Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak załatwić zwolnienie z wf

Polecane posty

Gość gość
Daj spokoj sobie ze stanikiem.Idz do internisty i zalatw zwolnienie a corke zapisz na basen lub aerobik.A te panie od wfu niech sobie pilke lekarska wsadza w d..bo jedyne co potrafia to stac i kazac dzieciom robic fikolki.the end

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale skoro walczysz od tylu lat to nie o biust chodzi ale o brak sprawnosci corki. Skoro corka jest lubiana i problemem jest tylko wf to po co przenosic ja do innej szkoly.? Tam tez bedzie wf i przewroty. Skoro mozna miec korepetycje z matematyki i sie podciagnac tomozna tez z wfu. Zapisz corke do jakiejs sekcji sportowej by byla bardziej wysportowana bo skoro nawet przewrotu nie potrafi to slabo. Zapisz ja na hiphop, aerobik, karate czy cos co polubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro walczysz od tylu lat to nie o biust chodzi ale o brak sprawnosci corki. x Chowają takie lebiegi, a potem zawsze "mamoooooo, a bo mamooooo".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysliciel999
"Tampon w okres to rzeczywiście genialne rozwiązanie, zwłaszcza jak ktoś krwawi jak zarzynana świnia albo ma silne skurcze.." No widzisz... A moja córka od 11 roku życia używa i sobie chwali. A używa bo pływa i nie wyobrażała sobie żeby z powodu jakiegoś okresu miała nie być na treningu. A ma bolesne miesiączki i nieraz się zwija z bólu... No ale ona lubi sport.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ma bolesne miesiączki i nieraz się zwija z bólu... No ale ona lubi sport. x Bo na bolesne miesiączki sport jest dobry, szczególnie pływanie. Ale tego nie wiedzą leniuchy, albo niedzielni "sportowcy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu autorka ma z tym problem? Bo ten temat to prawdopodobnie ściema. W miarę rozwoju tematu, autorka zaczyna przeczyć sama sobie. Pisze, że walczy z nauczycielami 6 lat, a dziecko dopiero zaczęło 5 klasę, to gdzie 6 lat. W przedszkolu już, w 5latkach? Pisze, że zaczyna 7 rok walki, to co? Wielgachny biust co nam tu autorka wciska, 6 lat walki, to może ogólnie córka nie ma 11 lat, a 13? Mało tego, sala gimnastyczna i gra w piłkę nożną? Na sali? Jak jest 50 dzieci? Wszystko nie pasuje. Albo to prowokacja, albo córka jest minimum 2 lata starsza, niż nam tu autorka pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bronię sie przed stanikiem, tylko wydaje mi sie że uczepiłyscie sie tego stanika, a to jest tylko jeden z powodów. Nie jest problemem podstawowym. Dlaczego nie słucham rad? Bo tak naprawdę nie czujecie problemu, to az się rzuca w oczy. Kilka z was odpisało i widzę od razu w tych wpisach, że rozumieją problem doskonale. Czy wam sie wydaje, że kupując sportowy stanik rozwiążę problem całkowicie. Że rozwiązanie jest aż tak banalne a ja tak głupia że na to nie wpadłam? Poza tym ciężko oddać dokładnie sytuację. Nie rozumiecie też albo ja niedokładnie umiem oddać sytuację. Pisząc o śmianiu się miałam na mysli nie szydzenie, tylko takie spontaniczne wybuchy śmiechu w sytuacjach jak ktos sie np sie potknie. Jedno jest jasne. moja córka nie jest bardzo sprawna fizycznie, więc wiekszość "potknięć" i związanych z tym sytuacji dotyczy własnie jej. A wy czepiacie sie słówek i wyciągacie jakies wnioski i domysly, typu prowokacja. A i jeszcze jedno, co innego