o kupę, karmienie, mówi co możesz podać np do picia dziecku, pyta o twój stan, czy puchną ci nogi, sprawdza krocze- kładziesz się na podkładzie i tyle. Wypełnia papiery do przychodni. Mówi czym pielęgnować skórę noworodka itp. Wszystko co chcesz wiedzieć, możesz pytać o co chcesz. To jest pomoc wg mnie, przy pierwszym dziecku zwłaszcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Generalnie nic nie musisz- nie musisz nawet przyjmować tych wizyt. Jeśli chodzi o ciebie- może zobaczyć krocze (pewnie o to zapyta) jeśli ty widzisz taką potrzebę, obejrzeć piersi jeśli coś cię niepokoi, zwróci uwagę na to jak się czujesz. U dziecka sprawdzi skórę- czy nie ma wysypki, żółtaczki (albo czy żółtaczka przechodzi), ciemieniuchy, odparzonej pupy, dopyta o karmienie, kupy, może obejrzeć karmienie albo kąpiel, doradzi w kwestii pielęgnacji, ubierania itd, wyłapie ewentualne niepokojące objawy u dziecka. Opisze stan dziecka w książeczce zdrowia. Ja się umawiałam na konkretną godzinę, u pierwszego dziecka wyłapała katar (ja nie słyszałam, bo dziecko ciągle "charczało", a nic nie leciało z nosa), kontrolowała żółtaczkę i pokazała co robić jeśli się zakrztusi (na moją prośbę, bo zdarzało się często), przy drugim wszystko mialam niby pod kontrolą ale np. był mocny odczyn poszczepienny po gruźlicy, babrało się to jakiś czas a wcześniej czegoś takiego nie widziałam, też wtedy była pod ręką żeby skonsultować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas na szczęście krocza położna nie sprawdza. A dlaczego piszecie, że nie musi jej wpuścić? Nie rozumiem jak mozna nie wpuścić poloznej, ktora chce pomóc, a nie zaszkodzic przecież. Pewnie nie wpuszczają same patologie. Nie słyszałam, Zeby normalna kobieta nie wypuściła poloznej. Żałosne. Autorko ogolnie sprawdzi jak ma sie dziecko, czy jest zadbane, czy wszystko z nim w porzadku, stan zdrowia, skory, o***t. Spyta i doradzi w sprawie karmienia. U mnie polozna byla 3razy w tym raz z pediatra. Ogólnie dobrze wspominam, ale nie podobaly mi się rady odnośnie karmienia piersią, robilam poprostu po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pewnie nie wpuszczają same patologie. Nie słyszałam, Zeby normalna kobieta nie wypuściła poloznej"- a ja słyszałam, moja siostra. Położna umawiała się na konkretną godzinę, a notorycznie przychodziła o innej, i to z wahaniami o godzinę- dwie, w obie strony. Siostrze przysługiwały cztery wizyty, przy trzeciej, kiedy ledwie się zdrzemnęła, potargana i w zalanej mlekiem koszuli, po prostu nie wstała sprawdzić kto dzwoni do drzwi. Telefon wyciszony, siostra porozmawiała z nią kiedy wstała- o umówionej porze, podziękowała za tą wizytę i za kolejną. Sama miałam o tyle fajnie że miałam konkretne babki, pomocne, fachowe, i ewentualnie jedna jeśli była w mojej okolicy pytała czy teraz by mi pasowało- ale np. po komunikacie że ledwie położyłam spać nakarmione dziecko, a sama muszę zjeść, odpuszczała momentalnie i chwaliła że dbam o siebie. Jakbym jeszcze trafiła na oszołoma doradzającego cuda typu obgryzanie paznokci, kąpanie w oilatum dziecka bez problemów skórnych, czy dietę eliminacyjną na zapas, też bym zapewne sobie odpuściła taką "pomoc".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pani wyzej. Nie żebym bronila obcej baby, ale zauważyłam że kafeterianki mają skłonność do wyolbrzymiania. Piszesz, że notorycznie przychodziła o innej godzinie, a potem że nie wpuściła jej na trzecią wizyte i kolejna. Czyli dwa razy była. Dwa razy się spoznila. To chyba nie jest notorycznie? Boże jakie damesy. Dwa razy się spoznili na audiencje do krolowej i już "notorycznie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.03 U mnie nawet nie mówiła konkretnej godziny tylko, że będzie np między 11 a 13. Ja nie wiem co to za problem te 4 wizyty. W dodatku te wizyty powinny być obowiązkowe, bo co jak w domu jest patologia i źle się dzieje? Potem dochodzi do tragedii i wszyscy psioczą na położną dlaczego nie dopilnowała rodziny. Jak miała dopilnować, skoro nie została wpuszczona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te wizyty powinny być obowiązkowe x Mnie się kraj samych zakazów i nakazów nie marzy. I tak jest tego za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.48 