Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Malwa8989

Długoletni związek bez przyszlosci?

Polecane posty

Gość sadm

ale laska hehe, mieszka z facetem, bzyka się z nim a na koniec powołuje się na wartości katolickie, typowa zakłamana bitch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sadm
2 godziny temu, Gość Sean napisał:

Latami zapierdzielałem za granicą by zbudować sobie dom, wreszcie go postawiłem i co?

wezmę ślub, a za 10-15 lat żona znajdzie sobie kochasia i rozwód, dom na sprzedaż i podział kasy ze sprzedaży na pół,  z czego była żonka sobie z kochasiem mieszkanko zafundują...

NIEDOCZEKANIE! Intercyza, że dom i jego zawartość w razie rozwodu z jej winy przechodzi bezwzględnie na mnie, albo o ślubie nie ma mowy.

majątek indywidualny wniesiony do małżeństwa to ciągle Twój majątek i nie podlega podziałowi, chyba że zona zrobi remont w trakcie małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Gość sadm napisał:

majątek indywidualny wniesiony do małżeństwa to ciągle Twój majątek i nie podlega podziałowi, chyba że zona zrobi remont w trakcie małżeństwa

Ale może męża oskarżyć o znęcanie się i zostać sama w domu a on pójdzie do aresztu zapobiegawczego albo dostanie zaskaz zbliżania sie. I co jeśli dom nadal będzie na niego a on nie będzie mógł tam wejść?  Jeśli nie będzie miał ślubu będzie bezpieczniejszy. Nie ważne o co ona go oskarży jako konkubina nie będzie mogła zostać w jego chacie. Zwłaszcza jeśli jej nie zamelduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx

Ciekawe jak sobie wyobrażają związek panowie, którzy chcą mieć majątek tylko na siebie. Kobieta ma nic nie mieć na własność ? Najlepsze, ze niektorzy panowie chcieliby aby aby taka kobieta nie pracowała tylko zajmowała się domem. Są jeszcze takie naiwne co nic mają, nie pracują i tylko zajmują się domem  nie myśląc co będzie jak związek się rozpadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Gość Xxx napisał:

Ciekawe jak sobie wyobrażają związek panowie, którzy chcą mieć majątek tylko na siebie. Kobieta ma nic nie mieć na własność ? Najlepsze, ze niektorzy panowie chcieliby aby aby taka kobieta nie pracowała tylko zajmowała się domem. Są jeszcze takie naiwne co nic mają, nie pracują i tylko zajmują się domem  nie myśląc co będzie jak związek się rozpadnie.

Gdzie Ty miła interlokutorko takie kobiety widziałaś? Która teraz młoda kobieta umie gotować? Promil? Jeszcze mniej chce się zajmować domem. 

Jeśli zresztą alternatywą dla posiadania majątku tylko na sobie jest wspólnota majątkowa wiążąca się z majątku tego stratą to co im się dziwić? Jak wyglądają podziały majątku w sadach rodzinny zarządzanych przez kobiety chyba nikt nie ma złudzeń. A już najmniej ci co się rozwodzili.

Najrozsądniejsze podejście to rozdzielność majątkowa, intercyza i szczegółowe zapisy, że jeżeli ona wkłada pracę w obowiązku domowe on przelewa więcej kasy (albo odwrotnie) na konto wspólne. A najlepiej w ogóle się nie żenić to nie ma później żadnych cyrków przy rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
19 minut temu, Piaskun napisał:

Gdzie Ty miła interlokutorko takie kobiety widziałaś? Która teraz młoda kobieta umie gotować? Promil? Jeszcze mniej chce się zajmować domem. 

Jeśli zresztą alternatywą dla posiadania majątku tylko na sobie jest wspólnota majątkowa wiążąca się z majątku tego stratą to co im się dziwić? Jak wyglądają podziały majątku w sadach rodzinny zarządzanych przez kobiety chyba nikt nie ma złudzeń. A już najmniej ci co się rozwodzili.

