Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy ktoś tutaj faktycznie odczuwa ból istnienia ?

Polecane posty

Gość gość

Nie chodzi mi o tzw tylko depresję. Chodzi mi rozumienie mechanizmów ludzkich, świata, natury, i poczucie uwięzienia tutaj. Ten ból, że w ogóle urodziliście się, że istniejecie w pułapce, z której nie ma wyjścia, że jesteście śmiertelni, skazani na śmierć, na przemijanie, na ból, samotność, wcześniej czy później. Zauważyłem, że chyba niewielu to rozumie, bo zwykła depresja i dołek to nie to samo co opisuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie bol. To życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie przeklinam boga z to że mnie stworzył, postawił na mojej drodze ludzi którzy mnie przekonali w jego imię, że mam być sama i jak najwięcej cierpieć, oraz za to że skazał mnie na wieczność. bóg na moich oczach rozdawał szczęście różnym szmatom i niegodziwcom, a dla mnie, po dziesiatkach lat modlitwy i przystępowania do sakramentów, miał tylko same nieszczęścia i zło wynikające z samotności. Nie chcę znać tego wcielenia niesprawiedliwości i nie chcę go spotkać po śmierci. Nienawidzę go tak samo jak on mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bóg nie chce naszego cierpienia, to złe siły tego chcą. Każdy z nas chciał " się urodzić". Urodzić w cudzysłowie, bo oczywiście dusza się nie rodzi, tylko ciało, a samo ciało / bez duszy jest martwe. Problem, a właściwie "problem" jest w tym, że przyjmująca ciało dusza - zapomina o wszystkim, o tym co było przed czyli o tym skąd pochodzi i dlaczego chciała zejść na Ziemię - a zrobiła to po to, by wspierać dobro, wspierać Boga, a więc i boską cząstkę samego siebie ;) Wyobraźmy sobie to tak: wielki wirujący bęben wypełniony cukrem to Bóg, każdy patyk to ciało ludzkie, a zawijana na nim wata cukrowa to właśnie jest dusza...;):) cząstka Boga. Nie musimy się modlić, bo każda nawet myśl to wiadomość dla Niego, bo nasze dusze to On, bo my jesteśmy Nim. Nie krytykuję jednak aktu modlitwy, bo to potężna energia słowa, skupiona jednocześnie w masach tworzy trans, w którym dobro eksploduje, tworzy się pozytywna aura i miejsce dla Boga, który w realnej walce ostatecznie zwycięży zło gość dziś Codziennie przeklinam boga z to że mnie stworzył,. X Przeklinasz Boga, czyli przeklinasz samą siebie. Po pierwsze chciałaś się narodzić tylko tego nie pamiętasz. Wolna wola to najcenniejszy dar, który otrzymaliśmy, tak więc Bóg pozwolił każdemu z nas zdecydować czy chcemy istnieć w tym fizycznym świecie czy nie jesteśmy tym zainteresowani. I jeszcze coś: "Ty też jesteś Bogiem, tylko uświadom to sobie" ;) Przeklinając Boga, przeklinasz samą siebie / przeklinasz swą duszę, a to w niczym Ci nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potwierdzam druga wypowiedź. Ja akurat jestem urodzony pod szczęśliwą gwiazda, nie mam nieszczesc w życiu, przeważnie większość rzeczy mi się udaje, jestem zamożny i mam dobre, spokojne życie, piękna dziewczyne i wszystko co do życia potrzeba, ale na podstawie obserwacji rzeczywistości znienawidziłem Boga za to jak stworzył ten swiat, jak zło i zdeprawowanie jest tutaj zawsze silniejsze od dobra, nienawidzę tego świata za to że najlepiej mają w nim niewrażliwe cwaniaki, które niszczą słabszych, wrażliwych ludzi, za to że są choroby, ból, cierpienia, klęski chociaż to wszystko jest niepotrzebne. Bóg stworzył takie istoty i takie rzeczy, żeby z satysfakcją patrzeć jak dręczą innych. Ten świat jest chory. Dlaczego nie mógł wszystkich istnień ludzkich umieścić w jakimś spokojnym wymiarze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam kanał langusta na palmie. Uleczy każdy bol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:29 masz bardzo ciekawe fantazje o treści religijnej, niestety nie znajdują one potwierdzenia w znanych religiach. Ale gratuluję wyobraźni. Nie muszę chyba pisać, że na to wszytko nie ma żadnego dowodu i nikt nie może stwierdzić, czy chciał się urodzić czy nie. Podobnie jest z resztą tych teorii. Interesuję się religioznawstwem i nigdzie jeszcze nie spotkałam porównania boskiego absolutu do bębna z cukrem. Nawet sie trochę uśmiechnęłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kimuszki666
