Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ofiara klasowa jak sobie radzić.

Polecane posty

Gość gość

Czy są tu matki dzieci nie lubianych przez inne? Jak sobie radzicie, jak pomóc takiemu dziecku? Mój syn teraz pójdzie do drugiej klasy i bardzo się tego boje. Myślę czy go nie przepisać jeszcze do innej szkoły w ogóle chociaż psycholog szkolna twierdzi, że to zły pomysł, ale ja innego raczej nie dostrzegam. Mój syn od początku nie potrafił się odnaleźć w szkole. Dzieci go nie lubią. Nie ma w klasie żadnego bliższego kolegi czy dobrej koleżanki. Na wycieczki szkolne nie chce jeździć, bo siedzi w autobusie zawsze sam przy nauczycielach. Kiedyś dzieci zabarykadowały go w ubikacji, nożyczkami pocięli sznurówki w butach. Uczepili się go i nie wiem dlaczego. Jest bardzo zamknięty w sobie i cichy i wg wychowawczyni to jest problem. Do tego jeszcze trafił do klasy, gdzie chodzą dzieci dosyć bogatych ludzi. Myślę czy to nie jest sedno sprawy. My bogaci nie jesteśmy, nie stać nas na super modne ciuchy, czy najnowszej generacji telefon komórkowy dla syna. Wychowawczyni klasy i psycholog twierdzą, że trochę panikuje, żebym dała mu czas na aklimatyzację. Jak sobie z tą sytuacją poradzić? Przepisać go czy czekać dalej? Proszę bez chamskich komentarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana 345
Na co dać mu czas? Na to aż naprawdę zrobią mu krzywdę? Nic się nie zmieni wręcz przeciwnie będzie coraz gorzej. Ja na Twoim miejscu zmieniłabym mu szkołę bez zastanawiania się. A czy wychowawczyni lub psycholog wyciagnely konsekwencje wobec tych oprawców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepisac. Po co ma sie meczyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Była tylko pogadanka z tymi dziećmi, nic więcej. Potem było jeszcze gorzej, bo syn się żalił, że nazywają go kabel i konfident. Swoją drogą skąd 7 letnie dzieci znają słowo konfident? No coz, tak zrobię. Przepisze go, bo też uważam, że nie ma sensu czekać na poprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi dokuczali w 1 kl. Szczególnie jeden koleś klasowy rozrabiaka. Odwracał sie do mnie w ławce i zabierał mi zeszyty czy co tam z ławki. Siedział przedemna. Nauczycielka widziała czasem go upomniała czasem nie a on miał to w d.. ktoregos razu jak wyciagnol reke zeby moncloa zabrać przygwozdzilam go cyrklem do ławki. Jestem starej daty, rocznik 82 jak chodziłam do podstawówki modne były te stare cyrkle co miały duzy szpikulec i rączkę do wsadzania normalnego ołówka. Niewiem czy kojarzycie.zadne rysiki i szpileczka. Cała szkoła wiedziała kim jestem i juz nigdy nikt mi nie zalazł za skore ;-) proponuje podrzucić twojemu dziecku podobne pomysły, porządna nauczka dla gnębiciela działa lepiej niz kary od nauczycieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możecie mnie oceniać jak chcecie dzis postąpiłabym podobnie. Skarżenie nauczycielom nic nie dawało bo mówili ze to żarty i mnie podrywa. Nawet jak nauczycielka widziała ze mi dokucza to tez mowila cos tego typu. A on jesCze bardziej mi dokuczal. A podarty zeszyt musiałam przepisywać i nie było mi do smiechu. moje dzieci zapisalam na karate zeby same sie mogły bronić przed takimi szkolnymi śmieciami, mają bronić słabszych i nie dać sobie w kasze dmuchać. Ot tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepisac do innej szkoły bez watpienia. Nauczycielek to gie obchodzi co.czuje twoje dziecko i pierdzielą kocopoly. Nic się samo nie naprawi jezeli na zmianie szkoly.dziecka sie skończy. On powienien naprawić swoje poczucie wartości, odbudować pewnosc siebie. Moim zdaniem reguralne wizyty u psychologa, dobrego z polecenia najlepiej. Dopóki nie przejdzie wewnętrznej przemiany nic sie nie zmieni, a w nowej szkole będzie to samo co w starej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko owszem, może sobie poradzić, ale tylko i wyłącznie jak szkoła pokaże że dla takich zachowań jest zero tolerancji. Wezwanie rodziców, agresorzy na dywanik u dyrektora, ich rozmowy z pedagogiem szkolnym. Nawet zaproszenie policjanta na pogadankę o przemocy. Jeżeli nie ma żadnej