Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kryzys małżeński. Jak zmienić nastawienie do faceta

Polecane posty

Gość gość

Jesteśmy razem 14 lat, po ślubie 8. odkąd pojawiło się drugie dziecko mamy kryzys. Albo tylko ja mam, bo mąż zdaje się nie zauważać problemu... Wraz z powiększeniem rodziny doszło nam(mi) dużo obowiązków w domu, więc zaczęło mi przeszkadzać że większość jest na mojej głowie. nie mogę znieść tego że on uważa że domowe obowiązki należą do kobiet, a facet jak ma czas i OCHOTĘ to MOŻE coś w domu zrobić.kobieta nie musi mieć ani czasu ani ochoty, ona po prostu MUSI wszystko zrobić, takie jej przeznaczenie... Nie jest tak że on nie robi kompletnie nic, bo bierze dzieci na spacer, śmieci wyniesie, remonty i takie męskie sprawy też robi, jak poproszę i przypomnę ze trzy razy to zrobi też co innego. ALE....jeśli nie ma ochoty na nic to zamknie się w pokoju i każe sobie nie przeszkadzać, a ja moge robić pięć rzeczy na raz i to z dzieckiem płaczącym na rękach, a on nie widzi i nie słyszy co się w domu dzieje. Nie przyjdzie zapytać czy w czymś pomóc, sam z siebie nie domyśli się że trzeba zakupy zrobić czy poodkurzać, albo przynajmniej oderwać ode mnie to płaczące dziecko kiedy akurat coś smażę w kuchni....Bo on nie musi....on może kiedy chce... Po za tym od dawna nie spędzamy razem czasu. Mąż wraca z pracy i siada przed tv/komputerem i nic go nie obchodzi, musi odpocząć. No ok, niech odpoczywa, w końcu pracuje...ja tylko w domu siedze z dziećmi.... Nie wychodzimy nigdzie razem, nie przynosi prezentów kwiatów, nawet na urodziny i święta ostatnio nic mi nie dał choćby symbolicznie, stwierdził że lepiej jak sama sobie coś kupie bo on nie wie co.... Dokładnie rok temu mieliśmy mega awanturę w trakcie której wykrzyczałam mu że już go nie chocham, mam go dość i chcę rozwodu...rozmawialiśmy wielokrotnie. mówiłam że chodzi mi o to żeby się bardziej zaangażował w naszą rodzinę. Zainteresowął co robiliśmy kiedy był w pracy, przytulił, powiedział coś miłego, posiedział ze mną wieczorem przy filmie, zaprosił do kina. mamy z kim dzieci zostawić a i tak nigdzie nie wychodzimy. ja do pewnego momentu się starałam. Organizowałam wakacje, wkładałam mu czekoladki do kieszeni przed wyjściem do pracy, zabierałam rano dzieci z pokoju żeby mógł się wyspać. W kinie ostatnio byliśmy 2 lata temu, kiedy ja kupiłam mu bilety. W końcu mój zapał zmalał, bo ile można czekać na jakiś gest z jego strony. Od roku niewiele się zmieniło. 2 tygodnie rzeczywiście widać było że się stara, a potem dalej to samo. Mam wrażenie że mu przeszkadzamy w domu. Moja frustracja rosła, rosła... teraz mam tak wielki żal do niego że nie moge na niego patrzeć. W jego towarzystwie czuję się żle. Z innymi moge rozmawiać, śmiać się i dobrze bawić, a on samą obecnością mnie denerwuje. Gdyby nie dzieci to pewnie byśmy się rozstali, a tak...chciałabym to jakoś uratować, ale boję się że moja miłość zamieniła się już w nienawiść....nie wiem co zrobic żeby zmienić swoje nastawienie, bo mam wrażenie że tu jest największy teraz problem. Czasem mam wrażenie że to ze mną jest coś nie tak. Za dużo wymagam, za bardzo się czepiam..On nie jest mną, nie zmienię go, jak mam to w końcu zrozumieć. Jak wykrzesać z siebie resztki uczucia, rozpalić na nowo to co kiedys nas łączyło, jak przekonać się czy wogóle go jeszcze kocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mężowi nie przeszkadza, że nie spędzacie razem czasu. Jeżeli macie możliwość to proponuje wspólny weekend tylko we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jemu nic nie przeszkadza... Weekend byłby spoko, tylko to ja musiałabym to zorganizowac i powiedziec mu kiedy i gdzie jedziemy. A ja już zwyczajnie nie mam ochoty na nic... mógłby się trochę postarać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A seks?