Mam kryzys tozsamosci w zwiazku

Wszystko we mnie krzycz "co ja tu robie??" Zgubilam sie w tym.. Niby jest ok.. Ale tylko niby.. Jestesmy 3 lata po slubie. Mamy dziecko.. Oboje pracujemy.. Ja ostatnio awansowalam.. Sa plany na budowe, mamy na to budzet.. Niby jak w bajce.. Wszystko we mnie krzyczy.. On oczywiscie niczego nie widzi.. Na kazda moja sugestie odpowiada"przesadzasz" A ja juz nie moge.. Ja ogarniam dom, prace, dziecko, zakupy, rachunki.. On prace i te swoje czolgi.. Ok.. Czasem pozmywa no i zajmuje sie dzieckiem.. Ale ja dla niego zniknelam.. Jestem tylko elementem obowiazkowym w tym wszystkim.. Nawet jak sie domagam uwagi to nie otrzymuje.. Bo jest zajety, bo praca, bo nie ma czasu.. No i najgorsze.. Pojawil sie P.. P to ktos kto mnie slucha... Kto ma czas.. Walcze ze soba.. Nie pisze.. Nie moge.. Nie powinnam... Dzis juz nie wytrzymalam.. Jak najszybciej wracam z pracy(II zmiana).. Chcialam sie kochac rano, nie zdazylismy.. Wiedzial ze tego chcialam.. Myslalam ze bedzie czekal.. A on znowu do 1 w nocy te swoje czolgi.. A ja znowu "przesadzam".. Probowalam rozmawiac.. Odpowiedzialo mi chrapanie.. Musze to z siebie wyrzucic.. Znowu bede walczyla zeby nie napisac do P.. Nie chce.. Nie powinnam.. On wie ze jest P.. Jest zazdrosny.. Ma racje.. Ja go uspokajam.. A przy okazji tez troche siebie.. Ze P nie jeat wazny.. Nie chce zeby byl P.. Chce meza.. Takiego jak 3 lata temu.. Jak go odzyskac? Czy to jeszcze mozliwe?