Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosia9595

Lekarz mnie nie lubi

Polecane posty

Gość Gosia9595

Nie wiem czy dobrze ulokowałam temat w dziale życie uczuciowe, no ale w sumie ta sytuacja przyprawia mnie o jakieś uczucia,, niegatywne niestety. Dziewczyny mam problem, przez który zle sie przez czuję i chcialabym prawie że uciec ze szpitala. Leczę sie juz dlugo, to nie jest jednorazowy pobyt w szpitalu. Mój lekarz chyba mnie nieznosi. Nie wiem co mu zrobiłam. Nie byl on moim lekarzem od początku, "odziedziczyłam" go jakis czas temu, kiedy moj poprzedni lekarz doznał urazu i jest juz jakis czas na zwolnieniu. Nie moge zmienić tego lekarza, bo nawet nie ma na kogo, trudno bylo mi znaleźć lekarzy, ktorzy podejmą sie mojego leczenia, na tyle kompetentnych, ze im zaufam (wcześniej juz lekarze napsuli mi trochę nerwów). To bardzo dobry specjalista, wiem ze zajmie sie moim przypadkiem odpowiednio, ma same najlepsze opinie, rowniez jako cieply i cierpliwy czlowiek. Nie rozumiem dlaczego mnie nie lubi. Zanim zajął sie moim leczeniem, wyglądało że jest wszystko w porządku. Glownie bylo to uprzejme dzien dobry i uśmiech, nie mielismy wiekszego kontaktu, czasem wchodzil do gabinetu podczas moich wizyt i bylo ok. Od kiedy mnie przejął mam wrażenie, ze probuje mi dac do zrozumienia, że jestem "niechciana". Jest to strasznie stresujace podczas obchodów, glownie wtedy sie widzimy. Do innych pacjentów zagada, zasmieje sie, zazartuje, podchodzi do mnie i zero usmiechu, staje sie poważny, same konkretne polecenia, surowy wzrok aż boje sie odezwać i z nim rozmawiać i mówię zawsze, że wszystko w porzadku i w razie czego zalatwiam wszystko z pielegniarkami. Staram sie nie wychodzić z sali na korytarz, kiedy on ma dyżur, bo kiedy spotkam jego wzrok przechodzą mnie dreszcze. (Tu pewnie demonizuję, ale kiedy sie widzimy to nie jest takie rzut sekundowy okiem i idzie dalej, tylko przyjrzy mi sie chlodno dłuższą chwilę, czuje sie jakby mnie osadzal). Naprawdę nie rozumiem o co chodzi. Wcześniej, gdy bylam z moim poprzednim lekarzem i on wchodzil do gabinetu zawsze bylo normalnie, chociaż jakos nie wymienialam z nim zdan. Poprzedni lekarz byl mega sympatyczny, a ja z natury jestem osoba gadatliwa i radosną, a teraz czuje sie na oddziale zle, tym bardziej, ze widzę, ze tylko ja jestem tak traktowana. Jestem młoda, dbam o siebie i swoja higienę, nie smierdze, nie chodzę brudna, zęby myje, nie leze caly dzien w pizamie w przeciwieństwie do bardzo wielu pacjentów. No po prostu nie wiem. Nic mu nie zrobilam. W moim zyciu zdarzylo mi sie 2 razy, ze ktos tak po prostu bez powodu mnie bardzo nie polubil (ponoc, bo kogos przypominam i takie). Wiec moze do 3 razy sztuka? Tylko ze mnie to bardzo stresuje, trudno wracac do zdrowia w takim klimacie. Nie wiem co moge z tym zrobić, chyba uciec ze szpitala tylko. Nie mówicie, zeby sie tym nie przejmować, bo to nie jest latwe. Nie wiem jak zniose wizyty kontrolne. Na jednej z wcześniejszych zasugerowal, że lepiej bedzie, jesli poczekam na mojego poprzedniego lekarza. Ale po moim pytaniu kiedy on wraca i po mojej usilnej prośbie, zeby sie mna zajął, zgodzil sie. Wtedy jeszcze nie sadzialam, ze pala do mnie taką niechęcią. Zle mi z tym, na ogól ludzie lubią moje towarzystwo. Nie przypominam sb sytuacji, w ktorej moglam go urazić, bo wcześniej tak jak mówiłam nie mielismy jakiegoś kontaktu. Pamietam bardzo dobrze taka sytuacje, kiedy dotknął mojego siniaka znienacka - delikatnie, ale mnie zaskoczyl, wiec zlapalam go za rękę. Zapytal czy bolało, ja ze tylko trochę, ale nie bylam przygotowana na bol. Przeprosiłam go zaraz. Mialam wtedy takie glupie wrazenie, ze zapsulam mu tym humor. Czy to możliwe, ze on ma aż taka sfere intymności? Ze go tym urazilam? Jest lekarzem, dotyka tylu ludzi. Wiem, ze dotykac a byc dotykanym to duza różnica, ale chyba bez przesady. Mam czyste, zadbane dlonie. Przecież chyba go nie obrzydzilam. Moje mysli zapędzają sie juz w ciemne rejony mojego mozgu no. Zawsze jestem uprzejma, uśmiechnięta, samodzielna, nie jecze, nie jestem upierdliwym pacjentem, poprzedni lekarz mnie lubil, pielegniarki i salowe też, czesto zaglądają pogadać i pozartowac. Nie moge dzis spac, bo zle sie czuje na mysl o jutrzejszym obchodzie. Szukalam w necie podobnych wątków, ale nic nie znalazłam. Nigdy nie udzielalam sie na forach, ale pierwszy raz potrzebuję tak silnie odrobinę otuchy, jakieś porady co mogę z tym zrobić, bo jest mi naprawdę źle tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćD
Może się w Tobie zakochał i udaje człowieka z lodu specjalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile lat macie i skad masz sinikaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe bo miałam podobnie. Jeden lekarz traktował mnie jak powietrze. Kiedy wchodziłam do gabinetu od razu zanurzał się w komputerze i nie odrywał wzroku. Na korytarzu mnie ignorował. Uciekał przed moim dzień dobry. Nie uważam absolutnie aby się zakochał. Z jakiegoś powodu miał takie emocje. Niestety nie wiem dlaczego. Ale ja to uszanowałam i zeszłam mu z drogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Ja również nie uwazam, że się we mnie zakochał, nie wierzę w takie rzeczy. Ja mam 23 lata, on nie wiem ile ma, nikogo się o to nie pytałam. Sądzę że może mieć 34-37 lat, ale nie jestem dobra w ocenianiu ludzi wiekowo. Siniaki miałam po zabiegu. Właśnie mnie również jest przykro i też próbuje mu zejść z drogi i stanąć się przy nim niewidoczna. Jest to jednak trudne, czeka mnie parę miesięcy powrotu do zdrowia, łączy się to z wieloma kontrolami... Mam nadzieję, że szybko wróci jego poprzednik i przejmie mnie z powrotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Dziękuję, jakoś jest mi dużo lżej, kiedy się tu wyglądałam. Niemniej denerwuje się przed jutrem, że tak powiem byle do piątku, wtedy mam planowany wypis. Cieszę sie, że mam zabawne towarzyszki na sali, trochę łatwiej nie myśleć wieczorami aż tak o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
*miało być "wygadałam", słownik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź ty sie wypisz z tego szpitala bo widac twoj najwiekszy problem to to ze lekarz cie nie lubi,. widocznie zdrow jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ten lekarz przestał być obojętny Tobie? Dlaczego się tak przejmujesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Wiesz to nie jest łatwe, kiedy ktoś cię dotyka i wyraża przy tym taką niechęć, że jest ci strasznie przykro, bo nie wiesz co zrobiłaś źle, tym bardziej, że nie odstajesz od innych osób w żaden sposób. Czuję straszny wstyd jakbym była upośledzona za każdym razem, kiedy on mnie bada, bo mam wrażenie, że za wszelką cenę on chce być gdzie indziej. To że akceptuję moją sytuację zdrowotną i zachowuję optymizm nie znaczy że nie mam problemu, jednak tego nie zmienię a dodatkowo stresujący lekarz to naprawdę nic przyjemnego i dołującego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to wiek ma do rzeczy? Ja mam 25mój facet 42, wiek to nie przeszkoda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Wiek może nie, ale takie zachowanie już mnie wystarczająco do niego zniechęciło. Nie mówię, że wcześniej o nim myślałam, twardo stąpam po zimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nudzi ci sie w tym szpitalu i wymyślasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ AS
U mnie jest podobnie ,a nawet tak samo. Mój lekarz ,który wyleczył mnie z bardzo ciężkiego stanu już na pierwszej wizycie był dla mnie bardzo surowy i poważny. kolejne wizyty u niego to jeszcze większa powaga ,wręcz oziębłość ,dystans i obojętność. Nie wiem dlaczego tak mnie traktował, przecież byłam w rozmowie bardzo taktowna ,kulturalna ,wręcz delikatna ,dostosowałam się do każdej jego sugestii.Czułam ,że każde moje pytanie go drażni,wkurza ,więc ograniczyłam pytania do minimum. Sam też nie wiele mówił, a szkoda bo ma taki męski głos. w ogóle jest bardzo męski ,przystojny , kulturalny , zawsze w garniturze ,a do tego bardzo profesjonalnym specjalistą. Myślę o nim codziennie, czuję go na każdym najgłębszym poziomie, i tak bym chciała żeby choć przez chwilę spojrzał na mnie tymi wrażliwymi oczkami .Ale to już nie będzie możliwe,bo już zakończyłam leczenie u niego ,a po ostatniej wizycie straciłam już resztki odwagi ,aby otworzyć się przed nim ,bo jego obojętność, oziębłość i i olewactwo tak mnie zmroziło ,że miałam ochotę uciec z gabinetu. Nie wiem dlaczego jest taki w stosunku do mnie i pewnie nigdy się nie dowiem . nie wiem co ja takiego zrobiłam ,że tak mnie potraktował ,może coś powiedziałam co go uraziło ? ale co? Teraz pozostaje mi o nim szybko zapomnieć ,ale nie potrafię ,on ciągle ze mną jest,ciągle ze mną jest to co zobaczyłam w jego oczach kiedy na mnie spojrzały przez chwilę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Panie psychologu niech się pan wypowie. I utnie wszelkie insynuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się