Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chodzicie do kościoła co niedziele?

Polecane posty

Gość gość
I nie piszcie bzdetów o nadstawianiu drugiego policzka i że po śmierci spotka ich nagroda! Znam wiele wspaniałych osób, co przeżywają pieklo na ziemi bo temu waszemu "sprawiedliwemu" staruchowi psycholowi się to podoba, czyli rajcuje to tego zwyrodnialca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
BOGA NIE MA. Gdyby istnial to swiat bylby piekny a jest szambem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piekło na ziemi to nie Bóg tylko człowiek, człowiekowi robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:11 a Bog patrzy i nie interweniuje? Tez byś patrzyła bezczynnie gdyby ktoś twojemu najukochańszymi dziecku wkładał patyk w oko na żywca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś 20:14 Pewnie by patrzyła, bo jest tak samo wszechmogąca jak ten jej BÓG, czyli nic nie może.A podobno Bóg jest nieskończenie dobry i kocha swoje dzieci. Mam w d***e jego miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nich mi odda dziecko to pogadamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez czuje potrzebe chodzenia na msze. Od kilku lat mamy w parafii ksiedza, ktory trafoa po prpstu w sedno na kazdym kazaniu. Mowi o Bogu i milosci. Czasem, gdy jestem na wyjeździe i wracam z niego 5 czasem i 6 godzin do nie zdazam juz pojsc. W moim miescie niestety nie ma wieczornym sobotnich mszy, ktore zaliczaja sie juz jako niedzielne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko na śluby i pogrzeby, z musu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś 20:24 Zabierze ci to co najbardziej kochasz to inaczej zaśpiewasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:26 Mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:26 Ufam ze Bog nie doświadczy mnie tak ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzimy całą rodziną bo wierzymy i kochamy Boga. Uważam że jak najbardziej jest to też wspólna możliwość spędzenia razem czasu, sam spacer do i z kościoła to też przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problemem wielu z was jest to, ze jako mlode osoby trafilyscie do marnych parafii i na niezbyt starajacych sie kaplanow. Ale parafie mozna i warto zmieniac. Poszukac kosciola w ktorym sie odnajdziecie, poszukac kaplana ktorego styl, slowa i ogolnie podejscie do was dotrze. Czasem warto nawet dojezdzac i godzine ten jeden raz w tygodniu, bo czlowiek wroci podbudowany i pozytywnie naladowany na nadchodzacy tydzien. Mozna nawet z takiej coniedzielnej wyprawy zrobic fajny dzien i po kosciele pojsc do kawiarni, albo na spacer po nowej okolicy np. z paczkiem, gofrem, lodem, kawa lub goraca czekolada na wynos (w zaleznosci od sezonu i pogody). Spedzic czas z rodzina poza domem i swoja dzielnica, miasteczkiem, wioska (gdziekolwiek kto mieszka). Niedziele moga byc fajne wlasnie dzieki temu. Pobyt w kosciele nie musi byc niechcianym obowiazkiem. Mozna na niego nawet wyczekiwac caly tydzien. Mozna sluchac fajnych kazan w pelnym skupieniu, z ciekawoscia, mozna slychac dobrego choru i organisty, ktorym sie chce rozwijac, ktorzy sie staraja. Wiele z was jest produktami zaniedbanych parafii prowadzonych rutynowo przez wypalona kadre, ktorej sie juz nic nie chce i idacej na latwizne ze wszystkim. Ale takue miejsca nie sa regula. Trzeba pojezdzic i poszukac nowego miejsca, zamiast sie zrazac i odchodzic z kosciola. Z ksiezmi i parafia jest tak jak z lekarzami i przychodnia. Czy jesli nie jestescie zadowolone z waszego lekarza lub przychodni, to przestajecie korzystac z uslug medycznych? Nie, szukacie innego lekarza gdzie indziej i przenosicie sie do nowej przychodni. Logiczne. Z kosciolem jest tak samo. Gdybyscieupelnie rezygnowaly z wizyt lekarskich ryzykowalybyscie np. utrate zdrowia, a z wiekiem czasem i zycia. Z wiara jest podobnie. Oddalajac sie od kosciola, nie spowiadajac sie z grzechow, orwieracie sie proporcjonalnie na dzialanie zlego, ktore was z czasem duchowo usmierci. Nikt was juz nie upomina, nikt was nie umoralnia, ani nikt nie trzyma w linii i nie ma komu wam piwiedziec, ze robicie cos zlego. Uodporniacie sie na wyrzuty sumienia, grzechy staja sie dla was normalnoscia, a to jest poczatkiem konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:22 Zgadzam sie w zupelnosci. Do tego dochodzi cynizm i taka....martwota uczuc. Ja tez uprawiam "churching" , bo mysle ze tak mozna nazwac wlasnie te wedrowke w poszukiwaniu naprawde dobrych kościołów ze wspaniala "ekipa" i takie naprawde istnieją!