Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mrnobody123123

Przestałem czuć się szczęśliwy.

Polecane posty

Gość mrnobody123123

Od pewnego czasu w naszym związku nie dzieje się dobrze. Jesteśmy razem ponad 6 lat.Jesteśmy oboje przed 30-tką. I coraz częściej zadaję sobie pytanie czy nie przechodziliśmy tego związku. Mieszkaliśmy razem, teraz znów nie mieszkamy. Przestałem być szczęśliwy. Mamy dużo wspólnych zainteresowań i wspomnień. Zwiedziliśmy razem pół świata i jesteśmy przy sobie nawet kiedy dzieje się totalnie źle. Niestety jej drobne cechy charakteru coraz bardziej mnie męczą (m.in. lenistwo, bałaganiarstwo). Nie wiem co mam dalej robić. Całość tego związku opiera się na przyjaźni i przyzwyczajeniu. Chemia gdzieś uleciała, i choć staram się jakoś tą iskrę w sobie wskrzesić, to za nic nie potrafię. Jak pokonać rutynę? Czy to w ogóle możliwe, żeby się w kimś ot tak po prostu odkochać z czasem? Czuję się jak g*****, bo ona na każdym kroku w ostatnim czasie stara się pokazać jak mocno jej na mnie zależy, a ja tego nie czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczucia sie wypalaja zwykle po kilku latach, to normalne. Myślę, ze osoby które są np po 10, 20 latach nadal zakochane w swoich partnerach i jest ten ogień(może mniejszy, ale iskra wciąż jest) to szczesciarze i jest ich niewielu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, "przechodziliście" ten związek a w zasadzie żaden tam związek, tylko zwykły konkubinat a Tobie już się to "przejadło":P Na przyzwyczajeniu i wspomnieniach niczego nie zbudujecie. Ja twierdzę, że stan emocjonalny, w którym obecnie jesteś to "początek szczęśliwego końca":P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrnobody123123
Żaden konkubinat. Nie piję i nie biję jej. Więc nie jestem konkubentem ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 27 lat i czuję podobnie tak jak ty, jestem od 6 lat z kimś i coraz bardziej stajemy się dla siebie obcy. już praktycznie nie rozmawiamy, wiem że nie ma sensu już tego ciągnąć:/ nie wiem ale chyba "przechodzone" związki przeważnie po latach umierają. życie mamy jedno szkoda je marnować z kimś na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego lepiej byc samemu. Nic sie nie wypali itd :) uzaleznianie czegos od kogos to najgorsze co mozna w zyciu zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z każdą kolejną będzie dość podobnie. Nie ma ludzi bez wad. Jak trafisz na pedantyczną perfekcjonistkę, ta może z kolei okazać się wiecznie zmęczona i niezadowolona, a wyżywać się będzie na Tobie za to, że Ty nic w związku nie robisz, czyli trafisz z deszczu pod rynnę. Poza tym może być mniej aktywna seksualnie, bo przemęczona. Jeśli wolisz taki typ osoby, bo sam masz małe libido, to takiej szukaj. Albo zostań przy tym co jest. Twój wybór :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mrnobody123123 dziś - ale KONKUBINAT skarbie to nie "picie i bicie"- to nieformalny związek gdy pary mieszkają i żyją ze sobą bez ślubu- jak większość młodych teraz. Dawniej mówiło się o takich, że to jest związek "na kocią łapę" albo, że ludzie żyją "na wiaderku" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość stary kawaler po 40tce
Nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Ci tych sześciu lat. Nawet nie wiesz ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrnobody123123
Dziękuję Wszystkim za odpowiedzi. To jest trochę tak, że boję się, że trafię z deszczu pod rynnę. Mam wokół siebie kilka dziewczyn, które chętnie wskoczyłyby na miejsce mojej piękniejszej, ale tak jak ktoś już napisał - za kilka lat mogę wrócić do punktu wyjścia i tylko niepotrzebnie zniszczę coś co funkcjonuje "poprawnie". Zmieni się imię, a problemy pozostaną te same - jak napisał swego czasu J. Walkiewicz. Teraz pytanie czy jestem w stanie zaakceptować i pogodzić się z faktem, że będę miał żonę, z którą będzie "poprawnie", ale "d**y nie urwie", czy lepiej skoczyć na główkę i zaryzykować poszukiwanie takiej miłości która może nigdy nie nadejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie zrozumiem, dlaczego wielu z Was uważa że konkubinat to cos złego? Ja żyję w takim związku od 12,jesteśmy szczęśliwi I nie chcemy ślubu. :) To co opisujesz po kilku latach razem to całkiem normalne :) Chemia częściowo uleciała, znacie się jak łyse konie ale jest coś bardzo wartościowego i warto żebyś to dostrzegł, chodzi o przyjaźń- doceń to . Po latach związku to najcenniesze co możemy wspólnie stworzyć. Przyjaźń, zaufanie , intymność, bliskosc i zaangażowanie, właśnie to składa się na coś trwałego zwanego miłością. Daj Wam szansę i pamiętaj, kryzysy zdarzają się każdemu,wątpliwości i ciche dni. Rozejrzyj się dokoła i zobacz ile tak naprawdę widzisz szczęśliwych par? Niestety większość ludzi nie doceniła tego co ma, nie stara się i ma co ma. Życie we dwoje Ale samotne tak naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