Najrozsądniejsze podejście to rozdzielność majątkowa, intercyza i szczegółowe zapisy, że jeżeli ona wkłada pracę w obowiązku domowe on przelewa więcej kasy (albo odwrotnie) na konto wspólne. A najlepiej w ogóle się nie żenić to nie ma później żadnych cyrków przy rozwodzie.

I mają rację: mają siedzieć w domu i nic nie mieć, bo facet powie że wszystko jest za jego pieniądze. Całe szczęście już coraz mniej jest takich kobiet. Z takim podejściem to faktycznie lepiej się nie wiązać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Xxx napisał:

I mają rację: mają siedzieć w domu i nic nie mieć, bo facet powie że wszystko jest za jego pieniądze. Całe szczęście już coraz mniej jest takich kobiet. Z takim podejściem to faktycznie lepiej się nie wiązać. 

Co do jednego jesteśmy zgodni, że stare podejście dla nikogo się nie opłaca. Kobiecie nie opłaca się zostać w domu, mężczyźnie nie opłaca się żenić.
Związki nieformalne to już kwestia ustaleń tu każdy może robić co chce i niczym nie ryzykuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
18 minut temu, Piaskun napisał:

Co do jednego jesteśmy zgodni, że stare podejście dla nikogo się nie opłaca. Kobiecie nie opłaca się zostać w domu, mężczyźnie nie opłaca się żenić.
Związki nieformalne to już kwestia ustaleń tu każdy może robić co chce i niczym nie ryzykuje.

Osobiście nie chciałabym być w związku nieformalnym gdzie każdy ma ze robić co chce, ale całe szczęście mnie to już nie dotyczy. Stare podejście do małżeństwa nigdy mnie nie interesowało, ale takie nowoczesne związki to też nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Xxx napisał:

Osobiście nie chciałabym być w związku nieformalnym gdzie każdy ma ze robić co chce, ale całe szczęście mnie to już nie dotyczy. Stare podejście do małżeństwa nigdy mnie nie interesowało, ale takie nowoczesne związki to też nie dla mnie.

Mnie takie małżeństwa obrzydzają bo mężczyźni mają w nich tylko obowiązki i zero jakichkolwiek praw będąc zdanymi na łaskę czy niełaskę kobiety. Choc rozumiem, że kobietom w to graj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
17 minut temu, Piaskun napisał:

Mnie takie małżeństwa obrzydzają bo mężczyźni mają w nich tylko obowiązki i zero jakichkolwiek praw będąc zdanymi na łaskę czy niełaskę kobiety. Choc rozumiem, że kobietom w to graj.

W jakim modelu małżeństwa mężczyzna ma tylko obowiązki i zero praw, będąc zdanym na łaskę i niełaskę kobiety ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Gość Xxx napisał:

W jakim modelu małżeństwa mężczyzna ma tylko obowiązki i zero praw, będąc zdanym na łaskę i niełaskę kobiety ?

W takim nowoczesnym a bez intercyzy, który preferujesz chociażby.
Które to intercyzy do 2011 (orzeczenie sądu najwyższego) były podważana na zasadzie skargi pauliańskiej były non stop podważane na korzyść małżonek.

Ona nie dokłada się finansowo - ok, le jeśli mąż nie chce jej dać pieniędzy to już jest paragraf - "przemoc ekonomiczna". Ona nie nadstawia kupra, w porządku - on nie chce jej ruchać  - "przemoc emocjonalna". Śmieszne? Proszę przeczytać europejską konwencję o przemocy w rodzinie. Podstawowym i jedynym sprawcą przemocy jest mężczyzna.
Ona poleci na niego z pięściami, policja jego wyśmieje, prokurator tylko parsknie - on jej wyrżnie z płaskiej policja wywiezie go w kajdankach.
Ona zdradzi? W rozprawie rozwodowej sędziny to ignorują. Na mojej sprawie rozwodowej pani sędzina doskonale zignorowała, fakt, że ex-żona wyprowadziła się do kochanka. Za to mało się nie zesrała kiedy żona zaczęła płakać, że jej nie kochałem, bo zaraz znalazła się chętna grzać mi łóżko.
O podziałach majątku już nawet mi się pisać nie chce...

