Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

DziwnyCzlowiek

Po Zaręczynach

Polecane posty

Dziękuje wszystkim za konstruktywne opinie. Odpowiadając na kilka zadanych pytań. Jakie ona ma relacje z moją rodziną? Właśnie zawsze były świetne! byliśmy tam wiele razy ( choć to 600km od nas) mój ojciec na powitanie zawszę ją przytula. Ona się tym chwali później, że tak ją lubią, że nigdy nie czuł się tak akceptowana i w ogóle. Do osoby, która napisała " Spróbuję postawić się w roli tej dziewczyny" Co do tego czy rodzina jest na ślubie. W moim odczuciu to, że się ZGODZIŁA na to by moja rodzina byłą na ślubie to żaden kompromis. To jest tak, że możemy wymyślić dowolny absurd np. Chce mieć czarne ściany w salonie - wiadomo, że to absurdalny pomysł i nikt na to nie pójdzie. Słysze nie. W takim razie chce fioletowe i mają być fioletowe bo już się zgodziłem by nie były czarne. Rodzina na ślubie to norma według mnie. Ja nie mam konfliktu z moimi rodzicami, mają jednego syna, z którym zawsze mieli dobry kontakt i nie mogą być na jego ślubie? dlaczego? Wybaczcie ale argument BO NIE! to żaden argument. Mogę im oczywiście powiedzieć, że moja dziewczyna sobie nie życzy ale nie chce tego robić bo nie chce by zrobiła sobie z nich wrogów już na samym początku wspólnej podróży. Jeśli ona ma problem ze swoją rodziną i nie chce ich na ślubie to OK niech ich nie zaprasza. Ale argument był taki, że jak ich nie zaprosi a zaprosi moich to jej rodzice się obraża. Litości... Co do spotkania po śłubie. Totalnie nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego ona ma teraz nagle problem z grillem rodzinnym. Jeździmy na takie grille często ona się tam świetnie bawi. Że teraz ten girill będzie tak jakby na naszą cześć to już problem? serio? W czym dla mnie leży problem? W tym, że dopiero teraz widzę jak bardzo ona ma zakrzywiony model rodziny. Cały czas konspira, wszyscy z rodziny to wrogowie i trzeba z nimi walczyć! Nie można się dogadać tylko trzeba walczyć do ostatniej kropli krwi " BO jak raz ulegniesz to zawsze będziesz musiała" Nikt jej nic nie zrobił z mojej strony a na przestrzeni miesiąca ludzie, którzy ciepło ją przyjęli zaczęli być dla niej wrogami publicznymi numer jeden. I co tak samo jak o swoich dziadkach z ojcem plotkują i ich obgadują za plecami to teraz będą gadać o moich rodzicach? Od razu nasuwa mi się jedna myśl- Skoro ma takie podejście do rodziny to co będzie jak się oswoi z myślą, że ja jestem jej rodziną? Też zacznie się tak zachowywać? Zero kompromisów, wszystko załatwiać wrzaskiem a mąż w domu to wróg i trzeba z nim walczyć? Tego się obawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba, że chodzi o spotkanie po ślubie czyli "obiad" Na tzw. Obiedzie ma być jej najbliższa rodzina choć tu podkreślę, że ja częściej się widuje z kuzynostwem itp niż ona np. z dziadkami czy chrzestnymi ale oni mają być na obiedzie po ślubie. To też wszyscy je najbliżsi mają być na "obiedzie" A ode mnie ma być tylko 6 osób bo innych mi głupio zapraszać bo musiałbym wybierać a nie widzę u siebie w rodzinie tych lepszych i gorszych. Czym ma być ten obiad? Spotkanie w restauracji. 6 godzin, wódka, jedzenie i tańce. I tu moje pytanie czym to się różni od wesela? Bo dla mnie zupełnie niczym. Ona tutaj nie staje w kłopotliwej sytuacji i nie będzie musiała nikomu z bliskiej rodziny powiedzieć " SORRY NIE ZAPRASZAM CIĘ" bo od niej wszyscy będą. Za to ja będę musiał większości mojej rodziny właśnie tak powiedzieć. I dlaczego? dlatego, że ja jestem bliżej z większą ilością osób? W takim razie mówie OK duża ilość osób może być jednak krępująca. Po za tym np. jej dziadkowie swoje lata mają i ta podróż 600km mogłaby nie być dla nich najprzyjemniejsza. Więc zróbmy ten obiad ale zróbmy też później małe przyjęcie w moich rodzinnych stronach. Wcale się mojemu ojcu nie dziwie, że by chciał. To jest zwykła kwestia honorowa. Akurat ja w ogóle nie pije ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że jak mnie kumpel na wódkę zaprosi to później ja też chciałbym w ramach niepisanej umowy go zaprosić. Na wszystkich weselach w mojej rodzince byliśmy, nikt szopek nie robił, wódkę wszędzie piliśmy itp. Teraz chcielibyśmy się odwdzięczyć nawet jeśli nie weselem to chociaż małym przyjęciem już po wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessinthesky
Masz rację. Zresztą jak dla mnie małe przyjęcie ma sens wtedy kiedy obie strony mają małą rodzinę lub nie utrzymują stosunków np. bo mieszkają daleko od lat i nie ma sensu zapraszać ludzi których się nie widziało od 20 lat. Ale w twoim wypadku te 40 osób to bliscy tobie ludzie i narzeczona powinna się cieszyć że będzie częścią tej rodziny, a jest odwrotnie. Pogadaj z nią na spokojnie, ale jak rozmowy nie pomogą to przemyśl ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie najbardziej zastanawia ze jak sam napisałeś na początku przystałes na pomysł slubu w środku tygodnia, zaznaczales ze nie rozmawiałeś z rodzona o tym wiec to noc pewnego, a dopiero po konsultacji z tatą zmieniłeś zdanie. Z ojcem ten slub bierzesz czy z dziewczyną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem wcześniej udawała, że lubi spędzać czas z Twoją rodziną. Teraz czuje, że jesteś "zaklepany" i pokazuje prawdziwą twarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli teraz są takie napięcia, to z biegiem czasu będzie tylko gorzej. Ewakuuj się z tego układu, póki cię całkiem nie usidlili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ale się uparliście na dziewczynę. Cóż nie każdy musi mieć rodzinę, którą kocha, szanuje i marzy aby mieć ja blisko siebie. Powinieneś jako jej partner i człowiek kochający również zrozumieć jej punkt widzenia a nie tylko stawiać się wyżej bo TY masz fajną rodzinę. Zastanów się czego tak naprawdę chcesz bo wierz mi, że wszystko da się pogodzić tylko po pierwsze trzeba być pewnym swoich uczuć a po drugie samemu nieco zmienić pewne rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając ten wątek odnoszę wrażenie, że to małżeństwo jest potrzebne autorowi jak rybie rower.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie każdy musi mieć takie podejście jak ja natomiast wiążą się dwie rodziny i trzeba uszanować podejście jednej i drugiej strony. Ja nie będę jej zmuszał do spędzania czasu z jej rodziną jeśli ona nie będzie tego chciała ale nich mnie nie zmusza do odsuwania się od mojej rodziny. Napisałem w tekście o ślubie nie dokładnie tak jak to opisała osoba wyżej. Napisałem, że po rozmowie z ojcem olśniło mnie, że to może być dla niego coś ważnego czego wcześniej nie brałem w ogóle pod uwagę bo dla mnie to co w urzędzie nie jest w ogóle istotne. Jeśli chcesz się powoływać na moje słowa to czytaj proszę ze zrozumieniem i ich nie przekręcaj bo totalnie zmieniłeś sens zdania po to by znów wrócić do tego z kim ja biorę ślub. Powtórzę, biorę ślub z dziewczyną, którą kocham ale z której wyszło coś dziwnego po zaręczynach. To, że nie chce wchodzić w konflikt z ludźmi z którymi przez 30 lat świetnie się dogadywałem to inna sprawa. Oni mnie znają wiedzą, że sam z siebie nie odmówiłbym im spotkania rodzinnego z tej okazji. Więc tak na prawdę to moja żona zrobi sobie sama największą krzywdę bo będą na nią krzywo patrzeć i w końcu przez to, że będzie się tam źle czuła będziemy musieli zrezygnować z wizyt na zjazdach rodzinnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tej rodzinie będziesz chodził na smyczy, jak w zegarku. Skończy się gypsy life :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego fajny inteligentny rodzinny facet zawsze musi wybrać sobie na żonę wredną sukę z chorymi układami rodzinnymi??? To już się staje jakąś regułą! To i tak skończy się rozwodem tylko tych dzieci co urodza się z tego chorego związku szkoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle nie rozumiem po co są te afery. Koniec, końców to jest kilka godzin a później wiele lat spokojnego szczęśliwego życia. Ja bym to odwalił tak żeby nikomu na odcisk nie nadepnąć i byłby spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skoro ta dziewczyna ma takie zlw relacje z rodziną to po co w ogóle chce ich zapraszać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale na początku sam pisałeś, że wesele nie jest dla Ciebie ważne a rodzice o dziwo uszanowali Twoją decyzję...To jest najważniejszy dzień w Waszym życiu i powinien być przede wszystkim