Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wspominacie dzien waszego slubu jako idealny i szczesliwy?

Polecane posty

Gość gość
Z pierwszym mezem byl to jeden z najgorszych dni w moim zyciu Z drugim mezem najfajniejszy , pobieglismy do USC , odklepalismy swoje i na lotnisko , lecielismy do Puerto Rico

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cołko prowda dziś A tam stare ciotki wydziwiały moim zdaniem i tyle, już widzę jak przeżywały mhmmm... Wykiwały siostrę frajerkę, która u nich przy weselach tyrała i na uroczystości też przyszła. Jeszcze suki cudze wesele swoim odwoływaniem zepsuły! Za kogo one sie uwazały żeby sie cudzym życiem rządzić? I co im z tego przyszło? No mają tę satysfakcję że dziewczyna przez nie płakała i wspomina swój ślub jako koszmar. BRAWO ONE! Nie pieprzcie mi takich głupot o tragicznej żałobie po starych ludziach, bo jak masz te 60 czy 50 lat to się już na śmierć rodziców przygotowujesz. Mi zawsze babcia z dziadkiem powtarzali, że jakby co to mamy się bawić a na weselach za spokój ich duszy wypić, tak oczywiście z przymrużeniem oka, bo oni swoje piękne wesela mieli, na innych też się wytańczyli i mamy nie robić cyrku. i tak też było. Na moim ślubie dziadkowie byli, a za dwa lata u kuzyna dziadek na tydzień przed ślubem zmarł. W czwartek był pogrzeb a w sobotę było wesele. Wszyscy byli radośni i szczęśliwi nikt nie nawalił, mieliśmy w głowie cały czas słowa dziadków. W niedzielę znów się wzięło na wspominki i tak się plac z że śmiechem mieszał nam na poprawinowym ognisku ale żadne ciotki czy kuzynostwo takich debilizmów nie odstawiłam. xxx Ty jesteś poje/bana i twoja rodzina zresztą też. Może jeszcze na grobach tańczyliście? Nie zdziwiłbym się, patologia tak już ma :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Któraś napisała "parą młoda powinna z każdym pogadać" no niestety ale mój mąż to mruk, prawie z nikim nie gadał. Cóż robić? Nie przesadzajcie z tym "powinni", "muszą". Ale fakt mój mąż dał ciała bo nie chciał chodzić roznosić zaproszenia po mojej rodzinie i moi rodzice to zrobili za nas. My na co dzień mieszkamy 400 km od rodziców i od tych ludzi. Troszkę wiocha. Mam żal do męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swojej zaś rodzinie wręczał tylko przy okazji np.jak się nawineli na święta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cołko prowda dziś Brzmisz jak patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tez nie chodzilismy z zaproszeniami specjalnie. Sporo wyslalismy poczta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ślub był skromny, w USC, tylko z najbliższą rodziną. Potem robiliśmy też imprezę dla znajomych. Bardzo się cieszę, że nikt nie naciskał na nas, żeby robić wielkie weselicho, ślub w kościele z białą suknią i tą całą otoczką. Żadnych koron, zabaw weselnych, przyśpiewek, błogosławieństw rodziców i jakie tam jeszcze są tradycje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam tradycyjne wesele z tancami ale miałam też wedding plannerkę i to ona załatwiła wszystko łącznie z noclegami i transportem dla gości. Z niczym nie latałam przed weselem a i w trakcie miałam pełen luz i moi bliscy też. Wszystko organizowała mi ona i jej firma. Suknię miałam lekką, jedwabną, wygodną, wykończoną jedwabnymi koronkowymi aplikacjami, zero poliestru bez jakichś paskudnych obręczy pod spodem, niewielki elegancki bukiet, delikatny makijaż, luźne upięcie z kwiatami we włosach, wszystko tak abym czuła się jak najmniej skrępowana, żebym nie czuła się jak jakiś plastikowy przebieraniec albo bałwan. Nie przeżywałam też każdego kwiatka w bukiecie jak debil. Mniej więcej określiłam, wielkość, kolor i styl i zostawiłam to tej pani i tak było że wszystkim. Nawet