walka z matkami i rówieśnikami, a co innego z nauczycielką. Nie wiezwiesz nauczycielki na dywanik i (nie dasz jej w mordę) w tej walce od razu masz przegraną pozycję. Dziekuje za wszystkie wpisy i juz sie nie odezwę. Założyłam temat licząc, że ktoś był w podobnej sytuacji i wskaże mi drogę, może nawet nie najprostszą, ale skuteczna . Cos na co nie wpadłam sama. Może jakaś poradnia PP, opinia, ewentualnie zwolnienie z wf na podstawie zapisania dziecka na jakies pozaszkolne zajęcia sportowe, ale widzę że takiego rozwiązania nie ma. Albo zgnębienie dziecka albo zwolnienie od lekarza. A szkoda. Niektóre mądre wpisy otworzyły mi oczy na pewne sprawy. Nic więcej się tu nie dowiem, a nie zamierzam się tłumaczyć z każdego szczegółu i ze to nie prowo. Jesli wszędzie doszukujecie sie prowokacji to prawdopodobnie macie jakąś obsesję. Poza tym to jednak forum publiczne i o niektórych rzeczach nie mogłam napisać, aby nikt nie skojarzył że ja to ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze odniosę się do ostatnich wpisów. Na sekcję sportową chodzą dzieci sprawniejsze od pozostałych. odstawał by jeszcze bardziej od grupy. Naprawdę nie wyobrażacie sobie gry w piłkę nożną na sali gimnastycznej? Teraz to ja się dziwię. Może u was w szkole nie ma/nie było prawdziwych sal gimnastycznych. Czy to takie istotne czy ma 11 czy 13 lat? Zmieniłam trochę szczegóły, aby nie mnie nie zidentyfikował. Koncentrujecie sie na szczegółach a nie na problemie. Dziekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nauka w szkole czasem zaczyna sie od zerówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysliciel999
Jeszcze raz. Moja córka nie była super lubiana też się z niej śmiali. Jeśli nauczysz ją ucieczki nigdy się nie otrząśnie i skończy na psychotropach. Nie słuchasz bo nie chcesz słuchać. Zafiksowałaś się na pomocy dziecku przez ucieczkę. Ona jest kobietą i nie ucieknie ani przed biustem ani miesiączką. Będzie ją to prześladować. Jak jest mało sprawna to podziałaj tak żeby to zmienić i żeby zyskała pewność siebie a nie rób z niej ciamajdy do końca życia. Jak jej zapewnisz ruch? Mam chorego syna. On dopiero ma kompleksy i z niego się śmiali. Teraz jest w liceum sam z siebie zaczął ćwiczyć siłowo nie użala się nad sobą na wf chodzi z zdrowymi dzieciakami i nie przejmuje się że coś mu nie może wyjść. Ma coraz mniej barier. Jego rówieśnicy zaczynają od niego odstawać fizycznie i to on imponuje a nie oni. To on a nie oni robi pompki seriami. Ale to budowało się w nim latami i wieloma przykrymi docinkami. Chcesz zrobić córce krzywdę. To nie my nie rozumiemy a ty nie chcesz przyjąć że błądzisz w swej logice. sorry. Pomóż dziecku się zbudować a nie uch ucieczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. spontaniczne wybuchy śmiechu są normalne... I nawet sprawnie i lubiani są nimi nagradzani jak im się nie udaje więc nie dramatyzuj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lekarz rodzinny może wypisać zwolnienie z WF. Pojdz do niego, powiedz w czym rzecz, większość wypisze, szczególnie jeśli chodzicie już do tego lekarza od kilku lat. Jak to nic nie da to idźcie do ginekologa. Powiesz to samo jemu i przy okazji zrobi małej cytologię jeśli jeszcze nie miała. Raczej mało prawdopodobne by 2 lekarzy z rzędu nie wypisało Ci zwolnienia w takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Akna

