Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Abcd

Ile z Was drugi raz nie zdecydowało by się na małżeństwo ze swoim facetem? Czy widzicie obok jakieś inne, szczęśliwsze kobiety?

Polecane posty

Gość Abcd

Ja to widzę na przykładzie brata i bratowej męża, jak powinno wyglądać dobre traktowanie żony przez męża. Na początku mojego związku mąż traktował mnie jak nr 1, z biegiem czasu to się zmieniało na minus, w chwili obecnej wygląda to tak że np. jedziemy razem z tamtymi autobusem gdzieś w inną część miasta, nasze małe dzieci usiadły z ojcami, a mamy stały, czyli ja i bratowa męża. Mój nawet się nie zorientował albo nie chciał się zorientować i nie ustąpił mi miejsca, sam siedział z synem, ja stałam. tamten ustąpił żonie miejsca.

tamten kupuje rodzinie meble, żeby dom miał ręce i nogi, u nich wszystko ma swoje miejsce w szafkach, choć są na wynajmie chwilowo jak i my. A mój mówi że do cudzego mieszkania mebli kupiował nie bedzie, w efekcie blokuje i obrzydza wszelkie moje prośby, ja nie mam tyle kasy by kupic sama te meble, a on nie chce na to dać, on to człowiek który uważa że jak jemu czegoś nie potrzeba to innym też nie.

Tamten potrafi objąć żonę przy ludziach, czule się do niej wyraża a mój uważa że to obciach, generalnie egocentryk i egoista, tylko na początku się dobrze maskował. Czy wokól Was też są malzenstwa ktore wpedzaja Was w kompleksy i doła, bo Wam daleko do nich?

ja widzę to wyraznie że w związki ogrom rzeczy zalezy od podejscia faceta, w domu walaja sie icuhy i jest malo mebli bo facet nie chce mebli, nie skręci ich, nie dołoży sie na nie (tak tak, moj dzieli kase na moje i twoje :(, nalegał na intercyzę choc on jest praktycznie bez wiekszej kasy odlozonej., zaskoczyl mnie tym tuz przed slubem a ja nie umialam sie juz wycofać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abcd

Nikt też nie powie mi, że ja też jestem winna. W poprzednim związku jakoś czułam sie dobrze traktowana, nigdy, ani razu nie musiałam płakac przez mężczyznę, nigdy mnie źle nie nazwał, nie potrtaktował. Więc to nie tak że ja jesytem zła i nie umiem być w związku. Odeszłam wtedy, bo chłopak nie wykazywał żadnej chęci rozwoju, ani na studia, ani do pracy, wiec jak z kims takim mozna mys;ec o powaznym zwiazku?

A tutaj co z tego ze maz zaradny, pomoze ogarnac, zrobi sniadanie, skoro on mnie traktuje jak rzecz mam wrazenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ile z was

A powiedziałaś mu co czujesz??  Ja nie rozumiem tych lamentow. Dwoje dorosłych ludzi kochających się i nie potrafiących mówić o swoich potrzebach.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abcd

Nie, nie powiedziałam.... też pytanie. No pewnie że powiedziałam, nie raz! jak grochem o ściane. A okazywanie czułości przy innych? "Obciach i żenada", a meble? "zagracają i po co to komu"

Ty nie rozumiesz że niktórym nie pomoże mówić o swoich potrzebach? to tak jakbys mówiła do ściany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

Zgadzam się z osobą powyżej. Chciałaś  usiaść - trzeba było powiedzieć.

" a mój uważa że to obciach" - pokazać mu, ze inni jakoś tak robią. I powiedzieć, ze to ważne dla ciebie tak jak dla niego np. ugotowany obiad 😛

Rozmawiać, rozmawiać... Bez rozmowy nic się nie rozwiąże... Tylko frustracja narasta, co w końcu wybuchnie albo rozejściem albo awanturami z jakąś tam szansą na ułożenie lub rozejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotowata

Może jesteś za mało stanowcza z tymi meblami. My mieliśmy taką sytuację, że na okres 2-3 lat przeprowadziliśmy się na swoje małe mieszkanie i z góry było wiadomo, że jest niedługo sprzedamy, bo dozbieramy kasy na większe, no i mój mąż też nie był chętny kupić meble do tego mieszkania,  bo na chwilę,  bo potem będę chciała znowu inne do nowego, bo po co itd. Najchętniej by zostawił stare graty, ktore tu stały, ale ja nie odpuściłem mu,  tylko zamówiłam te meble tłumacząc,  że możemy je wykorzystać w nowym mieszkaniu tez. No i nie brałam jakichś drogich. Teraz mnie chwali,  że super urządzilam,  że miło,  ładnie i jest zadowolony.  Złożyliśmy się też na pół,  bo też jakieś podziały u nas zostały. Jedzenie nie i jakieś codzienne wydatki,  ale na takie większe rzeczy się zrzucamy. Mam nadzieję,  że przy nowym mieszkaniu nie będzie znowu cyrku,  że po co to, po co tamto. A jak twój mąż cie nie chce przepuścić w drzwiach,  czy ustąpić miejsca,  to mu zwróć uwagę na to normalnie przy ludziach,  to się nauczy. Ja niestety mojego musiałam przeszkodzić trochę, mamusia nie nauczyła 😄 ale generalnie jest dobrym człowiekiem,  więc nie,  nie żałuję ślubu i cieszę się,  że mam mojego męża,  kocham go. Tak, nie raz widzę inne pary, że w jakichś tam drobiazgach facet inaczej się zachowuje,  ale to tylko drobiazgi. Nie potrzebuje nic na pokaz. Mój mąż jest czuły,  potradi przytulić,  złapać za rękę itd. A że chłopak mojej szwagierki kupuje jej bez okazji ogromne bukiety róż?  Cóż,  jak ona do mnie przychodzi to strasznie na niego narzeka,  nikt nie jest idealny,  a często idealizujemy innych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ło matko, modki, nudzi się wam, ze tyle prowokacji zakładacie?! chcecie sprawdzić jak chodzi nowe forum kafe?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dthryhfg

Ja, patrzac na malzenstwa wokol mnie z kazdym dniem utwierdzam sie w przekonaniu ze dobrze wybralam. Oczywiscie maz nie jest idealny, ja tez nie, ale jestesmy szczesliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SGH zf SGH

Rozmawiac..  Ja tak " rozmawiam" z mezem od dwoch lat i jak grochem o sciane. Strasznie sie zmienil. Przez 8 lat bylo wszystko ok, doczekalismy sie 2 dzieci. Cud miod. W pracy i wsrod znajomych/ kolezanek bylam jedyna, ktora nie narzekala na meza. A teraz obrot o 180 stopni. Nic mu nie pasuje, wszystko go wkurza, praca jest bee,  dzieci mu przeszkadzaja, zona smie wyrazic swoje zdanie/ nie dac mu doopy na jego zawolanie.. Itp itd. Nie ma z jego strony czulosci, nic, jeszcze potrafi sie do mnie odezwac przy obcych, ze az uszy wiedna. Przy rodzinie i znajomych jeszcze udaje dowcipnego, dobrze wychowanego i stwarza pozory zakochanej rodzinki.

Nawet sie nie spidziewa a raczej nie wierzy, ze wkrotce nastapi koniec tej farsy, bo ja nie zamierzam tracic najlepszych lat na wspollokatora pana wladce. 

I niestety wsrod moich znajomych tez albo rozwody albo separacje czy potezne kryzysy. 

Znam jedno idealne malzenstwo- moi rodzice. Nigdy nie widzialam tak zgodnych i zakochanych w sobie ludzi. Sa ze soba 40 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abcd

Od czego to zależy, że jedni mają szczęśliwy związek, a drudzy nie> Nie mówcie mi proszę o pracy obu stron, bo często jest tak że stara się jedynie jedna strona. Poza tym jak druga strona jest egoistyczna to taka osoba z założenia NIGDY nie stworzy dobrego związku, bo siebie kocha dużo bardziej niż te druga połowkę i to okazuje. Dużo obserwuję związków dookoła i zaobserowowałam i będę to powtarzać z uporem maniaka, że najczęściej to przez faceta związek jest byle jaki. Jeśli mamy do czynienia z człowiekiem chłodnym emocjonalnie, skoncentrowanym na sobie to nie ma zmiłuj, on fajnym mężem nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abcd

