Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Trudny temat, psychoza poporodowa?

Polecane posty

Gość gość

Boje sie pisać ale moze niecjestem jedyna. Moze kogoś coś takiego spotkalo... 5 miesiecy temu urodzilam synka. Jest zdrowy, śliczny, bardzo mądry. Dobrze sie rozwija, tylko... Ja mam okropne myśli. Powiecie, ze patologia, ze potwór i moze tak jest ale ja tego nie chce. Ja chce dla niego dobrze. Kocham go nad życie. Czasem, zupelnie nagle mam w glowie obrazy, mysli a co gdybym mu zrobiła krzywdę. Mam w głowie konjretne obrazy, zupełnie nie rozumiem dlaczego i bardzo mnie przerażają. Nie bede ich tu opisywac bo sie boję... Boje sie, ze mu to zrobię. Nie wiem dlaczego mialabym chcieć to zrobic ale nie rozumiem skad sie to u mnie wzięło. Mąż i rodzina nie pomagaja w opiece. Praktycznie jestrm z tym sama, czasem czuje sie wręcz jak samotna matka. O wszystkim musze myslec i robic ja. Prosilam męża o pomoc, mowilam że musze miec czasem trochę czasu dla siebie bo zwariuje. On ma czas na relaks, na zabawę a ja nic. Mnie jako osoby nie ma. Jest tylko funkcja matka. Czuje, ze gdzies po drodze (od porodu do teraz) ja zaginelam. I chyba nikomu nie zależy zebym sie odnalazła. Boje sie powiedziec mezowi, ze musze isc do psychologa / psychiatry. On raz, nie zrozumie a dwa uzna mnie za potwora. A czas dla mnie - on uwaza, ze ja mam non stop wolne. Tylko kiedy mu zostawiam dziecko pod opieka zeby cos zjeść, maly placze po dwoch minutach. Konczy sie to tak, ze wpycham w siebie jedzenie i z jeszcze pełna kanapka w ustach nosze dziecko i nuce. A on leży, pije piwo i oglada tv. Co moge zrobic? Boje sie samej siebie. Zmarnowalam swoje zycie ale nie chce zmarnowac zycia mojego syna. Boje sie, ze coś mnie kiedys podkusi zeby wziac go ze sobą i... Eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci to takie pasożyty w większości.....ich męskość objawia sie wyslugiwaniem sie kobietą i piciem piwa przed tv......tych sensownych jak na lekarstwo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje. Jest to depresja poporodowa, ona ma rozne oblicza. Jednym z jej objawow sa natrętne mysli i obrazy o zrobieniu dziecku krzywdy. Dotyka najczesciej kobiet ktore zostaja samotne po porodzie i nie maja wsparcia w bliskich. Moze lepiej idź do psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Natrętne myśli charakteryzują zaburzenia obsesyjnie kompulsywne. Z tym ze u ciebie nie występują kompulsję. Koniecznie udaj się do psychoterapeuty na terapie (polecam behawioralno poznawcza). Skoro mąż nie rozumie to powiedz mu ze zapisujesz się na szkolenie z asertywności lub coś podobnego. Wtedy uzna ze chcesz się rozwijać i inwestować w siebie a później może to procentować zawodowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:32 osoby bezdzietne niech sie lepiej nie wypowiadaja, nie doświadczyłas ciazy, porodu, opieki nad maluchem i zwiazana z tym burza hormonalna i zmeczeniem., to sie nie wypowiadaj,bo brzmisz śmiesznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez sama wychowałam 2 dzieci bo mąż zawsze w pracy .też mi było ciężko, jadłam na stojąco z dzieckiem na rękach bo ryczal jak go odkladalam. Weź się w garść i idź się leczyć. Masakra co piszesz. Jakby każda co musi sama być z dzieckiem miała takie myśli to nie wiem.. a jakoś kobiety dają radę. Weź się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:19 ryczał no i co? Dałaś się tak dziecku sterroryzowac że nawet kanapki bez niego na rękach zjeść nie mogłaś? Nauczyłas że jesteś na kazde zawołanie i tak miałaś, nic by mu się nie stało jakby ryczał 5 min aż zjesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zarejestruj się do psychiatry i weź ze sobą dziecko, skoro nie masz z kim zostawić. Spróbuj najpierw na nfz, jeśli będą zbyt długie terminy, idź prywatnie. Jeżeli jesteś odcięta od pieniędzy, spróbuj pożyczyć. To jest teraz najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To depresja poporodowa, która potrafi mieć różne oblicza. Proponuję udać się do psychiatry. Jeśli masz jakiś budżet to ma z nawet nie musi o tym wiedzieć. Odpowiednio