Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ania

Czy Wy też uważacie, że to wcale nie zawsze prawda że cały charakter widać przed ślubem?

Polecane posty

Gość Ania

Nie zgadzam się z tym. Mój mąż przed ślubem wydawał mi sie ideałem. Skoro taki pracowity i lubił się dużo uczyć, to myslałam że ta sumienność przedłoży się na starania by byc dobrym męzem, ojcem. Po ślubie zaczęła sie równia pochyła, odkryłam ze on wlasciwie nie funkcjonuje jak wszystko nie dzieje sie glownie wokół niego. Przedtem bylam fajna bo miałam perspektywy na swoją kasę, ze mną byly fajne wycieczki na spontanie bo mial z kim pojechac. Schody zaczely sie jak zaszlam w ciaze, a jak urodzilam to juz w ogole. Dziecko ma 2,5 roku i dokladnie o tyle uwazam ze moje malzenstwo za dlugo juz trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ALe to ty się zmieniłaś, a nie mąż, więc nie wiem, o co ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

Bo pojawilo sie dziecko i Piotrus Pan musial zejsc z piedestalu, jak to? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

Aha, i o kasę niby mu nie chodzi, zresztą zaraz wracam do pracy, ale jednak mam wrazenie ze gorzej mnie traktuje odkad siedze z dzieckiem w domu, choc sam zapiera sie nogami i rekami by nie oddawac dziecka do zlobka...zreszta my obydwoje jestesmy antyżłobkowi. co innego przedszkole.

Ale ogolnie chodzi mi o to, ze widzę to wyraznie ze on ma tak że jak ma cos poswiecic dla innych to zaczynają się schody, dziecko go męczy, wszystko go męczy. Kiedy moze to upycha swojej matce by sie opiertalac w tym ojcostwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania
4 minuty temu, Gość Monika napisał:

Bo pojawilo sie dziecko i Piotrus Pan musial zejsc z piedestalu, jak to? ;)

Kobieto, 100%, ujęłaś to najlepiej jak można. Myślę, że to właśnie o to chodzi. Nie ma nic gorszego dla takiego pana JA. Tylko że ja nie sądziłam, że u niego to będzie tak nasilone. Dziś zasmuciło mnie że powiedział jak juz syn zasnal :"okropne jest to życie, dzieci często wstaja o 8 a ida spac o 22, taka wegetacja z tymi bachorami"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Ania napisał:

Aha, i o kasę niby mu nie chodzi, zresztą zaraz wracam do pracy, ale jednak mam wrazenie ze gorzej mnie traktuje odkad siedze z dzieckiem w domu, choc sam zapiera sie nogami i rekami by nie oddawac dziecka do zlobka...zreszta my obydwoje jestesmy antyżłobkowi. co innego przedszkole.

Ale ogolnie chodzi mi o to, ze widzę to wyraznie ze on ma tak że jak ma cos poswiecic dla innych to zaczynają się schody, dziecko go męczy, wszystko go męczy. Kiedy moze to upycha swojej matce by sie opiertalac w tym ojcostwie

Ale czemu w temacie piszesz o ślubie skoro potem o dziecku? Widać dziecka nie chciał mieć,  a sam ślub nie oznacza przecież zmiany trybu życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie, to nie autorka się zmieniła. Ona po prostu odkryła jego prawdziwe ja. A to często wychodzi wlasnie w praniu, jak są trudne sytuacje, male dziecko w domu, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Ale czemu w temacie piszesz o ślubie skoro potem o dziecku? Widać dziecka nie chciał mieć,  a sam ślub nie oznacza przecież zmiany trybu życia.

Jak nie chciał to mógł kategorycznie odmówić powiększenia rodziny. Nie zgwałciłam go ani nie zrobiłam "wpadki kontrolowanej". Sam się na to zgodził. Zresztą przed ślubem zawsze mówił że chce miec dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Ale czemu w temacie piszesz o ślubie skoro potem o dziecku? Widać dziecka nie chciał mieć,  a sam ślub nie oznacza przecież zmiany trybu życia.

niby nie oznacza zmiany trybu zycia ale dziwnym trafem zaraz po slubie zaczal wiecej ode mnie wymagac i wady ktore wczesniej akceptowal teraz zaczal w sposob bardzo intensywny sposob tępić, zrobilo sie malo przyjemnie i tak jest do dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

a ile lat wcześniej razem mieszkaliście, jakie wtedy były wasze życie,  podejście do obowiązków, ich podział etc.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Ania napisał:

Nie zgadzam się z tym. Mój mąż przed ślubem wydawał mi sie ideałem. Skoro taki pracowity i lubił się dużo uczyć, to myslałam że ta sumienność przedłoży się na starania by byc dobrym męzem, ojcem. Po ślubie zaczęła sie równia pochyła, odkryłam ze on wlasciwie nie funkcjonuje jak wszystko nie dzieje sie glownie wokół niego. Przedtem bylam fajna bo miałam perspektywy na swoją kasę, ze mną byly fajne wycieczki na spontanie bo mial z kim pojechac. Schody zaczely sie jak zaszlam w ciaze, a jak urodzilam to juz w ogole. Dziecko ma 2,5 roku i dokladnie o tyle uwazam ze moje malzenstwo za dlugo juz trwa.

Nie wiem jak to jest po małżeństwie, ale u mnie zobaczyłam prawdziwą twarz mojego partnera po tym jak zamieszkaliśmy razem. Przedtem dużo ze sobą rozmawialiśmy, od potrafił spontanicznie mnie pocałować czy przytulić na ulicy, pisał smsy, dzwonił, a jak zamieszkaliśmy razem to jest masakra. Ma mnie gdzieś, w ogóle nie chce rozmawiać, tylko wydaje rozkazy, podaj mu to, zrób tamto. Całymi dniami leży i ogląda tv. Beznadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

moj maz po slubie sie nie zmienil , ale to moze dlatego ze slub wzielismy po 8 latach wspolnego zycia i dorobieniu sie 2 dzieci 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia

Mój też się nie zmienił. Ale też przed ślubem 3 lata byliśmy ze sobą a 2 lata przed ślubem mieszkaliśmy razem.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja myślę, że problemem nie jest to, że on się zmienił tylko to, że ty zmiany oczekiwałaś. Jak ktoś kto ocenia innych przez pryzmat ich zaradności, tego ile zarabiają i jak aktywne życie prowadzą ma nagle być zadowolony, że musi drugą osobę utrzymywać. Tak, byłaś fajna jak miałaś swoje pieniądze i można się z tobą było bawic. Teraz fajna nie jesteś. Czy to jest podejście dojrzałe czy nie to inna sprawa, ale on się NIE zmienił. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×