reakcji, to ja bym bez zastanowienia przeniosła dziecko do innej szkoły. Taaa, może się dogadają w końcu, może się dzieciakom znudzi- a może nie. Może dziecko będzie miało parę lat traumy. To jest znęcanie się, zamykanie kogoś w toalecie czy pocięcie sznurówek to nie są niewinne zaczepki tylko przemoc. Co będzie później? Wsadzenie głowy do muszli? Pocięcie stroju na wf? Podłożenie nogi na schodach? Pogadaj ewentualnie z dyrekcją- bo może to nie dotarło w ogóle do nich, przepisz malego jak trzeba, możesz ty sama porozmawiać z psychologiem dziecięcym żeby dowiedzieć się jak można dodać dziecku pewnosci siebie. Przede wsystkim musi czuć że jesteście po jego stronie i nie pozwolicie go skrzywdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też byłam ofiarą nie tylko klasowa ale i szkolną. Mialam ciężkie życie, nieciekawa sytuacje w domu, mieszkałam w takiej wiekszej wsi i wszyscy się znali. Najpierw miałam 2 gnebicieli potem to rosło, bo jeden nasladowal drugiego. Ja nikomu o tym nie mowilam tylko dusilam wszystko w sobie. Mialam tam jakieś kolezanki, ale i tak zawsze bylam taka szara z marginesu. To przynioslo oplakane skutki w dorosłości. Poczucie wartości ponizej zera, wycofanie i ciagly pesymizm. Dzis jestem dorosla kobietą, ale to jakoe mialam dzieciństwo pozostawily rany,.które nigdy się nie zabliznia. Mam swoją rodzine i 3 letniego synka. Wczoraj była taka sytuacja na placu zabaw, ze on nasypal piasku na jakąś zabawkę, a starsza dziewczynka chciala sie nią pobawić i to ją zezloscilo więc ganiala mojego synka, odrzucając go piachem. Oczywiście natychmiast zareagowalam. I postanowilam, ze on nigdy nie bedzie gnebiony jak ja w dzieciństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojej koleżanki córkę gnebiły 2 dziewczyny, to cicha i spokojna dziewczyna , koleżanka zgłaszała nauczycielom nic nie zrobili. Po którymś razie moja koleżanka sama pojechała pod szkole dorwala te dziewuchy im zagroziła każdej osobno. Nie że pojdzie na skargę do mamy czy nauczycieli tylko zwyczajnie im wp******i a moja kolezenka na również na ogól spokojna i napewno nikogo by nie pobiła ale się zdenerwowała bo w końcu chodziło o jej córkę. Gowniary się wystarczyły i dały spokój. Teraz już koleżanki córka chodzi do gimnazjum a to było w podstawówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja proponuję aby zaprosić jakiegoś kolegę do domu. U nas w domu było zawsze pełno kolegów syna. Często na noc zostawali. Byli zapraszani na urodziny i ja mam też super kontakt z ich rodzicami Syn zawsze był lubiany w klasie. Kiedyś koleżance poleciłam zaprosić koleżankę z klasy córki i dzięki temu też nawiązała się głębsza znajomosc między dziewczynami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pogadanka powinna byc ale z rodzicami, to oni powinni miec wpływ na dzieci. Co to za gadanie z dziecmi? bez sensu, efekt zaden. Ja równiez przeniosłabym dziecko do innej szkoły. Pomóz mu w adaptacji, postaraj sie nawiazac kontakt z innymi rodzicami, moze bierz udział w jakis wydarzeniach organizowanych przez klase, moze porozmawiaj z pojedynczymi rodzicami i popros o mozliwosc spotkania poza szkoła, zeby dzieci mogły poznac sie na neutralnym gruncie. Poza tym, w pojedynke łatwiej nawiazac kontakt, niz trafic do klasy gdzie wszyscy sie znaja. Wez w tym czynny udział, bo sytuacja moze sie powtorzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naucz go jak się bronić, jak nie ma jaj to nic nie zrobisz, zawsze będzie taki rozlazły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej tu autorka. Dzięki za odzew. Przenoszę go do innej szkoły, pomysł z psychologiem to też trafna decyzja. Mój syn korzystał z pomocy tego szkolnego jedynie... Zajmę się tym już jutro nawet, bo w sumie miesiąc ponad miotam się z tym co robić. Synowi pomysł zmiany szkoły o dziwo bardzo się spodobał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepisz go do innej szkoły bo jeszcze dzieciak samobójstwo popełni...mnie też nie lubili,dokuczali mi i to trwało do 8 klasy z roku na rok było coraz gorzej...do dzisiaj mam traume,jestem zamknięta w sobie nie lubię