Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Żal i satysfakcja czyli teściowa i mama

Polecane posty

Gość gość

Mam 28 lat, męża i cudowną córeczkę 10 miesięcy. Zakochałam się i wyjechałam z rodzinnego miasta ponad 400km. W nowym mieście nie miałam nikogo. Minęło pare lat i na świecie pojawiła się nasza córeczka. Od początku byłam zdana tylko na siebie i męża. Moi rodzice mieszkają daleko ale mają samochód i finanse żeby przyjechać jednak zawsze mają wymówkę, a raczej ja przyzwyczaiłam ich, że to my przyjeżdżamy. Teściowa mimo, że ma 15 min pieszo do nas tez nigdy nam nie pomagała, a nawet stwierdziła „rodzine masz daleko to musisz sobie radzić”. Do tego wyróżnia wnuki bo swojej córce, która ma 37 lat pomagała, gdy na świat przyszło pierwsze dziecko. Pomaga do dziś zresztą. Mam żal do moich rodziców, że zawsze mają wymówkę i mimo, że wiedzą, że czasami mi ciężko to nic z tym nie robią. Są na emeryturze, mają czas..mogliby odwiedzić nas raz na trzy miesiące. Teściowa to już całkiem. Mieszka tak blisko...wyróżnia wnuki, nigdy nie zaproponowała mi pomocy np żeby od czasu do czasu wyjść z wnuczką ba spacer, a ja mogłabym spokojnie pojsc na zakupy czy się na godzinę położyć. Dziwi się później, że jestem dla niej oschła czy nie zapraszam jej do siebie na ploteczki. Z innej strony to mam megaaa satysfakcję, że tak świetnie sobie radzę. Pierwsze dziecko, a wszystkiego nauczyłam się sama! Radzimy sobie z mężem ze wszystkim sami. Może nie wychodzimy do kina, a zakupy są zawsze z dzieckiem ale za to jesteśmy razem i doceniamy co robimy wspólnie. Nie zawsze jest łatwo ale ten mały, słodki uśmiech z rana rekompensuje wszystko co trudne :) Wy tez macie podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wypisz wymaluj moja sytuacja. Bywało naprawdę ciężko. Moja teściowa na początku obiecała sama z siebie, że pomoże (byłam w szoku, bo nigdy mnie nie tolerowała) a po jednej wizycie która przebiegała spokojnie i miło już nie chciała pomagać, olała mnie. Potem po kilku miesiącach uznała, że jednak będzie nam pomagała. Ale mąciła mi na druga synową, starała się wprowadzić rywalizację i niechęć o wnuki, synowe miedzy sobą miały się nie lubić w jej zamyśle. Porównywała nas, nasze dzieci, często na niekorzyść akurat dziecka rozmówcy. Jak w pewnym momencie olałam jej pomoc okraszoną oczekiwaniem że wpakuje się z kopytami w nasze życie (jest zaborcza i kocha synów i wnuki toksycznie), to w calej rodzinie chrzani, że zła synowa dozuje jej kontakt z wnuczkiem. Jak się nie obrócić...d...pa z tyłu. Tak w skrócie można teściową opisać. sama sobie radziłam ale było bardzo bardzo ciężko, bo to pierwsze dziecko, dość płaczliwe i *****iwe na maksa do 1,5 roku życia. To był prawdziwy survival.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: to jak moja teściowa! Ja przez pare lat co któraś niedziela zapraszałam swoją teściową do nas na obiad i starałam się naprawdę wymyślać obiady, a że potrafię gotować to były to np polędwiczki w sosie, kaczka pieczona w pomarańczach itp. Skończyłam zapraszam bo nigdy nie pochwalila. Zjadła, odstawiala talerz i tyle. Sama u siebie dopytuje czy smakuje i oczekuje od wszystkich pochwał. Jak jej corka ugotowała obiad którego nikt nie dokończył bo był nie smaczny i podała lody to mało jej w t**** nie wlazła. Lody oczywiście z pudełka. A teraz co? Ja i mąż Ci źli bo odcinamy się od niej niebwiefziec dlaczego...ja nie zapraszam na obiadki i ploteczki. Widzi skutek ale nie przyczynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez niestety nie miałam najmniejszej pomocy od teściowej ale rodzice trochę przy opiece mi pomagali i pomagają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:26 Obrazić sie na teściową bo obiadu nie pochwaliła!! P******a jesteś i to ostro!!!!!! Nie powinnaś mieć dzieci, bo sama nie wyrosłaś mentalnie z przedszkola. Współczuję Twojej teściowej takiej svki za synową!