System zwany małżeństwem jest ustawiony pod kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia  æ

W temacie - Wylano Ci tu juz przyslowiowy kubel zimenj wody na glowe wiec nie bede sie powtarzac. Uwazam , ze nie powinnas tkwic nadal w tym zwiazku na takich warunkach jak do tej pory. Moim zdaniem masz dwa wyjscia.

Jesli nadal pragniesz byc z tym facetem pomimo wszystko to wez przynajmniej slub cywilny - jesli Twoj partner na taki sie zgadza. Nie bedzie to Twoj wymarzony slub koscielny ale mysle , ze daje Ci to wieksze poczucie bezpieczenstwa , wiecej wiary w siebie i moze tez troche wiecej pozytywnego nastawienia do Twojego partnera.

Jesli jednak nawet slub cywilny nie wchodzi w gre to mozesz albo natychmiast sie rozstac albo czekac az ten zwiazek rozpadnie sie sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia  æ

Piaskun - W ramach solidarnosci jajnikow zapytam tylko jaki Ty byles dla tej zony skoro sprawy tak sie potoczyly ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
5 minut temu, Piaskun napisał:

W takim nowoczesnym a bez intercyzy, który preferujesz chociażby.
Które to intercyzy do 2011 (orzeczenie sądu najwyższego) były podważana na zasadzie skargi pauliańskiej były non stop podważane na korzyść małżonek.

Ona nie dokłada się finansowo - ok, le jeśli mąż nie chce jej dać pieniędzy to już jest paragraf - "przemoc ekonomiczna". Ona nie nadstawia kupra, w porządku - on nie chce jej ruchać  - "przemoc emocjonalna". Śmieszne? Proszę przeczytać europejską konwencję o przemocy w rodzinie. Podstawowym i jedynym sprawcą przemocy jest mężczyzna.
Ona poleci na niego z pięściami, policja jego wyśmieje, prokurator tylko parsknie - on jej wyrżnie z płaskiej policja wywiezie go w kajdankach.
Ona zdradzi? W rozprawie rozwodowej sędziny to ignorują. Na mojej sprawie rozwodowej pani sędzina doskonale zignorowała, fakt, że ex-żona wyprowadziła się do kochanka. Za to mało się nie zesrała kiedy żona zaczęła płakać, że jej nie kochałem, bo zaraz znalazła się chętna grzać mi łóżko.
O podziałach majątku już nawet mi się pisać nie chce...

System zwany małżeństwem jest ustawiony pod kobiety.

Ty piszesz o jakiś patologiach, a nie o małżeństwie. W malzenstwie, które ja prefereju (i mam) mąż i żona pracuą, zajmują się dziećmi i domem, nikt od nikogo pieniędzy nie potrzebuje bo jest wspólnota majątkowa, nikt nie stosuje nazwanej przez Ciebie "przemocy emocjonalnej" w postaci braku seksu, o leceniu do siebie z pięściami i jakimś wyrżnięciu z plaskiej już nawet nie wspomnę - bo to jest całkowicie nie do przyjęcia. 

A teraz już spadam spędzić miło wieczór z mężem.  Miłego wieczoru.

I jeszcze jedno- nie oceniaj wszystkich kobiet przez pryzmat swojej byłej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Gość Xxx napisał:

Ty piszesz o jakiś patologiach, a nie o małżeństwie. W malzenstwie, które ja prefereju (i mam) mąż i żona pracuą, zajmują się dziećmi i domem, nikt od nikogo pieniędzy nie potrzebuje bo jest wspólnota majątkowa, nikt nie stosuje nazwanej przez Ciebie "przemocy emocjonalnej" w postaci braku seksu, o leceniu do siebie z pięściami i jakimś wyrżnięciu z plaskiej już nawet nie wspomnę - bo to jest całkowicie nie do przyjęcia. 