ja też właśnie znam takie jedno małżeństwo, to właśnie brat mojego męża i bratowa. ale tam wyraznie widac ile facet w to wkłada, zeby to było piękne. Mój to leser w uczuciach. Nie lubie zbyt czesto sie z nimi spotykac, choc to fajni ludzie, ale potem mam doła bo kontrast miedzy bracmi jest ogromny i po kilku latach przekonałam sie ze ja wybrałam bardzo zle, wiążac sie ze swoim. Czekam aż dziecko podrośnie, a ja stanę finansowo na nogi...nie chce jednak synowi rodziny rozbijac bo juz moj maz sie wychowywał bez ojca. I dlatego przyjdzie mi meczyc sie z tym czlowiekiem latami, a przed dzieckiem gęba na kłódkę zeby nie byl swiadkiem klotni miedzy rodzicami. kilka dni temu moj maz najpierw doprawadzil mnie do szalu a potem zaczal mnie szarpac. od tego czasu nie ma z mojej strony juz zadnej woli porozumienia, traktuję go jak współlokatora. Zimny sukinsyn, szkoda ze na pcozatku znajomosci nie bylo widac jego prawdzwej twarzy, skakal kolo mnie, traktowal jak ksiezniczke, kupowal noclegi w drogich miejscowkach na wczasach, rozpieszczal, w nocy mi jezdzil po cos dobrego do zjedzenia jesli zachcialam. Ale to chyba egoisci tak maja, jak chce cos zdobyc to sie malo nie zesssra by to miec, a z dniem slubu pan sarajacy sie przestal wlasciwie w ogole sie przykładać. nasz zwiazek jest byle jaki. Moje zycie to byle co. co dnia uciekam w dawny serial telewizyjny, by nie myslec o swoim zyciu i na chwile przeniesc sie w inna rzeczywistosc. przed weekendem boje sie o co znow sie przypiertoli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rynnnnnn

coą ci powiem , pare lat temu jak jeszcze nie miałam dzieci tak wyglądalo moje zycie. otóż ja zapatrzona w męża, fochałam się o to , że nie wziął mnie za rękę, że nie wrocil na czas do domu, że wyzedł na piwo beze mnie. Mąż był zawsze czuły, tzn zdrabniał moje imię ale spedzalismy ze sobą mało czasu, on wolał kolegów, dla mnie miał czas wieczorem w łóżku jak potrzebował się poprzytulać...…. a we mnie narastała gorycz , żal, zawsze był maminsynkiem o to też miałam pretensje, że na mnie krzyczy a do niej to jak potulny baranek. wzielismy slub , urodzilo się pierwsze dziecko, i nadzeszła zmiana z mojej strony, bo on pozwalal wtrącać się swojej matce, czego ja nie potrafi ezrozumiec, potem drugie dziecko i we mnie coś pękło. na dzień dzisiejszy jestem najbardziej nieszczesliwa osoba na swiecie, nie kocham go, nienawidzę, czuje do niego wstręt. nagle mój mąż zauważyl, że coś się dzieje i od 2 lat przychodzi do mnie i mówi, ze brakuje mu mnie, że mnie kocha, że chciałby żeby było tak jak kiedyś.. a ja już nie potrafię, tyle energii zużyłam na niego, latałam za nim jak głupia, i pomyśleć, że teraz nie mogę na niego patrzeć. I nie nie jestem na niego zła, nie ma co wyjaśniać, nie ma rzeczy, które mogłabym wybaczyć, we mnie nie ma nawet krzty uczucia do niego. Napisze jeszcze , ze teraz gdy mąż próbuje mnie dotknąć to reaguje złością, śpimy osobno już 2 lata. i tobie wróże to samo, jeżeli twój mąż się nie zmieni!! zabraknie ci sił w pewnym momencie, i albo docenisz to co masz, a jeżeli tego nie da się docenic bo nie ma co to naprawdę nie walcz o milosc , niech on to zmieni, bo wróze ci rozwod. ja zyje z facetem pod jednym dachem , którego nie kocham a marze o dotyku, przytuleniu ale nie chce już z nim, boje się tylko rozwodu, myśle , ze kiedyś do niego dojrzeję. terapia malzenska ewentualnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie jest podobnie jak u Ciebie . ... ja bym nie zrobiła tego drugi raz .. oczywiście mogło by być gorzej .... Ale czy A w małżeństwie fajnie było by być razem A nie osobno...bo tak naprawdę wtedy  człowiek czuje się strasznie samotny... 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zgadzam się z tym, że nie z każdym można stworzyć związek. I rozmowy nic nie dają. Byłam w takim, na początku bajka, a potem tragedia, przestałam być ważna, moje uczucia to było czepianie się, nic nie docierało, ważny był tylko on a ja powinnam być wdzięczna za to że jest. Czułam się w tym związku jak nic nie warte gówno. I rzuciłam to w cholerę, szybko poznałam innego, jesteśmy 10 lat małżeństwem i nagle okazało się że nie jestem nerwowa, że nie krzyczę, nie czepiam się, nie jestem zazdrosna. Ale jak mu mówię że mi przykro to on mnie przeprasza, a nie mówi, że się czepiam i wymyślam. Więc doskonale wiem, że rozmowa z niektórymi to porażka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×