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym wydaje mi się że jeśli jedna strona mówi czego jej brakuje w związku, i że wątpi w swoje uczucia, myśli o rozwodzie, to jeśli drugiej stronie zalezy to powinna jednak coś zrobić, a nie udawać że jest wszystko ok i mówić "znowu się czepiasz o nic". Postarać się, rozkochać na nowo...podobno o miłość trzeba dbać całe życie, a nie tylko do ślubu prawda? on mówi że kocha i mu zależy, ale jakoś tego nie pokazuje. A ja coraz bardziej czuje że stoi między nami mur. Nie do pokonania już chyba. ja czuje w sobie jakąś blokadę, czasem nie umiem się przełamać żeby go wogóle dotknąć. od 1,5 roku nie powiedziałam mu że go kocham...A on...żyje jak gdyby nigdy nic. I to jest najbardziej wku****jące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Seks....tak rzadko że jakby go nie było....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli? Raz na miesiąc? Raz na rok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
raz na miesiąc, dwa... bywało że i trzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego tak? Kto inicjuje zbliżenia? Jak sobie mąż radzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
: Weekend byłby spoko, tylko to ja musiałabym to zorganizowac i powiedziec mu kiedy i gdzie jedziemy. A ja już zwyczajnie nie mam ochoty na nic... mógłby się trochę postarać." X Może zrób to ostatni raz- jak to nie pomoże to terapia małżeńska (nie mam w tym doświadczenia, ale w tym przypadku to też dwie osoby muszą chcieć).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od zawsze inicjował on. Z moją ochotą na seks bywało różnie, przyznaję że nie raz odmawiałam. Ale z biegiem lat moje libido rośnie, a jego jakby osłabło.I to bardzo... teraz nie ma miedzy nami w ogóle żadnej czułości, dotyku. seks dla seksu od czasu do czasu, on czasem obejmie mówiąc ale wiesz że cie kocham, np jak jestem zła za coś, a ja czuję blokadę.mam opory żeby go dotknąć . jakbym z obcym człowiekiem mieszkała. On nie widzi problemu. Albo udaje że nie widzi. A we mnie się aż gotuje. Obawiam się tylko że problem leży faktycznie w mojej głowie. jakbym się umiała zresetować, pozbyć złości, spróbować od nowa bez pretensji o wszystko to pewnie cos by z tego było...ale nie umiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może menopauza cię już dopada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może wyjdźcie gdzieś tylko we dwoje? Odpoczniesz od domu i dzieci. Potrzebujesz relaksu moim zdaniem. Jesteś sfrustrowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obawiam się że jakbym mu terapię małżeńską zaproponowała to by mnie wyśmiał. Choć może i by pomogła bo ewidentnie mamy problem z komunikacją. Myslałam też żeby pójść sama do psychologa... ale nie potrafię. łatwo mi pisać, ale zwierzać się oko w oko z obcą osobą to już gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak seks tak rzadko to może ma kogoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mega sfrustrowana, przyznaję. Zimna jak lód, zgorzkniała, sfrustrowana 30 latka. Marzę żeby wyjść z domu. Czasem wychodzę z koleżanką. A on mówi: nooo musimy się kiedyś gdzieś wybrać...mija miesiąc dwa trzy...pół roku...i dalej nigdzie nie byliśmy. Dlaczego to ja mam walczyć? Menopauza? haha spoko, może być i menopauza. Jeśli tylko ta diagnoza miała coś zmienic Nie ma nikogo na 100%. Nigdzie nie wychodzi, po pracy od razu w domu. i znam go. Prędzej siebie bym o romans podejrzewała niz jego. Zresztą czasem mam wielką ochotę na skok w bok. Zeby w koncu poczuć coś więcej niż tylko złość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czuję się jak wariatka....wymyśla problemy których nie ma... Ma męża, dzieci, mieszkanie, zdrowie.... no wszystko jest jak powinno. czego chcieć więcej. on mówi: tak wygląda życie. Przychodzi z pracy zmęczony, nic mu się nie chce już. A motyle w brzuchu i romantyczne uniesienia to w bajkach tylko albo na początku związku, a początek to już mamy dawno za sobą. Poza tym sama chciałam 2 dzieci to teraz mam robote, o co mi chodzi. Ja nie oczekuję motyli w brzuchu, aż tak głupia nie jestem żeby sądzić ze związek będzie zawsze taki jak na początku. Ale tak jak teraz...? równie dobrze mogłabym mieszkać z bratem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
