Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąż, ja i mój przyjaciel

Polecane posty

Gość gość

Witam wszystkich, mój mąż był moim pierwszym facetem poznanym jak miałam 16 lat. Na początku było pomiędzy nami dużo uczucia. Teraz jestem już 3 lata po ślubie, 8 lat jesteśmy razem, czuje że wszystko się wypaliło, baaa czułam to już przed ślubem. Nigdy pomiędzy nami nie było jakieś dużej namiętności, po prostu szanowaliśmy się i nie uprzykrzaliśmy sobie nawzajem życia. Mąż nie jest zbytnio zainteresowany co się u mnie dzieje, nie jest w żadnym wypadku spontaniczny ani romantyczny- gdy ja coś wymyśle aby "rozkrecic" nasz związek uznaje to za głupie albo stwierdza że mu się nie chce. Nie potrafi się dla mnie w żadnym wypadku poświęcić dla przykładu- jedziemy na wycieczke pod namiot, mamy 1 karimatę - on na niej śpi bo uznaje że "inaczej on wraca do domu bo się nie wyśpi". Zarabiam więcej od niego jednak nadal potrafi mi wyliczać na co wydaje, kiedy to sam znajduje coraz to nowe hobby w które inwestuje duuuże pieniądze. Ostatnio poznałam chłopaka z którym od razu połączyła nas dziwna więź, odnajduje w nim więcej zainteresowania moją osobą niż we własnym mężu, potrafi poprawić mi humor w 2 minuty podczas gdy mój mąż nawet nie zauważa że mam zły humor. Wiem że jest we mnie zakochany, mimo tego sam kupuje mi książki o ratowaniu związku itp. próbowałam zerwać tą relacje już kilka razy jednak tęsknie za nim... męża nigdy nie zdradziłam, ale boje się że niedługo podczas jakiejś kolejnej chwili słabości może się to wydarzyć.. chce być fair w stosunku jednego i drugiego... co robić??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Nie potrafi się dla mnie w żadnym wypadku poświęcić" a ty nie potrafisz sie poswiecic dla meza i zaakceptowac go takim jakim on jest - jestescie siebie warci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam zaakceptować to że nie ma pomiędzynami żadnego uczucia i emocji, i z jego strony nie ma żadnej ochoty żeby to zmienić? Ja próbuje ze swojej strony już ponad 2 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zakochany przyjaciel wiecznie nie będzie czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm, a moze tez warto wylapac taka nieszczesliwa mezatke, zostac jej przyjacielem, zalac ja podczas dni plodowych i czmychnac do nastepnej, a dzidzia niech sie tamci obydwoje zajma? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciel na pewno nie będzie czekał, tzn nie pozwole mu na siebie czekać bo uważam że bez sensu jest żeby on był w takim jakimś stanie wstrzymania przezemnie… mówiłam mu to setki razy a on nadal czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Noo,nie łatwa sytuacja. Poważna rozmowa z mężem i tak cię nie ominie,więc lepiej zrób to teraz, zanim stanie się to co się ma stać. Zazwyczaj po takiej rozmowie następuje zwrot akcji, albo albo,jeśli mąż cię kocha i zależy mu na waszym małżeństwie,będzie chciał ratować wasze małżeństwo, jeżeli spłynie to po nim,to będziesz wiedziała że, wybór jest jeden. Na siłę nikt nikogo nie uszczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mężem już 2 razy ostatnio przeprowadzałam taką rozmowę, mówiłam czego mi brakuje, pytałam co ja mogę poprawić, starałam się spędzać więcej czasu razem... i nadal wszystko powraca do punktu wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze porozmawiaj z nim szczerze, moze powinniscie isc na terapie? oczywiscie jesli chcesz to ratowac...ja nie widze sensu zeby tkwic w zwiazku bez uczuc i emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmowa nie na temat, ty nie masz się pytać co powinnaś zmienić dla niego. Masz powiedzieć wprost, że jeśli nie zależy mu na tym małżeństwie to niech powie to jasno. Po co dorośli ludzie bawią się w takie podchody,miną dwa góra trzy lata i tak się rozstaniecie, no chyba że pojawi się dziecko, to oboje będziecie tkwili w tej beznadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam o terapii.. chce może coś jeszcze spróbować uratować bo mąż jest dobrym człowiekiem nie chce nikogo ranić... mam 26 lat a czuje się przynajmniej jak 50 latka. Nawet nie chodzi o jakąś namiętność, szaleństwo bo wiadomo po kilku latach rutyna jest rzeczą normalną, chodzi tylko o ten brak uczuć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cie, sama tkwie w podobnym zwiazku chociaz dopiero 2 lata minely...tez czuje sie emocjonalnie jak 50 latka,zero namietnosci, nic nas w sobie nie pociaga z tego co widze, on mi w domowych obowiazkach nie chce nawet pomagac, tylko czubek wlasnego nosa widzi.Ale szkoda mi go bo wiem,ze jest do mnie przywiazany ja w sumie do niego tez.Rozmowy nic nie daja.Ehh jesli masz jednak opcje nr 2 i jest cheia miedzy wami moze warto sie zastanowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to widzę, że jesteśmy w takiej samej sytuacji... mój mąż jeśli już coś posprząta później tygodniami wysłuchuje jak to on wielce nie sprząta a ja tylko bałaganić potrafie i że jestem źle wychowana... że nic nie szanuje... ostatnio to już nienawidzę wręcz gotować w mieszkaniu bo je śli mi coś skapnie a tego nie zetrę to od razu afera jaka to zła nie jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha mam to samo, nie daj boze skapnie cos na podloge jak gotuje...to jestm brudasem ;) a jak on nic nie sprzata po sobie, naczynia zostawia na stole,ciuchy wszedzie, skarpetki kolo lozka, syf w lazience to jest ok.Widze ten sam typ czlowieka.Ciezka sytuacja chociaz Ty masz chyba lepsza bo masz druga opcje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierolę, z kim Wy się związałyście?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie ja mam 50 lat, i to ja pisałam wyżej o przeprowadzeniu rozmowy. Moje małżeństwo trwa 25 lat,nie wyobrażam sobie takiej rutyny w jakiej wy tkwicie,u nas nigdy nie było czegoś takiego i nie ma. Zawsze z mężem się dogadywalismy, z upływem lat wystarczyło że popatrzylismy na siebie i wiadomo było o co chodzi, mąż do dzisiaj potrafi mnie mile zaskoczyć, a to kwiaty bez okazji a to wyjście do: teatr, kino, restauracja, ostatnio nawet piknik zorganizował bez mojej wiedzy, może to nic nadzwyczajnego,oboje mamy poczucie humoru, lubimy się pośmiać, powyglupiac. Są chwile że, ja zajmuję się swoimi sprawami a mąż swoimi. Nie wiem jak to teraz jest z wami młodymi, ale pewnie niedługo się przekonam bo za rok córkę wydajemy za mąż. Nigdy nie było tak żeby nuda się u nas rozpanoszyła. Były trudne chwile, ale to nas jeszcze bardziej scalało, wspieraliśmy się wzajemnie, gdybyśmy wtedy oddalili się od siebie to być może dzisiaj pisałabym w całkiem innym temacie. Powodzenia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój błąd bo nie mieszkałam z mężem przed ślubem... i moja wina bo wiedziałam że jest lekkim egoistą już przed ślubem cała jego rodzina mi to mówiła... teraz mieszkamy sami na swoim mieszkaniu od marca i jest tragicznie... jak mieszkaliśmy z jego babcia i chciałam żeby np. on coś od czasu do czasu ugotował, albo chociaż zrobił mi śniadanie obiecywał jak to nie będzie tego robił na nowym mieszkaniu.... pff ani razu od marca się nie doczekałam na nic, nie ma siły albo czasu. No tak mój przyjaciel dla odmiany potrafi przyjechać 100km żeby kupić mi czekolade i mi ją dać jak np. mam na nią ochote a nie mam jak wyrwać się z pracy.. od męża nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, nawet na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro nie dpswiadczylas to po co bralas slub i przysiegalas na dobre i na zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pochodzę z rodziny gdzie mój tata całe życie mieszka za granicą a z mamą łączyły ich tylko dzieci, nie miałam dobrego przykładu jak powinno wyglądać kochające się małżeństwo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×