Naucz dziecko stawiać czoła problemom. Nie pozwól na ucieczkę, bo dziecko będzie mięczakiem. Trudne sytuacje hartują ducha i kształtują charakter. Unikając problemów, twoje dziecko daleko nie zajdzie. Ile ja się nasłuchałam takich głupiomądrych tekstów, pochodzących od domorosłych ekspertów, ówczesnych lewandowskich (żeby nie było, nie mam nic do tej kobiety. Po prostu uważam, że nie widzi. lub udaje, że nie widzi wielu rzeczy i jej kampania Stop Zwolnieniom z Wf, choć napędzana dobrymi intencjami, robiona jest trochę od dooopy strony). A wiecie, gdzie takie gadki o hartowaniu i stawianiu czoła zaprowadziło moją córkę? Na kozetkę do psychiatry! Ale od początku. Moja córka zawsze była dziewczyną nadwrażliwą, perfekcjonistką, biorącą wszystko do siebie i przejmującą się opinia innych. Pomimo drobnej postury nie była zbyt sprawna, co przekładało się na słabe wyniki z wf. Nie radziła sobie w grach zespołowych, bała się skrzyni, skoków i przewrotów, a nauczyciele do tego zmuszali krzykiem i jedynkami. Do drużyn była wybierana jako ostatnia i obwiniana za przegraną.  Już w starszych klasach podstawówki nieśmiało napomykała o zwolnieniu z wf. Ja głupia, wówczas wierzyłam, że sport to samo zdrowie, że wyzwala endorfiny, sprzyja integracji w grupie, że zwalniając ją zrobię jej krzywdę i kiedyś mi za ten wf podziękuję. Wierzyłam te mrzonki, choć rzeczywistość była zupełnie inna od tych hurraoptymistycznych teorii. Córka chodziła wiecznie przygaszona, przybita, smutna, zestresowana. W dniach, w których miała lekcje wf, zdarzały jej się bóle głowy, brzucha, wymioty, nudności a nawet gorączka. Ja, wciąż słuchając powyższych głupot, przekonana byłam, że udaje i wysyłałam ją na te lekcje. Wiedziałam, że koleżanki śmieją się z niej na zajęciach i obwiniają za przegrane mecze. Niech się uczy życia. - słyszałam wówczas. W gimnazjum, taka sama sytuacja, z tą różnicą, że zaczęły się wagary z wf, co skutkowało słabymi ocenami. Ja oczywiście, zamiast z nią porozmawiać, dawałam jej kary. Bo co to za fanaberie uskutecznia prawda? Ze wszystkiego miała 5 i 4 tylko z wf 3 i to z litości. W 3 klasie gimnazjum, w pewną sobotę, córka schodzi ze swojego pokoju na dół, mówiąc, że chyba złamała rękę. Kierunek szpital, gips itp. Niby zdarza się, ale pani ortopeda, która się nią zajmowała, poprosiła mnie na rozmowę. Okazało się, że córka sama złamała sobie rękę, żeby uniknąć wf. Powiedziała również, że tak silna niechęć do czegoś, prowadząca do działań autodestrukcyjnych musi być skonsultowana z psychiatrą. Udałyśmy się więc do psychiatry. Tam usłyszałam diagnozę: zaburzenia depresyjno lękowe, elementy osobowości neurotycznej, nadmierny perfekcjonizm, przeciwskazania do wf. Wypisał zwolnienie na 3 klasę gimnazjum a potem pierwszą liceum. Rozmowa z tym psychiatra otworzyła mi oczy. Uzmysłowił mi, że owszem trzeba przezwyciężać lęki dziecka, uczyć stawiania czoła problemom, hartować jego charakter i nie usuwać każdego stresu, ale nie za wszelką cenę. Czasem lepiej uciec, bo tak silny stres czy przymus może spowodować chorobę psychiczną. Tak było u mojej córki. Poczułam się jak rodzicielskie .... Tak ją katowałam, zamiast z nią porozmawiać, otworzyc się na jej argumenty, zamiast je bagatelizować i zmuszać za wszelką cenę do wf. Zamiast wf chodziłyśmy razem na zumbę 2 razy w tygodniu. Dzięki instruktorce moja córka polubiła sport. Od tego psychiatry córka miała zwolnienia do drugiej liceum. W trzeciej liceum załatwiłam jej zwolnienie od siostry mojej przyjaciółki, która jest ginekologiem, do której z resztą chodzi moja córka. Żałowałam jedynie, że tak późno. Mogłam zrobić to co najmniej w gimnazjum, wtedy moje dziecko nie przeżywałoby piekła choroby psychicznej. Moja córka wybaczyła mi moją ignorancję, ale ja nigdy nie wybaczę sobie. Dziś moja córka jest studentką i na studiach też miała wf przez rok. Wybrała aerobik i chodziła z uśmiechem na ustach. Kobietki proszę was. Jeśli dziecko mówi, że chce zwolnienie z wf nie okopujcie się, mówiąc nie ma mowy. Zamiast tego spokojnie z nimi usiądźcie i porozmawiajcie, jakie są powody jego niechęci. W wielu przypadkach to nie jest lenistwo czy tyłek przyrośnięty do smartfona. Ja za swój upór zapłaciłam zdrowiem córki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zwolnienia z wfu sa w sytuacji, gdy dziecko nie może ćwiczyć z powodu problemów zdrowotnych. Problemy psychiczne pewnie też się kwalifikują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jako dziecko nie znosiłam wf i kombinowałam, jak się dało. Moje dzieci też go nie lubią, ale nie ma zmiłuj się. Nie chcę, żeby mieli problemy ze zdrowiem i zerową kondycję. Przeważnie jest tak, że osoby, które nie lubią się ruszać, po zakończeniu nauki już nigdy nie oderwą 4liter od kanapy.... Mój wfista na studiach mówił: "ruszać się, ruszać, bo nawet nie dacie rady dziecka urodzić o własnych siłach"