poznawać nowych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisze to jako osoba ktora byla gnebiona w podstawowce. Przepisuj dziecko do innej szkoly. Niech jak najkrocej ma traume. Pomysl z psychologiem dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje rodzeństwo i ja tez byliśmy gnębieni w naszej podstawówce. Pochodziliśmy z rodziny wielodzietnej, nie było pieniędzy na wiele rzeczy, byliśmy nieśmiali i wciąż nieprzygotowani, bo to albo butów było brak, albo bloku, albo białej bluzki na apel. Nawet nauczyciele nas wyśmiewali, co dziś wydaje mi się wręcz skandaliczne. Przeprowadziliśmy się do innej miejscowości z przyczyn losowych, ale to było najlepsze, co mogliśmy zrobić. Poszliśmy do innej szkoły, do której chodziło mniej dzieci niż do poprzedniej podstawówki i problem z gnębieniem zniknął, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Nie patrz na nauczycieli, bo to ostatnie osoby, od których otrzymasz pomoc. U nas też tak było. koniecznie zmień dziecku szkołę i zapewnij wizyty u psychologa. Z pewnością to nie zaszkodzi ;) Trzymam ogromnie kciuki, bo wiem, jak czuje się Twoje dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nasypal piasku na jakąś zabawkę, a starsza dziewczynka chciala sie nią pobawić i to ją zezloscilo więc ganiala mojego synka, odrzucając go piachem. Oczywiście natychmiast zareagowalam. I postanowilam, ze on nigdy nie bedzie gnebiony jak ja w dzieciństwie. " Pytanie czy to była zabawka twojego syna czy tej dziewczynki, bo jak jego to spoko ale jak jej to uważam, że jesteś kobietą zaślepioną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez bylam gnebiona w podstawowce , w 6klasie przeprowadzilismy sie do innego miasta i tam trafilam na zla klase, znalezli sobie odiare do wysmiewania i gnebienia, w koncu do gimnazjum przepisalam sie do innej szkoly i bylo ok znalazlam przyjaciol a nawet bylam w tzw elicie klasowej. Przepisz to dziecko do innej klasy nie sluchaj psychologow, teraz jest dobry moment bo zacznie od nowego roku szkolnego wiec nie bbędzie musial sie tlumaczyc nikomu czemu przenosi sie w ciagu roku. Kazdy dzien w tej klasie ti bedzie dla niego coraz gorsza trauma , czasem trzeba zmienic srodowisko aby wyjsc na prostą a jak ma sie synek otworzyc jak nie daja mu szansy inne dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepisuj jak najszybciej nie zastanawiaj się bo w tej szkole nic się nie zmieni. Do czego on ma się aklimatyzować. Gratulować szkole do której teraz chodzi pani psycholog i wychowawczyni. Podziękuj im jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz tylko pogadanki i tłumaczenie oprawców. Ofiara musi dalej być ofiarą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepisz do innej szkoly, ale zadbaj juz tam bardziej o integracje. Zapraszaj kolegow synka do domu itd.Zapisz na jakis sport walki, zeby zyskal pewnosc siebie. A co do starej szkoly stanowczo porozmawiaj z dyrektorka,moze nawet jakis donos do kuratorium?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co mial ci powiedziec psycholog szkolny? Zebys przepisala do innej szkoly bo szkola nie moze poradzic sobie z paroma niewychowanymi bachorami? Przepisz dziecko i wyslij informacje do kuratorium ze w szkole jest przyzwolenie na agresje wobec Twojego dziecka i pomimo Twoich interwencji szkoła nic z tym nie robi. Pogadanki sa smieszne. Tyle sie slyszy ze ofiara czasem nie wytrzymuje i targa sie na zycie. Daliby nagane tym bachorom, uwagi, wezwania rodzicow, ta najgorsza ocene z zachowania, a przez zachowanie tez mozna nie zdac do nastepnej klasy. Sa mozliwosci tylko szkola nie korzysta. Jakbym miala meza z jajami albo kogos innego to naslalavbym na te bachory by nastraszyc i zeby posraly sie w gacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym miala meza z jajami albo kogos innego to naslalavbym na te bachory by nastraszyc x I bujaliśbyście się potem w sądach jako oskarżeni. Takie chore czasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To trzeba byloby zrobic to tak zeby nie bylo swiadkow. Po prostu nastraszyc. Takie bachory czuja sie silne przy kims