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego ja nigdy bym nie wyjechala z rodzinnego miasta. Miec rodzicow pod ręką jest zbawienne czasem. Zwlaszcza, ze moi rodzice wciaz pracuja zawodowo wiec jeżdżenie do mnie gdzies byloby niemozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mama dwoje z 1,5 roczna różnica i jestem cały czas sama mimo,że rodzice jedni i drudzy blisko. To dopiero jest przykre. Nie odwiedzają nas , jak my byśmy nie pojechali do nich to nawet wnuków by nie widywali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To Ty jestes pi***** skoro nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Autorka piszę o całości, ale nie ma to jak wyciągnąć tylko jedno zdanie. Do przedszkola wróć niech nauczą Cię czytać ze zrozumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co wyczytałam wnioskuje, że nigdy nie sprostasz wymaganiom tesciowej i na jej pomoc nie masz co liczyć, a rodzice mogliby przyjechać co jakiś czas i nawet nie tyle co pomóc, a spędzić czas z dzieckiem, są dziadkami przecież, nie tęsknią? Tym samym miałabyś chwilę dla siebie i męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorka posta pisze tylko o obiadach. U siebie, teściowej i córki teściowej. Ja tu drugiego dna nie widzę. Urwała kontakt bo nie była dostatecznie głaskana po dupce. No pięciolatka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale Ty musisz mieć kompleksy skoro tak oceniasz innych... a ja odbieram to tak, że została sama ze wszystkim, a pseudo mamusia mieszkając dwa kroki odbije nie raczyła pomoc, a tylko oczekuje, że autorka będzie zapraszała ją na kawkę i ploteczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aaaaa i jak autorka napisała stwierdziła „rodzine masz daleko” - co jasno pokazuje jej podejście do niej. Córeczka się liczy i jest rodziną, a synowa jest obca i nigdy rodziną nie będzie. Chodzi tez o to, że skoro pochwaliła lody z pudełka córci, a starania synowej są niezauważalne to jasny przekaz „jesteś gorsza”, „mam Cię gdzieś”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wy jestescie takie niedorajdy, ze trzeba wam pomagac ? Tylko pomoz i pomoz.. A cokolwiek bys nie zrobil czlowieku i tak zle.. Pomagasz-zle, Nie pomagasz-jeszcze gorzej.. Chcecie byc samodzielne i niezalezne to se radzcie same :) Mała podpowiedz- istnieje odpłatna niania i juz do kina mozna pojsc. I miejcie te mega satysfakcje.. bez marudzenia w necie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: świetnie, jak potrafisz wychwycić to co chcesz, co jest Ci wygodne do hejtu na mnie. Życzę Ci abyś miała teściową jak ja i przekonała się jakie blachę sytuacje potrafią zostać pokazane i dadzą Ci odczuć, że mimo starań nie będziesz ok. A jak juz odpuścisz starania to nadal będziesz zła bo zwyczajnie jestes synową. Chcesz inne przykłady do hejtu? Masz! Do swojej córki jechała bo ma dziecko i nie zostawi jej bez pomocy. Ja byłam chora 38,5 stopni , mąż do pracy musiał iść, dziecko 5 miesięcy i myślisz, że zaproponowała, że przyjdzie zabrać dziecko na spacer żebym mogła się zdrzemnąć? Nie! Że zaproponował, że kupi mi chleb abyśmy mieli co jeść? Nie! Że zapytała jak się czuje i czy jej wnuczka nie jest tez chora? Nie! Na szczęście mam cudownego męża i jesteśmy małżeństwem zgodnym, które świetnie daje sobie radę. Mąż tez nie chce mieć kontaktu ze swoją mamą za częstego. Przyznaje mi racje. Teść za to złoty człowiek i wiele razy powiedział nam „nie przejmujcie się”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi teściowa kiedys powiedziała, że synowa to nie rodzina, zawsze mi jechala. Teraz jak są dzieci to żal d.upe sciska na częstotliwosc wizyt, ale często to ja się widuje z rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mnie wisza twoje wydumane problemy z tesciowa :P Ja z tesciowa problemu nie mam zadnego, mieszka 120km odemnie :) Do tego pracowała. Nigdy nie oczekiwałam pomocy.. nie potrzebowałam jej. Moja mama tez nam nie pomagała, sama wymaga opieki i pomocy. Nie odczuwałam satysfakcji,było to dla mnie naturalne, ze skoro załozyłam rodzine to sama sie nia zajmuje, ja nie kto inny. Rodzina to moze wpasc na kawke i plotki :P Niezbyt czesto,bo ma swoje sprawy i swoja prace.. Jak potrzebuje pomocy to mam kolezanki,nie mieszkam na pustyni i nie jestem aspołeczna.. mam tez nianie na godziny czy meza , który bierze wolne. Nie wymagam od nikogo , ze rzuci swoje zycie i przybiegnie