im więcej czytam takich historii, tymbardziej kocham i składam żonie wielki szacun. Miała tak samo jak autorka. Rama z dziećmi, a ja zajęty pracą. Wracając zmęczony, odpoczywałem, albo szedłem na inną fuchę. Sporadycznie w sobotę, czy niedzielę wyjazd do rodziny i tyle. Od poniedziałk znowu do pracy, a ona dom, dzieci, sprzątanie, pranie, gotowanie, odprowadzić dzieci do przedszkola, szkoły, potem odebrać, często z którymś do lekarza, czasem szpitala. Wiadomo jak to z dziećmi jest. Historia autorki jest praktycznie taka sama jak mojej żony. Teraz wiem co ona przeszła. Dodam że autorka walczy z dwójką dzieci, moja z czwórką. Wielki szacun. Teraz gdy dzieci są dorosłe staram się jej to wynagrodzić. Jak tylko możemy pakujemy manatki i spadamy na wekendy sami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może zacznij uprawiać jakiś sport? Na początek będzie dobry by wyładować stres i zdobyć cennych endorfin. Polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nawet nie musiałabym z tego domu wychodzić, możemy w domu siedzieć. Tylko gdybym czuła że jesteśmy razem, blisko, i że on jest tak samo zaangażowany w nasze rodzinne życie jak ja. Ze jesteśmy partnerami, mamy wspólne obowiązki, a nie on tylko praca a ja cala reszta. Ja też chodziłam do pracy, a po pracy ogarniałam dom. Teraz mam przerwę ale od przyszłego roku wracam do pracy. I jakoś po powrocie nie siadalam z nogami na stole tylko sprzątałam gotowałam itd. A jak słysze tekt bo ty jesteś kobietą to dostaje szału! A też łatwiej by mi było znieśc ten nierówny podział gdybym czuła że dla niego jestem kobietą a nie tylko matką jego dzieci i współlokatorką. Gdyby mnie wogóle zauważał, a nie zajmował się tylko sobą. Chcę faceta a nie kolejne dziecko któremu tylko trzeba skarpetki prać. Podobno to kobiety zatracaja się w macierzyństwie i zapominają że mają męża. a tu mam wrażenie że jest odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle fakt że tutaj o tym piszę to już desperacja. Sama nie wiem co chcę przez to osiągnąć, bo dobrze wiem że nikt mi tu nie da gotowego rozwiązania. myslałam że jak to napiszę to może mi się to jakoś poukłada w głowie, ale ja już chyba i tak za dużo o tym myśle i analizuje. A chyba muszę wyłączyc myślenie, i skupić się na sobie. Sport? dobra rada. Myślałam o tym. Chodzę na jogę, ale faktycznie chyba potrzebuję czegoś bardziej do wyżycia sią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spróbuj tai chi kontrolowania ciala pomoze ci to normalnie funkcjonowac wkreci cie to to sztuka walki tylko dla profesjonalistow a nie jak maga dla łobuzów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twoje podejście do życia jest jaknajbardziej prawidłowe. Normalne. To my faceci dorastamy do tych problemów jak by po czasie. Sam to wiem po sobie. W głębi serca kochałem żonę, szanowałem za to co robi, ale to wszystko jakby odkładało się na potem. Bo zawsze było coś innego do roboty. A to sąsiadowi w czymś pomóc, a to coś inego wypadło i tak w koło. Przez to omało do rozwodu nie doszło. Myślę że twój mąż potrzebuje jakiegoś kopa. Może załapie że nie tylko on się liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam coś co bardziej rozładuje emocje. Trzeba się czasami wyżyć. Potrzebujesz strefy