Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Relacja ze współlokatorką

Polecane posty

Gość gość

Witam, mam problem ze współlokatorką. Jest to kobieta w wieku około 60 lat, samotna wdowa wynajmująca pokój w tym samym mieszkaniu co ja. Jest osobą paląca, ja natomiast nie. Drzwi w mieszkaniu są niestety przesuwane. Gdy oglądałam mieszkanie powiedziała mi, że pali tylko w swoim pokoju i nikomu nie przeszkadza bo szanuje innych, okej. Mieszkam tu od dwóch miesięcy i ciągle oddycham dymem wydobywającym się z jej pokoju. Mam lekką postać astmy, trzy razy zwracałam jej uwagę że oddycham dymem we własnym pokoju no co ona odpowiada że ma uszczelnione drzwi i otwarte okno i tyle co ona może zrobić, poza tym przez to że wróciłam jej uwagę stała się bardzo opryskliwa (usłyszałam dzisiaj z kuchni zwrot "co za durna baba"bo coś jej się nie spodobało w kuchni, do tej pory nie wiem co. Był dzisiaj u mnie mój chłopak, musieliśmy wyjść na miasto żeby móc pooddychać świeżym powietrzem, postanowiłam zadzwonić do właścicielki i powiedzieć o problemie z dymem bo moje rozmowy z nią nic nie dawały. Powiedziała że super że dzwonię i jak najbardziej ona z nią porozmawia i załatwi sprawę i jutro żebym zadzwoniła czy jest lepiej. Wracam do mieszkania i słyszę jak płacze do telefonu (rozmawiała z właścicielką) nazywając mnie żmiją, suką, niedoszłą dentystką (studiuje stomatologie, nie wiem skąd ta niedoszła), i siksą która chce jej pokój z dużym łóżkiem żeby pier..lić się na nim z byle kim, to jej słowa. Zamurowało mnie... potem zaczęła hihotać i opowiadać o jakichś rajstopach, potem znowu płacz że właścicielka musi obiecać ze jej nie wyrzuci i znowu hihot potem jeszcze pare zdań że nie mówię jej dzieńdobry co jest kłamstwem.. dodam że trzyma ona nielegalnie kota i prosiła mnie żebym nie mówiła o nim właścicielce i w moim pokoju, który jak sama zauważyła jest dużo mniejszy trzyma trochę swoich rzeczy. Jutro będę dzwoniła do właścicielki, czuję się bezradna - to jest słowo przeciw słowu. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci, ale raczej będziesz musiała poszukać innego lokum. Ona pali w swoim pokoju, tak jak powiedziała na początku, a Ty się na to zgodziłaś. To, że dym sie przedostaje szczelinami to już nie jej wina. Sama mam astme i wielki problem z palaczami, ale obawiam się, że ona wywiązuje się z danego słowa i nic tu nie zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mylę o wyprowadzeniu się ale czeka mnie okres 3 miesięcy wypowiedzenia. Przez ten czas będę tym oddychała i się męczyła a ona sama też będzie opryskliwa. Zastanawiałam się nad zerwaniem umowy bez wypowiedzenia bo jest to stan zagrażający mojemu zdrowiu (zapewniała że jak będzie paliła u siebie to będzie okej a nie jest), ale niestety według kodeksu cywilnego przysługuje mi to wtedy, gdy mojemu zdrowiu zagraża stan mieszkania więc ciężko by było podpiąć jej palenie pod stan mieszkania. Gdyby nie ten okres wypowiedzenia to już bym czegoś szukała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4 prawa życia duchowego

Nie łudź się, niewiele się zmieni. Szukaj jak najszybciej innego lokum. Palacze są uzależnieni odbędzie swego nałogu.

Mój brat miał podobny problem. To było błędne koło. Szkoda twojego zdrowia i nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×