Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mania1898

Czy wrócić do siebie? Czy można odbudować nasz związek?

Polecane posty

Gość Mania1898

Witam, piszę tutaj ponieważ nie wiem już co mam robić, do kogo się zwrócić... Byłam z moim narzeczonym 3 lata od niemal roku jesteśmy zaręczeni, planowaliśmy duże wesle w przyszłym roku, już prawie wszystko mieliśmy załatwione ale teraz mój świat się posypał. Krótko po zaręczynach Darek wprowadził się do mojego rodzinnego domu, miał stąd po prostu bliżej do pracy choć i tak pracując pod Warszawą musiał dojeżdżać ok 65 km w jedną stronę. Na początku było cudownie, w końcu mogliśmy zasypia i budzić się razem każdego dnia (wcześniej Darek wynajmowal coś bliżej pracy więc widywalismy się tylko w weekendy). Ostatnio jednak coraz częściej dochodziło do awantur, główna ich przyczyną byla rodzinna miejscowość Dariusza, zarówno on jak i jego rodzice mocno uoierali się żeby po ślubie zamieszkać z nimi, niestety sposób życia mój a jego rodziców mocno się różni, jego mama lubi mi dogryzc, więc wiem że nigdy byśmy się nie dogadali. Problem w tym że Darek na początku ciągle powtarzał że po ślubie chciałby mieszkać u mnie ze można by pociągnąć piętro i tak urządzić się po swojemu, z czasem jednak stał się mocno zaborczy nie chciał słyszeć o żadnej innej opcji tylko o mieszkaniu z jego rodzicami (nie wiem czemu ale oni mają na niego strasznie duży wpływ, strasznie nim manipuluja co mnie do szewskiej pasji Doprowadza). Zawsze kiedy jeździł do rodziców sam, ja już nabuzowana czekałam na niego w domu i zawsze dochodziło wtefy do awantur! No i pewnego dnia nie wytrzymałam kiedy on znów zaczął mówić o tym że po ślubie albo zamieszkamy u jego rodziców albo kupimy blisko nich działkę albo mieszkanie ale też kilka ulic od nich! Bo przecież on się musi nimi zajmować, a dodam że są dopiero po 50 i oznak choroby u nich żadnych nie widać! No to wtedy zapytałam się go co jest dla niego ważniejsze :ja czy dom jego rodziców? Pytanie powtórzyłam kilkakrotnie a on odpowiadał za każdym razem: "ja domu nie zostawię i nie odpuszczę". Słysząc to wykrzyczalam mu żeby się pakowal i wracał do mamusi skoro tak, bo ja mu na drodze do szczescia nie zamierzam stać. Próbował że mną porozmawiać, nie chciał się rozstawać ale ja oddałam mu pierścionki i nasteonego dnia spakowałem mu torby, choć ten namawiał mnie na wynajecie czegoś razem ale ja go już nie chciałam słuchać. W domu i u mnie i u niego jak się domyślam wielka awantura z rodzicami bo jak to ślub odwołany, my się zachowujemy jak dzieci itd itp. Kiedy Darek się wyprowadził dostałam doła nie jadłam nie spałam tylko płakałam, sama pierwsza już po dwóch dniach się do niego odezwałam i oznajmiłam mu ze go kocham i brakuje mi go i czy widzi on szansę na naprawe naszego związku, zgodził się ale widzę że już nie jest tak jak było, niby twierdzi że mnie kocha ale mówi że jeśli jeszcze raz dojdzie do takiej sytuacji zerwir ze mną kontakt całkowicie. Po tym jak go wyrzuciłam znalazł szybko pokój koło Warszawy więc teraz dzieli nas 100 km. Nie wiem nawet gdzie się będziemy widywać ja u niego w domu po tym wszystkim się nie pokaże, jestem tam zapewne skreślona, on u mnie w domu po pierwsze nie chce po drugie ojciec jest na niego zły (bo darek też ma trochę za skóra). Wymyślilismy że dajemy sobie czas do końca roku na szukanie pracy on szuka tutaj a ja w Warszawie i w zależności które znajdzie tam się przeprowadzamy i wynajmujemy coś wspólnie. Dodam tylko że w Darku denerwuje mnie jeszcze kilka jego wad,:lubi skłamac, gdy coś opowiada zawsze ubarwia opowieść jakimś klamstewkirm, w pracy ciągle się z kimś nie dogaduje, Lubi się popisywać i szpanowac, a ja cenie skromność, ma zmienne nastroje, ma kaprysy, np. Uparl się żeby postawić u moich rodziców na podwórku garaż blaszany bo nie chce żeby jego auto stało zima na dworzu, moi rodzice mówią ok, postawcie, tata pomagał mu przy tym garażu postawili, miesiąc nie minął Darek twierdzi że ten garaż to dziadostwo że lepszy byłby murowany. Jest dużo takich sytuacji w których Darek nie docenia tego co dla nas zrobili moi rodzice. I dlatego sama jestem pogubiona serce mówi mi jedno a rozum drugie. Od wyprowadzi Darka minął dopiero tydzień więc możliwe że działam pod wpływem emocji. Ale na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez Darka, jednak rozum mówi mi że możemy nie potrafic na dłuższą metę się dogadać. Co Wy myślicie? Jest dla nas jakąś szansa? Ktoś był w podobnej sytuacji? Co ja mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zależy mu na Tobie. Ja bym z nim ślubu nie brała. Na bank byłby rozwód. Sam fakt że powiedział Ci że jeszcze raz dojdzie do takiej sytuacji to on zerwie z Tobą kontakt, to już to pokazuje że on Cie nie kocha i mógłby żyć bez Ciebie. A jest z Tobą bo jest, bo innej na razie nie ma, ale to nie miłość. Niepotrzebnie się plaszczysz przed nim. On jest górą w tym związku, a Ty jego podnozkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna z lepszych historii
poznał mnie i dom żonie na bagnach zbudował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, a co to za telenowela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mania1898
Sama czasem się zastanawiam czy mu zależy na mnie, czasem myślę że może nie skoro nie jest w stanie odpuścić dla mnie mieszkania z jego rodzicami... Jednak jest też druga strona medalu sama kilkakrotnie wystawiam go do wiatru, kiedyś obiecałam mu ze przyjdę do niego do Warszawy, wynajmowal coś już jakiś czas, więc nie poszłabym w ciemno, byłam na rozmowie o pracę, przyjęli mnie miałam zaczac od nowego miesiąca ale przyszło co do czego i odwiedziło mi się, zrezygnowałam z pracy i powiedziałam mu, że póki co lepiej żeby po staremu zostało. Ze 3 miesiące temu też była awantura o jego dom chyba że on po ślubie tam chce iść itd, błagal mnie przepraszal mnie, łaskawie wybaczam i wtedy mieliśmy wynająć mieszkanie ale ja znowi stchorxylam, więc ja też raczej zachowuje się tak jakby mi nie zależało... A teraz jeszcze wrzuciłam go z domu, więc co on ma sobie myśleć? Zastanawiam się czy to nadal miłość czy może zwykle przyzwyczajenie i życie wspomnieniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×