Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bogaci znajomi ze studiów mają łatwiej

Polecane posty

Gość gość

Piszę tylko, żeby się wyżalić, bo mam dziś kryzys. Pochodzę z przeciętnej polskiej rodziny i 3 lata temu wyjechałam za granicę na studia. Rodzice zapewnili mi naprawdę niewiele, na wszystko zawsze musiałam sobie sama zarobić. Nawet nie tyle, że nie mieli pieniędzy, tylko zawsze było coś ważniejszego niż ja. Na przyład alkohol. Do tej pory pamiętam jak wyjeżdżaliśmy kiedyś na wakacje za granicę i rodzice pakowali pełne wózki alkoholi, a ja z bratem mogliśmy wybrać tylko najtańsze słodycze, Na ten wyjazd na sudia też sama odkładałam. Nie uzbierało się tego dużo, ale postanowiłam, że będę równocześnie pracować. Na początku jakoś to było. Kierunek sudiów wymagający, ale sobie radziłam, mimo że był w innym języku. Udało mi się poznać fajnych ludzi i wynająć razem mieszkanie. Później przeżyłam tragiczne zderzenie z rzeczywistością. Najpierw czas egzaminów, a póżniej trzeba było robić praktyki, na które zupełnie nie miałam czasu ani siły. Pracowałam na pół etatu i tak naprawdę nie miałam ani jednego dnia dla siebie, jednak postanowiłam zacisnąć zęby. Dostawałam stypendium, które przynajmniej po części pokrywało wydatki związane ze studiami (taki kierunek, że dużo materiałów trzeba było dokupować). Raz miałam taki cienki miesiąc, że nie stać mnie było na transport, więc do pracy i na uniwerek chodziłam piechotą (ok 7 km w jedną stronę). W końcu zaczęłam trzeci rok studiów i się wszystko posypało. Byłam wykończona pracą, ciągłym martwieniem się czy wystarczy mi pieniędzy na czynsz i trzeci rok był bardzo ciężki. Ostatecznie po kilku zasłabnięciach postanowiłam wziąć dziekankę. Kiedy wzięłam dziekankę rodzice się na mnie obrazili. Bo w końcu każdy teraz pracuje i studiuje i jakoś sobie ludzie radzą, a ja jedna nie. Ja im powiedziałam, że nie mają mnie prawa oceniać, bo ani grosza się nie dołożyli przez te trzy lata, a ja nie raz, gdyby nie praca w restauracjach, chodziłabym głodna. Dziś chce mi się płakać, bo weszłam na Linkedin moich znajomych z roku i zobaczyłam ile mają fajnych kursów i praktyk porobionych przez ostatnie trzy lata. Ja wtedy musiałam latać z talerzami, bo ciężko znaleźć pracę w biurze, która by była tak elastyczna, żeby można było równocześnie studiować. Kiedy oni wakacje spędzali na jachtach i odpoczywali, ja starałam się jak najwięcej zarobić, żeby było mi łatwiej w roku szkolnym. Dobrze wiem jak było, bo się z nimi kumplowałam. Rodzice opłacali im wszystko, plus wysyłali kieszonkowe, żeby oni mogli się spokojnie uczyć. Więc chodzili na praktyki i teraz każda duża firma stoi dla nich otworem. Apeluję też do Was, że jeśli macie dzieci, proszę inwestujcie w ich rozwój, nie myślcie, że odcinanie ich od pieniędzy nauczy je zaradności. Staram się rozwijać moje talenty na ile mogę sobie pozwolić, ale pewnych rzeczy nie przeskoczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz słabo koleżanko... mi rodzice zapłacili za lekarski niestacjonarny 200 000 plus utrzymanie, więc masz słabo nigdy nie musiałem pracować, trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×