Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzice zostawiają mnie w najważniejszym momencie.

Polecane posty

Gość gość
to może wesprze cię brat albo siostra ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierze, ze to nie prowo. Ja i siostra wyjechalysmy na studia do innego kraju ( kazda osobno) w czym problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inni ludzie nie tyle w życiu przeszli i musza ścisnąć tyłek i dac rade,może studia to nie jest dobry pomysł w twoim przypadku a chyba nie na dana chwile,pomysl może o jakiejś wizycie u psychologa skoro nie dajesz rady psychicznie,bo szczerze to jakoś cię na tych studiach nie widze,co za problem żebyś do nich dzwoniła jak wyjada ?? Zycie jest trudne i niestety albo się ogarniesz albo przegrasz,nie wiem co bys zrobiła jakby nagle twoi rodzice zmarli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Laska, dobrze ci radzę, zrób sobie przerwę od nauki, jedź z rodzicami na te wakacje a potem pójdź sobie np. na jakiś kurs językowy, zacznij spotykać się ze znajomymi, odpocznij. Studia są nie dla Ciebie, na pewno nie w tym momencie. Tam będziesz miała od początku mnóstwo stresów, nowych ludzi, sytuacji, tzw rozpoznania gruntu do którego wręcz należy podchodzić z dużym dystansem i być na luzie a będąc taką zahukaną myszą, nerwicową nie zyskasz przychylności towarzystwa, którzy nie będą tak zes/rani jak ty, gwarantuję. Wielu będzie pracujących, mieszkających w nowym mieście daleko od domu, chcących się integrować... Jeśli chcesz zadzwonić to w czym problem, dzwoń do znajomych, skoro mówisz, ze masz "zgraną paczkę". Ja też byłam wrażliwcem, wychuchana jedynaczka mająca zawsze swój pokój i prostą drogę do szkoły, wyjechałam mając 18 lat kilkaset km od domu, rodzice mnie zawieźli i zostawili :) samą :) a ja musiałam tam się urządzić i iść sobie na pierwsze zajęcia jak gdyby nigdy nic, nie znając ani miasta, ani ludzi, mieszkając w akademiku, w pokoju z obcymi. Ale ja się do tego psychicznie przygotowałam, i wiedziałam, ze musze być silna. Jeśli ty jesteś taka rozedrgana będąc w swoim domu, w swoim mieście a zmieniając "tylko" placówkę do której uczęszczasz i chwilowy brak rodziców w domu to ja nie mam pytań... studia nie są dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, może ty nie dorosłaś jeszcze do studiów? Pogadasz z rodzicami jak wrócą, nie wyjeżdżają na pól roku, tylko na wakację :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że psycholog lub psychiatra im doradził, aby właśnie wtedy wyjechali, żebyś musiała trochę dorosnąć i ogarnąć się. Jak radziłam się psychoterapeuty w sprawie mojej mamy, to też mi doradzał różne rzeczy, które gdybym miała odwagę wprowadzić w czyn, byłyby dla niej szokiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko dorośnij !!!twoi rówieśnicy pracują, uczą sie, mieszkaja juz samodzielnie a ty tu sie uzalasz bo rodzice wyjezdzaja na 2 tygodnie??? nie badz ciamajdą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślisz że masz najgorzej na świecie i nikt nie potrafi się postawić w Twojej sytuacji... Jesteś jednak jeszcze dzieckiem. Miliony ludzi ma większe problemy niż Ty. I niestety ale dorosłość na tym polega że często trzeba radzić sobie samemu. Nie wiem czego nie rozumiesz. Dramat może nie idź na studia bo zginie tam. Ciekawe co byś zrobiła jakbyś musiała jeszcze mieszkanie albo pokój wynajmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ci którzy tu pisza maja racje. Rodzice wyjeżdżają tylko na 2 tygodnie. Przesadzasz trochę. Idziesz na studia , co innego gdybys szla do liceum. Niestety nieczesto jest tak, ze ludzie sie znaja przed pojsciem na studia. Wszyscy sa nowi, zbieranina ludzi z calej Polski. Mnie ojciec odwiozl z rzeczami do akademika. Nie mialam pojecia z kim bede mieszkac i co tam zastane. Przeniosl rzeczy z auta i pojechal :) to byl weekend. Od poniedzialku zaczely sie zajecia. Trzeba sie troche ogarnac. Dodam ze pochodze ze wsi, pierwszy telefon dostalam dopiero jak poszlam na studia ( mam 35 lat), w Warszawie oprocz egzaminow bylam wczesniej na wycieczce w podstawówce;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 17:29 - 100% racji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"i końcem sierpnia" .... zakładasz już któryś temat używając wyrażenia "końcem .... i tu miesiąc lub rok" nawet nie wiesz jak mnie to drazni, dlatego zapamiętałam twoje wpisy, bo niemożliwe że wszyscy tu są takimi analfabetami. Pisze się " z końcem sierpnia" itp. Nie odpowiadajcie bo to głupie prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko pierwszy raz w życiu sie stykam z czymś takim żeby młoda osoba u progu życia rozpoczynająca studia płakała za rodzicami. Kurde gdy byłyśmy w twoim wieku zarówno ja jak i moi rówieśnicy wręcz zachłystywaliśmy się wolnością, samodzielnym życiem i poszukiwaniem własnej ścieżki życiowej, swoich pasji, miłości i przyjaźni. Co by ci to miało dać, że rodzice byliby w domu. Przecież i tak na uczelnie będziesz chodziła ty. Ty jako ty. Matka i ojciec przecież nie będą z tobą na wykładach siedzieli, ani sie za ciebie uczyli. Nie masz żadnej choćby jednej koleżanki ? chłopaka? Nikogo ? Nikomu sie nie chce gadać z rodzicami o studenckim życiu. Każdy chce sie dzielić takimi sprawami z kimś kogo ten temat bezpośrednio dotyczy, a nie z kimś kto żyje innymi sprawami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×