Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy sobie odpuścić?

Polecane posty

Gość gość

Facet mnie zawiódł. Widział co bierze, wiedział, że jestem nerwusek, bo jestem po przejściach. Wie, że poprzedni facet mnie zdradzał, okłamywał i wyzywał, a sam testuje moją cierpliwość. Czy wymagam tak dużo, żeby mnie informował, jak wychodzi i nie będzie go parę godzin? Nawet bez spowiadania, zwykle "wychodzę z kumplami, odezwę się później.", a on wiedząc, że w takich wypadkach się wycofuję, żeby na niego nie huknąć, zapomni mnie poinformować, że odwołuje nasze spotkanie, obiecuje, że uwinie się z obowiązkami szybko, a później ma pretensje, że nie chce iść wieczorem na spacer bo jest minus 5 stopni na dworze. Na moją wiadomość, że przesadził i potrzebuję się uspokoić, odpisuje, że przeprasza i czy jestem zła, że spotkał się z kumplami. Nosz kurde, prawda jest taka, że napisałam to bo było mi przykro, że mnie wystawił i focha strzelił, zamiast przyjść do mnie nawet film obejrzeć, a przekonana byłam, że nie miał czasu z powodu obowiązków. Tym strzelił sobie w kolano. Nie przyjęłam przeprosin i sama nie wiem co mam zrobić. Nie wiem gdzie jest granica między oszukiwaniem, lekceważeniem czy sprawą na którą można przymknąć oko.. Ja osobiście, jak z kimś wychodzę, informuję go, bo wychodzę z założenia, że jak mnie spotka na mieście z kimś to zburzy to nasze zaufanie. On o tym wie, zgodził się, a jednak nie stosuje. Dodam, że poza tym brakiem jakiegokolwiek przypływu informacji jest całkiem dobrym chłopakiem... Znajduje dla mnie czas zwykle 4-5 razy w tygodniu na wieczór, czasem przyjedzie po mnie na uczelnie, żebym nie musiała się autobusem tarabanić.. a to coś słodkiego mi przywiezie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośću
Trochę za mocno chcesz go kontrolować, ale jeżeli jesteś po takich przejściach to raczej staram się to zrozumieć. Jeżeli nie spełnia twoich oczekiwań najpierw z nim porozmawiaj z dużym naciskiem na twoje założenia z których ty się wywiązujesz a on nie. Jeżeli jest miłość to powinien cię uszanować i zrozumieć. Jeżeli nie to wiesz.. Ale pamiętaj małe braki, wady w partnerach powinniśmy akceptować nie ma ludzi idealnych. Gdyby był zbyt idealny to też jest źle pamiętaj. Taka rada od gówniarza xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poważnie to za duża kontrola? Bo wiesz.. Ja go w żaden sposób nie ograniczam, ale nie myślałam o tym pod tym względem. Pozwalam mu na wszystko tylko, że czasem wolę wiedzieć coś wprost. Wychodze z założenia, że lepiej coś prosto z mostu powiedzieć. Sama wyznaje zasadę rozmowa i Jeszcze raz rozmowa.. Dlatego ostrzegłam go, że coś takiego łatwo wyprowadza mnie z równowagi.. Jak wiem co się dzieje, to sama zachęcam go do spotkań z kolegami.. Ale jak mówi jedno, a później wychodzi inaczej i to całkiem przez przypadek się o tym dowiaduje to mam z automatu napad histerii.. Nawet jak idzie o blahostke..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty mu codziennie raportujesz co robiłaś i co zamierzasz? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie proszę o raporty, sama też tego nie robię, ale jak się z nim umawiam, to staram się dotrzymywać słowa, a gdy wychodzę z innymi informować go. Co za problem napisać "wychodzę dziś z kumpelą na kawę". Koniec tematu, jak będzie się działo coś ciekawego to opowiem, a on ma spokojną głowę, że nie nie odzywam się bo od 3 godzin siedzę z jakimś facetem i nie mam czasu ruszyć telefonu na 30 sekund. Analogicznie zresztą; odwracając sytuację, poprosiłabym go o pomoc w zakupach, umówiłabym się z kumpelami, więc jemu dzień wcześniej wieczorem powiedziałabym "bejbe, nie jedziesz, jadę z Mamą", już jest dla mnie niepoważne, bo nawet czasu na ułożenie planów nie miał. Kontynuując, jeszcze tego wieczora obiecałabym wrócić o rozsądnej godzinie, a następnego dnia wróciłabym wieczorem z pretensjami, czemu on nie ma ochoty wychodzić na minus 5 stopni i przypadkiem się wygadała, że nie byłam z Mamą, a Kaśką, Baśką i Zośką. Po co kłamać, skoro wystarczyło jedno szczere zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On o tym wie, zgodził się, a jednak nie stosuje. x Wiedzieć, a mieć świadomość i respektować, to dwie odmienne kwestie. Myślę, że pomogłaby wiedza nt męskiej psychiki i praca nad samą sobą głównie, niesłuszne w uznaniu faceta pretensje tylko go dystansują i paradoksalnie utwierdzają w kłamstwie. Niemniej, skoro już raz wyjaśniłaś swoje stanowisko, a on mimo wszystko nie bierze pod uwagę Twoich uczuć, to jednak niezależna natura bierze górę ponad Twoje dobro. Nie jest ''bezpiecznie'' mieć partnera, który ma problemy ze szczerością już nawet na poziomie tak 'nieistotnych' spraw, w przyszłości może z tego wyniknąć więcej niesnasek, poważniejszych. Zastanów się, czy chcesz z nim być. Człowieka niełatwo jest zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję Nenesh za komentarz, no właśnie, są to sprawy nieistotne, ale jednak takie coś jest drażniące. Bo niby mam świadomość, że nie robi nic złego, ale gdzie jest ta granica i skąd mogę wiedzieć, że zawsze zostanie to na poziomie "spotkań z kolegami o których nie wiem". Nigdy nie zrobiłam mu awantury o wyjścia z chłopakami czy to, że nie miał czasu, dlatego niepojętym dla mnie jest, że on nie może delikatnie nagiąć swoich zasad. Mamy inne podejście, bo ja wole wiedzieć pewne rzeczy, w ten sposób jestem spokojniejsza i mam to poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Problem leży też we mnie, bo przez widma przeszłości nie potrafię wyjść z sfery "ograniczonego zaufania". W chwili obecnej mam myślenie typu; po co mam z kimś być skoro nic mu nie mówię, a łączą nas ok. 2 godziny w ciągu dnia kiedy się spotykamy, a nawet nie wiemy nic o sobie? A może w inny sposób powinnam mu pokazać o co mi chodzi bo robię to nieudolnie? Albo źle wyrażam siebie i on, tak jak napisałaś, dystansuje się i przestaje słuchać? Może inaczej powinnam do tego podejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idż spytaj się mamusi :) tatusia? jakoś spłodzili Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to mysle tak:umowione spotkanie, ktore nie moze byc zrealizowane, powinno byc odwolane z przeprosinami, bo..... Jest to poszanowanie drugiej osoby, oraz danie jej mozliwosci zorganizowania inaczej dnia. Natomiast trudno opowiadac sie z kazdego wyjscia, czy spedzania czasu poza toba. Zycie z bransoletka u nogi jest dla galernikow, a nie wolnych ludzi. To, ze jestes po przejsciach to twoj problem wylacznie. Nie mozesz obarczac kogos, ze bylas w toksycznym zwiazku. Zyj i daj zyc innym. Ell.