Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to miłość czy...

Polecane posty

Gość gość

Mam 30 lat, 8 miesięczną, śliczną córeczkę i dobre życie. Jedyne co to ostatnio nie potrafimy dogadać się z mężem. On często chodzi niezadowolony bo przenosi prace do domu i pokazuje swoje frustracje, a ja mam dość starania się. Odnoszę wrażenie, że w naszym przypadku dziecko nie umocniło miłości, a wręcz trochę ją osłabiło. Moja miłość do dziecka jest przeogromna!! Mąż córkę kocha równie mocno ale my ostatnio nie potrafimy się dogadać. Czasami zastanawiam się czy to nadal miłość czy juz przyzwyczajenie? Nie wiem co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko nie jest lekiem na relacje. To kolejna ważna zmiana w życiu do której trzeba się przystosować, doszły nowe role. Musicie wypracować własny system. To już nie jest ta sama sytuacja, może się okazać że dotychczasowe sposoby nie działają. Najbardziej popularnym błędem jest przekierowanie całej uwagi na dziecko, zaniedbując tym samym relację partnerską i siebie samego. Wiele matek potrafi dosłownie zakochać się w dziecku a tym samym odsuwa partnera od siebie, w relacji z dzieckiem spełnia potrzebę miłości, więzi, dotyku. Tak jakby partner nie był juz potrzebny bo ma się kogo kochać i od kogo miłości oczekiwać. Zdecydowanie za mało napisałaś prócz tego że mąż ma problemy w pracy a w domu są nowe obowiązki wobec dziecka. Czy porozmawiałaś z nim normalnie o co chodzi? Czy powiedziałaś mu że zle znosisz i nie rozumiesz jego zachowania? Że rani swym zachowaniem? Czy udawałas ze nic sie nie dzieje aż narosła Ci gula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed pojawieniem się dziecka było wszystko dobrze. Chodziliśmy na kolacje, spędzaliśmy każdy wieczór razem, było dużo miłości w nas. Gdy urodziłam córeczkę nasza miłość skierowała się do niej przede wszystkim, a na naszą brakowało czasu. Mąż prowadzi swoją firmę i ma wszystko na swojej głowie, ja znowu oczekiwałam najmniejszej pomocy przy dziecku bo tylko jego mam, a dla mnie to tez zupełnie nowa sytuacja. Wszystko robię sama. W końcu zaczęłam to akceptować i tłumaczyć, że on musi się wyspać, odpocząć itp bo prowadzi firmę, a jakoś dam sobie radę. Teraz za to ja jestem cały czas z dzieckiem, a on wraca do domu i mając większe czy mniejsze awarie w pracy to przenosi je do domu co odbija się na naszych relacjach bo nie może się nie odbić skoro ja się staram jak mogę żeby jego odciążyć z dzieckiem, w domu itp, a on i tak chodzi z niezadowoloną miną, narzekając na pracowników i burcząc na mnie bo przecież muszą gdzieś jemu puścić emocje. Rozmawiałam z nim, przyznał racje ale znowu jakieś „ale” po powrocie. Nie związane już z pracą ale ogólnie, pierdoła i już wymiana zdań. Z ust jego dziś padło „chyba się nie dogadamy”. A ja już mam dość starania się! Nie wiem co dalej zrobić. Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co mówisz wydaje się że obydwoje jesteście przemęczeni i że każde ma swoje problemy i czuje się nimi przeciążony. On pracą a Ty domem. Jeśli tłumi się nagromadzone emocje o wybuch łatwo, wtedy to nie rozmowa ale wzajemne pretensje, które się nazbierały. Człowiek nie czuje się zrozumiany, stąd łatwe wypominanie tego co zrobił złego lub nie zrobił choćby i 3 miesiące temu ;) O dobrych rzeczach łatwo się zapomina, są zazwyczaj mniej nacechowane emocjonalnie. Mogę tylko doradzić ponowną rozmowę ale szczerą i obustronną, spokojną, bez oceny, bez przerywania, bez podnoszenia głosu, wysłuchanie wszystkiego co druga strona chce powiedzieć. Ważne jest powiedzenie jak się z tym wszystkim człowiek czuje, co chciałby zmienić, co by mu pomogło. Twego męża mozna wysłać na siłownię lub inną aktywność którą lubi, lub kupić worek do pokoju by te nagromadzone emocje uszły, to ważne by rozładował się ale nie na Tobie. Może długi spacer z dzieckiem też by go ostudził ;) Musisz mu powiedzieć że jesteś przeciążona, że go rozumiesz i wspierasz ale sama też tego potrzebujesz. Macie siebie a razem jest łatwiej. Wydaje się że macie dobrą wcześniejszą bazę by wymyślić nowe rozwiązania. Dziecko wbrew pozorom to nowe wyzwanie, często sprzyja kryzysom bo człowiek nie może się wcześniej do tego przygotować. Dobra byłaby sporadyczna pomoc przy dziecku choćby znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idealnie i fachowo napisane. Lepszej odpowiedzi nie mogłabym oczekiwać. Dziękuje :) Masz we wszystkim racje. Ja czuje się zmęczona mową sytuacją i tym, że od początku jestem z nią sama. Mąż nie pomaga mi przy malutkiej bo mówi, że on ma firmę i nie ma czasu na nic. Nigdy nie wstawał w nocy do niej bo jak mówi, musi się wyspać żeby mieć sile do pracy. Na początku się burzylam bo gdzie w tym wszystkim ja? To, że ja tez muszę wreszcie