pomagac mi, bo tak chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorka: ale ja nie proszę o pomoc przy wychowaniu, żeby była codziennie od godz 8 do godz 15 tylko, gdy dziecko nam się urodziło, a my nie wiedzieliśmy o dzieciach nic to chyba mogła jedna czy druga wpaść co jakiś czas żeby pokazać jak na początku co robić i zwyczajnie poprzebywać ze swoją wnuczką. Mam żal, że na samym początku nie było nikogo, a mieli czas, fundusze, zabrakło tylko chęci! Za to mam teraz satysfakcję! Jeszcze raz podkreślę, nie potrzebuje opiekunki, a babci dla naszego dziecka. Jedno z drugim się wiąże. Ona przyjdzie pobawić się z dzieckiem na godzinę raz w tyg(kiedy jej pasuje, nie nam), a ja tą godzine będę miała np na nadrobienie zaległości z pracy zamiast siedzieć po nocach. Nie narzekamy na brak opcji wyjścia do kina. Mamy malucha i jest to najlepsze co mogło w życiu nas spotkać! Serio kiedyś gdy same będziecie miały wnuki nie będziecie ich odwiedzać? Nie pomożecie na początku? Nie pójdziecie zobaczyć czy Wasze dzieci sobie dają radę ze wszystkim? Nikt nie mówi o stałej, regularnej opiece!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś A gdzie widzisz zdanie, że ktoś ma życie swoje życie i biec? Super, że masz koleżanki ale z tego co pisze autorka można myśleć, że jak przeprowadziła się ponad 400km od domu rodzinnego to może nie mieć zaufanej osoby czy przyjaciółki na której pomoc może liczyć. Nie narzeka na obowiązki, a ma żal o początki, a skoro masz dzieci to wiesz jakie bywają trudne. Mąż tez nie zawsze może tak ot sobie brac wolne z pracy. Mój nie może, może autorki tez nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ty chyba jestes masz jakis problem ze soba- z jednej strony podkreslasz jakiego masz wspanialego meza, jak super sobie radzicie, a z drugiej jakies pretensje do rodzicow jednych czy drugich. Jestes dorosla osoba, zalozylas rodzine wiec sie o nia zatroszcz sama, bez ogladania sie na innych. Jest jak jest wiec zacisnij poslady i radz sobie dalej tak jak do tej pory, a nie jakies obsmarowywanie rodziny na forum. PS- ja wyprowadzilam sie jeszcze dalej, bo 1200km od domu, tesciowa mam fajna ale mieszka 800km ode mnie, mam dwojke dzieci, zdecydowalismy sie na rodzine swiadomie i tez mamy z mezem tylko siebie. Ale nawet jakby ktos mieszkal 5 min ode mnie to do glowy by mi nie przyszlo miec jakies pretensje ze sie moimi dziecmi nie chce zajmowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i jeszcze dodam, ze tesciowa postawila sprawe jasno mowiac ze rodzine masz daleko. Wiec wiadomo jakie ma podejscie. Ja cenie takich konkretnych ludzi - nie wazne czy ci sie jej podejscie podoba czy nie, ale masz konkretnie czego sie spodziewac. Lepiej tak, niz ktos mialby ci obiecywac gruszki na wierzbie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: A gdzie Wy widzicie pretensje, że się nie chcą zajmować? Radzę sobie z mężem świetnie ale mam żal wyłącznie o początek, że nikt nawet nie zapytał „jak sobie radzicie jako młodzi rodzice?” A teraz gdy mała jest już starsza to jest tą gorszą wnuczką bo jest od synowej, a nie od córki? Nigdy nie pozwolę aby moje dziecko czuło się gorsze czy miało konkurować z kimś bo babcia tak robi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To na cholerę ten temat? Nikt ci w życie nie wchodzi sama sobie radzisz. Pretensje że teściowa chwali córkę a nie ciebie? Miej też pretensje do sąsiadki że chwali swoje dzieci a nie twoje. Szukasz problemów na siłę, rodzina to odrębna komórka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mialam podobna sytuacje jako mloda matka, choc teraz mam dzieci odchowane. Tesciowa mnie 21- latke poinformowala , ze u Slazakow jest tak ze jak dziolcha wyjdzie za maz to ma se sama radzic. Dodam, ze nie jestesmy Slazaczkami. ;-) Byla jednak chetna bawic tygodniami wnuka od najwazniejszego syna, naszego prawie nie widywala, chyba ze sami do niej wpadlismy z wizyta. Nie miala tez zwyczaju nas zapraszac, wolala znajomych na karty z obiadkiem. Czasem bylo mi naprawde przykro. Pare razy maz poprosil ja o pilnowanie dziecka juz wiekszego u niej w domu, zebysmy mogli gdzies wyjsc, ale bardzo