BuahBuahahaha taaa milosc :D znudzilo sie ruuchanko i tyle. Lepiej byc samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w podobnym wieku i z podobnym problemem "skoczyłam na główkę" i nie żałuję niby było dobrze, no właśnie ale tylko niby... chce czegoś najlepszego A nie tylko dobrego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz jeszcze 3 wyjscie osiolku, tak poprawic zwiazek by byl on tym czego pragniesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrnobody123123
No faktycznie. Można próbować naprawiać. Zrezygnować zawsze można, ale to ostateczność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mrnobody123123 dziś JESTES Kobietę w takiej parze nazywa się konkubiną, mężczyznę zaś konkubinem lub konkubentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrnobody123123
Najgorsze jest to, że nawet nie potrafię powiedzieć jej, że stałem się nieszczęśliwy w naszym związku, bo wiem że ona się stara. :( Rozsądek podpowiada walcz, a dusza mówi to nie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Buahaha jaki tepak :D na szczescie single nie musza przezywac takich nedznych patologii :D lepiej byc samemu a nie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Singlom żal d**e ściska, że inni żyją w związkach tak naprawdę. Płaczą po nocach w poduszkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytałem całego wątku. Ale wniosek jest prosty. Wybawiliście się, poznaliście się świetnie i silne emocje opadły. Jest rutyna. Co dalej? Albo postępująca stagnacja i być może rozpad, albo wyższy poziom. Wyższy poziom, to dzieci, małżeństwo itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mrnobody123124
Zepnę dupę i spróbuję to naprawić. Ona mnie kocha prawdziwą miłością, nawet jak jest źle to nie przestaje. Nie oczekuję drogich prezentów, wykwintnych kolacji i innych rzeczy. Była ze mną kiedy nie miałem nic oprócz długów. Nie zostawiła mnie z problemami. Inna kopnela by mnie w dupe. Byłoby że moje długi - moja sprawa. A teraz moje wyskie zarobki to byłaby nasza sprawa. ;) Żeby tylko stała się bardziej ambitna, pewna siebie i pracowita i będę miał wszystko czego można chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest to powiedz że przeszkadza ci jej brak ambicji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to bywa że w każdym związku ogień stopniowo wygasa,na to nie ma siły,ważne.Ja po 15 latach małżeństwa też czuję zmęczenie materiału,ważne zeby jeszcze przewaga więcej niż 50% było na tak bo zapewne w nowym związku też po jakimś czasie wyjdą jakieś te minusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie potrafisz zyć w związku, może to wypalenie, może utajone skłonności homo, ale i tak w końcu wrócisz do samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:27 ale z ciebie podła świnia. Ten resentyment ci zniszczy życie. Nie mierz innych swoją miarą. Może ty płakałeś w poduszkę kiedy cię kolejne kobiety rzucały, ale u nich tak na pewno nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jesteś seryjnym monogamistą? Próbuj dalej aż trafisz na ideał :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To żle, że nie czujesz się szczęśliwy. Na swiecie jest mnostwo ambitnych kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrnobody
Dzięki za część wartościowych odpowiedzi. Dały mi trochę do myślenia. Naturalnym jest, że nikt z Was nie przeżyje za mnie życia, i nikt nie poda mi idealnej rady na złotej tacy. Samemu muszę to wszystko ogarnąć. Ale czasem potrzeba świeżego spojrzenia i opinii osób bardziej doświadczonych, które pozwalają lepiej zrozumieć pewne kwestie. Teraz już wiem, że takie "zmęczenie" ma miejsce też u innych par i nie jest to nic nadzwyczajnego. I tak jesteśmy relatywnie szczęśliwi, bo w sumie praktycznie się nie kłócimy (ostatnio częściej, ale to i tak tyle co nic względem innych par). Tak jak w biznesie, czasem warto zrobić mały Benchmarking i porównać się z innymi wokół, aby zrozumieć gdzie tak naprawdę jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×