odpocząć i chociaż jedną noc od tylu miesięcy przespać całą. Ale ok, pogodziłam się z tym. Nie proszę go o nic. Nie chce tylko aby jego praca przekładała się na mnie i na nasze małżeństwo. Mam nadzieje, że kolejna rozmowa coś da. Boje się tylko czy my powoli nie przestajemy siebie odpuszczać. Każde z nas ma chyba myśli, że to lata wspólne i dziecko nas trzeba. To takie myśli przejściowe póki co ale oby nie przerodziło się to w coś oczywistego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i niestety na niczyją pomoc przy dziecku liczyć nie mogę. Mieszkamy daleko od rodziny, a znajomi mają swoje dzieci i prace :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma za co :) Jeśli coś pomoże to się ucieszę. Dodam jeszcze że na rozmowę trzeba wybrać dobry czas, najlepiej wtedy gdy jesteście rozluźnieni i macie dobry nastrój, absolutnie nie wtedy gdy Was ze złości roznosi ;) Możesz czuć że Ty i Twoja praca jest mniej doceniana, skoro mąż i jego odpoczynek jest faworyzowany. Pewnie nie czujesz zainteresowania z jego strony, w takim wypadku łatwo o oddalenie. Kryzysy oznaczają tyle że pojawiła się zmiana która wymaga nowego spojrzenia i nowych działań, nie musi wcale oznaczać końca związku czy wygaszenia uczucia. Stres i brak wparcia może potęgować złe wrażenie. Podkreślam raz jeszcze by mówić co się czuje! w związku z tym wszystkim (zamiast "jesteś beznadziejny, nie pomagasz mi" lepiej mówić "czuję się przemęczona, boli mnie gdy mi nie pomagasz, chciałabym żebyś czasem pobawił się z dzieckiem"). Za mało chyba pokazujesz jak wiele dla niego i dla Was robisz, podkreślaj to, mów że póki co mniej wymagasz pomocy od niego ale robisz tak by było mu lżej, niech to doceni (jego praca i wkład uznany jest za oczywisty ale gdzie uznanie dla Ciebie? ). Poza tym początkowo w lżejsze dni przemycaj powoli zajęcia przy dziecku też dla niego, wiesz, gdy go przyzwyczaisz do zupełnego luzu potem trudniej będzie Ci oczekiwać pomocy, to też jego dziecko, potrzebuje kontaktu z ojcem. Nie wyręczaj go w ojcostwie ;) On też ma w domu swą rolę. Dzieci uczą się głównie przez naśladownictwo, bardziej niż to co mówią rodzice ważne jest to co robią, jak siebie traktują, jak się do siebie odnoszą, dziecko to wszystko czuje.. Ważne by o to dbać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ode mnie nasza córeczka ma mnóstwo miłości, przytulania i ciepła. Dużo się z nią bawię i dużo mówię do niej ale masz racje, chyba wyręczam męża w ojcostwie. On w tyg z mała bawi się może max godzinę, sumując wszystkie chwile łapane te z rana i przed snem. Jest dokładnie jak piszesz, czuje jakby moja praca w domu przy dziecku była niezauważalna. On nie raz powie „jak Ty to ogarniasz?”, „ja nie dałbym rady cały dzień poświęcać uwagi tylko maluszkowi”, „jesteś super mamą”. Szkoda, że mówi ale nie pokazuje, nie pomagał i nie pomaga. Ta frustracja we mnie siedzi. Oddalamy się od siebie, trochę z natłoku spraw, trochę z niedogadania, trochę z zaniedbania. Mąż wraca do domu ok 17, zje, włącza komputer i pracuje, a później zasypia na sofie. Ja w tym czasie kładę córkę spac, obejrzę serial, ogarniam dom z zabawek, kąpie się i idę spac. Nawet gdy chce się przytulić czy pobyć tylko z nim to nie mogę bo albo pracuje, albo śpi. Ojjj długa rozmowa nas czeka, długa! Wybieramy się tez na pare dni za miasto. Planujemy basen w hotelu, spacery i jak to mąż powiedział „poświęcam czas tylko Wam”, ale z drugiej strony dziś przy drobnej wymianę zdań znów padło „my się chyba nie dogadamy co?”. Ciężkie te relacje partnerskie ;) Cieszę się, ze mogłam liczyć na tak fachową i trafioną odpowiedz z Twojej strony :* Dobrze, że są jeszcze takie dobre dusze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Z tego co piszesz to chyba dobry i fajny mąż, chce dbać o Was tylko ma kłopoty z regulacją emocji oraz niezbyt mu śpieszno do obowiązków rodzicielskich, trochę się wywinął tą pracą ;) Za bardzo się wywinął.. ;) On może zupełnie nie widzieć że Cie to męczy, może nie dostrzegać że to oddala. Uwierz że jeśli facetowi nie powiesz wprost on może nigdy się nie domyśleć :) Czytanie myśli to mrzonki i pozostałości po romantyzmie ;) Może uważa że mało Cię to kosztuje bo jesteś tak wielofunkcyjna że to malutki pryszcz. Widać że jesteś obecnie bardzo wrażliwa, może nawet ciut za bardzo przez wewnętrzną burzę i wszystko, nawet neutralne zdanie możesz potraktować jako wrogie. Pamiętaj że nie zawsze intencje dobrze odgadujemy, mąż może coś palnąć bezmyślnie pod nosem a Ty odebrać jako zniewagę. A to już start do analizy, gdybania, podtekstów i całej machiny tak typowej dla kobiet ;) Ten wyjazd może być dobrym początkiem (tylko niech odłoży telefon w tym czasie). Życzę dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×