Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

DziwnyCzlowiek

Po Zaręczynach

Polecane posty

Dzień dobry, jestem świeżo upieczonym użytkownikiem tego forum. Mam nadzieję, że to co mnie spotyka opiszę w sposób zrozumiały. Jestem ze swoją partnerką może nie długo ale od samego początku wiedziałem, że to właśnie ta jedyna. Oboje mamy po 28 lat i po dwóch latach związku postanowiłem się oświadczyć. Pierwsze dwa tygodnie po zaręczynach były cudowne. Natomiast teraz jest o wiele gorzej. Na tyle gorzej, że zastanawiam się czy w ogóle chce z taką osobą założyć rodzinę. Od zawsze wiedziałem, że u niej w rodzinie dzieje się źle? Dziwnie? Wszyscy tam są w jakimś dziwnym konflikcie. Niby się spotykają ale ten nie lubi tamtego, tamten nie lubi tego. Dochodzi do absurdów ( według mnie) gdy wujek ( dorosły facet z własną rodziną) dzwoni do mojej dziewczyny i mówi jej- Nie mów dziadkom, że byłem u was w mieście na szkoleniu bo będzie wojna. Eeee? Po pierwsze dlaczego nie zajrzałeś do rodziców? Po drugie nie miałeś ochoty zaglądać do nich to Twoja sprawa no co Ty facet będziesz się krył i robił konspirę na pół rodziny?... opisałem to jako przykład dziwnych zachowań w rodzinie po stronie mojej partnerki. Ogólnie ich relacje są nacechowane negatywnymi emocjami. W miesiąc od zaręczyn te relacje wynoszone z domu zaczyna przekładać na moją rodzinę… Ja ze swoimi bliskimi od zawsze żyje dobrze. Jest nas około 40osób mamy trzy razy do roku zjazdy rodzinne. Dzwonimy do siebie, rozmawiamy i po prostu jesteśmy szczęśliwi. Dla nas każda okazja do spotkania się jest dobra. Jasne, że są jakieś zatargi ale załatwia się to prosto w oczy i tyle. Moi rodzice na wieść o zaręczynach bardzo się ucieszyli i postanowili przeprowadzić z nami rozmowę. Co mnie miło zaskoczyło powiedzieli, że to nasza sprawa czy chcemy wesele czy nie (nie chcemy) i oni zaakceptują skromny obiad. Byłem szczęśliwy, że tak postawili sprawę. To dobry moment by wspomnieć o tym, że moi rodzice w przeciwieństwie do jej rodziców są dla nas wsparciem cały czas. Nie tylko w kwestii finansowej. Po prostu dają nam dużo od siebie na każdym polu stoją za nami murem. Gdy przyszło do organizacji zaczęły się schody… Moja luba wpadła na pomysł, że weźmiemy ślub w środku tygodnia nie zapraszając w ogóle żadnej rodziny. Na początku przystałem na pomysł podkreślając, że nie konsultowałem tego z rodzicami więc to nie jest ostateczna decyzja. Dla mnie ślub itp. To szopka nie przykładam do tego wagi mówiąc szczerze. Okazało się jednak, że mój tata nie jest najbardziej zadowolony z pomysłu i wtedy mnie olśniło, że w sumie dla niego to może być ważne żeby być przy nas w tym urzędzie itp. Niestety z moją lubą oczywiście był problem. Bo ona chce bez rodziny i tyle! W końcu dała się przekonać ale w jej mniemaniu to ona postąpiła litościwie w stosunku do mojej rodziny zgadzając się na to by mogli być przy ślubie własnego syna. Mój tata owszem zgodził się byśmy nie robili wesela wielkiego itp. Ale zaproponował, że on już po ślubie jak będzie ciepło to zorganizuje dla naszych bliskich małe przyjęcie tak, żeby to uczcić. Wódke postawi wójką i ciotką posiedzą, pogadają, po tańczą itp. Moja partnerka? Oczywiście ryk, że nie! Że ona się kategorycznie nie zgadza! Że ona już im poszła na rękę bo mogą być na ślubie. W całej tej naszej „ rozmowie” powiedziałem by zadzwoniła do swojego ojca ( poznałem i miałem go za naprawdę rozsądnego faceta, który może uratować sytuacje bez ofiar). Rozmowę