tylko dla siebie. Weź może jakaś koleżankę i pojedź do spa. Zobaczysz też jak mąż zareaguje. Czy będzie zazdrosny, czy mu na Tobie zależy. Może jak zobaczy że może Cię stracić to się ogarnie? Albo wspólny wyjazd? A rozmawiałaś z nim tak jak tu z nami? Tak szczerze? Wszystko co Ci leży na sercu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakaś odskocznia faktycznie by Ci się przydała, ale joga, sport to nie rozwiązanie problemu, tylko forma ucieczki od codzienności. Najgorsze jest to, że nie nadajecie na tych samych falach. Niedawno mieliśmy z żona poważną rozmowę na temat kto w związku więcej daje z siebie. Wyszło na to, że oboje czujemy się wykorzystywani. Życie w biegu, praca, obowiązki, brak czasu na odpoczynek, no i zaczęło się pieprzyć, kłótnie, pretensje, awantury. Przegadaliśmy wszystko, stanęło na tym, że musimy w tym całym zabieganiu znaleźć choć odrobinkę czasu tylko dla siebie, bo inaczej źle się skończy. Wzięliśmy oboje jednodniowy urlop, dziecko do przedszkola, a my wypuściliśmy się na miasto, tylko we dwoje. Łaziliśmy trzymając się za ręce jak nastolatki, kawiarenka, obiadek w restauracji, potem to domku i długi seks w świetle dnia, a nie na szybko pod kołdrą przed snem. Potem zgarnęliśmy młodą z przedszkola i poszliśmy w trójkę na lody. Oboje stwierdziliśmy, że raz na na jakiś czas musimy sobie taki dzień zaserwować dla zdrowia psychicznego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Arecki466 ale jakiego kopa... nie wystarczy że wykrzyczałam mu że go nienawidzę i chcę rozwodu? muszę się z dziećmi z domu wynieść żeby dotarło że jednak jest jakiś problem? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem - ja bym raczej poszła w inną stronę (chyba, że faktycznie to nienawidzisz). Powiedziałabym, że to kocham i że chciałabym abyśmy więcej spędzali ze sobą czasu, itd. Rozmowa bez krzyków, tylko na spokojnie wyjaśnienie co się czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmawialiśmy wielokrotnie. Wszystko to mu mówiłam, i na spokojnie i w złości, wielokrotnie. nawet w liście mu napisałam. On się ze mną zgodził, że faktycznie inaczej to powinno wyglądać, deklarował że będziemy wychodzić sami, że bedzie mi pomagał, ale zawsze po kilku dniach jakimś magicznym sposobem o tym zapominał. Wiosną byliśmy na wakacjach. Sama zarezerwowałam sobie pokój i planowałam wziąć dzieci i jechać z nimi sama. nie miałby nic przeciwko, ale jak usłyszał o wakacjach to chciał też jechać. Uznałam że ok, pojedziemy razem, nie ma co dolewać oliwy do ognia, moze wspólny wyjazd coś da. Tydzień był super, potem szara rzeczywistość. Gdyby nie dzieci to już dawno mieszkałabym gdzieś indziej, choćby tylko po to żeby nim wstrząsnąć. Ale nie chcę fundować dzieciom huśtawek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zza miedzy
Jak go odtrącałaś wcześniej w seksie to pozamiatane. U nas też był taki okres, że mnie żona odtrącała, w końcu przestałem inicjować cokolwiek i powiedziałem, żeby ona przychodziła. Oczywiście robiłem to sam, potem kochanki ... to było dla mnie upokorzenie. Jak kobieta popsuje seks , a tak jest bardzo często to najczęściej niszczy związek na amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Arecki466 ale jakiego kopa... nie wystarczy że wykrzyczałam mu że go nienawidzę i chcę rozwodu? muszę się z dziećmi z domu wynieść żeby dotarło że jednak jest jakiś problem? xxxxx wcale nie chodziło mi o wyprowadzanie się z domu. Chodziło mi bardziej o to byś przestała się nim interesować. Niech sam sobie żarcie robi, sprząta po sobie, pierze. Żebyś przestała się nim zajmować. Jak by go w domu nie było. Oddzielne spanie też wskazane by było. Zdla jego oka szukaj w necie porad związanych z rozwodem, jakieś inne fora coś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×