niewiem czy kocham meza

Po slubie 14 lat, dwojka dzieci w wieku szkolnym. Milosc od pierwszego wejrzenia. Zawsze zakochani. No ale przez taki pores czasu duzo sie wydazylo. Maz mnie zawiodl kulka razu,moze nawet wiecej. Ja tez idealna nie jestem, choc ucze sie na bledach i staram poprawic. Ale maz bardzo mnie do siebie zrazil kilkakrotnie. Z biegiem czasu zauwazalam jego wady,slabosci. Np nieodcieta pepowina od mamy (osobiscie do tesciowej nic niemam), brak odpowiedzialnosci w wielu rzeczach,rozzutnosc,zdazaly sie klamstwa ktore nie powinny miec miejsca. Przeszlismy wiele rozmow,widze poprawe meza,stars sie zmienic to co bylo zle choc ze zawsze mu to wychodzi. Ale widze malutkie kroczki do przodu ktore robi. I tu zaczyna sie problem. On jest zawsze za MBA. Przychodzi daje buzi,przytuli. A ja sie przelamac nie moge. Lapie sie na tym ze lepiej sie czuje jak go niema w domu. Niby kocham czuje to ale nie potrafie juz okazywac tego. Coś we mnie peklo a moja podswiadomosc chyba stara sie to posklejac. Co robic??

Przepraszam za literowki

Ideału nie znajdziesz. Każdy ma wady i prędzej czy później w związku przychodzi kryzys. Miłości trzeba się uczyć. Tobie powinno być łatwiej, kiedy on się stara zmienić.

Nie wiesz czy męża kochasz, więc napiszesz durny temat na forum. No świetnie.

Jeśli chcesz pogadać to podaj maila bo ty zaraz trole będą

Widzialam juz durniejsze tematy. Niewiem co w tym jest nie tak. Szukam porady.

Więc podaj maila bo tu Cię zaraz ztrolują

Napisz że nowego bolca szukasz