ze swoim tatą zaczęła od słów. Cytuje „Tato tamci nie odpuszczą” No pięknie. Jej ojciec co jej poradził? Jak raz się ugniesz córko będziesz musiała się uginać zawsze. Przed czym się ugniesz? Przed tym, że rodzina cię pokochała chce się cieszyć z Tobą Twoim szczęściem? Jacy tamci? To są dwa rywalizujące obozy? Z kimś tu trzeba walczyć? Ktoś tu jest wrogiem? I tutaj drodzy czytelnicy pojawiam się ja. Kocham tą kobietę ale zaczynam się naprawdę bać tego, że takie podejście do kwestii rodziny sprawi, że zostaniemy sami a mi się to nie podoba bo kocham swoich bliskich ale oni też mają swoją cierpliwość. Jak pojawią się u nas dzieci to jak to będzie? Dzieci kończąc 18 lat i nauczone takich zachowań odejdą z domu robiąc sobie z nas wrogów? Moi rodzice się nie odwrócą i rodzina też ale zaczynam się obawiać, że stwierdzą iż żenię się z wariatką, która chce zrobić wszystko by mnie od nich odciągnąć… gorzej, że sam zaczynam się tak czuć. Jakieś rady? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odetnij pepowine od mamusi i tatusia bo chyba tworzysz nowa rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież żenisz sie z dziewczyna a nie jej rodzina. Co Cie obchodzą relacje w jej rodzinie? Wyobraź sobie ze ludzie maja ze sobą rożne relacje i to ze ty masz wspaniałe nie znaczy ze tak powinno być wszedzie. Współczuje Twojej dziewczynie ze przekładasz Własnych krewnych nad nią. W tym momencie to ona powinna być najważniejsza a nie twoje ciotki i wujkowie. Skoro juz twraz tak stawiasz sytuacje to na miejscu dziewczyny poważnie zastanowiłabym sie czy jestes odpowiednim partnerem i czy w sytuacjach kryzysowych nie uznasz ze jej dobro jesy mniej ważne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie serio? Jaką pepowine? Nie mieszkam z nimi od 10 lat jak nie dłużej. PO prostu chce z nimi jakoś to celebrować. To co mam zrobić tak by ona była szczęśliwa a ja to już szczęśliwy być nie muszę? No co wy macie za podejście? To tak! róbmy wszystko jak chcą kobiety! Istnieje coś takiego jak sztuka kompromisu ludzie i tu o to się rozchodzi nie rozumiecie? idę na rękę w pewnych sprawach ale chce by druga strona szła na rękę w innych. Czy ze ślubem musi być tak jak kobieta chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co mnie miło zaskoczyło powiedzieli, że to nasza sprawa czy chcemy wesele czy nie (nie chcemy) i oni zaakceptują skromny obiad. Byłem szczęśliwy, że tak postawili sprawę. XXX Jestes maminsynkiem :O a co rodzice maja do powiedzenia w kwestii wesela? Ze musza akceptować jego brak? :O to chyba dezycja młodych, rodzice raczej nic nie powinni miec do powiedzenia a juz na pewno nie powinni z litości akceptować Lol Ślub bierzesz z narzeczona a nie rodzicami wiec chyba powinno być tak jak ona chce a nie twój ojciec :O masakra po prostu... rodziców na ślub i wesele sie zaprasza, a nie czeka na akceptację czy zgodę :O koleś to Ty masz problem a nie Twoja narzeczona bo jestes maminsynkiem a to jeden z najgorszych typów facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiecie różnicę pomiędzy miłością a szacunkiem? Nie wymagam by moja partnerka kochała moich rodziców ale jest jakaś doza szacunku wymagana. Bo gdy trzeba coś dla nich zrobić i trochę nagiąć swoje zasady to już jest wielki problem i wtedy to już nie są teściowie tylko "tamci" Ci źli, beznadziejni ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka pępowinę ze choćby pierwsza cześć Twojej wypowiedzi... ślub sie bierze z dana osoba ze