Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem czy dobrze zrobiłam zostawiając go...

Polecane posty

Gość gość

Hej wszystkim, wiem że takich tematów pewnie było kilka ale "gryzie" mnie to od tygodnia i chciałabym zapytać co o tej całej sytuacji sądzicie. Z góry dziękuję za każdą i wszystkie Wasze odpowiedzi! Moja sytuacja wygląda tak, że jakieś 4 miesiące temu poznałam faceta przez internet. Pisałam z różnymi ale ten najbardziej przypadł mi do gustu. Od początku pisał mi miłe słówka, był miły i kochany, od początku też był konkretny i bardzo bezpośredni, od razu zdradził, że był w związku ok 3 lat i że był zakręczony ale do ślubu nie doszło bo dziewczyna go wykiwała. Później poprosił mnie jakieś zdjęcia i o numer telefonu, pisał smsy o naszym ślubie i wspólnej przyszłości, po jakimś czasie tego smsowania zapytał czy może zadzwonić, nie patrzył przy tym, że mój stan zdrowia na to nie pozwala (napisałam czy możemy przełożyć rozmowę na jutro, bo dzisiaj źle się czuję) ale chciał zadzwonić chociaż na chwilkę... Zgodziłam się. Później znowu były smsy i prośby o zdjęcia, swoje też wysyłał. Aż w końcu po 2 tygodniach pisania codziennie, przestał się odzywać na drugie 2 tygodnie. Następnie po tych 2 tygodniach odezwał się jakby nigdy nic, znowu prosząc o zdjęcie, a gdy zapytałam o czyje serce walczył w tym czasie, powiedział, że miał problemy z mieszkaniem i o niczyje serce nie walczył... Mówił że nie chce mnie stracić chociaż jeszcze mnie nie ma. Tłumaczył też, że źle zrobił nie wysyłając żadnej wiadomości i obiecał, że to naprawi bo mu na mnie bardzo zależy. Wtedy nie odpisałam mu szybko, a dopiero po kilku jego smsach, z pytaniem "czemu się nie odzywam"... Znowu więc pisaliśmy przez tydzień (był bardzo kochany) i po tym tygodniu znowu cisza z jego strony, tym razem na miesiąc. Po tym miesiącu "ciszy" napisał od razu z grubej rury czy chce się z nim zobaczyć jeszcze tego samego dnia, bo akurat ma jeden dzień wolnego, zgodziłam się na spotkanie, ale dopiero na 3ci dzień, tłumacząc mu delikatnie, że mam inne plany i mógł napisać wcześniej jeśli wiedział, że będzie miał wolne, zaznaczam że nie robił problemów (mimo iż pracę ma taką, że zajmuje mu większość życia) tylko zgadzał się na poniedziałek i piątek i niedzielę, aby tylko mnie zobaczyć. Pisał że bardzo się cieszy, że w końcu mnie pozna i że nie szukał nikogo po rozstaniu z narzeczoną dopóki na mnie nie trafił. Na spotkaniu było trochę sztywno, ale wiadomo jak to jest pierwszy raz, dobrze nam się rozmawiało ale nie było żadnego całowania, nic z tych rzeczy, normalne spotkanie przyjacielskie, dlatego pisałam że sztywno. Po tym spotkaniu wieczorem napisal smsa, że miło spędził ze mną czas czas i że bardzo mu się spodobałam i tak utrzymywał ze mną kontakt codziennie przez bite 5 tygodni, do tego były też rozmowy przez telefon, a w nich planowanie wspólnej przyszłości i nawet zamieszkania razem... Jest otwarty więc powiedział mi (przez telefon) że kiedy mnie zobaczył to bal się, że nie będę go chciała i było mu smutno, że na pożegnanie nie dałam mu buziaka, stwierdził też że sam chciał to zrobić ale nie chciał wyjść na zboka więc sobie darował... Później w smsach cały czas nazywał mnie czułymi słówkami i ciągle mówił, że za mną tęskni i chce mnie już zobaczyć, jednak jeśli mówiłam o terminie spotkania, nie wykazywał żadnej inicjatywy, wręcz jakby unikał konkretów... A kiedy znowu rozmawialiśmy przez telefon w następne dni ZNOWU powtarzał to samo... Mówił, że chce mnie już zobaczyć i musimy się spotkać i określić czy chcemy być razem, bo on traktuje mnie poważnie i bardzo chce być ze mną. Wspominał nawet o dzieciach i że bardzo chce bobasa. Nawet przez telefon pytał czy chce z nim być! Tłumaczyłam, że nie można przez telefon określić czy mamy być razem czy nie, trzeba się spotkać i pogadać, poznać się - przyznał mi rację i na tym koniec. Wzięłam więc sprawy w swoje ręce i po miesiącu od pierwszego spotkania zapytałam wprost kiedy spotykamy się drugi raz, zgodził się na najbliższą sobotę twierdząc, że to pewniak bo weekendy ma wolne. Cieszyłam się że coś się w końcu ruszy, jednak moja uciecha