A teraz już spadam spędzić miło wieczór z mężem.  Miłego wieczoru.

I jeszcze jedno- nie oceniaj wszystkich kobiet przez pryzmat swojej byłej. 

Nie oceniam. Wiem, jednak, że jeśli kiedyś będziesz chciała się zemścić na mężu masz ogromne szanse na pozbawienie go wszystkiego: od znakomitej większości majątku wspólnego, po pracę, widzenie z dziećmi i koniec końców wolności i dobrego imienia. Pięknie, ładnie że (póki co przynajmniej) z tych możliwości nie korzystasz. Ale je masz. Tak jak ma je każda kobieta.

21 minut temu, Gość Zuzanna Amelia æ napisał:

Piaskun - W ramach solidarnosci jajnikow zapytam tylko jaki Ty byles dla tej zony skoro sprawy tak sie potoczyly ?

Zuziu, przeczytaj moją odpowiedź w temacie:
https://f.kafeteria.pl/temat-7390839-piaskun-dlaczego-sie-rozwiodles/
  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia  æ

Przeczytalam. Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bolo

Nie rozumiem tego, dlaczego nie szanujesz jego zdania w kwestii ślubu?  Już ci powiem co będzie dalej bo widziałem takie przypadki, olejesz spoko kolesia bo ci się czas kończy i szybko znajdziesz prawdziwego porządnego mężczyznę który ci się po trzech miesiącach oświadczy, oczywiście będziesz wniebowzięta, ślub, potem zaraz dziecko pół roku szczęścia i facet będzie ci dawał codziennie po ryju i zmuszał do ciągnięcia pały a raczej powinności malzenskuej.Wtedy też powiesz że jesteś katoliczką i milczeniu będziesz znosić wolę boską? Rozwód w tak katolickiej rodzinie jest raczej niedopuszczalny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna

Bolo - Bredzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość Zuzanna Amelia æ napisał:

Przeczytalam. Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie.

Miała zbyt dobrze. Dobry seks, wspólną kasę  i wymiennie obowiązki domowe. Które to ostatnie ciągle próbowała zrzucić mi na głowę na zasadzie wymieniamy się bo mam ważny egzamin, a pózniej mam ważną projekt na zajęcia etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgoś

Kotuś. : ) Przecztałam. Odpiszę jutro. Dzisiaj jestem w głębokiej szczelinie i nie mogę się wydostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niepewny

Autorko jestem w podobnej sytuacji, moja partnerka nagle zaczęła nalegać na ślub, jesteśmy długo razem, mamy dzieci. Dlaczego nie mam ochoty brać ślubu, choć kiedyś sam mówiłem że znalazłem ideal i napewno kiedyś zostanie moją żoną, otóż dlatego że zaczęła się zachowywać typowo, on już jest mój i mogę zrobić co zechce. Cudowne partnerstwo o jakim marzyłem zaczęło się zmieniać w "jesteś moim partnerem ale i tak będzie po mojemu". Najpierw w małych kwestiach a teraz już w większych robi po swojemu, nie chodzi mi o to by ma robić po mojemu tylko jak są jakieś różnice to się dogadać. Kocham ją, chce spędzić z nią życie ale wspaniałe życie a nie koszmar pełen klutni. Kiedyś można było oglądać każdy temat, teraz widzę że jak widzę problem i próbuje o nim porozmawiać mówi że mam racje, dobrze że o tym mówię - ale robi to tylko dlatego by uciąć rozmowę, za dwa dni okazuje się że zrobiła całkiem inaczej niż ja chciałem. Potem gdy mam pretensje przeprasza i mówi że kocha, przecież nie będziemy się o to klucic, za tydzień znów to samo. Próbowałem z nią kilkakrotnie o tym pomówić że się zmieniła, że nie jest jak kiedyś, kategorycznie twierdzi że nie, nie widzi problemu. Nie chcę ślubu ponieważ ja kocham i chcę byśmy przetrwali, obawiam się że po ślubie odbije jej całkowicie i będzie próbowała rządzić wtedy szybko się rozstaniemy, drugą rzecza której się obawiam to właśnie moment rozstania, wiem że będę o tę miłość walczył do końca i jak już nie dam rady to się rozstaniemy, a po ślubie jak nie dam rady dalej to czeka nas jeszcze rozwód i się znienawidzony a są dzieci. Mam gdzieś jak tu niektórzy piszą względy finansowe, oczywistością jest że alimenty będę płacił i opiekował się dziećmi czy ze ślubem czy bez. Myślę że ślub pogorszy nasze zaczynające sie delikatne kłopoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Małgoś napisał:

Kotuś. : ) Przecztałam. Odpiszę jutro. Dzisiaj jestem w głębokiej szczelinie i nie mogę się wydostać.

Nie przejmuj się Kwiatku. Trzymaj się w garści. Reszta jest mało istotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Niepewny napisał:

Autorko jestem w podobnej sytuacji, moja partnerka nagle zaczęła nalegać na ślub, jesteśmy długo razem, mamy dzieci. Dlaczego nie mam ochoty brać ślubu, choć kiedyś sam mówiłem że znalazłem ideal i napewno kiedyś zostanie moją żoną, otóż dlatego że zaczęła się zachowywać typowo, on już jest mój i mogę zrobić co zechce. Cudowne partnerstwo o jakim marzyłem zaczęło się zmieniać w "jesteś moim partnerem ale i tak będzie po mojemu". Najpierw w małych kwestiach a teraz już w większych robi po swojemu, nie chodzi mi o to by ma robić po mojemu tylko jak są jakieś różnice to się dogadać. Kocham ją, chce spędzić z nią życie ale wspaniałe życie a nie koszmar pełen klutni. Kiedyś można było oglądać każdy temat, teraz widzę że jak widzę problem i próbuje o nim porozmawiać mówi że mam racje, dobrze że o tym mówię - ale robi to tylko dlatego by uciąć rozmowę, za dwa dni okazuje się że zrobiła całkiem inaczej niż ja chciałem. Potem gdy mam pretensje przeprasza i mówi że kocha, przecież nie będziemy się o to klucic, za tydzień znów to samo. Próbowałem z nią kilkakrotnie o tym pomówić że się zmieniła, że nie jest jak kiedyś, kategorycznie twierdzi że nie, nie widzi problemu. Nie chcę ślubu ponieważ ja kocham i chcę byśmy przetrwali, obawiam się że po ślubie odbije jej całkowicie i będzie próbowała rządzić wtedy szybko się rozstaniemy, drugą rzecza której się obawiam to właśnie moment rozstania, wiem że będę o tę miłość walczył do końca i jak już nie dam rady to się rozstaniemy, a po ślubie jak nie dam rady dalej to czeka nas jeszcze rozwód i się znienawidzony a są dzieci. Mam gdzieś jak tu niektórzy piszą względy finansowe, oczywistością jest że alimenty będę płacił i opiekował się dziećmi czy ze ślubem czy bez. Myślę że ślub pogorszy nasze zaczynające sie delikatne kłopoty.

Mistrzu, będzie gorzej. Od siebie? Nastąp jej na gardło. Ponieważ żyjecie łatwo i lekko zaczęła Cię uważać za pizdę i chce zdominować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgoś
8 godzin temu, Piaskun napisał:

Nie przejmuj się Kwiatku. Trzymaj się w garści. Reszta jest mało istotna.

Nie no, przejmuję się. To część mojego życia. I właściwie ta reszta, ta część jest istotna. A czy Ty, Piaskun mógłyś mnie czasem potrzymać? Ja nie wiem chwilami jak. A Ty wiesz, to może zgodziłbyś się i pozwolił mi na chociażby jedno Twoje piórko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
13 godzin temu, Piaskun napisał:
13 godzin temu, Gość Xxx napisał:

Ty piszesz o jakiś patologiach, a nie o małżeństwie. W malzenstwie, które ja prefereju (i mam) mąż i żona pracuą, zajmują się dziećmi i domem, nikt od nikogo pieniędzy nie potrzebuje bo jest wspólnota majątkowa, nikt nie stosuje nazwanej przez Ciebie "przemocy emocjonalnej" w postaci braku seksu, o leceniu do siebie z pięściami i jakimś wyrżnięciu z plaskiej już nawet nie wspomnę - bo to jest całkowicie nie do przyjęcia. 