wszystkimi wadami i zaletami a Ty masz watpliwosci bo ona ma dziwne relacje w rodzinie... masz watpliwosci przsz cos na co ona nie ma w ogole wpływu... co ona ma do tego co robi jej wujek czy kuzyn? Nie kochasz jej bo gdybys ja kochał to nie miałbyś watpliwosci z tak błahego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi o to, że ona jest częścią tych relacji u siebie. Ona zachowuje się tak samo. Czyli konspira, wrogość do rodziców ( swoich nie moich), dziadków i w ogóle wszystkich. Myślałem zawsze, że to wynika z tego, że inni członkowie jej rodziny są dziwni. Ale okazuje się teraz, że w miesiąc od zaręczyn te wszystkie negatywne rzeczy on zaczyna kierować w stosunku do mojej rodziny a co oni jej zrobili? Nic jej nie zrobili. Piękne zdanie innych użytkowników " ślub ma być taki jaki ona chce" Nie, przepraszam ale się z tym nie zgadzam. Slub ma być taki jak oboje chcemy. A z tym, że zaakceptowali to, że nie chcemy wesla nie chodziło o to, że byliby w stanie nas do niego zmusić. Bo by nie byli, po prostu nie było awantury nie musieliśmy im dobitnie tłumaczyć, że wesela nie będzie tylko wzieli to na klatę i tyle. Jeśli szukacie zaczepki nie starając się zrozumieć o co chodzi w problemie. Mój ojciec logicznie myślący człowiek zaproponował bardzo dobry kompromis, który mnie satysfakcjonuje i dla mojej lubej też powinien być wygodny. Czyli - obiad sobie robimy skromny po ślubie. Później w wakacje ojciec robi u siebie grilla i zaprasza rodzinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo by nie byli, po prostu nie było awantury nie musieliśmy im dobitnie tłumaczyć, że wesela nie będzie tylko wzieli to na klatę i tyle. XXX Dalej uważam ze cos z Toba jest nie tak. Nawet by mi nie przyszło dl głowy ze rodzice mogą zrobić awanturę za brak wesela i ze przyjmują to na klatę. A skoro ty rozważasz takie rzeczy to naprawdę jestes im mocno podporządkowany :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe chyba nie braliście ślubu co? Ludzie starej daty jak moi rodzice. 60/65 lat żyją w przekonaniu, że musi być wielkie wesele, trzeba się pokazać. Wydać od groma kasy bo taka tradycja. Ja w to nie wierzę i szczerze? byłem przygotowany na to, że oni się uprą, że wesele ma być a ja wtedy będę musiał im powiedzieć, że wesela nie będzie i pewnie się śmiertelnie obrażą. Ale co komu przeszkadza grill z moja rodzinką? Tego nie kumam po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brałam ślub ale ślub był wg moich zasad i preferencji a nie zasad moich rodziców :O tez za starej daty ale nie daje im sobie wchodzić na głowę. To był dzien moj i mojego męża a nie moich rodziców. Oni swoje wesele juz mieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powód jest jeden. Moja dziewczyn - Nie chce być na świeczniku. Spoko to nie bądź. Ale dlaczego na obiad z mojej 40 osobowej rodziny ( ze wszystkimi dobrze się trzymamy jak pisałem) może przyjść 6 osób a z Twojej 11 osobowej rodziny ma przyjść 11? Jak nie robimy wesela? Będzie pierwsze, drugie danie, przystawki, wódka i parkiet do tańca? Okazuje się, że w sumie to wesele jest ale dla jej rodzinki a z mojej duża większość została wykluczona z zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko ocenić nie znając dokładnie sytuacji - bo nie wiemy tak naprawdę jak to wygląda z jej strony. Ciężko jest też stwierdzić jakie naprawdę łączą ją relacje z jej rodziną i jakie z Twoją. Nie będę Ci tu mówiła,że jesteś maminsynkiem bo mogę ocenić Cię błędnie - to,że