Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to agonia?

Polecane posty

Gość gość

Mama mojego narzeczonego z dnia na dzień w szpitalu jest w jeszcze gorszym stanie W skrócie - marskość wątroby,nerki też zaczęły szfankowac wątroba nie przyjmuje leków. W niedzielę juz od nas nie odbierala gdy dzwonilismy,za 10 razem sie udało ale nie dalo się rozmawiać,mówiła ledwo co,ciągle mówiła ze nas nie słyszy Wczoraj narzeczony u niej był i mówił ze tylko leżała i patrzyła w sufit,strasznie głośno oddychala i ciężko jej się mówiło, odp tylko ze też go kocha Lekarz powiedział ze ma sie przygotować na najgorsze Naprawdę??? Martwimy się bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z takiego stanu nie ma wyzdrowienia, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Agonia nie zawsze kończy się śmiercią!Musicie być dobrej myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam cie.To nie jest agonia, niedługo zapewne zapadnie w śpiączke.Weźcie telefon, jej już nie będzie potrzebny.Pomyślcie o pieluchach,ostatnie namaszczenie jeśli jesteście wierzący.Możecie podawać jej nutridrinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odwiedzajcie mamę jak najwięcej, nawet jeśli nie ma już kontaktu, to czuje bliskość i obecność Waszą, mówcie do niej bo słuch umiera ostatni podobno. Agonia z reguły trwa 24 - 48 godzin, ale nie zawsze i podobno faktycznie czasami udaje się z tego wyjść, ale lepiej nastawić się na najgorsze niestety, lekarze jak tak mówią to nie kłamią a i tak zwykle odwlekają w czasie takie informacje dla rodziny. Przykro mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Półtora roku temu zmarł mój tata :'(. Sytuacja podobna i niestety mimo naszej nadziei mimo modlitw i trzymania kciukow nie udało się go ustalać. Odszedł. Nadzieję musicie mieć tylko to wam zostało. Bądź teraz przy narzeczonym on cie bardzo potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rok temu zmarła moja mama, ostatnie dni była coraz słabsza, nie jadła, był mały kontakt z mamą, jeszcze w sobotę wieczorem rozmawiałyśmy, słabo, ledwo co, ale jednak, a w niedzielę rano była już w agonii, wtedy w ogóle nie było z mamą już kontaktu, po 3 w nocy zapadła w agonię, a po 12 w niedzielę zmarła :-( bądźcie silni, musicie to przetrwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój wujek też przy marskosci wątroby już nieprzytomny był 4 dni, a gdy mówił do niego syn, to łzy płynęły mu o oczu, więc mimo nieprzytomności, słyszał i rozumiał, co się wokół dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narzeczony dał mi znać ze dziś był u niej i ją karmił Pomoc jest troszkę lepiej niż wczoraj Może jest jeszcze nadzieja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co chcecie ja na sile tu trzymac, niech pojdzie tam gdzie juz nic nie boli, gdzie nie ma łez, nie bedziecie jej widziec, nigdy jej nie uslyszycie, ale ona bedzie obok, a w zasadzie jej dusza i bedzie z wami sie smia i przezywala zmartwienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli zapadnie w śpiączkę watrobową, to - paradoksalnie - będzie to dla niej oznaczało lżejsze odchodzenie, bo po prostu zaśnie. Agonia trwa różnie - może trwać nawet tydzień. Bądźcie przy niej cały czas, ona wyczuje waszą obecność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś [15:22 ale to raczej nie agonia dzis lekarz mowil ze problem z oddychaniem przez wode w brzuchu ale czym spowodowane te oslabienie,patrzenie sie w sufit i czasem mowienie od rzeczy,nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to osłabienie jest nawet przy mniejszym uszkodzeniu wątroby, wiec dlaczego się dziwisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech narzeczony zacznie też już szukać miejsca dla mamy w ZOLach. Można je zdobyć przez pośrednictwo szpitala i wówczas dopłaca NFZ.Stan jak widać jest cięzki,żeby zaopiekować się mamą narzeczonego jedno z Was musiałoby na stałe zrezygnować z pracy zawodowej a i to nie wiadomo czy nie przyniosłoby więcej szkody organizmowi niż potnecjalnego uzdrowienia np. karmienie sondą, cewnikowanie, mogą się pojawić odleżyny etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chora wątroba nie pracuje prawidłowo i organizm jest zatruty, mózg też i stąd to splatanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tam autorko? Poprawiło się może? Mam nadzieję że nie jest gorzej i że mama narzeczonego nie cierpi, a Wam dużo siły życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez zmian Nie ma sił juz nawet utrzymać łyżki,dziś żołądek nie przyjął w ogóle pokarmu Trochę rozmawia ale większość czasu leży,patrzy w sufit i płacze Widać ze cierpi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to słabo to widzę,,, oby nie cierpiała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za wszystkie miłe słowa Będziemy ciągle dobrej myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Starajcie się spędzać z mamą jak najwięcej czasu, dotrzymujcie towarzystwa na ile to możliwe, trzymaj się autorko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