Za naście lat Twoja córka założy tu temat: "Ratujcie! Nie mogę schudnąć" i jeśli załatwisz jej to zwolnienie, to będzie Twoja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jako dziecko nie znosiłam wf i kombinowałam, jak się dało. Moje dzieci też go nie lubią, ale nie ma zmiłuj się. Nie chcę, żeby mieli problemy ze zdrowiem i zerową kondycję. Przeważnie jest tak, że osoby, które nie lubią się ruszać, po zakończeniu nauki już nigdy nie oderwą 4liter od kanapy.... Mój wfista na studiach mówił: "ruszać się, ruszać, bo nawet nie dacie rady dziecka urodzić o własnych siłach"

Za naście lat Twoja córka założy tu temat: "Ratujcie! Nie mogę schudnąć" i jeśli załatwisz jej to zwolnienie, to będzie Twoja wina.

Bzdura. Mnie lekcje wf zniechęcały do sportu jeszcze bardziej, bo było to dla mnie nieprzyjemne. Do dzisiaj nienawidzę siatkówki. Dopiero w liceum sama sobie załatwiłam zwolnienie z wf i odpoczęłam psychicznie od ironicznych komentarzy, spojrzeń i obwiniania za przegrany mecz. Kiedy byłam zmuszana do "ćwiczenia" (ciężko to nawet tak nazwać, bo lekcje wf-u były do niczego; biegi na zaliczenie bez przygotowania, bo się przypomniało, że trzeba za coś oceny wpisać  - jak ktoś ma zbudować kondycję na czymś takim?), to moja motywacja znacznie spadała, myślałam, że jestem beznadziejna i nie nadaję się do sportu.

Po jakimś czasie sama znalazłam sobie sport, który lubię i nie miałam odruchów wymiotnych na samą myśl o wysiłku fizycznym. Byłam w lepszej formie niż kiedykolwiek, kiedy NIE ćwiczyłam na wf. Minęło już parę lat i nadal jestem aktywna, o wiele bardziej niż za czasów szkolnych i tego nieszczęsnego wf. Gdybym dalej przeżywała te męki, pewnie zniechęciłabym się do sportu na długie lata.

Jeśli dziecko mówi, że nie chce ćwiczyć i błaga o zwolnienie, to warto najpierw wysłuchać. Przykre, że dla niektórych nie ma nic pomiędzy - albo wf w szkole, albo leżenie na kanapie. Przecież można zaproponować dziecku, że owszem, zwolnienie tak, ale musi znaleźć zamiennik wf poza szkołą. Gdyby rodzice mi to zaproponowali, byłabym bardzo zadowolona.