jesteś zżyty z wieloma członkami rodziny nie oznacza,że od razu masz nieodcięta pępowinę. Ale nie można tego jednogłośnie stwierdzić bo częściowo pewne rzeczy,które opisałeś mogą też na to wskazywać,że jednak bardziej zależy Ci na rodzicach niż na przyszłej żonie i własnej rodzinie - a to na dłuższą metę nie jest dobre... Siądźcie raz jeszcze i bez krzyków i nerwów spróbujcie porozmawiać jak to oboje czujecie i widzicie i znajdźcie jakiś kompromis. I nie mów,że z nią się nie da bo jak widać zgodziła się na obecność rodziców podczas ślubu kiedy ją o to poprosiłeś, a co nie było w jej planach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze kompromis jest ważny, ale nie dochodzi się do niego od razu po zaręczynach, ani nawet po ślubie. Do kompromisu dochodzi się latami. Po drugie dziewczyna została wychowana w rodzinie gdzie najwyraźniej konflikty czy jakieś tajemnice celebruje się latami i to nie jest jej wina że tym przesiąkła. Żeniąc się z nią musisz być świadomy że ty jesteś otwarty bo tak cię wychowano, a ona zamknięta. Nie przewalczysz tego od razu, nie przekonasz jej w 10 minut że twoja rodzina ją pokochała i wszystko będzie super, ona nie zna tego modelu. Będziesz ją otwierał jak Adrien Brody puszkę ogórków w Pianiście i zajmie ci to lata. O ile oczywiście zaakceptujesz fakt że jest tak różna od ciebie i weźmiecie ten ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapewne zaakceptuje. Nie wiem jednak jak jej wytłumaczyć, że to co ona chce zrobić to właściwie jest wesele, i że wszystkie bliskie jej osoby na nim będą. A moi? Moi nie będą bo co? Bo jest ich za dużo? Ja postanowiłem, że na obiad zaproszę tylko rodziców i siostrę bo reszty nie chce segregować. Ona zaprosi rodziców, brata, dziadków i chrzestnych. Jak pisałem. Na początku jest poczęstunek potem zostają ciasta, przystawki wódka i tańce. Wszystko trwa 6 godzin. Czym to się w takim razie różni od wesela? Bo jak na moje tylko tym, że nie będzie tam dużej części mojej rodzinya.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona uwaza ze Twoja rodzina to tamci i masz sape ze sa dwa obozy a Twoj ojciec robi przyjecie tylko dla waszej czesci rodziny... Czyzbys w podziece rodzicom i leku przed zakreceniem kurka z kasa byl taki posluszny? Zal mi tylko tej dziewczyny ze ja tak tutaj obsmarowujesz... Dla mnie jestes nie dojrzaly i nie odciales pepowiny... tyle w temacie... Dorosli ludzie ustalaja forme slubu a bliskich zapraszaja... ty za to konsultujesz wszystko z mamcia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to chyba sam podjąłeś decyzje ze chcesz zaprosić mniej osób niż ona. Bo nie chcesz ludzi segregować. Dla ciebie albo 6 osób albo 40. Ona zaprosiła 11 osób. 11 a 40 to jest różnica... 40 plus 11 to juz ponad 50 osób a to juz spore wesele... nie jej wina ze nie chcesz segregować ludzi i nie potrafisz ich wypośrodkować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co? Ja czytam co wy piszecie i nie wiem czy wy serio jesteście poważni czy sobie jaja robicie ze mnie? To co piszecie na prawdę jest zabawne. Zebrała się banda błaznów, którzy za wszelką cenę chcą mnie obrazić. Kto powiedział, że ojciec nie chce zapraszać jej rodziny? niech sobie przyjadą i się dobrze bawią są mile widziani. Jaki kurek z kasą? To, że pomagają jeśli chcą to pomagają NAM nie mi jeśli już. Posłuszny? Ja chce z nimi spędzić swój ślub co w tym jest dziwnego? Ludzie! :D Mam się teraz pokłócić z ludźmi z którymi żyje od 30 lat bo moja