dobrane leki i terapia pozwoli Ci na normalne życie. No i zbuntuj się. Dziecko troszkę poplacze to ma z zacznie się starać, teraz tego nie robi bo wie, że wkroczyła do akcji i weźmiesz dziecko więc nawet się nie wysila. Zacznij od samotnego wychodzenia "po chleb" na 20 min a potem już na dłużej. Uda się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobre sobie. Chyba nie jadłas nigdy przy placzacym dziecku, ze tak piszesz. Ja to akurat rozumiem, bo też wolę wziąć na ręce i zjeść w ciszy niż nabawić się z nerwów wrzodów zoladka. Sama mam dwoje i ciągle jestem z nimi sama. Wykanczaja mnie psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:32 idz juz stad stara babo na jakies forum dla seniorow bo to nie miejsce dla ciebie. Stare wredne zgorzkniale babsko. Przez taka znieczulice jak ty dochodzi do tragedii, jak cos sie wydarzy zlego to sie wtedy pytaja gdzie byl maz, gdzie rodzina ze nie widzieli co sie dzieje. Widzieli ale co zrobic jak wokol jest taka znieczulica i egozim. A placz dziecka jest niestety trudny do wytrzymania emocjinalnie dla matki, bo natura tak nas zaprogramowala ze mozg matki reaguje na placz i nie moze zachowac spokoju. Moj maly mial kolki i praktycznie nic nie jadłam calymidniami, zylam o talerzu zupy na caly dzien wcisniety na sile, ciągły placz doprowadzal mnie do takich stanow ze nie moglam jessc, spac i plakalam razem z nim, a mieszkam za granica i nie mialam nikogo kto by mnie odciazyl.ale co takie stare babsko ktorej dzieci odchowali wszyscy wokol moze otym wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy terapia behawioralno poznawcza jrst na nfz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana też miałam depresje, choc nie bylo ku temu powodow, dziecko zdrowe, bez kolki maz tez mi nie pomagał bo sam bal sie tak malenkiego dziecka, oboje mielismy po 28 lat, pewna sytuacje finansowa,ale to nas przerosło , oddalalismy sie od siebie, ja płakałam po kątach, chodzilam zaniedbana, bardzo duzo pomogla mi moja mama zostawajac z dziecki, po roku wróciłam do żywych. U Ciebie problemem jest brak czasu dla siebie, ale gdy nic z tym nie zrobisz będzie tylkol gorzej, powinnas miec czas na fryzjer, zakupy, kosmeyczke to naprawde dodaje powera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno,bardzo Tobie wspolczuje,ale ja nie wiem co jeszcze robisz przy takim mezu. Uciekaj do rodziny,bo nie zanosi sie,aby maz sprostal obowiazkom. Moze sie petak ocknie,i przemysli co stracil. Wez sie za leczenie i pamietaj,najlepiej o siebie zadbasz,Ty sama. Trzymam kciuki.Powodzenia,bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest chore prowo, nie wierzę aby matka miala takie myśli.Mi do głowy coś takiego by nie przyszło.Jesli to prawda należy odebrać tobie dziecko, bo matka Madzi była pewnie podobna.Myslalas, że dziecko to zabawka, a gdzie instynkt.Jak można decydować się na dziecko będąc smarkata rozpuszczona lala, bawić się chcesz i dziecko w tym przeszkadza, no sorry, nie wierzę.Ifz do psychiatry, bo możesz zmarnować dziecko i wylądować w pierdlu gdzie zabawy nie ma!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja karmię bezdomne koty, porzucone psy odwożę do schroniska, przy własnym dzieckiem ku cxuwalam i czuwam a ma 22 lata, a ta myśli o zrobieniu czegos własnemu dziecku, jprdl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14;48 nie wiem bo nie mieszkam w pl ale pracuje jako terapeuta dlatego ci poleciałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 lat temu po urodzeniu synka dopadło mnie to samo. Natretne myśli że zrobię mu krzywdę, czasem musiałam wyjść z pokoju bo bałam się samej siebie, karmilam piersią więc nie chciałam iść do lekarza po leki ale w końcu ie wytrzymała, poszłam do psychiatry i dostałam leki, mogłam nawet dalej karmić tyle że depresja to straszna choroba, czasem bez leczenia się nie da funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co wy kurfa bierzecie się do dzieci, jak nawet wysrać nie umiecie się bez psychotropów, pokolenie debili?