Gosc 9 29 . Ty tez jestes Bogiem tylko uswiadom to sobie . Tak to prawda jestesmy NIm zawsze w wymiarze rzeczywistosci a nie w iluzji odzielenia,- . Stanowimy zawsze jednosc wiec nasz sen o zyciu to w istocie smierc tego co nie prawdziwe. samsara ,-. I ego . Bostwo unicestwiajac nasze iluzje stwarza nam warunki bezbledne dla naszego zbawienia a jak inaczej moze sie to dokonac jak nie za sprawa diabla? Niszczyciela ludzkich zludzen hm ... Dwie drogi a kazda prowadzi do Namu amidy Butsu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dlaczego nie mógł wszystkich istnień ludzkich umieścić w jakimś spokojnym wymiarze? X Bo nie miałoby to żadnego sensu. Spokojny wymiar czeka na Ciebie w świecie duchowym, ten fizyczny jest niespokojny. Nie wszystkie fizyczne światy są takie, ale też nie we wszystkich tamtejsze istoty mają duszę... Tam, gdzie nie ma duszy lub jest lecz stworzenia te są prawie anielskie wszystko układa się dobrze, bo nie ma tam zła. Światy te są zbudowane jakby z klocków, wszystko tam jest poukładane, wszyscy "skazani" są na dobro. Nikt nie wybiera strony, po której chce stanąć, nikt nie wybiera dobra z pasją, miłością i przekonaniem... dzieje się tak automatycznie. Nasz świat, nasza Ziemia, to coś zupełnie innego. To gra na wyższym, na najwyższym poziomie ;) Zacznijmy od psychodeli, która nas spotyka, bo w boski plan od początku "wtrąciło się" zło. Zło w sensie sprzeciwu wobec naturalnego cyklu zgodnego z wolą Boga, władcy wrzechrzeczy. I mimo, że obca rasa Anunnaki z szacunkiem rozważała o tym czy to Bóg ich do nas sprowadził (przeznaczenie) czy może los tak chciał - doszli do wniosku, że i tak potrzebują służących (i tak nam już zostało w naszej niejako "skażonej" świadomości ponieważ mimo, iż ulepszonej z rąk wysoce inteligentnej rasy, to przecież nie boskiej...) Anunnaki świadomie zaingerowali w nasz kod genetyczny, a jednocześnie ulepszyli dzieło stworzenia "ponosząc się" i udając stwórcę, nie mając atrybutów do tworzenia absolutnego czyli jak by to ująć "czegoś z niczego" ;) Inteligencja to jabłko, które każdy z nas ugryzł... Inteligencja jest drogą do poznania czyli wielkiej bliskości z Bogiem, inteligencja to boskie narzędzie, to moc. Dlatego musimy cierpieć, gdyż przez to staliśmy się Jego głównymi sprzymierzeńcami i bohaterami...;) To wszystko dzieje się dzięki wolnej woli. Ale też Bóg to wszystko przewidział, za wczasu zobaczył co jest grane, że właśnie zaczyna się najważniejszy etap. W mgnieniu oka (albo w czasie krótszym, mierzonym w plankach :D) zdał sobie sprawę z tego co się stało, kim będziemy i że Ziemia stała się najważniejszym miejscem w Jego wszechświecie. Od razu wyposażył nas w duszę, dając broń najsilniejszą z silnych i wielkie wsparcie, bo to tu na Ziemi będzie grane główne przedstawienie. Tylko na jedną planetę - Ziemię Bóg zszedł osobiście - pod postacią Chrystusa. On walczy ze złem. Walczy ciągle wedle ściśle ustalonych i nienaruszalnych reguł wolnej woli, ktore pozostaną nie do zakwestionowania ze strony zła. Dlatego zło kusi i kusi...;) Nienawidzi też Chrystusa, nienawidzi Boga za to głównie, że ciągle wygrywa również dzięki dobrym ludziom. Przez to też jesteśmy dobrym materiałem, najlepszym - w dodatku szlachetnym i cierpiącym, twórczym i wybitnym, gdzie nasze wewnętrzne sprzeczności znajdują drogę do porozumienia. To tutaj toczy się najważniejsze, od samego początku... archaiczna walka dobra ze złem. Bóg nas kocha, wie Wszystko, co się tutaj dzieje - dlatego od momentu zjawienia się Anunnaki, za pomocą duszy wcielił się w każdego człowieka, głównie po to, by nas bronić, a poświęca się całkowicie zostawiając nam wolny wybór, pozwalając nawet na utratę cząstek siebie... kogo stać na takie poświęcenie? Oddawanie siebie wrogom, bo jakiś ludzik tak sobie zdecydował ;) Istnienie zła to naturalność we wszechświecie, zło i dobro równoważą się i walczą ze sobą... To wyższy poziom wtajemniczenia. Za nim są kolejne dostępne tylko istotom oświeconym. To grubsza sprawa i choć