 

 A tak w ogóle, to bardzo niesmaczny i nie na miejscu tekst o rodzeniu dzieci. Jeśli uważasz to za jakiś dobry przykład motywacyjny, to współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

 

20 minut temu, Gość gość napisał:

Bzdura. Mnie lekcje wf zniechęcały do sportu jeszcze bardziej, bo było to dla mnie nieprzyjemne. Do dzisiaj nienawidzę siatkówki. Dopiero w liceum sama sobie załatwiłam zwolnienie z wf i odpoczęłam psychicznie od ironicznych komentarzy, spojrzeń i obwiniania za przegrany mecz. Kiedy byłam zmuszana do "ćwiczenia" (ciężko to nawet tak nazwać, bo lekcje wf-u były do niczego; biegi na zaliczenie bez przygotowania, bo się przypomniało, że trzeba za coś oceny wpisać  - jak ktoś ma zbudować kondycję na czymś takim?), to moja motywacja znacznie spadała, myślałam, że jestem beznadziejna i nie nadaję się do sportu.

Po jakimś czasie sama znalazłam sobie sport, który lubię i nie miałam odruchów wymiotnych na samą myśl o wysiłku fizycznym. Byłam w lepszej formie niż kiedykolwiek, kiedy NIE ćwiczyłam na wf. Minęło już parę lat i nadal jestem aktywna, o wiele bardziej niż za czasów szkolnych i tego nieszczęsnego wf. Gdybym dalej przeżywała te męki, pewnie zniechęciłabym się do sportu na długie lata.

Jeśli dziecko mówi, że nie chce ćwiczyć i błaga o zwolnienie, to warto najpierw wysłuchać. Przykre, że dla niektórych nie ma nic pomiędzy - albo wf w szkole, albo leżenie na kanapie. Przecież można zaproponować dziecku, że owszem, zwolnienie tak, ale musi znaleźć zamiennik wf poza szkołą. Gdyby rodzice mi to zaproponowali, byłabym bardzo zadowolona.

 

 A tak w ogóle, to bardzo niesmaczny i nie na miejscu tekst o rodzeniu dzieci. Jeśli uważasz to za jakiś dobry przykład motywacyjny, to współczuję.

Strasznie napastliwa jesteś.

Facet od wf był prostakiem, ale miał rację.

Ja, mimo wstrętu do wf, jestem teraz bardzo aktywna. Uprawiam sport 6 razy w tygodniu.

Czy myślisz, że autorka zapewni córce 180 minut zajęć sportowych w tygodniu, tak, jak w szkole? Wątpię, ale to moje zdanie.

Wysłuchać dziecko zawsze trzeba, ale nie zawsze trzeba przyznać mu rację.

Prawdą jest, że społeczeństwo robi się otyłe, choruje z powodu braku ruchu i siedzącego trybu życia. 

Możesz mieć inne zdanie, jak każdy, ale bardzo proszę, "nie wspòłczuj mi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 minut temu, Gość Gosc napisał:

 

Strasznie napastliwa jesteś.

Facet od wf był prostakiem, ale miał rację.

Ja, mimo wstrętu do wf, jestem teraz bardzo aktywna. Uprawiam sport 6 razy w tygodniu.

Czy myślisz, że autorka zapewni córce 180 minut zajęć sportowych w tygodniu, tak, jak w szkole? Wątpię, ale to moje zdanie.

Wysłuchać dziecko zawsze trzeba, ale nie zawsze trzeba przyznać mu rację.

Prawdą jest, że społeczeństwo robi się otyłe, choruje z powodu braku ruchu i siedzącego trybu życia. 

Możesz mieć inne zdanie, jak każdy, ale bardzo proszę, "nie wspòłczuj mi"

Nie popieram prostactwa i uważam, że nikt, a tym bardziej nauczyciel, nie powinien wygłaszać takich uwag. Niech sobie tak nawet myśli, ale bycie nauczycielem nie uprawnia nikogo do buractwa i można motywować kogoś w normalny sposób.

