Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Brak dziewczyny, koniec studiów, nerwica, chuda sylwetka

Polecane posty

Gość gość

Witam. Mój problem był prawdopodobnie poruszany na tym forum wielokrotnie, ale muszę to po prostu przelać na wirtualny papier. Mam 24 lata i pochodzę ze średniej wielkości miasta spod Warszawy. NIe mam rodzeństwa Otóż od wczesnych lat dzieciństwa miałem problem związany z moją "nietypowością". Zacznę od sylwetki. Mam 183 cm wzrostu, ważę 62 kg, a wyglądam na jeszcze sporo chudszego. Bardzo długa szyja, długie patykowate ręce i nogi, bardzo wąska obręcz barkowa. Niezależnie ile bym jadł nie jestem w stanie przytyć. Z twarzy wyglądam góra na 17-18 lat. Praktycznie nie mam zarostu ani włosów na rękach czy klacie. Dodatkowo mam bardzo nietypowe zainteresowania. Moją pasją jest obserwowanie dzikiej przyrody, przede wszystkim owadów, pająków. Ze sportu uwielbiam przede wszystkim kolarstwo szosowe (z tego też wynika moja sylwetka). Robię ok 10 tys. km rocznie. Nie chodzę na siłownię i nie zamierzam chodzić, bo to nie mój klimat. Nie lubię hucznych imprez ani kurortów turystycznych. Dwa razy w życiu byłem na jakiejkolwiek imprezie. Dopiero na studiach. Na wakacjach byłem tylko i wyłącznie z rodzicami. Ostatni raz 5 lat temu. Głównie w rejonach gdzie jest mało turystów, a dużo dzikiej przyrody. Od podstawówki przez gimnazjum z powodu mojej "inności" byłem obiektem drwin i tzw. "bullingu". W tym wszystkim wspierali mnie rodzice, ale i tak był to dla mnie ekstremalnie ciężki okres. W liceum trochę się to poprawiło choć też nie było idealnie. Dopiero na studiach dostałem się do środowiska, w którym mnie zaakceptowano takim jakim jestem. Niemniej jednak nawet tu nie byłem blisko nawiązania jakiejkolwiek bliższej relacji z płcią przeciwną. Mój rok był mało liczny, a większość dziewczyn już zajęta. Studia się skończyły, ludzie się rozeszli, a ja zostałem w martwym punkcie. Mam tylko 2 kolegów, z jakimi mam jakieś relacje. Głównie siedzę w domu przy komputerze, albo jeżdżę na rowerze i tak w kółko. Chciałem rozpocząć studia doktoranckie, ale silna nerwica, która dopadła mnie w związku z końcem studiów uniemożlwiła mi napisanie pracy dyplomowej w terminie. Postanowiłem, że poszukam dziewczyny. Jako, że miałem w tym absolutnie zerowe doświadczenie zacząłem błądziłem po omacku. Zacząłem od aplikacji randkowych, które mnie wprowadziły chyba w jeszcze większe kompleksy. Na tinderach czy innych badoo tzw. "matche" przychodzą z wielkim trudem. Po 2 miesiącach pisałem z 2 dziewczynami, jednak jak zaproponowałem spotkanie w realu kontakt się urywał. Generalnie te dziewczyny, które mi się podopają nie odpisują, a reszta to albo niezbyt urodziwe, albo kompletne pustaki bez zainteresowań. Obecnie jestem umówiony z jedną na spotkanie, ale ona jest chyba zainteresowana tylko przyjażnią, bo już mi napisała, że nie wierzy, że można znaleźć miłość przez internet. Przeszukałem też poradniki dotyczące podrywu w realu (oczywiście te darmowe, nie jestem aż tak zdesperowany aby płacić) no i generalnie to straszna lipa, bo te gotowe tzw. "teksty na podryw" w kawiarni, kinie sklepie, przy śmietniku czy gdziekolwiek indziej są tak idiotyczne, prostackie i kretyńskie, że z litości nad autorem tych wypocin ich tu nie zamieszczę. Mam nadzieję na jakieś słowa wsparcia. Może ktoś wyszedł z podobnego przegrywu w jakim ja obecnie się znajduję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jaki przegryw ? Masz te same problemy co wszyscy. Na Tinderze to standard, że dużo osób nie odpisuje, albo kontakt urywa się po spotkaniu. Trzeba szukać do skutku, a nie wpadać w nerwicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×