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu, nie zamierzam radzić się rodziców, dosyć się już nasłuchali i wycierpieli przez mojego Ex'a przez którego trafiłam do psychologa i jakiś czas brałam leki na uspokojenie :) gorzej, że przez to 5 lat męczarni mam teraz trochę wypaczony wizerunek pewnych spraw i zbyt łatwo wpadam w panikę, dlatego wolę popisać z kimś anonimowo. Bądźmy ludźmi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Ell, chyba faktycznie mam problem z przekazywaniem o co mi chodzi :D albo raczej ujmę to tak, nie chcę żeby spędzał czas tylko ze mną, w sumie mimo, że mieszkamy w jednym mieście, w tygodniu widujemy się wieczorami na 2 godzinki i to nie codziennie. W dzień prawie w ogóle nie piszemy i nie wymagam opowiadania. Sama też nie opowiadam mu o każdej rozmowie na studiach itd. Sprawa ma się trochę inaczej w weekend, na które zwykle umawiamy się wcześniej, bo oboje mamy w końcu luz. I nie wymagam wielkich cudów i raportu co 5 minut, nawet niech się nie odzywa tak jak w tygodniu. Nie miałabym problemu że spędził dzień z chłopakami, pod warunkiem, że wcześniej by mnie o tym poinformował. A tymczasem on wystawił mnie podwójnie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli wystawil cie podwojnie, to widocznie ma problem z poszanowaniem swego slowa i dotrzymania umowy. To troche gorzej. To lekcewazenie, ale moze dla niego wcale takim nie jest. Skoro rozmawialas i w tym temacie sie nic nie zmienia, to raczej chlopak niereformowalny. Mysle, ze nie robi tego swiadomie, by urazic. Piszesz, ze tyle innych rzeczy jest fajnych, to moze nalezy to przyjac, jako pakiet. Tobie byc moze bedzie trudno z kazdym innym, bo masz za soba zle doswiadczenia. Nie jestesmy doskonali i zapominamy, ze inni moga inaczej postrzegac nasze postepowanie. Ell.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Ell, mądrze prawisz :) tez wydaje mi się, że on nie ma nic złego na myśli czymś takim. Może jest przyzwyczajony do tego, że nic nikomu nie musiał mówić. Dlatego, zastanawiam się czy powinnam takie coś olać i starać się walczyć z nerwami, czy jakoś z nim inaczej pogadać lub go zostawić dla swojego własnego komfortu, czy może dać chłopakowi spokój, żeby nie musiał się z histeryczką użerać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym byla na twoim miejscu, to najpierw uporalabym sie ze swoimi lekami, fobiami. Uwierz mi na slowo, nikt nie chce uzerac sie z demonami przeszlosci i to nie swoimi. Moze terapeuta z racji zawodu. Ale i tak, poki nie poukladasz sama z soba tych widm przeszlosci, nawet najlepszy psychoterapeuta podda sie. Ja bym czesto zaznaczala, ze nie dotrzymanie slowa(bez podania przyczyny) jest ujma na dobrym wizerunku czlowieka. Oczywiscie moze drazenie skaly cos da. Kto wie. Ocenialabym calosc postawy, a nie wycinek jej. No chyba, ze tak bardzo cie to uciska, to trzeba podziekowac i szukac szczescia, gdzie indziej. Przedstawilam ci moje spojrzenie na sprawe, ty mozesz miec zupelnie inny. Pozdrawiam Ell.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję Ell za poradę :) jak mówię, niestety, jestem trochę wypaczona, więc nie jestem w stanie ocenić gdzie jest ta granica lekceważenia. Nie umiem wykazać się zdolnością ocenienia czyjejś hierarchii. Masz rację, sama powinnam się z sobą zmierzyć, zanim zacznę się komuś buciorami pchać. Z drugiej strony zależy mi na tym chłopaku, więc postaram się z nim pogadać, żebyśmy doszli do czegoś. Jeśli będzie chciał ze mną współpracować, to ja chętnie dalej to pociągnę, jeśli jednak się wycofa, nie będę mieć mu tego za złe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×