A teraz już spadam spędzić miło wieczór z mężem.  Miłego wieczoru.

I jeszcze jedno- nie oceniaj wszystkich kobiet przez pryzmat swojej byłej. 

Nie oceniam. Wiem, jednak, że jeśli kiedyś będziesz chciała się zemścić na mężu masz ogromne szanse na pozbawienie go wszystkiego: od znakomitej większości majątku wspólnego, po pracę, widzenie z dziećmi i koniec końców wolności i dobrego imienia. Pięknie, ładnie że (póki co przynajmniej) z tych możliwości nie korzystasz. Ale je masz. Tak jak ma je każda kobieta.

 

Nie wiem co musiałby zrobić mój mąż,  abym miała ochotę się mści- przypuszczam, że coś bardzo perfidnego. Majątek mamy wspólny w wspólnie się to dorobiliśmy, więc nie bardzo rozumiem dlaczego miałby w momencie rozwodu tracić. Co do widzenia z dziećmi to jest wspaniałym ojcem i dzieci bardzo go lubią, więc też nie wiem dlaczego miałabym ograniczać mu widzenie - zresztą dzieci nie są już takie malutkie. Generalnie gdyby bo x latach okazało się  że nasze drogi jednak się rozeszły to nie wyobrażam sobie aby robić szopkę z rozwodu i pośmiewisko. Tyle lat przeżyliśmy razem szczęśliwie,  że nie ciężko mi jest sobie wyobrazić abym potem miała się rozstawać tak jak opisujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qwerty

Żyją latami bez ślubu, rodzą dzieci, ale nagle ślub kościelny, bo są wierzące. Takim zakłamanym ludziom bez zasad tylko w twarz napluć. Hipokryzja i obłuda pełną gębą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
9 godzin temu, Gość Niepewny napisał:

Autorko jestem w podobnej sytuacji, moja partnerka nagle zaczęła nalegać na ślub, jesteśmy długo razem, mamy dzieci. Dlaczego nie mam ochoty brać ślubu, choć kiedyś sam mówiłem że znalazłem ideal i napewno kiedyś zostanie moją żoną, otóż dlatego że zaczęła się zachowywać typowo, on już jest mój i mogę zrobić co zechce. Cudowne partnerstwo o jakim marzyłem zaczęło się zmieniać w "jesteś moim partnerem ale i tak będzie po mojemu". Najpierw w małych kwestiach a teraz już w większych robi po swojemu, nie chodzi mi o to by ma robić po mojemu tylko jak są jakieś różnice to się dogadać. Kocham ją, chce spędzić z nią życie ale wspaniałe życie a nie koszmar pełen klutni. Kiedyś można było oglądać każdy temat, teraz widzę że jak widzę problem i próbuje o nim porozmawiać mówi że mam racje, dobrze że o tym mówię - ale robi to tylko dlatego by uciąć rozmowę, za dwa dni okazuje się że zrobiła całkiem inaczej niż ja chciałem. Potem gdy mam pretensje przeprasza i mówi że kocha, przecież nie będziemy się o to klucic, za tydzień znów to samo. Próbowałem z nią kilkakrotnie o tym pomówić że się zmieniła, że nie jest jak kiedyś, kategorycznie twierdzi że nie, nie widzi problemu. Nie chcę ślubu ponieważ ja kocham i chcę byśmy przetrwali, obawiam się że po ślubie odbije jej całkowicie i będzie próbowała rządzić wtedy szybko się rozstaniemy, drugą rzecza której się obawiam to właśnie moment rozstania, wiem że będę o tę miłość walczył do końca i jak już nie dam rady to się rozstaniemy, a po ślubie jak nie dam rady dalej to czeka nas jeszcze rozwód i się znienawidzony a są dzieci. Mam gdzieś jak tu niektórzy piszą względy finansowe, oczywistością jest że alimenty będę płacił i opiekował się dziećmi czy ze ślubem czy bez. Myślę że ślub pogorszy nasze zaczynające sie delikatne kłopoty.