Wasz a nie matki, ojca czy wujostwa. Codziennie latasz pod spódnice Mamusi? Skoro podjąłeś decyzję o ślubie to chyba warto zainwestować głównie w relacje z przyszłą żoną. Nie pomyślałeś, że ona nie czuje się fajnie bo zazdrości Tobie rodzinnych relacji? Bo sama tego nie ma? Nie powinieneś jej zmuszać a skoro tak się kochacie z rodziną to chyba nic tego nie zmieni? No tak ale każda okazja jest dobra aby się napić ;). Mam też ogromne wrażenie, że mimo wszystko stoją za tym kwestie pomocy finansowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem matką jedynaka. Mój syn jest bardzo zżyty z rodziną, kuzynostwem, dziadkami. Jak pozna dziewczynę której rodzice nie kochali to powinien się od nas wszystkich odciąć żeby jej nie było przykro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DziwnyCzlowiek dziś [11:16 Powiedziałabym że masz zadatki na dobrego męża, ale dyplomata z ciebie kiepski :D Nigdy nie wcelujesz tak żeby nikomu na odcisk nie nadepnąć i nie przez to że zbyt mało się będziesz starał, a dlatego że ludzie często są konfliktowi z wyboru i chcą postawić na swoim za wszelką cenę. Ja bym na waszym miejscu wzięła ten ślub jednak po cichu i bez rodziny, a potem niech będzie ten grill u twojego taty i chociaż nie wiem jak wy te 600 km ogarniacie, to może być jeszcze wspólny obiad z rodziną dziewczyny. Dwie skromne imprezy w dwóch różnych miejscach i różnym czasie, ale już bez opcji wesela i wyliczania ile, kogo i dlaczego. Oczywiście ktoś zawsze będzie miał jakieś "ale", z tym że chodzi głownie o to żebyście wy narzeczeni się między sobą dogadali i tutaj sprawa rodzin jest sprawą drugorzędną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólny temat, który poruszyłem na tym forum to nie jak zorganizować ślub. Tylko to, że się obawiam jak ona będzie funkcjonować po ślubie bo pokazała takie rogi i brak zrozumienia dla kogokolwiek, że aż się boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musicie brać ślub? Skoro jest dobrze jak jest teraz, bez ślubu, to po co komplikować sobie życie, skoro masz tak duze wątpliwosci. Powiem Ci szczerze, jesli teraz coś Ci nie odpowiada w partnerce, po ślubie zwielokrotni się to natychmiast, wiec przymysl czy jestes na to gotowy, bo Twoi rodzice starej daty moga nie przeżyć rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak właśnie będzie robiła jak pokazała. A później jeszcze gorzej bo na razie jeszcze się hamuje. Nie śpiesz się do ślubu z patologią. A przynajmniej nie rób dzieci. Bo to ze się zostaniecie jest pewne na sto procent!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na jej miejscu poważnie bym się zastanowiła czy wiazac się z Tobą na resztę życia... Jesli i ty masz wątpliwości to moze właśnie jest ten moment, w którym należy powiedzieć dość. Według mnie żadne z was nie doroslo do małżeństwa. Ani ona, która chce zeby bylo tak jak ona chce ani ty, który chcesz beby było tak jak twoi rodzice chca. W moj slub nikt sie nie wracał, zrobiliśmy tak jak chcieliśmy bez wesela z bardzo okrojona liczbą gości, mimo ze tesciom nie podobalo sie że noe zapraszamy chrzestnych. Nikt poza para mloda się w tym dniu nie liczy i nie ma prawa się wtrącać o ile oczywiście para młoda samodzielnie wszystko finansuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ONA jest inna i będzie funkcjonować inaczej niż ty i twoja rodzina. Jeśli masz tak duże obawy, to nie bierzcie ślubu wcale, zawsze łatwiej się rozstać jak nie dacie rady się porozumieć. Może łatwiej ci będzie dogadać się z jakąś dalszą kuzynką jeśli tak ci zależy na poprawnych relacjach rodzinnych. Od 3 stopnia pokrewieństwa małżeństwa cywilne są możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On nie musi żenić sie z kuzynka. Wystarczy że ożeni się z normalna dziewczyną z normalnej kochającej się rodziny - takiej jak jego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bierzecie tylko cywilny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla katolików małżeństwo jest sakramentem. Dla was nie więc skoro związek rozwala się przez ślub cywilny to chyba lepiej odpuścić. Zastanów się czy jest sens wykłócać się o to z dziewczyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autor