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W świecie zwierząt samice niektórych gatunków zabijają młode w sytuacji zagrożenia, z ludźmi jest to samo - jeśli matka podświadomie czuje niebezpieczeństwo (brak komfortu, bezpieczeństwa, opieki), instynkt podpowiada jej dzieciobójstwo. Idź autorko do psychologa i nie jęcz na forum, bo to ci w niczym nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Cię trochę uspokoję. To, o czym piszesz, to natrętne myśli (poczytaj sobie o tym) i mają podłoże nerwicowe. Wiele osób je ma, jednak rzadko kto się przyznaje. I, pomimo tych myśli, nic złego nikomu nie robią. To tak jakby Twój organizm chciał Cię dręczyć w ten sposób, oszukać, że dzieje się z Tobą coś złego, że jesteś nienormalna... Nie jesteś. Możesz spróbować sobie z tym poradzić - np. gdy pojawią się takie myśli mów sobie "o nie, nie ma mowy, nie oszukasz mnie" albo wyobraź sobie, że myśli swobodnie przelatują Ci przez głowę i z niej wylatują, nie pozostawiając tam śladu. Jeśli jednak to nie pomoże to nie bój się iść do psychiatry (nie potrzebujesz skierowania). Dla niego to nie będzie nic niezwykłego, to dość powszechne zjawisko. Nie tylko odnośnie dzieci - ludzie równie często boją się, że skrzywdzą partnera czy rodziców. Czytałam kiedyś o kobiecie, która zadręczała się myślą, że kogoś potrąciła i tego nie zauważyła - codziennie sprawdzała raporty policyjne. Nie bój się, że psychiatra zamknie Cię w szpitalu psychiatryczny, że odbiorą Ci dziecko, stracisz męża. Być może dostaniesz coś na uspokojenie. I przede wszystkim - to nie żadna psychoza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoMore
Po pierwsze to ojciec też powinien sprawować opiekę nad dzieckiem, niech je wykapie, cokolwiek. Nie znam dziada, a już nie lubię. Nie musisz mu się tłumaczyć, zostaw z nim dziecko na chwilę, skocz po zakupy, a później na dłużej. Możesz też umówić się do psychologa na jakąś godzinę dogodną Tobie i np. Koleżance, że zabrała dziecko na spacer. Musisz koniecznie się wyglądać psychologowi, opieka nad dzieckiem jest wyczerpująca, mimo, że swoje dzieci kocha się nad życie to trzeba czasem odetchnąć. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz do psychologa. Wiele kobiet tak ma ale się nie będą przyznawać. Będzie coraz gorzej. Ja poszłam na terapię choć się bałam etykiety wariatka, że sobie nie radzę z dziecmi , które tak kocham. Ludzie są okrutni i zawsze gadaja, będą gadać. Nie myśl o mezu, myśl.o sobie. Leki pomogą, ale idz też na terapię. Mnie pomoglo, uważam to za najlepszą decyzję. Najważniejszy pierwszy krok. Będzie dobrze, wiem jak to jest jak nikt nie pomaga. Sama sobie możesz pomóc. Zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:32 a bym sobie pomyślała o Tobie: odpowiedzialna, mądra kobieta, która zamiast kryć się i męczyć w kacie bierze sprawę w swoje ręce i pracuje nad sobą. Wielki szacun.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest psychoza, tylko depresja lub nerwica. W psychozie traxi sue kontakt z rzeczywistoscia. Depresja i nerwica to takie same choroby jak grypa czy ospa - tylko wywolana nie przez bakterie a przez zaburzenia chemii w mozgu. Dziewczyno, nie jestes tylko matka - jestes kobieta, zona, przyjaciolka, siostra.. Niszczysz i zaniedbujesz siebie, stad te mysli. Organizm i psuchika sie tak broni. Two komfort zycia i zrowie psychiczne, jest tak samo wazne jak dziecka. Tez jestes czlowiekiem. I nie sluchaj tych nawiedzonych, niedouczonych, prymitywnych mamusiek z kafe, ktore wmowia ci ze masz byc niewolnica i meczennica. Prymityne osoby z ubogim mysleniem sa paradoksalnie odporne na nerwice i depresje przez swoje zubozenie umyslowe i emocjonalne. Walcz o sieboe dziewczyno i idz do lekarza. Caluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz idz. Idziesz do rodzinnego prosisz o skierowanie do psychologa. Zapisujesz się normalnie na NFZ. Jak już sie tam dostaniesz , bo pewnie trochę poczekasz to skonsultuja Cię z psychiatra itd ewentualnie wdraża leki i przede wszystkim pomogą! Nie będziesz sama! Nie win siebie za te myśli, one odejdą. Jesteś ważna. Dasz rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×