Mało konkretów, do tego jeżeli to był Twój ideał i opowiadałeś, że kiedyś zostanie twoja żona to dlaczego nie została (piszesz, że jesteście długo że sobą). Jak i was wygląda sprawa majątkową: czyje jest mieszkanie, samochód, itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Gość Xxx napisał:

Nie wiem co musiałby zrobić mój mąż,  abym miała ochotę się mści- przypuszczam, że coś bardzo perfidnego. Majątek mamy wspólny w wspólnie się to dorobiliśmy, więc nie bardzo rozumiem dlaczego miałby w momencie rozwodu tracić. Co do widzenia z dziećmi to jest wspaniałym ojcem i dzieci bardzo go lubią, więc też nie wiem dlaczego miałabym ograniczać mu widzenie - zresztą dzieci nie są już takie malutkie. Generalnie gdyby bo x latach okazało się  że nasze drogi jednak się rozeszły to nie wyobrażam sobie aby robić szopkę z rozwodu i pośmiewisko. Tyle lat przeżyliśmy razem szczęśliwie,  że nie ciężko mi jest sobie wyobrazić abym potem miała się rozstawać tak jak opisujesz.

 A ja jeszcze raz powtórzę Ty może nie zechcesz względem swojego męża zastosować tych wszystkich możliwości, ale wiele kobiet nawet się nie zawaha.

Nie czuję się komfortowo w sytuacji kiedy ktoś ma załadowaną broń a ja nie.

25 minut temu, Gość Małgoś napisał:

Nie no, przejmuję się. To część mojego życia. I właściwie ta reszta, ta część jest istotna. A czy Ty, Piaskun mógłyś mnie czasem potrzymać? Ja nie wiem chwilami jak. A Ty wiesz, to może zgodziłbyś się i pozwolił mi na chociażby jedno Twoje piórko.

Och mogę Cię potrzymać i w ramionach, i pod ramię, i za serce, i za buzię, i za włosy.

Jestem mężczyzną o wielkich możliwościach.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lasunia

Bardzo mi żal takich facetów jak Pan Piaskun, zwłaszcza, że kiedyś byłam z takim smutnym rozwodnikiem. Do dzisiaj nie wiem, co w nim widziałam, bo jego poprzednia żona (moim zdaniem kompletna zdzira) nastawiła go do kobiet, miłości, intymności i bliskości tak, że dla mnie został tylko zimny i nieprzyjemny w zasadzie seks. Dobrze, że się wyrwałam w porę. Ciągle powtarzał, jakie to kobiety są wyrachowane i wredne, a ja głupia, miałam nadzieję, że moim ciepłem i miłością go zmienię. Szkoda czasu i słów na takie przypadki, drogie panie. Takim przypadkom potrzeba samotności i terapii, a nie kobiety. Niejedna szczera i pełna bezinteresownej miłości zmarnowała lata przy kimś takim. 

