Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kaaarolajn

pobiłam się ze swoim facetem

Polecane posty

Cześć wszystkim. Siedzę i płacze bo mam żal do niego i do siebie. 

Jesteśmy ze sobą osiem lat, za dwa lata mamy slub. Wszystko jest zaplanowane, w czesci opłacone, a po dzisiejszej awanturze nie wiem czy chce wychodzic za niego. 

Na codzien jestesmy szczesliwi, dogadujemy sie we wszystkich waznych kwestiach. Raz na miesiac przechodzimy powazne kłótnie i to najczesciej z jakiejs bzdury wywyłuje się afera- nastepnego dnia najczesciej wszystko wraca do normy... chyba ze awantura dotyczy jego wyjscia na miasto z kolegami i nawalenia się do nieprzytomnosci.

Dzisiaj było troche inaczej. Siedzielismy rano przed tv, ogladalismy film. Zaczelismy rozmawiać o jego wyjsciu w styczniu z kumplami na miasto, które sobie zaplanowali. Przypomniałam mu, że ma zakaz wychodzenia przez cały rok beze mnie (ostatnio każde jego wyjscie konczyło sie totalnym zalaniem sie i bez pomocy swoich znajomych albo mojej nie mogl wrocic do domu). Nastepnego dnia się nadawal jedynie do lezenia w lozku i niewychodzenia z powodu kaca). Zaczełam mówic najpierw spokojnie ze niech zapomni i ze obiecał ze nigdzie nie wyjdzie. Ignorował mnie i mówił ze oczywiscie ze pojdzie. Zdenerwowałam sie i zaczełam krzyczec zeby zapomniał i zeby wybierał- albo ja albo wódka. Wysmiał mnie, zaczełam krzyczec jeszcze głosniej zeby zapomniał, że zostaje w domu. Zaczał mi reka zastawiac usta, zaczełam szarpac jego koszulke i plakac. On w kołko powtarzal tylko ze jestem wariatka i zebym dała mu spokoj. Szarpałam mocniej i go pchnełam, odwróciłam się w strone sypialni i poczułam mocne kopniecie w plecy. Nie zareagowałam, poszłam na łozko do sypialni. Poszedl za mna i zaczal udowadniac swoje racje, niewiele pamietam z tego co mowil- bylam w szoku. Odepchnełam go reka (niestety w twarz- obiecałam sobie ze nigdy nikogo nie uderze w twarz i do tej pory tego nie zrobilam). Wybieglam z sypialni i pojechalam  do dziadka. 

Czy ja jestem jakas nienormalna? Czy ja sie czepiam?

Troche mi ulzyło ze sie wygadałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Big

Gość, który uderza kobietę to szmata. Nieraz zdarzyło się nam pokłócić i czasem żona nawet próbowała mnie uderzyć ale ponieważ trenuję judo nie była w stanie. Trzymałem ją za nadgarstki a ona się szarpała, była wściekła, bezbronna mała i bardzo sexy, widziała że mnie to kręci i zazwyczaj zamiast dalszej kłótni lądowaliśmy w łóżku. Swoją drogą to dziwię się facetom, którzy zamias spędzić seksowny wieczór ze swoją kobietą wybierają chlanie z innymi facetami, to mi gejostwem zalatuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzz

On chleje i bije, ty zabraniasz i się awanturujesz, świetnie się dobraliście.  Tak, czepiasz się i jesteś zdesperowana będąc z nim.

Zacznijmy od tego, że  miłośc miłością ale tak to już działa, że nikt nikogo do niczego nie zmusi. Powiedziałaś facetowi raz, że nie tolerujesz uchlewania się do nieprzytomności - następnym razem gdy to zrobił powinnaś spakować graty swoje albo jego (w zależności od waszej sytuacji) i do widzenia. I nie, nie jęczeć i histeryzować, że go zostawiasz, ale odważna i zrealizowana decyzja, bez zbędnego gadania. Mądry człowiek zastanowiłby się czy  w tej sytuacji takie wyjścia są cokolwiek warte. Idiota poszedłby pić. Naprawdę uważasz, że  takie mulenie komuś za uchem cokolwiek da? Przecież on to wpuszcza uszami i zupełnie nie zwraca uwagi.  Śmieszne jest takie  zabranianie dorosłemu człowiekowi (bla bla przypominam ci , że  masz zakaz wychodzenia przez cały rok beze mnie - sorry ale  siedzenie z tobą brzmi  brzmi jak kara). To ośmieszanie się i poniżanie w oczach drugiej strony, nie stawiasz żadnych granic więc robi co chce.  On działa - wychodzi, pije i niestety bije a ty tylko jęczysz nie robiąc z tym nic. Do tego facet ma cię już tak dość, że Cię kopnął. To  wróży jak najgorzej.  Ale pewnie nadal go kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×