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Oddalajac sie od kosciola, nie spowiadajac sie z grzechow, orwieracie sie proporcjonalnie na dzialanie zlego, ktore was z czasem duchowo usmierci. Nikt was juz nie upomina, nikt was nie umoralnia, ani nikt nie trzyma w linii i nie ma komu wam piwiedziec, ze robicie cos zlego. Uodporniacie sie na wyrzuty sumienia, grzechy staja sie dla was normalnoscia, a to jest poczatkiem konca." A co to za hipoteza? Chciałabyś, jednostko, zawłaszczyć sobie uczucia wyższe, jako przynależne wierzącym, oczywiście w ramach jedynej słusznej wiary? Uważasz że nie ma zasad moralnych uniwersalnych? A może ty, gdybyś straciła wiarę, gotowa byłabyś mordować przechodniów, ot tak dla sportu? Tak może mają klechy, co akurat fakty pokazują... Zgwałci taki dziecko, wyspowiada się, i już zadowolony i dalej pouczać przyzwoitych ludzi i wyłudzać pieniądze. Ale psychopaci to nie większość społeczeństwa, choćby gdzieś, np wśród kleru, było ich szczególnie dużo. Nie sądź więc wg siebie. Ja na przykład jestem zdeklarowaną ateistą a przekonania moralne, wyższe uczucia mam w sobie, niezależnie od wiary w jakieś bóstwa. Wiara, kryzys, brak wiary - ja na takie ewentualne zachwiania jestem odporna, bo dla mnie proste prawdy są ważne: nie krzywdzić słabszych, nie działać tak, żebym miała brzydzić się siebie. Instynkty społeczne, empatia wynikająca ze zdrowo działającego umysłu wystarczą mi, żeby być dobrym człowiekiem. Nie potrzebuję do tego histerycznego oszukiwania się, zabobonów i podobnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy moralnosc wyzsza moze wynikac z czegos innego niz z Boga. Czy moralnosc jest tym samym co czynienie dobra? Wydaje mi sie ze nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naturalnie że tak, wystarczy dowiedzieć się więcej z każdej z dziedzin prawdziwej wiedzy t.j. psychiatria, neurologia, ale i socjoantropologia, i połączyć fakty. Wystarczy zestawić nas z innymi zwierzętami, i już wiemy jaki jest sens pewnych zachowań, odczuć. Widziałaś kocie czuwanie nad zabitym kociątkiem? Jak widziałam. A walkę świni w obronie drugiej z tego samego transportu, mordowanej? Czytałam tylko, i tak za dużo... :( To te uczucia, które wydają nam się tylko ludzkie, w naszym płytkim antropocetryzmie, zrozumiałe dla nas bo opisujemy je w naszym języku. A czyżby kota stworzył koci bóg a świnię, świński? A może one są "gorsze" bo inne i mówić po ludzku nie potrafią? (Sorry, nie mam czasu ani chęci na długie wywody.) W każdym razie każde uczucie jakie może powstać w człowieku, ma odpowiednik u innych, wyższych gatunków, absolutnie każde, a to dlatego, że każde uczucie jest nam w jakiś sposób potrzebne, coś nam zapewnia, i jako jednostce, i jako gatunkowi. Więc... pokaż mi uczucie a powiem ci gdzie powstaje i dlaczego. (Neurolog wręcz wywoła ci je na życzenie elektryczną stymulacją odpowiednich obszarów mózgu.) I to jest piękne, to jest cud życia na naszej planecie, i nie jest do tego potrzebna żadna wtórna idea bóstwa. Haha, tym bardziej nie są potrzebne wskazania jednego wyznania co do częstotliwości i sposobu odprawiania rytuałów oraz kto z tego czerpie korzyści t.j. urojenie władzy i pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.08 A kto powiedział, że Bóg ma być dobry. To jest stosunkowo nowa koncepcja. Bogowie byli zawsze okrutni, zazdrośni, mściwi :) Ja nie chodzę, nie wierzę, nie wynika to z żadnego urazu do instytucji kk i złych doświadczeń. Jeżeli ktoś jest wierzący, to chodzi, dla mnie logiczne. Mnie razi jak ktoś jest niewierzący, a praktykuje "dla tradycji" i "bo co ludzie powiedzą", to jest dopiero żałosne. Jedzie po religii jako takiej i instytucji kk, ale leci do kościoła po ślub czy posyła dzieci do komunii. Człowiek ma ochotę dogadać takiemu wolnomyślicielowi za dychę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pisalam o ciezkich niemoralnych grzechach, choc takie wynikaja z czasem z blachych. Tak to sie zaczyna od malych grzechow. Zlo przyplatuje sie stopniowo proporcjonalnie do twojego otwierania sie na nie. Calkowite opentanie jest rzadkie, poprzedzaja je 2 etapy: opresja i obsesja. Pierwszy etap to taki gdzie znika radosc i zaczyna dominiwac smutek, marazm, wkeada sie depresja. Drugi etap to taki, gdzie zmiany ktore zaszly na pierwszym etapie prowadza do powarznych konsekwencji w zyciu prywatnych i wszystko zaczyna sie sypac, np. dochodzi do zerwania kontaktu z najblizszymi, rozwodu, niepowidzen zawidowych lub akademickich i utrata pracy lub wywalenie z uczelni, zaczynaja