rzadko, najczesciej szukalismy platnej opiekunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: nie! Dlaczego przyczepiłas się o to jedno zdanie? Reszty nie widzisz? Żal mam o to, że na początku nawet nie zapytała jak sobie radzimy! To jej syn i jej wnuczka! Zdanie o chwaleniu pokazywało jak wyróżnia, jak widzi jedną stronę. Pochwali córkę, pojedzie do wnuczki od córki, a do nas tylko wieczne pretensje i pokazywanie, że ja jestem ta zła synowa mimo starań. Starasz się źle, nie starasz tez źle. Sam fakt, że syn z nią kontaktu nie chce o czymś świadczy? Może o tym, że widzi jak robi chorą rywalizację, jak wyróżnia. Najpierw wyróżniała córkę nad syna, teraz nad synową, aż w końcu jedną wnuczkę odwiedza, a drugą nie. To jest ok tak? A ja jestem ta zła bo to widzę? Ok! Niech tak będzie! Życzę Wam takich teściowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Panie krytykujace powyzej nie zrozumialy problemu. Problem polega na braku zyczliwosci i wiezi w rodzinie. Brak zainteresowania, dobrego slowa czy malego gestu pomocy wobec mlodych i dziecka. Glupia konkurencja i nakrecanie zawisci i niecheci wsrod rodzenstwa. A pozniej na starosc dziwia sie, ze nikt o nich nie pamieta, nie przychodzi, nie dzwoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to olej ja i zyj wlasnym zyciem!! szkoda twojego czasu i nerwow. To co bylo, to bylo i i tak tego nie zmienisz, a pielegnujac w sobie jakies pretensje, tylko siebie narazasz na jeszcze wiekszy stres. Skoro masz fajna rodzine (meza i dziecko), to sie ciesz. A reszte olej, a nie zakladasz tematy zeby to roztrzasac. Zyj swoim zyciem! Tylko tyle i az tyle!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Trafione w punkt. Tez tak zrozumiałam. Jesteście wredne widząc tylko to co chcecie, a nie skupiacie się na całości wypowiedzi dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.52 Ale daj sobie już spokój z teściową. Po co tak to przeżywasz? Trudno nie pomogła i pewnie nigdy nie będzie pomagać. Masz swoją rodzine, Masz męża i dziecko tym żyj. Przecież takie myślenie o tym i mówienie nic nie zmieni. Taki typ człowieka i tyle. Ja mam teściow którzy dzwonia jak tylko czegoś potrzebują, widzimy się jedynie jak to ja ich zaprosze. Wiec od kilku lat odpuscilam i widujemy sie raz do roku. Maja mnie i męża daleko w tyłku. Do naszego ślubu nie dołożyli nam nawet złotówki. Prezent dali tysiąc złotych w kopercie. A nie sa biednymi ludzmi. I co mam przeżywać bo inni mają pomoc i normalnych teściów? Ja już teraz wiem, że jak będę miała dziecko to musimy z mężem radzić sobie sami bo ja rodziców już nie mam. Szkoda życia na takie gadanie co i jak powinno być .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, pociesze Cie. Stworz sama fajna rodzine, a jak dzieci dorosna traktuj je tak jak sama chcialas byc traktowana w mlodosci. Ja tak zrobilam. Dzieci mnie szanuja , kochaja i nazywaja wspaniala matka, a z synowa bardzo sie lubimy i szanujemy. Nie narzucam sie z niczym ale czasem pytam jak im leci. Jak chca porady to im daje. Jesli prosza o pomoc to pomagam. Staram sie byc obiektywna i jestem im zyczliwa. Z samego poczatku byly odruchy zazdrosci o syna miedzy corka a synowa. Wytlumaczylam im ze nie tedy droga, nie zazdrosc a milosc i wsparcie jest im potrzebne. Poskutkowalo, wszyscy sie staraja zachowywac jak powinni, cenia czas spedzony wspolnie, bo jest on ograniczony. W rodzinie nie ma miejsca na malostkowosc. Zal i odtracenie wywoluje jedynie niechec i depresje. Dlaczego dojrzale kobiety tego nie rozumieja? Chyba dlatego ze maja to w d...e, zwykle egoistki/egoisci. Przyjmij to za pewnik, na nic juz nie czekaj, rob swoje. Otocz sie zyczliwymi dobrymi ludzmi z poza rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorka: dziękuje, właśnie o takich komentarzach myślałam dodając ten post. Rady, dobre słowo. Z opisu jakbym czytała o mojej mamie. Cudownej kobiecie. Nie pomagała mi może z początkami ale jest kochaną, ciepłą osobą, która mnie nauczyła żeby traktować wszystkich równo w przeciwieństwie do właśnie mojej teściowej, osobie depresyjnej, obrażalskiej i zimnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×