Teraz jestem zaręczona z kimś kto kocha, nie boi się miłości, chociaż wiele razy został zraniony, budujemy razem dom, nigdy nikomu przez myśl nie przeszło coś takiego jak intercyza, zarabiamy podobnie i mamy podobne podejście do życia. Nie musiałam go gnębić o ślub, prawda, że mi na ślubie (a już zwłaszcza na weselu) w ogóle nie zależy. Pobierzemy się tylko w urzędzie i to jak zajdę w ciążę, bo nie chcę, żeby w szpitalu robili problemy, a potem dzieciak był wyśmiewany na podwórku. Po ślubie kolacja w 10 osób i do domu. Wątpię, żebym nawet nazwisko zmieniała. Chcę z tym człowiekiem stworzyć rodzinę i iść przez całe życie i nie muszę mieć papierka, żeby być wobec niego uczciwa, szczera, wierna i kochająca. Moim zdaniem jeśli kobieta tak strasznie ciśnie na ślub, powinna się zastanowić po co. Co jej to da? Co to niby zmieni? A przede wszystkim po jakimś czasie na początku związku powinna ustalić czy partner tego chce. Łapanie kogoś, kogo niby kochasz i szanujesz i zmuszanie do czegoś, w co nie wierzy zaprzecza w ogóle istocie małżeństwa tak samo jak intercyza i inne gówna, które mówią tak naprawdę tylko jedno - mam cię gdzieś, jestem niedojrzałą egoistką/niedojrzałym egoistą i nigdy nie stworzę z tobą jedności. Małżeństwem się jest, nie bywa. Małżeństwo to stan umysłu, a nie papier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Lasunia napisał:

Bardzo mi żal takich facetów jak Pan Piaskun, zwłaszcza, że kiedyś byłam z takim smutnym rozwodnikiem. Do dzisiaj nie wiem, co w nim widziałam, bo jego poprzednia żona (moim zdaniem kompletna zdzira) nastawiła go do kobiet, miłości, intymności i bliskości tak, że dla mnie został tylko zimny i nieprzyjemny w zasadzie seks. Dobrze, że się wyrwałam w porę. Ciągle powtarzał, jakie to kobiety są wyrachowane i wredne, a ja głupia, miałam nadzieję, że moim ciepłem i miłością go zmienię. Szkoda czasu i słów na takie przypadki, drogie panie. Takim przypadkom potrzeba samotności i terapii, a nie kobiety. Niejedna szczera i pełna bezinteresownej miłości zmarnowała lata przy kimś takim. 

Teraz jestem zaręczona z kimś kto kocha, nie boi się miłości, chociaż wiele razy został zraniony, budujemy razem dom, nigdy nikomu przez myśl nie przeszło coś takiego jak intercyza, zarabiamy podobnie i mamy podobne podejście do życia. Nie musiałam go gnębić o ślub, prawda, że mi na ślubie (a już zwłaszcza na weselu) w ogóle nie zależy. Pobierzemy się tylko w urzędzie i to jak zajdę w ciążę, bo nie chcę, żeby w szpitalu robili problemy, a potem dzieciak był wyśmiewany na podwórku. Po ślubie kolacja w 10 osób i do domu. Wątpię, żebym nawet nazwisko zmieniała. Chcę z tym człowiekiem stworzyć rodzinę i iść przez całe życie i nie muszę mieć papierka, żeby być wobec niego uczciwa, szczera, wierna i kochająca. Moim zdaniem jeśli kobieta tak strasznie ciśnie na ślub, powinna się zastanowić po co. Co jej to da? Co to niby zmieni? A przede wszystkim po jakimś czasie na początku związku powinna ustalić czy partner tego chce. Łapanie kogoś, kogo niby kochasz i szanujesz i zmuszanie do czegoś, w co nie wierzy zaprzecza w ogóle istocie małżeństwa tak samo jak intercyza i inne gówna, które mówią tak naprawdę tylko jedno - mam cię gdzieś, jestem niedojrzałą egoistką/niedojrzałym egoistą i nigdy nie stworzę z tobą jedności. Małżeństwem się jest, nie bywa. Małżeństwo to stan umysłu, a nie papier.

Jak powiedziałem, kto trzyma kij to uspokaja tych co mogą tym kijem oberwać i deprecjonuje tych którzy do kija się zbliżyć nie chcą.

Jeśli się ze swoim naiwniakiem rozwiedziesz i dobrze go pociśniesz (zaręczysz że do tego nie dojdzie?) to i on rozwinie w sobie świadomość prawną.

Związki związkami, a głupota i brak świadomości prawnej to głupota i brak świadomości prawnej.

1256930652_by_Wariat232323_600.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×