Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tutaj kobiety które żyją z mężem jak pies z kotem?

Polecane posty

Gość gość

Tak jak ja Smutne to ale prawdziwe Max jeden dzień jest dobrze a potem kilka dni źle i tak w kółko Wieczne pretensje Brzydkie słowa w stosunku do siebie Zero przeprosin czy wyciągnięcia ręki na zgodę Już mam takiego życia dość Jakie macie plany jeśli macie tak jak ja lub podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mam. Czekam kiedy dostaniemy mieszkanie od dewelopera i każdy idzie w swoją stronę. Tzn ja się wyprowadza do nowego mieszkania, on zostaje tutaj i wnosi o rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja. Mam nadzieje, ze sie wyprowadzi pasozyt w koncu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowia, ze po porodzie to kobieta sie zaniedbuje, nie robi nic procz siedzenia z dzieckiem itp. A znam taka diewczyne,ktora jest fajna,mloda,zawodowo pracuje, ogarnia dom, obiady,sprzatanie,dziecko w miare dba o siebie na ile jej fundusze pozwalaja a jej facet to tragedia!!! Wyglada jakby mial piersi z D miseczke ogolnie wielki bandzioch, ujowa praca i jeszcze ja doluje. Ze wzgledow finansowych mieszkaja razem. Ogolnie to on jej nie szanuje. Ona tez juz nie przymyka oczu na jego akcje. Ale zyc musza pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, nie ma takich, tutaj same takie ktore powychodzily za maz z wielkiej milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie, nie ma takich, tutaj same takie ktore powychodzily za maz z wielkiej milosci X Jedno nie wyklucza drugiego. Milosc zaslepia i wiele rzeczy sie nie widzi. Klapki opadaja po kilku latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi klapki juz spadly.mam dosc zycia z ty bucem.On nic nie musi. Dzis ma urodziny a dostal odemnie wczesniej preznet a nawet mu zyczen nie zlozylam po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak żyje :-D prawie 2 tyg była wielka miłość i znów jazdy. Próbowałam zalagodzic, ale małżonek szuka dalej dziury w d***e, więc co z mogę. Szczerze po tylu klotniach już mi to bo zwisa i nie przejmuje się niczym :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie tez wszystkiego sie czepia wiecznie ma jakis problem mam juz dosc strasznie mnie doluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie w klubie. Ja też mam dość. Pare dni jest fajnie A potem znowu kłótnie. Mamy dom na kredyt więc tak łatwo się nie rozwiode. Zreszta zanim by doszło do sprzedaży to by mi uprzykrzyl zycie. Wyprowadzic sie nie mam do kogo bo mieszkam daleko od rodziny, zreszta nie chce zmieniać miasta. Jest jeszcze małe dziecko. Mój mąż jest bardzo zawistny. Zaczynam to olewac. Tylko tyle mi zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górolka
U mnie podobnie... Normalnie czasem żyć się nie chce, nic mu nie dogodzi... Kilka dni super, rozmawiamy dużo, traktujemy się jak przyjaciele, w łóżku spoko. A za chwilę wstanie lewą nogą i nic mu nie pasuje, glupie niepotrzebne kłótnie o drobiazgi, potrafimy chamsko do siebie mowic, krzyczeć na siebie, nie odzywać się kilka dni... Dobija mnie to, czasem myślę że takie rozstanie przynajmniej na jakis czas mogloby nam pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 15.03 Chyba mamy bardzo podobną sytuację. Też bym odeszła ale po pierwsze dom A po drugie zawistny mąż który bardzo by mi dokuczal że pozalowalabym że się narodziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczne związki uzależniają. Po 6 latach takich jazd, wczoraj skończył się mój związek. Jak było dobrze, to było super pięknie, ach i ech. Jak coś poszło nie tak, to wyzwiska, kłótnie, zastraszanie, szantażowanie. Pisząc cos nie tak, miałam na myśli, że nie po jego myśli. Nadmienię tylko, że nie byliśmy małżeństwem i to on wprowadził się do mnie...tak trochę na pasożyta. Dużo wytrwałości i siły dla Wszystkich umęczonych życiem z psycholami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wy jak postępujecie z nimi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górolka
Sama nie wiem jak z nim postępować. Całe lata starałam się byc dobrą a nawet bardzo dobrą żoną. On to widzi bo zdaza się że powie że mu nic przy mnie nie brakuje.. Ale docenić nie umie. Jest ogromnym egoista i to chyba jego największa wada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak mi przykro że tyle nas tutaj z takim życiem.... Mój ciągle ma fochy już sam nie wie o co po co i dlaczego ale ciągle zakochany... Żal tylko że cOowiek niestety musi to znosić i tak sobie życie niszczyć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górolka