wypowiem - śniłaś mu się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I z tego powodu facet zachowuje się jakby mu pół wsi spalili? Niepojęte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Pomyslalam, że faktycznie nie powinnam się nim tak przejmować. To, że ma takie odczucia w stosunku do mnie to jego problem. On sam odpowiada za swoje emocje, ja odpowiadam za swoje. Nie będę uzależniała mojego złego czy dobrego humoru od jego humorów. Dlatego dzisiaj przywitałam go z uśmiechem, powiedziałam uprzejme dzień dobry, zadałam mu pytanie w sprawie która mnie niepokoiła. Sympatyczny nie był, dzień dobry nie odpowiedział, zadane pytanie praktycznie zbył (powiedział że wszystko jest ok), więc uznałam że zapytam któregoś innego lekarza, który był obok chociaż pytanie skierowałam do wszystkich "czy któryś z panów mógłby odpowiedzieć na moje pytanie szczegółowiej, nie chce się zastanawiać dlaczego tak jest a nie inaczej". Lekarz się nie zmobilizował tylko udostępnił "pole manewru" drugiemu, ten ładnie mi wszystko wytłumaczył, ja mu ładnie podziękowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No brawo! Mnie to by się nie chciało oddawać z klasą pięknym za nadobne w takim położeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo we mnie rezygnacji :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Nie rezygnuj! Myślę, że warto spiąć swoje siły szczególnie właśnie w takiej sytuacji. Nie dać się zgłębić i mimo że inni chcą nas pociągnąć w dół, nie pozwalać im na to. Chyba najbardziej ich może zdenerwować tylko nasz spokój ducha i przyjazny uśmiech. Czasem warto poudawać, że jest dobrze, bo szczęście zależy od myślenia i nastawienia, a szczególnie ważne jest dobre myślenie podczas leczenia. Powodzenia i Tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, znam bardzo dobrze sytuacje, o której piszesz. Zdarzyło mi się dwa razy natrafić na osoby, które mnie nie cierpiały. Zawsze jestem uprzejma, miła, grzeczna i ludzie mnie lubią a te dwie sytuacje napełnialy mnie smutkiem i wpływały negatywnie na poczucie własnej wartości. Za pierwszym razem to był właściciel domu, gdzie wynajmowałam pokój. Poza mną było tam kilku studentów i on do wszytkich się uśmiechał i zagadywał, a mnie nie odpowiadał na dzień dobry. Odwracał się tyłem albo rzucał wrogie spojrzenia. Przy stole w jadalni zdarzało się, ze wszytkim nalewal wino po obiedzie za wyjątkiem mnie. Potem pytał komu dolać i omijał mnie wzrokiem. Druga sytuacja to nauczyciel tez za granica na kursach zawodowych. Czułam się ignorowana i omijana na zajęciach. Do innych podchodził, rozmawiał, dotykał ich, bo kursy dotyczyły pracy z ciałem a mnie nigdy nie dotknął palcem. Zawsze przychodził obok i stawal koło następnej osoby i ustawiał jej pozycje. Czułam się strasznie, jakby brudna czy chora przez niego. Dodam ze czasem widywałam go w miasteczku przed restauracjami gdzie się umawiał ze znajomymi z mojej grupy na obiad i kiedy widział, ze ide odwracał się tyłem. Nigdy zadnej z tych osób nie wyrządziłam nic złego ani nie sprawiłam przykrości. Koleżanka buddystka powiedziała mi, ze musiałam im wyrządzić coś złego w jakimś dawnym życiu, buddyści wierzą w reinkarnacje i ze te wiezy karmiczne ciągną się przez kolejne wcielenia. Czasem kogoś spotykamy i uwielbiamy ta osobe od początku, chociaż nic o niej nie wiemy. Tak tez się zdarza. Co ciekawe obie moje sytuacje dotyczyły ludzi z zagranicy a słyszałam, ze ludzie się inkarnuja w tych samych kręgach kulturowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę nie masz prawdziwych problemów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona tylko pyta i zdaje się nikt jej nie odpowiedział konkretnie dlaczego niektórzy ludzie nas nie znoszą za nic .wersja z inkarnacją to jedna z opcji. Dlatego prosiłam psychologa o odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia9595
Dziękuję za miłe słowa :) Tak to prawda, zastanawiam się dlaczego niektórzy nie pałają do nas żadną sympatią,, mimo że niczym konkretnym nawet nie było okazji ich urazić. Czy to ten uśmiech ich tak irytuje? Może gestykulacja? A może za dużo się mówi? A może jest się upierdliwym? To prawda, nie rozumiem tego. Wiem, że ludzie bywają bardziej znośni i mniej, ale to nie powód, żeby okazywać im antypatię, kiedy oni się starają i naprawdę chcą dobrze. Wiem, że ludzie są różni, ale ten lekarz to naprawdę kulturalny człowiek, więc tym bardziej mnie to dziwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×