sukienkę ona mi znalazła. Podesłała z 6 modeli w moim stylu, wybrałam jeden, potem zleciła szycie, 2 przymiarki i cześć! Auto mieliśmy swoje i bez żadnych katyńskich kwiatków, baloników i kokardek. Ja nie miałam 10 lat tylko 28 i wyrosłam dawno z księżniczkowej oprawy rodem z bajeczek Disneya. Było 60 osób, elegancka restauracja, dj grał tak że parkiet był pełen od boogie woogie po walce, jedzenia i picia do oporu, wszystkie rodzaje alkoholi chyba bo oprócz wódki i wina na stołach to mieliśmy też open bar. Oczywiście wszystko organizowała mi ta firma ja tylko na 2 spotkaniach ustaliłam co chcę, potem kilka maili i tyle. W dniu śluby byłam wyluzowana, zero stresu. Ślub mieliśmy w ogrodzie, przy pałacu w którym było wesele więc latanie po mieście też nam odeszło. Pełen luzik, super dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Kościele było idealnie. Impreza taka sobie, bo gościom nie w smak był nasz ślub. Nawet gorzko gorzko nikt nie zawołał ;))) Jesteśmy 5 lat po ślubie, z gośćmi z imprezy weselnej widujemy się bardzo rzadko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym byla gosciem na moim weselu to impreza byla swietna, ale sama chcialam czegos innego. Za to suknie mialam swietna bo czarna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam 31 lat, nie lubię sztucznych uśmiechów, ślubnych cyrków i nie chodzę do kościoła, więc od razu powiedziałam, że tylko cywilny, na co mąż się bardzo ucieszył. Z resztą zaręczyny też były po linii najmniejszego oporu. Moi rodzice, po kosztownych slubach rodzeństwa, stwierdzili, że w tym wieku już nie będą nam finansować wesela, a ja nie wyobrażałam sobie brać kredyt na ślub. W USC było z nami 19 osób, z czego połowa się spóźniła. Bukiet został w domu, ja byłam gruba,obiad w lokalu był drętwy, tort stary, a my sztywni choć to niby najbliżsi. W mieszkaniu czekały stoły dla wszystkich, ale imprezę kontynuowalo z nami 6 osób,bo reszta skonfliktowana lub jeszcze sztywniejsza od nas. Spilismy się równo, świadek prawie zdemolowal chatę. Najfajniejszy z tego wszystkiego został mój mąż z którym jestem szczęśliwa, mamy 2 dzieci. Teraz już nie przeżywałabym tak bardzo takiej lichej imprezy. Było dretwo i jakoś bez tego czegoś, ale może to kwestia relacji w rodzinie i gościom zabrakło tej kościelnej oprawy, bardziej podniosłej atmosfery. Nie wiem jak wy poradzilyscie sobie ze stresem na tych dużych imprezach, widać ja mam za długi kij w tyłku. P. S. Nigdy nie zapomnę jak moja kuzynka, jeszcze bardziej zahukana ode mnie, "bawiła się" na swoim weselu i robiąc węża, ciuchcie, czy co tam się tańczy biegała ciągnąc za sobą weselnikow i ani razu się nie uśmiechnęła (robiła tylko takie dziwne grymasy, niby usmiechy) . Prawie widziałam jak wywraca oczami, bo wcale nie chce tam być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tam stare ciotki wydziwiały moim zdaniem i tyle, już widzę jak przeżywały mhmmm... x Wiesz jeśli z tego co pisze autorka nie miały najlepszych relacji z matką a tu ona nagle niespodziewanie zmarła to mogły sobie pluć w brodę, że jeszcze mogły jej tyle rzeczy powiedzieć, za tyle rzeczy przeprosić a tu czas się skończył. Zwłaszcza jeśli babcia była dobrego zdrowia to mogło im się wydawać ile to jeszcze czasu nie mają a tu klops. Trochę inaczej podchodzi się może do śmierci kogoś kto od dawna chorował a inaczej, jak odchodzi ktoś niespodziewanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zazdroszczę, z pewnością było ślicznie. Taki ślub chciałabym mieć, na max 40-60 osób, bez wydziwiania i brokatu, za to w pięknym, ustronnym miejscu najlepiej z dużym ogrodem, żeby goście mogli spokojnie wyjść i się przewietrzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, bo nie lubię być