przyszła żona ma muchy w nosie i nie może spędzić z nimi 3 godzin na grilu? :D Ale za to mam postawić obiad dla całej jej rodzinki żeby mogli sobie zjeść, napić się i potańczyć miedzy sobą? :D I to wszystko według was jest super normalne? Bo facet to jest tylko maszynka do robienia hajsu. Jak nie chce robić tak jak chce żona to jest tyranem, jak ma szacunek do swoje własnej rodziny i lubi z nią spędzać czas to jest maminsynkiem? Jak chce po prostu mieć coś do powiedzenia w kwestii własnego śluby to ona nie powinna za niego wychodzić? :D Udowodniliście mi, że to forum gromadzi idiotów :D Pozdrawiam serdecznie, temat można zamknąć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boze pamiętam jakie my mieliśmy dylematy ze ślubem. Ja sie z matką nie odzywałam już 10 lat, ojciec stanął po jej stronie więc moi rodzice odpadli z marszu. Matka męża to jeden wielki konflikt, osoba obrażona ustawicznie na wszystkich i o wszystko, ale teścia bardzo polubiłam. Brat męża za granicą, powiedział żebyśmy wzięli ślub taki sam jak oni z żoną czyli w zwykły dzień i bez żadnej rodziny bo znów wyniknie jakaś afera. I tak zrobiliśmy, a potem pojechaliśmy do szwagra za granicę w ramach podróży poślubnej i zabraliśmy ze sobą teścia żeby zobaczył się z drugim synem i w spokoju połowił ryby. O tym że jesteśmy po ślubie teść dowiedział się dopiero na obcej ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak autorze będzie tak patologicznie zawsze! Ożeniłem się z kobietą z patologicznej rodziny i jej rodzina to wieczne udręki. Wiecznie problemy, kłótnie, naciąganie na pieniądze, a nawet szantaże emocjonalne. Zastanów się dobrze czy chcesz wchodzić w taką rodzinę, bo ja żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobra RadaKasi
Wg mnie to z Twoją dziewczyną jedt coś nie tak. To Wasz dzień i masz prawo zaprosić bliskie Ci osoby. Niestety po ślubie nie będzie lekko i wydaje mi się że dziewczyna jest bardzo konfliktów i prędzej czy później będzie próbowała skłócić cię z rodziną. Ja bym na twoim miejscu odłożył ślub w czasie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że dopiero jak się uniosłem znaleźli się rozsądni ludzie, którzy rozumieją pewne różnicę i nie uważają, że kobiecie trzeba nieba przychylić nawet jak odwala szopki rodem z przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eyamei
Jesteś bardzo niedojrzały i nie nadajesz się na męża. Ciągle a bo ja chcę a ja to i tamto. Bierzesz ślub ze swoją kobietą i teraz ona będzie Twoja rodziną, będzie dzień w dzień u Twojego boku najbliżej. I sam jesteś błaznem skoro ludzi, którzy mają inne zdanie tak nazywasz. Wiesz co? najlepiej będzie jak ożenisz się z rodziną a tej biednej dziewczynie dasz szansę na kogoś lepszego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobra RadaKasi
I nie słuchaj że żenisz się tylko że swoją partnerką. Niestety jej rodzinę i konflikty dostajesz w gratisie w dniu ślubu. Zawsze będziesz brał w tym mniejszy lub większy udział. Jaki narzeczona ma stosunek do twoich rodziców i rodziny? Często ich odwiedzać ie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eyamej. Jest dokładnie odwrotnie niż piszesz. On jest dojrzały, jak normalny człowiek chce mieć dobre relacje z rodziną i dąży do przyjaznych relacji z rodziną narzeczonej. Cały problem tkwi w rodzinie jego narzeczonej, która jest ewidentnie konfliktogenna. Z opisu autora wynika, że jego narzeczona też nasiąkła tymi patologizmami i nie jest w stanie pielęgnować normalnych