Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dove123456

Z mojego życia wzięte: O zdradzieckich przyjaciółkach i wracającej karmie

Polecane posty

Gość dove123456

Taka przydługa anegdota z mojego życia, jak to warto jest być zaślepioną z miłości idiotką i wredną szują: (Jest środek nocy, a ja ciągle to rozpamiętuję. Będzie mi lżej, jak to napiszę.) Ja, wówczas bardzo nieśmiała licealistka. Zaprzyjaźniłam się z koleżanką z klasy. Było to pierwsze cieplejsze uczucie, jakim obdarzyłam kogoś spoza mojej najbliższej rodziny. Byłyśmy nierozłączne... przynajmniej do czas, aż ta nie zaczęła spotykać się z około 25-letnim facetem. Od samego początku miałam do niego mocną awersję. Ale ona w amoku nastoletniej miłości, ciągle rozpływała się, jaki to Dawidek kochany, jej książę i cała reszta tego pomylonego: "o jejku jejku". Wszystko uległo zmianie, gdy miałam nieprzyjemność być świadkiem, jak gnojek z przejęciem mówi, że to on ją baaardzo kocha, że nie wyobraża sobie zdrady i że chyba by ją mocno stłukł, gdyby dała mu powód do zazdrości. Mnie zapaliły się lampki ostrzegawcze. A już zupełnie oniemiałam na widok tego cielęcego wyrazu zakochanej idiotki, która naprawdę zaczęła się rozczulać, gdy byłyśmy same, że "hi hi, on ją tak baaardzo kocha, skoro potrafił coś tak okropnego powiedzieć".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dove123456
I tutaj miało miejsce jeden z pierwszych życiowych popisów asertywności w moim wykonaniu: Powiedziałam jej w twarz, że zgłupiała oraz, że to kawał gnoja, od którego powinna uciekać póki jeszcze może. Jej reakcja? Dostała szału i zrobiła awanturę, z której w sumie zapamiętałam: jej latające drobinki śliny, wiele okrutnych słów, oskarżenie, że chcę jej ten skarb od siedmiu boleści zabrać i jak bardzo mnie nienawidzi. I mój szloch. Nie mając biletu, bo zwykle chodziłam spory kawałek na pieszo, tego dnia poprosiłam Pana w kiosku czy mógłby mi dać bilet bez zapłaty, i że zapłacę jutro, a bardzo chciałam dostać się szybciej do domu. Z jakiegoś powodu to też zapadło mi w pamięć. Ex "przyjaciółka" nie poprzestała na tym. Skutecznie i w bardzo ekspresowym tempie zrobiła ze mnie czarną owcę w klasie. Chyba wystarczyło szepnąć tu i tam kłamstwo na mój temat. Efekt? Było tego sporo, ale teraz w nocy, poniższe przychodzą mi do głowy spośród tych pamiętnych: - W ostatniej klasie nigdzie nie zostałam zaproszona na 18-tkę. Było nawet kilka momentów, gdy rozmawiając ze sobą, wiedząc że słyszę, wręcz się obnosiły, "jak to z***biście zorganizowałaś swoją 18-tkę!". Imprez nie cierpię i może poza jednym czy dwoma wyjątkami bym na zaproszenia odmówiła udziału. Jednak świadomość, że chciały mnie wtedy zranić i upodlić została. - Gdy klasy maturalne miały przed-egzaminową atrakcję w postaci wycieczki do kina ("Katyń", bodajże). Tego dnia byłam w sekretariacie coś załatwić. Pod moją nieobecność, koleżanki powiedziały nauczycielom-opiekunom, że "X z naszej klasy chyba nie przyjdzie, bo coś tam". Mnie zaś jedna z nich w SMSie, napisała, że właśnie wyszli i... za miejsce seansu podała inne kino, w zupełnie innej części miasta. Nie byłam tego dnia w kinie. A o wszystkim dowiedziałam się szybko, bo inna zadzwoniła "he he, no gdzie jesteś, bo my już siedzimy w sali. Nikt ci nie powiedział? he he". Wtedy już ze stoickim spokojem wróciłam do domu. - Lekcja polskiego. Polonistka coś mówi o postaci literackiej, która była czarną owcą. Nagle najbardziej dwulicowa dziewczyna w klasie głośno: "Coś wiemy o czarnych owcach, co nie, X?" - Równoległa klasa technikum jakoś dostała sygnał, że gnębienie mnie da im duży plus do popularności. Tak więc, ciągle byłam obiektem na przemian dziecinnych i wulgarnych zaczepek. Aż w pewnym momencie mieli spotkanie pedagogiczne z samym dyrektorem, gdy nawet w obecności nauczycieli i na przystanku przed szkołą, zaczęło się to wymykać spod kontroli. (I ten pamiętny moment przed