Myślę, że tak, na spokojnie jej to zapewni, jeśli naprawdę jej zależy. Najlepiej olać, a potem dziecko jeszcze bardziej się zniechęci do sportu. Jeśli niechęć jest uzasadniona, to po co zmuszać dziecko? Warto się też przyjrzeć jakości lekcji wf, zanim się oceni, bo jaki to ma być rozwój, kiedy nauczyciel rzuca piłkę i mówi "grajcie sobie", a potem nagle wyskakuje z zaliczeniem na ocenę z biegów? Jeśli Twoje dzieci mają rzeczywiście super nauczyciela, to zazdroszczę, ale gdyby tak było, to pewnie ćwiczyłyby bez marudzenia.

Prawda jest taka, że jak komuś ruszać się nie chce, to i tak będzie to olewać. W dorosłym życiu dziecka do niczego nie zmusisz. Znam wiele ludzi, którzy w szkole na wf byli gwiazdami, a w dorosłym życiu wszystko olali, mają nadwagę, leżą na kanapie, a kobiety po porodzie szukają diety "cud", bo nawet nie pomyślą, żeby się ruszyć. Możesz co najwyżej dawać dzieciom dobry przykład, pokazać, że aktywność fizyczna może być przyjemna, a nie tylko kojarzy się z głupim wf i męką. Fajnie, że ćwiczysz, ale czy chodzenie na wf w szkole miało z tym coś wspólnego, czy sama o tym zdecydowałaś? Gdybyś nie chodziła na wf, to dzisiaj leżałabyś na kanapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
23 minuty temu, Gość gość napisał:

Nie popieram prostactwa i uważam, że nikt, a tym bardziej nauczyciel, nie powinien wygłaszać takich uwag. Niech sobie tak nawet myśli, ale bycie nauczycielem nie uprawnia nikogo do buractwa i można motywować kogoś w normalny sposób.

Myślę, że tak, na spokojnie jej to zapewni, jeśli naprawdę jej zależy. Najlepiej olać, a potem dziecko jeszcze bardziej się zniechęci do sportu. Jeśli niechęć jest uzasadniona, to po co zmuszać dziecko? Warto się też przyjrzeć jakości lekcji wf, zanim się oceni, bo jaki to ma być rozwój, kiedy nauczyciel rzuca piłkę i mówi "grajcie sobie", a potem nagle wyskakuje z zaliczeniem na ocenę z biegów? Jeśli Twoje dzieci mają rzeczywiście super nauczyciela, to zazdroszczę, ale gdyby tak było, to pewnie ćwiczyłyby bez marudzenia.

Prawda jest taka, że jak komuś ruszać się nie chce, to i tak będzie to olewać. W dorosłym życiu dziecka do niczego nie zmusisz. Znam wiele ludzi, którzy w szkole na wf byli gwiazdami, a w dorosłym życiu wszystko olali, mają nadwagę, leżą na kanapie, a kobiety po porodzie szukają diety "cud", bo nawet nie pomyślą, żeby się ruszyć. Możesz co najwyżej dawać dzieciom dobry przykład, pokazać, że aktywność fizyczna może być przyjemna, a nie tylko kojarzy się z głupim wf i męką. Fajnie, że ćwiczysz, ale czy chodzenie na wf w szkole miało z tym coś wspólnego, czy sama o tym zdecydowałaś? Gdybyś nie chodziła na wf, to dzisiaj leżałabyś na kanapie?

Tak jak pisałam wcześniej: nie znosiłam wf, kombinowałam, jak nie iść na tą lekcję. Musiało minąć prawie 20 lat, żebym przestała być kanapowcem...

