Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Już wiem co leży u podstaw transgenderyzmu płciowego u ludzi.

Polecane posty

Gość gość

Nazywa się to Chimeryzm i widocznie leży również u podstaw transgenderyzmu. Dwie zapłodnione komórki jajowe (w tym wypadku chromosomy męskie i żeńskie) łączą się w JEDEN embrion, natomiast genotyp pochodzący z jednej z komórek wygrywa z drugą w walce o dominację. Genotyp drugiego zostaje przyćmiony, ale istnieje nadal, cierpiąc w wyniku braku możliwości do ekspresji własnych atrybutów. Walka obu genotypów trwa na poziomie podświadomości i powoli zaczyna manifestować się w życiu codziennym człowieka-chimery. Samoodczyt prowadzi do świadomego zastanowienia się nad specyfikacją własnej natury, a to z kolei prowadzi do większej emancypacji ukrytego DNA. Człowiek, nosiciel dwóch różnych płciowo typów DNA zaczyna czuć, że powinien dać szansę swemu drugiemu JA, wspierając je teraz świadomie - i tak oto dochodzi do zmiany płci, a "cierpiące" DNA w końcu osiąga swe szczęście czyli możliwość istnienia "tak jak się należy" wygrywając w walce o pryncypat genetyczny.. czyli przejawiając teraz wszystkie atrybuty zakodowane w informacji. Dany człowiek ratując swoje "drugie ja" czuje, że ratuje siebie. Możliwe, że do tych operacji nie musi dochodzić o ile ludzkość będzie mogła uporać się z "pokrzywdzonym" DNA na poziomie psychologicznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi na to, że powiedzmy mężczyzna chimera na pewno urodził się także kobietą, oczywiście niezamanifestowaną, gdyż wygrało jego męskie DNA. I vice versa u kobiet chimer, które w połowie na pewno urodziły się mężczyznami. W naturze są tym i tym ponieważ posiadają i męskie i żeńskie DNA. Człowiek chimera podświadomie rozczula się nad "pokrzywdzonym i więzionym" genotypem, to prowadzi do buntu wewnętrznego już na poziomie świadomym, wsparcia przegranego i wyparcia zwycięscy-tyrana, który zniewala "prawdziwą istotę", bo tak reklamuje się, jako pokrzywdzony - słabszy i przegrany we wczesnej fazie kompleks genetyczny. Myślę, że terapia powinna obejmować wspieranie DNA, które wygrało w początkowej fazie rozwoju płodu i zdeterminowało płeć danego człowieka chimery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Terapia powinna sugerować też wyparcie słabego DNA i postawienia go w świetle "kłamcy". Podkreślić zdrowie i piękno ciała wygenerowanego poprzez aktualny, wygrany pakiet genetyczny, który chce dla tegoż człowieka, czyli dla siebie jak najlepiej. Słabsze DNA chce naruszyć ciało, osłabić je jeszcze bardziej tylko po to by wygrać (instynkt przetrwania). Chce interweniować skalpelem i aby obcy ludzie pomogli mu w tym, w czym nie był w stanie poradzić sobie sam (przegrywając dominację, będąc tym słabszym źródłem informacji czyli gorszym. To tak jakby sportowiec, który stoi na drugim miejscu na podium zażądał i tak złotego medalu ;)). Mamy tu tylko jedno ciało i dwa istnienia. Pamietajmy, że przegrane DNA to nie ten sam człowiek, lecz inny (brat lub siostra). Zmieniając płeć czyli DNA jeden człowiek zabija drugiego!!!! Dzieję się to w jednym ciele, przegrane w fazie poczatkowej DNA staje się mordercą drugiego- uprzedniego zwycięscy, by przejąć kontrolę nad ciałem. To właśnie należy uświadamiać ludziom przechodzącym operacje zmiany płci. Chimeryzm nie jest problemem, gdy w jednym ciele żyją 2 kobiety albo 2 mężczyzn jednocześnie. Problem morderstwa genetycznego przejawia się w walce marsa i wenus, którzy nie mogą istnieć razem, w spokoju przez całe życie i w jednym ciele. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×