Czy jestem szuja?

Mialam przyjaciolke ktora w sumie mnie olewala bardzo dla faceta. Staralam sie akceptowac jest totalny zerowy brak dla mnie czasu. spotykala sie z facetami za plecami swojego narzeczonego. Ja jako przyjaciolka o tym przypadkiem wiedzialam i probowalam jej wbic do lba przy okazji szybkich spotkan ( bo wiecznie zajeta ). W oewnym czasie zaczela na mnie naciskac jej rodzona siostra ze cos sie dzieje zlego. Przestalam ratowac relacje z nia. Nasze spotkania wygladaky jak pomoc w zrozumieniu jej zachowania. Mowila ze deoresje ma. Nagle okazalo sie ze wyprowadzila sie od narzeczonego. Rzadko bywala u rodziny ze mna nieznacznie pisala. Znow jej siostra zaszla mi na banie. Kazala mi ja wysledzic gdzie mieszka bo nikt nie wiedzial. Ja nie chcialam. Ale po dlugich namowach zrobilam to. Okazalo sie ze dziewczyna mieszka w niezlej chacie z jakims kolesiem. Krylam ten fakt nie wiedzialam co zrobic. Probowalam z nia sie spotkac i porozmaqiac ze wszyscy ja szukaja i na mnie naciskaja ostrzegalam. Wkoncu nie wytrzymalam i ja sprzedalam. Okazalo sie ze przez ostatnie trzy miesiace mieszkala u innego faceta i prowadzila dwa zycia. Nikt nie wiedzial. Cala rodzina ja zbluzgala a ja dostalam zjeby zebym sie nie wp*****lala w jej zycie. Niewiem co dalej bedzie.. ona mi tego nie wybaczy ze ja sprzedalam ale kierowalam sie rozsadkiem mimo sympatii do niej. Nie obchodzi mnie z kim jest tylko ze nawet mi nie pptrafila sie przyznac. Czy slusznie postapilam? A moze powinnam sie w to nie mieszac wcale? W sumie relacje z nia i tak mialam slabe ostatnio.. teraz z perspektywy czasu to widze ale tesknie za nia