w centrum uwagi, ślub mimo że cywilny i kameralny to zbyt stresujący, ale bylo minęło i nie powtorzylabym tego ( nie licząc samego zawarcia aktu małżeńskiego bo oczywiście tego nie żałuje :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas tez byl tylko cywilny i male wesele na 40 osob. Tez sie stresowalam, ale dobry maz przyniosl drinki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość wczoraj ale jak przed weselem obiecały ze pomogą, mama pomagała u nich na weselach i zostawiły mamę na lodzie, ok. dobra to było ich prawo" Wiesz co... Ja naprwde wiele rozumiem ale jakby mi zmarła ukochana babcia to wesele by się nie odbyło. Tym bardziej mama. Może one i nie miałam super relacji ale to w końcu mama. Dziwię się że tobie to tak lekko przyszło. Ja moj***abcie kocham bardzo. Nie wyobrażam sobie tańczyć i pić dzień czy dwa po ich śmierci. Poprostu nie. Twoja mamę też coś obeszło to bokiem.... Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w ogóle. Pewnie ślub bym wzięła ale wesela by nie było. I nie możesz mieć pretensji do ciotkek. Postaw się w ich sytuacji. Nagle umiera ci mama a ty idziesz się bawić?? Nie sądzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chyba też jestem dretwa choć nie chce taka być. Nie umiem sie śmiać na zamówienie z głupich kawałów nie umiem wpadać w zachwyt nad ochydną kiecką koleżanki, no taka jestem. Raz nawet usłyszałam jak kolega mówił wtedy jeszcze do narzeczonego, ale masz smutną dziewczyne. Postanowiłam że jednak wyprawimy wesele i miałam zamiar się super bawić, no ale zamiast się bawić miałam ochotę płakać. Moje wesele to dla mnie był straszny horror, niewygodne szpilki bo tak wypada choć w życiu w nich nie chodziłam, sztuczne uśmiechy , sztuczne rozmowy , głupie zabawy, gorzko gorzko, wszyscy mówili że było fajnie , ale ja długo długo po weselu nie mogłam dojść do siebie. Kilka osób nawet mówiło ale jesteś zmeczona to widac, widać , chyba cię cos boli bo sie nie uśmiechasz .Dziś już nie robie takich imprez bo tak wypada, rzchciny komunie moich dzieci skromne tylko samych bliskich i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Był mimo że moja teściowa spierniczyla go. To był cudowny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zanpowaznie podchodzicie do tych weseli? Mnie byko smutno, ze w ogole mialam wesele, ale takie jakie bylo i tak bylo fajne. Szpilek nie mialam, troche wypilam, nikt nie spiewal przyspiewek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Oboje z mężem nie lubimy być w centrum uwagi, myślę, że mogłam mieć dużo ładniejszy makijaż i suknie, nie potrafiłam być spontaniczna ze świadomością, że patrzy na nas tyle osób. Mimo, że niby wszystko było super - piękna restauracja, idealny DJ (goście bawili się do 4-5), nienachalny fotograf, smaczne jedzenie to ja po północy już najchętniej położyłbym się spać. W dodatku siostra męża upiła się do nieprzytomności już przed oczepinami i spała w naszym pokoju hotelowym tak więc noc poślubna mieliśmy z głowy. Za to cudownie wspominam niedzielę po ślubie, jak wróciliśmy do wspólnego mieszkania i zrobiliśmy tam "poprawiny" na kilkanaście osób tych najbliższych, już bez spiny, na luzie. Cudownie wspominam też cały poslubny tydzień. My chcieliśmy być po prostu małżeństwem, to wesele chyba nie było nam potrzebne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To był fajny dzien, może nie najpiekniejszy, ale jeden z fajniejszych... Wesele nie było "idealne" , ale zakochana byłam na zabój, Mam fajnego męża, chociaz ma trudny charakter :p, ale szczęśliwa jestem przy nim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ze swojego slubu i wesela nie pamietam wiele.Nie to,ze napilam sie. Maz pamieta nasz slub i wesele,mowi,ze do