Nie chcesz zakazów i nakazów, więc lepiej żeby noworodki były krzywdzone przez patologicznych rodziców? Tu chodzi o ich bezpieczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś x Nie wierzę, żeby jakakolwiek wizyta patronażowa miała ochronić noworodka przed skrzywdzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czy u mnie też coś będzie sprawdzać? Czy będę jej musiała np. pokazać ranę po nacięciu krocza?" Autorko aleś wymyśliła z tym kroczem. To tak na jaja czy na serio ? Co ją obchodzi twoje krocze. Położna to nie lekarz hehe. U mnie baba przyszła tak ogólnie sprawdzić w sumie to nie wiem.. hmm.. sytuacje życiową ? Czy ki pies ? Przy jednym dziecku sie nie obawiałam, ale gdybym miała mieć drugie to szczerze mówiąc już mogę się czuć niezbyt bo mieszkam tylko na 40 m. Oczywiście na razie żadnego drugiego dziecka nie mam, ale przy pierwszym przyszła baba rozejrzeć sie tak ogólnie jak się dziecko miewa, jak sobie radzę z nim. Chodzi prawdopodobnie o wyeliminowanie patologii, żeby noworodkowi nie działa się krzywda, chociaż wiadomo, że jak w realu sie tak dzieje to to nie jest tak do sprawdzenia jak by sie chciało, no ale dobrze jak ktoś zajrzy. U mnie skończyło sie na pogaduchach. Troche ją poprosiłam o radę w sprawie karmienia na siedząco bo miałam z tym problem. Ogólnie przyszła, posiedziała, pogadała sobie tak troche jak baba z babą. Czułam sie jakbym gadała z jakąś dobrą starszą sąsiadką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzi o to, że w takim urzędzie w księdze nie ma po nazwiskach zaznaczone kto jest np. pijacką rodziną. Trzeba tam sie udać osobiście, by to rozeznać. Niby od uchronienia od krzywdy nie ma aparatu urzędniczego, który byłby 100% skuteczny. Zdarzają sie tragedie, ale jakiś procent dzieci jednak jest uratowanych dzięki takim kontrolom. I to już wystarczy by było warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie pielęgniarka środowiskowa (nie położna zaraz po porodzie, bo to co innego), pisałam o tym wcześniej, przyszła jak dziecko miało 4 miesiące i kazała zdiąć dziecku pieluszkę. One w ten sposób sprawdzają np. czy dziecko nie ma odparzeń, siniaków czy jeszcze czegoś gorszego, nie miałam nic do ukrycia, proszę bardzo. Zostawiła parę próbek z kremami, ulotek, takie tam. Nie mylcie pojęć, one nie są od sprawdzania czy mieszkacie w pałacu czy na 40 metrach, to nie ich sprawa. Pewnie, że jakby zobaczyły coś niepokojącego to mają obowiązek to zgłosić, jak każdy inny pracownik służby zdrowia, ale niektóre babki świrują i myślą, że położna czy pielęgniarka zaraz złoży donos do mops, bo w wanience leży woda z wczorajszej kąpieli, a na meblach są dwa pyłki kurzu. Nie ma obowiązku wpuszczać tych pań do domu, ale przychodnia tak czy inaczej musi mieć oko na dziecko, bo co za różnica czy przyjdzie do domu czy odbębnisz to samo fatygując się osobiście do przychodni. Naprawdę nie ma co świrować. One mają wam pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja sasiadka jest położną środowiskową i wszyscy dokoła wiedzą wszystko o rodzinach, które odwiedza, więc radzę jednak kurze wytrzeć i trzymać język za zębami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyszła jak dziecko miało 4 miesiące i kazała zdiąć dziecku pieluszkę x U mnie takie rzeczy sprawdzał lekarz podczas wizyty patronażowej i każdej profilaktycznej, czy przed szczepieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.49 Ale że co? Tyłek mi może obrodzić, że nie jestem rozenkowa perfekcyjna pani domu, ale odebranie dziecka czy podobne perypetie z powodu kurzu na meblach nie grożą nikomu. Nie te czasy. Nie piję, nie palę, z dzieckiem regularnie w przychodni się stawiam, głodne i brudne nie chodzi, warunki bytowe ok, to kurz na meblach mogę mieć, a taka położna w tym aspekcie może matce skoczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka - nie wymyslam z tym kroczem. U nas ogląda ranę po nacięciu. Tak było kiedy, moja bratowa urodziła i była nacinana. To było co prawda ponad 10 lat temu ale położna się od tego czasu nie zmieniła. Chciałam wiedzieć jak to jest od str technicznej, kiedy jeszcze się że mnie leje - to okres połogu i to sam początek więc wiadomo jak to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×