zachować i relacji międzyludzkich, a to BARDZO ŹLE rokuje na planowanie rodziny z taką osobą. Zastanów się autorze czy tego chcesz, bo jak będziecie mieć dzieci, to te konflikty nie znikną, wręcz przeciwnie. Twoja narzeczona nie wyzbędzie się od tak sobie patologizmów którymi nasiąknęła w swoim rodzinnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jesteś świeżo upieczonym uzytkownikiem tego forum to już poznałeś, że tutaj Ci ludzie nie pomogą, tylko pojadą po Tobie, nawet Cię nie znając. Gdybyś napisał co innego, z innej strony, też by pojechali. Nie przejmuj się. Trochę nie zrozumiałam o co chodzi? Czy o tę imprezę po ślubie? A może ona nie chce SWOJEJ rodziny. Może faktycznie są dziwni i nie wiele ją z nimi łączy. Wypbraź sobie, ze nie lubisz swojego taty, albo wujka i ciotki i nie chcesz ICH na swojej bądź co bądź uroczystości? Tak naprawdę może zapytasz ją po prostu DLACZEGO nie chce podzielić się radością z rodziną. Może są między nimi jakieś stare utarczki? Może któreś się upja i ona by się tylko wstydziła? Może plotkują na potęgę i p co ich w ogóle oglądać? Może jej ojciec też nie chce paść ofiarą tych plotek, więc chcieliby ominąć to spotkanie z rodziną. Ale jeśli Twój tato zrobi imprezę, będą musieli ich zaprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, mój znajomy też jak się żenił, to z podobną dziewczyną. Jakie problemy: ano przy np pomyśle spędzania urlopu - ona nie chce w kupie ze wszystkimi. Dlaczego? Bo jest rannym ptaszkiem, a oni śpią do południa. Jak wstają, to ona ma już połowę dnia za sobą, a gdy oni się rozkręcają, ona jest już zmęczona. ALE: do dziecka zawsze miał kto wstać: on w nocy, ona świtem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuję postawić się w roli tej dziewczyny bo chyba ją rozumiem. Ślub hm miłe wydarzenie, ale otoczka już mniej . Niejako z automatu rodzą się spory bo wszystkim się przecież nie dogodzi. Ok to mam pomysł ślubu bez rodziny i też niedobrze? Jeszcze kilka nowych problemów? Zaczyna mnie to męczyć. Wchodzą decyzje nie moje, nie narzeczonego, tylko rodzin, tej albo tamtej. To się robi niefajne, nie jesteśmy jeszcze małżeństwem i już tyle problemów? Jakieś licytacje kto lepszy, kto gorszy, kogo więcej, kogo mniej, ludzie po co mi taki kołowrót, może jednak nie brać tego ślubu? Czemu nie można tego załatwić po najmniejszej linii oporu i dziękulski? Dobra, mam przykładowo okres i zaraz mnie nerwy poniosą i z nim zerwę więc już lepiej się zamknę i róbta co chceta. W przyszłym tygodniu pójde do lekarza po tabletki na uspokojenie i jakoś przetrwam tą katastrofę która miała być tylko ślubem. Kochanie którą chesz sukienkę ( w d***e mam sukienkę), kochanie a jakie kwiaty ( w d***e mam kwiaty), kochanie wybierzesz menu na przyjęcie ( w d***e mam menu). Dzień ślubu. Slicznie wyglądasz ale coś blado- dziękuję, ładna fryzura- dziękuję, napijesz się czegoś- dziękuję, która godzina- dziękuję, nie pognieć sukienki- dziękuję, czy ty bierzesz sobie za męża..... dziękuję. Konsternacja. Pan młody pyta - czy ty mnie jeszcze kochasz- dziękuję. W ten sposób też można przetrwać ślub i przyjęcie tylko na widoku panny młodej powinien stać ktoś z plikiem kartek zawierających stosowne do okoliczności odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Czasem myślę, ze ludzie nie pobierają się nie ze względu na to, ze im papierek nie potrzebny, jak to mówią, tylko na ten ceremoniał, który trzeba przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×