nie trwała długo, za 3 dni napisał, że jednak zabrali mu tą wolną sobotę i będzie musial pojechać do pracy... Stwierdził że mu smutno.. Napisałam więc o ustaleniu nowego terminu, aby nie było mu już smutno, to kolejny raz wymigał się od konkretnego terminu, po czym zadzwonił do mnie i znowu mówił że tęskni i chce mnie zobaczyć... W sobotę oczywiście przysłał mi zdjęcie z domu mówiąc, że odpoczywa, a wieczorem idzie z kolegami na imprezę... Tak jakby w ogóle nie pamiętał co komu mówił. W poniedziałek chyba podczas kolejnej rozmowy przez telefon, wspomniał mi, że był na tej imprezie z chłopakami, ale też że spotkał się w sobotę z jakąś dziewczyną z tego portalu, ale jej podziękował za spotkanie i nic z tego nie wyszło, oraz że odezwała się do niego była narzeczona ale ją splawił bo mu na mnie zależy, a ona to już jednak przeszłość... Przez telefon nie raz opowiadał mi o niej i swojej historii z nią, rozmawialiśmy czasem po godzinie, dwie... mnie słuchał tak piąte przez dziesiąte i nigdy nie rozwijał tematu jeśli mówiłam mu o swoich sprawach, jakby go to mało interesowało, głównie mówił o sobie. Pisał w smsach co słychać, owszem, ale na tym koniec, nie dopytwał o moje problemy, tak jakby te pytania pisał jedynie z grzeczności. Najczęściej w smsach lubił pisać "kochanie, skarbie i takie tam słodkości". Przeczekałam te ostatnie kłamstwa i patrzyłam co będzie dalej... Następnie powiedział mi, że będzie miał urlop pod koniec miesiąca i na pewno się spotkamy, chciał też aby przyjechać do niego na kilka dni (cały czas brak czasu w tygodniu zwalał na pracę chociaż po pracy spokojnie jeśli by chciał mógłby się ze mna spotkać, na spotkania z kolegami w tygodniu miał czas, nie ukrywał tego kiedy rozmawialiśmy) po czym kiedy zaczął urlop (początek urlopu) kompletnie o spotkaniu nie było mowy, ale smsy cały czas leciały. Oszukał mnie też z tym, że urlop ma później niż w rzeczywistości (tydzień wcześniej miał niż mi napisał)... Wkurzyłam się wtedy i napisałam żeby mi to wyjaśnił, odpisał lakonicznie 3 słowa i na tym koniec z wiadomościami wyjaśniającymi, zadzwoniłam więc do niego, bo już nie wytrzymałam psychicznie tej niepewności, ale nie odebrał, więc nie mając już sił, trochę pod wpływem impulsu skończyłam w smsie tą znajomość, pisząc że mam dosyć tych kłamstw i jeśli nie chce się spotkać niech nie robi mi nadziei... Nic już na to nie odpisał... Myślicie, że dobrze zrobiłam kończąc tą znajomość? Czy postąpiłam zbyt pochopnie? Czy jeśli by mu faktycznie zależało odpisałby coś? Jestem dość impulsywna w swoim działaniu i później często tego żałuję, ale poczułam się wtedy jak koło ratunkowe na wypadek gdyby z któraś z tych lasek z portalu mu nie wyszło... Chyba jeśli facet chce i mu faktycznie zależy to znajdzie czas dla dziewczyny? I skoro pisał, że chce mnie zobaczyć i że tęskni nie czekałby miesiąc od pierwszego spotkania, tylko coś by z tym zrobił by mnie zobaczyć? Powiedzcie proszę co o tym myślicie, bo js myślę o tym ciągle i już powoli wariuję. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, ale to mój pierwszy post, zależy mi na nim i nie wiem już sama czy dobrze zrobiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba jakies prowo nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie rozumiem bla bla bla o co chodzi? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy do końca rozerwał mi cnotną błonke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prowo na bank

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prowo prowo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli to nie prowo to dobrze zrobilas.To jakis czubek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że komuś chciało się pisać takie długie prowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysz lochu kościelnego
dlaczego kobiety są takie głupie? ma ktoś na to odpowiedź? One zero myślą i zero logiki, kierują się fantazją nie realiami, bujają się z nadzieją itp., przecież to nie robią zdrowi umysłowo ludzie no kurka wodna, jprdl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
D**ek, szukaj innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×