Po wielu miesiącach wracam, by powiedzieć wam jak sytuacja się skończyła.

Jeśli chodzi o ślub i wesele/przyjęcie to odwiesiliśmy temat na jakiś czas. W grudniu do niego wróciliśmy i udało się osiągnąć kompromis. Obie strony były zadowolone. Przygotowania się zaczęły. Termin ślubu ustalony. Kiecka kupiona, garniak też. Wszystko załatwione, teraz tylko w spokoju czekać na wielki dzień.

Taaa chcielibyście xD Tak łatwo nie ma xD

Przyznać muszę, pracowała, gotowała i sprzątała. Uprzedzając ból 4 liter, powiem, że ja też gotuje, bo jest to moja pasja. Sprzątam, bo mnie to odpręża i oczywiście też pracuje. Poza tymi (moim zdaniem) podstawowymi rzeczami miałem...

Od stycznia/lutego miałem w domu dres na kanapie.
Czym się dres na kanapie charakteryzuje?

1. Leży całe dnie z pilotem w ręku oglądając ...ne programy telewizyjne. Jakiś ślub w 48h i inne bzdury. Rozumiem, że przed ślubem można pooglądać takie rzeczy. Czasami oglądałem z nią, ale... każdy odcinek jest o tym samym i obejrzeć 20 odcinków jednym ciągiem i tak kilka miesięcy.... Chyba coś jest nie tak.

2. Zainteresowania i pasje? Poziom 0

3. Z kobiety zawsze aktywnie zainteresowaną polityką stała się osobą, z którą zdania na ten temat nie można było zamienić.

4. Co do samego „zamieniania zdań” cały nasz kontakt z jej strony polegał na- „tak”, „no”, „aha”, „ rozumiem”, „wiem". Nie ważne czy chodziło o jakieś problemy, czy np. moje pasje, które starałem się z nią konsultować. Nic nie miało znaczenia.

5. Seks? zero.

6. Inicjatywa? Na zasadzie np. wiesz co? mam ochotę pójść do kina albo spotkajmy się ze znajomymi, bo mam ochotę. Cokoooolwiek. ZERO.

7. Od stycznia zdarzyło mi się być chorym przez tydzień. Nie był to „męski katar” tylko 40 stopni gorączki. Wiecie co jadłem w tym czasie? Chińskie, żarcie ze słoika i zupkę chińską. W trzecim dniu choroby mimo gorączki wstałem i posprzątałem syf w mieszkaniu.

8. W pewnym momencie musiałem jej zwrócić uwagę, że ostatni prysznic, jaki bierze w tygodniu, jest w czwartek wieczorem przed piątkową pracą, a pierwszy w niedziele wieczorem przed poniedziałkiem.