sie nalogi i uzaleznienie (nie konuecznie od substancji, ale i zachowan). Na tym etapie juz cie demon ma w garsci i kontroluje mysli i zachowanie, ale jeszcze nie w rakim stopniu, zeby sie czlowiek kwalufikowal jako opentany. Zaczyna sie od nuewinnych grzeszkow, ktore czlowiek stara sie sobie samemu wytlumaczyc ze jak to w ogole moze byc szkodliwe, koncu nukogo nie zabil ani nic. Pojawiaja sie zle mysli i danrazje, ale tu znowu czlowiek sobie tlumaczy, ze to nic zlego bo przeciez nikogo w realu nie krzywdzi i to tylko mysli. Potem jest jyz tylko gorzej. Nie nazywa wiekszosci grzechow po imieniu, ani nie czuje za nie skruchy. Czesto sam ze soba w glowie prowadzu miralne dyskusje gdzie uzyskuje niby logiczne usprawiedliwienia wszystkich zlych zachowan (ci wierzacy niepraktykujacy nazywaja to 'rozmawianiem sobie czasem z Boguem' ..tylko nie ogarbua, ze odpowiedzi udziela czesto demon). Trzymanie sie wiary, szczera modlitwa (szczegolnie po lacinie, ale ze zrozumieniem), szczera spowiedz i staranie sie nie powielania grzechow nawet tych malych przez regularna komunie i bycie radosnym i nie otwieraniem portalu (czyli zero medytacji, jogi, energoterapeltow, horoskopow, uzdrowicieli, wrozek) chroni przed dzialaniem i przyplatywaniem sie demonow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*i fantazje Sorry za bledy i literowki. Ciezko pisac na telefonie bez spell checka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I chocby ateisci nie wiem jak bardzo wierzyli w nieistnienie demonow to mmm, bad news: niestety sa jak najbardziej prawdziwe. Czasem ludzie sie do nich nawet celowo zwracaja o asyste (chwilowy skuces, chwilowa wielka kasa, slawa), ale jest za to cena (np. pozniejsze samobojstwo, tzw. niewyjasnione 'choroby psychiczne' i nalogi zeby sie znieczulic i zaglyszyc to co sie zaczyna dziac w glowie i w zyciu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proby samobujcze tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem wierząca ale do kościola za czesto nie chodze bo nie lubie mszy w naszych polskich kosciolach. Sa smutne przygnebiajace i ksieza pieprza po prostu farmazony. Kiedys poszlam z synem na dzieciecą to cale kazanie ksiadz straszył dzieci grzechem i w ogole tak bredzil że mialam ochote wyjsc. W kosciele powinno byc wiecej muzyki i radości i przede wszystkim slow o Bogu a nie o pisie np. Chetnie za to bym co niedziele byla w takim amerykanskim murzynskim kościele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 35l i 2 dzieci, staram się chodzić do kościoła ale ostatnio mam braki. Syn ma 6l i wypadałoby z tym dzieckiem iść. Mąż chodzi rzadko, natomiast mi prawi kazania i bierze mnie pod włos że powinnam zabierać starszego do kościoła, że religia, komunia. Ale sam przeleży całą niedzielę. Nie wybielam się, bo to nie o to chodzi ale też jest tak że rano msza a ja chcę mieć trochę spokoju rano (codziennie wstaję przed 6) potem do południa są dwie (prawie robię śniadanie dzieciom a potem biorę się za obiad. No i jedna popołudniu (nie lubię jej i o ile latem na nią chodzę to zimą nie bardzo) Wygląda to źle, jestem świadoma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marawstala
Nie chodze w ogóle ale pielgrzymki mile wspominam : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:58 Zgadzam sie z Twoja wypowiedzia. Ciezkie grzechy zaczynaja sie od malych niewinnych grzeszkow i slabosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIGDY nie chodze do kosiola chyba ze zwiedzam jakies miasto i wejde zobaczyc derkoracje, jako dziecko bylam przymuszona kilkanascie razy i na tym sie skonczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo wiele w moim życiu zawdzięczam Bogu ,moja rodzina również. Mój tato miał umrzeć po wypadku, żaden lekarz nie dawał mu szans a jednak stał się cud,nie chodzi , ciężką ma mowę ale żyje,jest psychicznie zdrowy. Lekarze określili to cudem. Nieraz było nam ciężko, modliliśmy się ja ,tato,mama i zawsze jakoś wyszliśmy z problemów finansowych,ja tez wymodliłam swoją ciążę kiedy lekarze mówili że na pewno poronie. Wśród znajomych też znam wiele przykładów gdzie dzięki modlitwie stało się coś niezwykłego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie. Nie bylo co prawda zadnych spektakularnych cudow ale mam takie poczucie i takie dosowadczenia ze wiele rzeczy, na ktorych mi zalezalo w przeszlosci a nie wypalilo to potem rzeczy tak sie obracaly ze okazywalo sie ze dobrze ze to mi nie wypalilo. Tak jakby ktos kierowal moim losem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×