salą gimnastyczną, gdy ktoś coś wrednego powiedział, reszta bardzo ucieszona się śmieje, nagle jeden trochę spoważniał i pytanie do zebranych: "A właściwie to o co chodzi? Co jest z nią nie tak?") - Po ustnej maturze z polskiego, wyjątkowo się zdarzyło, że kilka koleżanek dołączyło do mnie na dziedzińcu. Palą, rozmawiają, wspominają egzamin i nagle jedna mówi do mnie coś w ten deseń: "Dziękuję za wtedy ...... Wiesz, im lepiej Cię poznaję, tym na serio trudniej mi uwierzyć, że jesteś odbijająca facetów s##ą i masz nas wszystkie za zdziry, bo nosimy rozpuszczone włosy." Nie wiem, jaką minę zrobiłam, ale musiała być niezła, bo ta zrobiła wielkie oczy i niepewnie: "Bo podobno tak powiedziałaś o nas na początku pierwszej klasy... A nie powiedziałaś?" (Rozpuszczone włosy oznaką bycia zdzirą? Serio?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dove123456
Długo by opowiadać. To taka kropla w morzu tego, jak wyglądała moja szkoła średnia. Minęło kilka lat. Ja trzymam się na dystans od wszelkich przyjaźni, zaś ludzie z czasów studenckich to w najlepszym razie tylko "dobrzy znajomi". Na facebooku mam niepozorne konto o innym nazwisku, które służy mi tylko do kontaktowania się z mała grupką znajomych. Nie życzę sobie, aby te same gnidy, szukając tematów do plotek się teraz odzywały "Ojej, i co tam u Ciebie?". A co spowodowało to długie wynurzenie? Otóż, "przyjaciółka" próbowała skontaktować się ze mną po latach. Wielce zakochana wyszła za swojego Romea, a ten szybciutko pomógł jej zrzucić różowe klapki z oczu. Pięściami. I oto uroiło jej się, abym wystąpiła jako świadek na jej rozwodzie, bo słyszałam, jak jej groził. Kurtyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja porzuciłam takiego co mi groził, a teraz on wmawia całemu światu, że to on ode mnie odszedł. Swojej aktualnej też groził, publicznie, torturami i śmiercią. A ona dalej z nim jest, ogłupiała ze szczęścia, bo w końcu kogoś złapała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dove123456
Zapomniałabym: Wszyscy łatwo łyknęli kłamstwo, że uważam koleżanki z rozpuszczonymi włosami za "zdziry". A przecież ja sama przez całe liceum chodziłam z rozpuszczonymi włosami. Logika. Ten cyrk na geografii, gdy te wywołane przed mapę nie umiały nawet wskazać, gdzie leży Europa nabiera nowego sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziekuj bylej przyjaciolce, ze nauczyla cie czegos bardzo waznego w zyciu, mianowicie: nie wp*****laj sie w cudze zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej to naprawdę przejmujesz się takimi glupotami ;D Sama się nauczyłaś że ludzie.to nic nie warte ścierwa ;) miej dobrych znajomych to wystarczy sama bądź dla siebie przyjaciółka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam nadzieje, ze nie zgodzilas sie byc swiadkiem tej szmaty :D dobrze jej tak, los pokazal w sposob namacalny, jaka jest durna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dove123456
Dziękuję że ktoś to przeczytał. Aż mi dzisiaj lżej, że wreszcie to z siebie zrzuciłam. :) Nieraz wspominałam, jacy podli są ludzie, zła na siebie, że jako głupia, idealistyczna smarkula sama to na siebie sprowadziłam. Teraz usłyszawszy, że ma czelność mnie szukać, wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Dobrze było się wygadać. Nie, absolutnie nie zamierzam jej w niczym pomagać. Nawet obdarzyć ją osobiście jednym słowem nie zamierzam. Dwa razy tych samych błędów nie popełniam. Ma swoje love story jakie chciała. Już odpokutowałam za zabawę w matkę Teresę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja ci powiem tak. Z wielkim zainteresowaniem przeczytalam twój post, bo tu zwykle bzdury pisza jakieś debilne OSOby, których wypociny przypisalabym twoim koleżankom ze szkoły o móżdżku ameby. Bardzo dobrze napisane, Składnię, logicznie i tresciwie. Pomóż mi napisać wypracowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×