tej pory nie zjadl jeszcze tak pysznego jedzenia,ktore bylo serwowane u nas.Zespol tez mielismy swietny,grajac u nas znani byli w regionie naszym,zas teraz jest znany w calej Polsce. Niedlugo przed slubem zmarla bardzo bliska mi osoba. Pol rodziny zrobilo zamet,ze trzeba odwolac,jak to tak,itp.Niektorzy nawet obrazili sie i nie przyszli. Nawet sie ucieszylam z tego.Byli tez tacy,ktorzy "doradzali",a okazalo sie,ze na weselu najlepiej sie bawili. Sytuacja ta dokonala "selekcji" w rodzinie. Dobrze sie stalo. A my juz od prawie dekady jestesmy szczesliwym malzenstwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja wyzej. Slub byl zaplanowany na ponad 100 osob,na wesele ostatecznie przyszlo 70. Ale jestem zadowolona. miejsce,jedzenie,zespol,suknie tez mialam jak na tamte czasy oryginalna, najwazniejsze mam przystojnego,fajnego meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj My tez nie chodzilismy z zaproszeniami specjalnie. Sporo wyslalismy poczta xxx My też nie roznosiliśmy specjalnie albo przy okazji dawaliśmy albo przekazywaliśmy przez pośrednictwo rodziców, opcjonalnie właśnie poczta. Kto dziś ma czas na tournee po rodzinie? Chyba studentasy albo długotrwale bezrobotni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś jak mieszka daleko to ok. jak wysyłamy pocztą , ale po wcześniejszym ustaleniu telefonicznym, ale ja bym nie poszła na takie wesele jeżeli ktoś kto mieszka niedaleko mnie i wysyła mi zaproszenie pocztą, nie jestem jakaś wymagająca ale to odebrałabym jako obelgę ,że proszą mnie od picu ale nie chcą zebym przyszła, jak można dać komus zaproszenie na swój ślub przez rodziców- żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam pod Warszawą, konkretniej Konstancin Jeziorna i musiałabym na głowę upaść aby jechać godzinę w korkach i obwodnicą do mojej ciotki w Legionowie żeby następnie spędzić kolejne kilka h przy formalności związanej z wręczeniem zaproszenia. Prostszym rozwiązaniem jest gdy moi rodzice się spotkali i jej wręczyli. Tylko w rodzinach z zaburzonym systemem wartości może wystąpić taka nadinterpretacja, że brak hucpy przy tym związanej to domniemany brak szacunku i właściwie sugestia, że lepiej jakby nie było tej osoby. Sami sobie dokładacie roboty przy prozaicznych czynnościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
apropos dawania zaproszen.... mnie ostatnio zaproszona przez facebooka :/ i jeszcze z zaznaczeniem ze jak sie okresle ze przyjdziemy z mezem, to wtedy dostaniemy papierowe zaproszenie poczta.... masakra...oczywiscie nie poszlam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie, zapraszając na imprezy typu: imieniny, urodziny też za każdym razem latacie z zaproszeniami czy dajmy na to zapraszacie przez pośrednictwo rodziców potwierdzając jeszcze obecność telefonicznie? Sądziłam, że latanie z zaproszeniami drukowanymi to wydarzenie ekscytujące w podstawówce, gdy wręcza się je rówieśnikom w związku z imprezą urodzinową. Niedojrzały wiek ma swoje prawa ;) Chociaż nie, bo ostatnio dominuje stworzenie wśród dzieci wydarzenia na mediach społecznościowych i dzięki temu jest minimum formalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś apropos dawania zaproszen.... mnie ostatnio zaproszona przez facebooka :/ i jeszcze z zaznaczeniem ze jak sie okresle ze przyjdziemy z mezem, to wtedy dostaniemy papierowe zaproszenie poczta.... masakra...oczywiscie nie poszlam. xxx Straszne. Chyba musisz wyleżeć na kozetce tą zniewagę. Mam nadzieje jednak, że już ją przepracowałaś z psychologiem i powróciłaś do świata żywych przy wsparciu prozaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@14:35 Hahahaha. Dobre zaoranie pani obrażalskiej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×