slabszym jak trafia na kogos silniejszego to nie beda kozaczyc. Cala podstawówkę bylam gnebiona. Tylko tlumilam to w sobie, w domu nikt nie wiedzial. Ani siostra ani mama. Byla zapracowana. Bylysmy same. Duzo pracowala zeby zapewnic nam to co trzeba. Nie mam zalu czy pretensji ze nic nie zwuwazyla Ale do tej pory mam slabe poczucie wartosci. Dlatego mam zero litosci do agresorow. Mam roczne dziecko. Jesli ktos kiedys bedzie je krzywdzic czy znecqc sie to bede chwytac sie kazdej mozliwosci żeby pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, jest masa możliwości. Miałam w liceum taką wychowawczynię- idiotkę. Jednego z chłopaków po prostu gnębili, i ciężko powiedzieć dlaczego- ani kujon, ani tuman, normalnie ubrany, z zainteresowaniami, z poczuciem humoru. Ale praktycznie wszyscy chłopcy coś do niego mieli. Wychowawczyni, kiedy się o tym dowiedziała, zrobiła właśnie pogadankę na zasadzie "dokuczanie jest "be", wiecie jak X jest przykro? tak nie wolno, tak nieładnie". X oberwał dodatkowo za skarżenie się, i dopiero po jednym incydencie kiedy o mało nie doszło do tragedii, nasz przewodniczący klasy, który miał raczej posłuch (a w gnębieniu nie brał udziału), postawił ich do pionu. Gnębienie się skończyło, X kolegów dalej nie miał- miał jedynie spokój w szkole, ale odetchnął. I to i tak był happy end, mogło być dużo, dużo gorzej. A chłopaków w tym wieku spokojnie można postraszyć dyscyplinarnym wyrzuceniem ze szkoły, kuratorium, ze sprawą o nękanie włącznie. Dzieciaki z podstawówki też można skutecznie zdyscyplinować. Czy ich rodzice chociaż się o tym dowiedzieli? Idę o zakład że pozwalali sobie na to bo nauczyciel sobie z nimi nie radzi. I nie mówcie nawet o rozpieszczonych bachorach, w każdej szkole w jakiej byłam do tej pory, a teraz i u mojego dziecka, są i nauczyciele którzy dają sobie wejść na głowę i połowę zajęć uciszają klasę, i tacy którzy bez podnoszenia głosu utrzymują w klasie porządek, wystarczy że wejdą i popatrzą. Dzieci bywają okrutne i czasem trzeba nimi potrząsnąć. Czas na aklimatyzację? Dziecko chodzi tam rok, a oni mówią o czasie na aklimatyzację? Będą czekać do próby samobójczej czy do poważnego urazu czy zniszczenia? Według wychowawczyni problemem jest to że twoje dziecko jest ciche i zamknięte w sobie? To znaczy że to jego wina? Kobieta jest niepoważna i minęła się z powołaniem. Problemem jest tylko i wyłącznie to że inne dzieci go męczą, a ona nie umie sobie z tym poradzić. I piszę tu od drugiej strony- moje dziecko też kiedyś, jeszcze w grupie zerówkowej, dokuczało jednej koleżance. Tyle że dowiedziałam się o tym jak doszło do guza i rodzice poskarżyli się dyrekcji. I wtedy się dowiedziałam że to nie pierwszy raz jak jej dokucza, i tylko jej. Takiej awantury jaką miał młody, nie miał chyba nigdy. I pamięta ją do tej pory. Szlaban na rozrywki, koleżankę przepraszał za całość z prezentem kupionym z własnego kieszonkowego, ja pogadałam z rodzicami i zapewniłam że z naszej strony nie ma i nie będzie pozwolenia na takie zachowania, a jak ochłonęliśmy z synkiem była dodatkowa pogadanka z pozytywnym wzmacnianiem. Na zasadzie- jaki podziw się wzbudza kiedy się jest prawdziwym dżentelmenem i pomaga innym. Chyba przyniosło skutek. W podstawówce mieli podobny problem w klasie, ale wprawdzie on sam stał z boku i nie reagował, ale i nie brał udziału w tym co robili jego koledzy. Tyle że tam szkoła reagowała szybko, łącznie z awaryjnym zebraniem- tak, po niecałych trzech miesiącach uznali że problem jest istotny. A nie- po roku twierdzić że "musi się zaaklimatyzować". To jakieś jaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:55 Nawet jeśli była jej to mogla ja po prostu podniesc i zabrac a nie gonic inne dziecko i sypac na nie piaskiem. Gdyby to byla moja corka to ja bym natychmiast zareagowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, daj proszę znać, jak zachowała się szkoła, gdy przyszłaś odebrać dokumenty dziecka. A może jakieś jeszcze "cenne" rady od nich usłyszałaś. Powodzenia Ci życzę i lepszej szkoły dla Twojego dziecka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×