Do mnie argumenty autorki nie przemawiają. Tzn. już nie wiem, czy chodzi o biust i okres, czy słabe wyniki na wf, czy ogólnie o niedopasowanie w grupie rowiesniczej... Nie popieram takich lewych zwolnień z wf.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moja córka ma 11 lat i jest niesprawna fizycznie.  Jest taka "ciężka", niezgrabna i niezdarna. Brak jej zwinności. Mimo, że jest szczuplutka (154 cm i 37 kg). Jak biegnie to można odniesć wrażenie jakby ktoś jej ciężarki do nóg przyczepił, jakby nogi były cięzkie. Zawsze tak była. Nawet jak była malutka, to była z tych dzieci co się w berka nie lubiły bawić.

Bardzo wolno biega, ma słabą koordynację ruchową, słabo rzuca, słabo łapie. Dzieci jej mega dokuczają na wf-ie.

Jest 5/6 uczennicą a z wfu ma same 3.

 

Chodziła 2 lata na gimnastykę artystyczną. Prowadzaliśmy ją sumiennie. Rozciągnięta jest jak guma ale gwiazdy nie zrobi, równowagi nie utrzyma. W końcu nam trener powiedział, że z niej gimanstyczki nie będzie.

3x w tygodniu chodzi na basen. Tam się odnajduje i uwielbia pływać.

Z innych sportów uwielbia rower i rolki.

Ale lekcje wfu to dla niej koszmar.

Ostatnio z płaczem wróciła bo byly jakieś zawody międzyklasowe i cała jej klasa miała jej za złe, że przez nią przegrali bo wolno biega.

A ma taką peezdę z wf-u, że w zeszłym roku czerwonego paska nie miała bo miała 3 z wf-u! Mimo, że z reszty przedmiotów 5 i 6. Ani jednej 4 tylko ta 3 z wf-u. Masakra. Też myślałam, by jej zwolnienie załatwić.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Moja córka ma 11 lat i jest niesprawna fizycznie.  Jest taka "ciężka", niezgrabna i niezdarna. Brak jej zwinności. Mimo, że jest szczuplutka (154 cm i 37 kg). Jak biegnie to można odniesć wrażenie jakby ktoś jej ciężarki do nóg przyczepił, jakby nogi były cięzkie. Zawsze tak była. Nawet jak była malutka, to była z tych dzieci co się w berka nie lubiły bawić.

Bardzo wolno biega, ma słabą koordynację ruchową, słabo rzuca, słabo łapie. Dzieci jej mega dokuczają na wf-ie.

Jest 5/6 uczennicą a z wfu ma same 3.

 

Chodziła 2 lata na gimnastykę artystyczną. Prowadzaliśmy ją sumiennie. Rozciągnięta jest jak guma ale gwiazdy nie zrobi, równowagi nie utrzyma. W końcu nam trener powiedział, że z niej gimanstyczki nie będzie.

3x w tygodniu chodzi na basen. Tam się odnajduje i uwielbia pływać.

Z innych sportów uwielbia rower i rolki.

Ale lekcje wfu to dla niej koszmar.

Ostatnio z płaczem wróciła bo byly jakieś zawody międzyklasowe i cała jej klasa miała jej za złe, że przez nią przegrali bo wolno biega.

A ma taką peezdę z wf-u, że w zeszłym roku czerwonego paska nie miała bo miała 3 z wf-u! Mimo, że z reszty przedmiotów 5 i 6. Ani jednej 4 tylko ta 3 z wf-u. Masakra. Też myślałam, by jej zwolnienie załatwić.

 

U mnie to samo. Syn też miał w podstawówce same 5 i 6... i jedną 3 z wf. W liceum ma 4, bo nauczyciel stawia mu dobre oceny za aktywność. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość gość napisał:

A ma taką peezdę z wf-u, że w zeszłym roku czerwonego paska nie miała bo miała 3 z wf-u! Mimo, że z reszty przedmiotów 5 i 6. Ani jednej 4 tylko ta 3 z wf-u. Masakra. Też myślałam, by jej zwolnienie załatwić.

 

A wiesz że bzdury opowiadasz i kłamiesz, bo gdyby miała same 5 i 6 i żadnej 4 i tylko jedna 3 to miałaby świadectwo z paskiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×