Chyba wiecie, o co mi chodzi. Czy próbowałem rozmawiać? Jasne, że próbowałem. Czy to coś dało? Może na moment, ale to dosłownie kilka dni.

W ciągu tych trzech miesięcy były momenty, w których bawiliśmy się dobrze. Te momenty zawsze wiązały się z wydawaniem kasy. Zakupy? ...enka? Buty? Ona uśmiechnięta i w skowronkach. Widząc, że coś się dzieje, zabrałem ją zwyczajnie na randkę. ładna restauracja, dobre jedzenie piękny wieczór. Na chwile miałem swoją kobietę z powrotem. Piękna ...enka, uczesana, uśmiechnięta i rozmowa na poziomie bez nerwów i warczenia z jej zaangażowaniem, po prostu bajka. Szkoda, że bardzo szybko się skończyła i wróciło „aha”, „no”, „rozumiem” itp.

Znajdzie się pewnie grupa ludzi, którzy powiedzą, że pewnie jej o coś chodziło, że pewnie czegoś nie robiłem, albo coś robiłem, albo o czymś zapomniałem, albo... dużo może być taki, albo. Wiecie co? Dopóki nie otworzy się buzi, to nikt się nie dowie, o co chodzi. Z leżenia na kanapie nikt nie jest w stanie wywnioskować czy chodzi kolor włosów pod pachami, czy o wycieczkę do Paryża.

A teraz perełka. W telegraficznym skrócie. Ostatnio (pewnie przez frustracje w domu) nie dogaduje się z jej znajomymi. W pewnym momencie powiedziałem im otwarcie, że nie czuje się komfortowo w ich towarzystwie, że mam dość swoich problemów i nie chce mi się z nimi kłócić co dwa tygodnie i nie będę w takim razie brał udziału w ich spotkaniach towarzyskich. Podkreślam, że w żadnym stopniu nie zabroniłem tego mojej partnerce. Wiedziałem, że są to dla niej ważni ludzie.

Poniedziałek. Ona idzie do jednej z tych koleżanek, a ja zostaje w domu. Zmywam sobie spokojnie (w tygodniu nie mam czasu, więc nazbierało się tego sporo), robie obiad. Po kilku godzinach ona wraca. Ja jestem w trakcie posiłku i proponuje jej, żeby się dołączyła. Wark „nie jestem głodna” i cisza.... aha.

dialog:

Ja: będziemy teraz tak milczeć z jakiegoś nieznanego mi powodu?
Ona: Ja to muszę to sobie wszystko dobrze przemyśleć.
Ja: Co musisz sobie przemyśleć? To czy być ze mną, bo nie dogaduje się z Twoimi znajomymi?
Ona: No tak.
Ja: Chcesz powiedzieć, że dwa miesiące przed ślubem zastanawiasz się, czy związek z facetem, który Cię wspiera i o Ciebie dba ma sens, bo on nie dogaduje się z Twoimi znajomymi?
Ona: No tak.
Ja: To może weź ślub ze znajomymi w takim razie i to chyba ja się muszę poważnie zastanowić.

Oddała mi pierścionek.

To jest cały dialog. Był on prowadzony totalnie spokojnie bez uniesień i trwał kilka sekund. Ubrałem się i poszedłem zapalić. Zrobiłem kilka kółek naokoło bloku i wróciłem do domu. Co zobaczyłem na klatce? Moją przyszłą żonę wraz ze znajomymi. Ona z torbą i kotem ucieka z domu.

Po dziś dzień nie potrafię się na nią gniewać. Mam taki ubaw, że po prostu nie dopada mnie złość.

Czy czuje wyrzuty sumienia z racji tego, że opisuje to w internecie? Ani trochę! Skoro ona może rozdmuchiwać nasze problemy (o których ja nawet nie wiem) wśród znajomych to ja mogę w necie. 

Tak się kończy przygoda: D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autor

Nie wiem, dlaczego w niektórych miejscach zostały wstawione kropki (... ) zamiast słów. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×