Problen z współlokatorem

Witam , mam problem z współlokatorem.. Konflikt zaczął się od niedawna , wcześniej gdy się wprowadziłam było wszystko dobrze , gadaliśmy , nie było problemu z pożyczaniem rzeczy w sumie zawsze gdy chciałam zapytać czy coś mogę , to pytałam , nawet gdy zbiłam przez przypadek jego kieliszek do wina również .. Raz zdarzyło mi się pożyczyć z kuchni nożyczki które potem zapomniałam odnieść wiecie jak to jest ciągle w biegu a to praca a to coś jakieś sprawy do załatwienia .. Gdy zapytał powiedziałam , że mam i odłożyłam na miejsce ... Jesten osobą czystą i cenię porządek w kuchni więc posprzątałam wszystkie szafki i starałam się odkładać wszystko na miejsce nic nie ginęło.. I nikt nie narzekał.... Może z tym sprzątaniem szafek była przesada ale na pułkach były z 2 cm kurzu brud w szafkach wszystko się lepiło no to posprzątałam... Po czasie nasza współlokatora się wprowadziła po ukończeniu szkoły i wprowadziła się nowa .. Jest to znajoma współlokatora .. Dziwnym cudem nagle zaczęły ginąć rzeczy wiecie jak to jest gdy jedna osoba się wyprowadza druga wprpwadza jest sajgon no ale on oczywiście afera bo jemu garnek zginął .. Nagle potem zginęła trzepaczka do ubijania jajek np potem nożyk czerwony.. Oczywiście nożyk się znalazł bo był w pokoju tej dziewczyny .. Była dziwna sytuacja gdy siedzieliśmy w 3ke na balkonie przy grilu i ona pow że to jest jej garnek , ale gdy oboje pow że on jest tu już długo od czasu nawet jak ja się w prowadziłam to nagle powiedziała a jednak go w domu zostawiłam i że się pomyliła .. W sumie wszystko było ok do czasu aż dziwnym trafem usłyszałam jak mnie w kuchni Obgadują.. Wkurzyłam się i pow że skoro masz mnie za złodziejkę to mi to powiedz .. A on , że tak , bo od kąd się wprowadziłam giną rzeczy , przecież nic nie zginęło .. Zaczęło ginąć od momentu przyjścia tej jego koleżaneczki.... Na chuj mi czyjś garnek zawsze gdy coś chciałam to pytałam ... No i od tamtego momentu wgle się do mnie nie odzywa twierdzi , że ja jestem złodziejka .. Teraz na weekend chłopak do mnie przyjezdza chcielismy zrobic grila na balkonie więc go zapytałam . to wgle mi nie raczyl odpisac na fejsie a wspolokatorce odpisal gdy zapytalam sie go w prost to on powiedzial ze nikt opcy do jego pokoju nie wejdzie .. Kurwa przeciez ja wchodzilam do jego pokoju normalnie z nim gadalam zanim ona sie wprowadzila i wszystko bylo okej . a teraz nagle ze ja nawet na balkon nie moge wejsc smiechu warte ..... Z kuchni zabral wszystko co jego nawet magnesy z kuchenki na ktorym wisialy nozyki porazka ma 29 lat a zachowuje aie jak dziecko... Byla rozmowa z wlascicielami i nic nie pomoglo ... Ja już nwm co ja mam robic bo czuje sie nie zrecznie w takiej sytuacji tym bardziej ze patrza na mnie jak na zlodziejke mimo ze ja nic nie ukradlam.. Nie jest fajnie mieszkac w takim mieszkaniu gdzie panuje taka atmosfera ... NIE WIEM CO MAM ROBIC Z NIM SIE NAWET GADAC NIE DA BO MILCZY OSTATNIO JAK Z NIM GADALAM I MOWIE MU A TY NADAL ZLY A ON ZE TAK I MOWIE ZE JAK CHCE TO MOZE MOJ POKOJ PRZESZUKAC ITP TO NIC SIE NIE ODZYWAL. OGLONIE CHLOPAK MI DORADZIL ZE MAM ZAMYKAC POKOJ NA KLUCZ NAWET JAK IDE DO LAZIENKI WIEC ZAMYKAM ZEBY NIKT MI NIC NIE PODRZUCIL ... ALE WYSZLO ZE PO CO JA POKOJ ZAMYKAM SKORO NIE CZUJE SIE WINNA . NO KURWA MAC .JESTEM OSOBĄ UGODOWA NIE LUBIE KONFLIKTOW .. ALE GORZEJ JAK SIE NIE DA Z TAKA OSOBA NIC WYJASNIC