Też mam czasem takie wrażenie że niszcze sobie zycie przy nim. Mimo ze mi na nim zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wy żonki jesteście niewinne co? Już ja tam wiem jakie zołzy jesteście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie raz dobrze a za chwilę wybucha nerwami jak wściekły pies.Krzyczy wymachuje rękoma,boję się że mnie kiedyś zabije.O byle bzdurę potrafi się wściekać.Mamy dzieci a one cierpią.Niestety nie mam gdzie iść mieszkać dom jest wspólny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeństwo to najgorsze więzienie i kara dla kobiety. Ja mam tak p********o męża że aż słów brak. Ciągle zafochany obrażony o wszystko i nic sam już nie wie o co i po co. Zaczynam go poprostu nienawidzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak żyje tylko u nas to ja jestem tą która bardziej się czepia. Ale wypominam mu jakieś stare akcje i żale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to że jak byliśmy para i mieszkalismy że sobą to bylo fajnie. Dopiero w małżeństwie mu odwalilo. Stał się takim egoista, bucem i w dodatku jest zgorzknialy. Chyba najlepiej nie przejmować się i robić swoje. Tylko mi dziecka szkoda bo on nie patrzy i przy nim się kłóci itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. To ja od domu i dziecka co by mi uprzykrzyl zycie. Właśnie zrobił awanture z niczego. Powiedziałam mu tylko, że dziecko ma problem z mową i chyba Wymaga to wizyty u logopedy A ten zaczął klotnie i wypominanie dawnych moich wg niego przewinień. Większość takich kłótni olewam, ale on potrafi powiedzieć, że ma gdzieś dziecko. Aż mi łzy pociekly, jak idiota wyszedł. A wam w tych klotniach zdaza się płakać? Ja staram się nie popuscic. Ale czasami się rozplacze bo mi jest po prostu przykro. No ale jak można mówić, że własne dziecko można mieć gdzieś (No fakt, zapomniałam napisać, że to nie jest upragniony syn) A przed rodziną zgrywac cudownego tatusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam coraz mniej wspólnego z moim mężem. Zaniedbuje się, ma brzuchol i mimo ze twierdzi ze schudnie to idzie po lody i coś słodkiego i wpuer.. la. Mówię mu od dawna ze nie jest atrakcyjny dla mnie i chce żeby coś z tym zrobił ale jak do ściany. Nie ma żadnej inicjatywy, gdzieś wyjść coś porobić... tylko praca, kasa i to się dla niego liczy. Ma denny gust muzyczny. Ogląda coś swojego w tv a nie ma ochoty żeby pooglądać coś co ja chce choćby tego nie lubił. W zasadzie na kompromisy chodzę tylko ja. W łóżku wie dobrze co lubię ale po co miałby to robić, woli po swojemu, 3 minuty i po sprawie. Otwarcie z nim rozmawiam, jak do słupa. Czy ktoś widzi jakaś radę? Lubię go, ogólnie jest dobrym człowiekiem, kocha mnie, ale ma zupełnie wyrąbane na to żeby poprawić nasze relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgłaszam się :) dwie córki, ja po 30-tce, mąż jest mężem od 6 lat. Moje życie to porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie jak pies z kotem, ale do ideału daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ja akurat nie z mężem ale z partnerem tak żyłam przez 4 lata. Jak było dobrze to super och ach i ech, wielka miłość z obu stron a za chwilę awantura, wyzwiska, krzyki, potrafił powiedzieć wypiera.dalaj bo wiedział, że nie mam gdzie iść a później to już z dzieckiem. Czułam się w tym związku strasznie samotna bo on na mnie nie zwracał uwagi, ciągle zajęty był pracą od rana do nocy a na mojej głowie była jego córka a później jeszcze doszło nasze wspólne dziecko. W niczym nie pomagał, o wszystko pretensje. Dziecko teraz ma 11 miesięcy wyprowadziłam się jak miał 7 do nowego partnera z racji tego, że sama nie miałam dokąd pójść to myślałam, że może się to jakoś ułoży. No i owszem mam spokój w domu ale jak byłam samotna tak dalej jestem. Po pierwsze nie kocham nowego partnera choć się starałam ale nowy partner mi w tym nie pomógł. Dla niego związek istnieje bez czułości, sex raz w tygodniu i to mu wystarcza. Żyjemy pod jednym dachem, dogadujemy się jak przyjaciele i tyle. Czy tak to sobie wyobrażałam? Raczej nie. Dodatkowo dalej kocham byłego. I tak szczerze to zastanawiam się teraz czy było warto. A może po raz tysięczny by jednak pomogła rozmowa z byłym partnerem w tamtym czasie? Choć rozum podpowiada, że nie to jednak boli. Moje życie to jeden wielki dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×