my jesteśmy tylko małym trybikiem, to jednak tym najważniejszym (jak niziołki z drużyny pierścienia:) ) a mając w sobie Boga/duszę mamy wszystko. Nie jesteśmy bezradni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 09:29 masz bardzo ciekawe fantazje o treści religijnej, niestety nie znajdują one potwierdzenia w znanych religiach. Ale gratuluję wyobraźni. Nie muszę chyba pisać, że na to wszytko nie ma żadnego dowodu i nikt nie może stwierdzić, czy chciał się urodzić czy nie. Podobnie jest z resztą tych teorii. Interesuję się religioznawstwem i nigdzie jeszcze nie spotkałam porównania boskiego absolutu do bębna z cukrem. Nawet sie trochę uśmiechnęłam oczko.gif X Miałaś się uśmiechnąć :) Moje "fantazje" niepotrzebują potwierdzenia w żadnej z religii, które poniekąd (prócz słów proroków) są także fantazjami... Btw i ściślej to nie są moje fantazje, a odczucia. Patrzę sercem oraz przez pryzmat duszy (myślę, że przez to o ironio! w jakiś sposób wybudziłam się z matrixa umysłowego) i myślę o tym, zastanawiam się i być może się mylę, lecz wszystko pięknie mi pasuje i zazębia się, nie cierpię już z braku "niezrozumienia" świata i istnienia, nie boję się śmierci. Czuję bliskość Boga/Energii, Jego postępowanie, sens odczuwania cierpienia, którego autorem jest zło. Widzę ciężką wagę dobra jak szlachetność - cenniejszego niż wszystko inne we wrzechswiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co opisujesz to jedna z twarzy depresji - nie oszukuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To co opisujesz to jedna z twarzy depresji - nie oszukuj się. X Nie sądzę. Depresja nie zawiera w sobie optymizmu, nie zgadza się z niczym, widzi wszystko w czarnej barwie. Nie ma w niej nadziei, nie docenia piękna. Nie ma siły, ani ochoty walczyć. W przeciwieństwie do mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:04 depresja docenia piękno chce sie otworzyć walczy ciągle co jest czynem heroicznym posiada ciągle nadzieje, ponieważ stan depresji jest okrutny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Walka i nadzieja to nie są atrybuty depresji. To stan totalnej beznadziei, uczucie klęski i porażki życiowej. Uczucie braku sensu istnienia, bezsensu każdego kolejnego dnia i nocy - choć noc lubiana jest bardziej, bo chory śpi w swym bezpiecznym łóżku jak każdy inny człowiek (no prawie każdy) i niczym praktycznie się nie wyróżnia, odpoczywając jak inni. Kłopoty zaczynają się w dzień, gdy chory/chora zostaje dalej w łóżku, bo tylko tam czuje się dobrze. Mam depresję? Jaka jest diagnoza? Myślisz, że moje teorie wyrastają z bezradności i poczucia porażki i dlatego też godzę się na taki, a nie inny stan rzeczy? Że godzę się na cierpienie, na które skazuje nas "niebo"? Ależ ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że zło i cierpienie należy zwalczać. Zlych ludzi należy ustawiać do pionu i przywoływać do porządku lub odseparować adekwatnie od społeczeństwa. Karać, karać, sowicie karać ;) Uważam, że koncerny farmaceutyczne blokują najlepsze lekarstwa albo obiecujące badania, bo wypuszczenie leku na raka, niesie za sobą wycofanie ogromnych ilości leków związanych z chemioterapią, a to przekłada się na bilionowe straty pieniężne. Jestem za unicestwieniem zła również albo przede wszystkim za pomocą czynnej walki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja - gość z 12:23. Tak się składa, że choruję na depresję wiele lat. I te słowa"Nie sądzę. Depresja nie zawiera w sobie optymizmu, nie zgadza się z niczym, widzi wszystko w czarnej barwie. Nie ma w niej nadziei, nie docenia piękna. Nie ma siły, ani ochoty walczyć." --- to wielka nieprawda. Co prawda jestem na lekach, bo muszę być, ale gdyby moja depresja nie zawielrała optymizmu, wszystko widziała w czarnych barwach, nie walczyła i nie miała nadziei, toby mnie już dawno na tym świecie nie było. Unikaj uproszczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My nie mamy pomagać Bogu stojąc, patrząc się i zgadzając się na cierpienie... Mamy unikać zła, bronić się i walczyć z nim, tak samo jak On ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×