życie też ma swój koniec. Ile ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma 55 lat. Są nowości te lepsze ze odkąd jest jej drugi syn na miejscu codziennie jeździł ja karmić itd(niestety musi Tez już wracać do domu) Odzyskała od razu trochę sił Wczoraj lekarz mówił ze poprawiły się wyniki krwi i kreatyniny,sam jest w szoku I uwaga, jeśli nadal będą lepsze te wyniki to ja wypuszcza , co???? Osobę w takim stanie? Ona juz w ogóle zaczyna gadać z górki czasem ,widać ze te toksyny atakują mózg,ogólnie nadal jest bardzo słaba Poza tym,jest jej lepiej bo dostaje leki i kilka kroplowek dziennie W domu tego nie będzie miała a nie mamy możliwości zajmować się nią 24/h Oni chyba chcą ja wypuścić żeby umarła w domu i tyle Szpital nie chce trzymać pacjenta którego nie da się uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale skoro organizm mamy walczy to może warto zawalczyć o nią? Zdolności regeneracyjne wątroby są niezwykłe i chyba najbardziej obok mózgu spektakularne. Skoro wyniki się poprawiają, to jest szansa. Obok dotychczasowego leczenia wprowadźcie po konsultacji z lekarzem prowadzącym s-adenozylo-l-metioninę, ma znakomite właściwości regeneracyjne i na Zachodzie powoli staje się standardem w takich sytuacjach, bo ten aminokwas ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania wątroby. Skoro stan się poprawia i lekarze nawet myślą o wypuszczeniu jej to warto zawalczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On sam powiedział ze nie ma szans Wyniki są lepsze ale nadal tragiczne Ale ze może ja wypuszcza , tylko po cholere skoro i tak tam wróci za kilka dni bo znów będzie jeszcze gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jej organizm nie radzi sobie sam Wątroba nie działa wcale i tego nie odwroca Te kroplówki i antybiotyki to jest sztuczne utrzymywanie przy życiu bo ona z tego nie wyjdzie czy jej sie poprawia krew czy nie To jedynie moze jej Przedłużyć życie może o miesiąc dwa? A jak ja wypuszcza to nie dostanie tego wszystkiego i nie widzę tego w ogóle Juz nie wspomne o tym ze ona nawet sama wstać nie może a wypisać ja chca .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po to, że mojego tatę też wypuścili umierającego do domu. Mało tego nie chcieli nawet do niego wysłać karetki (powiedzieli, że do "rakowców" nie przysyłają karetek). Wtedy nikt nie wiedział że jest przerzut do OUN i pewnie byśmy nie wiedzieli gdyby nie to że na siłę wydarłam od lekarzy skierowanie na TK głowy. Po wyniku z tą rewelacją wróciliśmy do domu. Nigdy nie zapomnę wzroku mojego taty gdy sanitariusze wnosili go do domu a on tak popatrzył mi w oczy i powiedział Ula wracam gorszy ze szpitala niż tam pojechałem. Potem było tylko gorzej, z małymi przebłyskami. Odszedł w niecałe 2 miesiące. Był w domu to końca. Pomagaliśmy mamie na zmiany więc mogliśmy sobie na to pozwolić. A na regenerację wątroby bardzo dobry jest ostropest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Im po prostu pacjent którego Nie da się wyleczyć blokuje miejsce w szpitalu i takie są fakty niestety Dostawała już wszystko,wątroba jest zniszczona całkowicie i tego na pewno nie odwraca,nie wzięłam tego z kosmosu,to są słowa lekarza A wczoraj wyskakuje ze ja wypuszcza bo trochę się poprawiły wyniki? Od razu skojarzylam fakty czemu chcą ja wypuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mame umierajaca na raka tez wypuscili zeby umarla w domu bo jej nie mogli pomoc. Miala tyle emerytury ile oplaty za mieszkanie i pielegniarka z hospicjum mnie wyzywala ze nie zwolnilam sie z pracy by mama opiekowac, a ja kilka dni wczesniej zaczelam nowa prace i to na zlecenie Ciekawe co bysmy obie jadly gdybym sie zwolnila, za co leki? Rano o 5 zastrzyki,proba wmuszenia w mame jedzenia, jedzenie w termosie Ten strach czy bedzie zyla jak wroce Kolejne leki j tak do nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale bez poprawy wyników wypuscić nie chcieli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie chcieli Teraz jak się poprawia pewnie wpisza ze nie ma zagrożenia życia i wypuszcza A przecież ona Nie da rady bez tego wszystkiego co ma w szpitalu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×