Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wnada

Wspólne utrzymanie mieszkania

Polecane posty

Gość tyle

jakbyś żyła w małżeństwie to byś nie miała takich problemów jak w nieformalny związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 godzin temu, Gość Gosc Magda napisał:

Chyba normalne jest że facet utrzymuje kobietę, tak było od lat tylko dzisiejsze ciamajdy bez jaj maja z tym problem.

Ja nie wyobrażam sobie, żebym miała płacić za mieszkanie faceta - mniej zarabiamy i w końcu to kobieta dzieci rodzi.

Ile was jeszcze pasożytek jest na świecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sse
1 godzinę temu, Gość tyle napisał:

jakbyś żyła w małżeństwie to byś nie miała takich problemów jak w nieformalny związku

Ryzyko wiązać się z kimś takim jak ona, no na szczeście facet chyba o tym wie, nie bez powodu  kupił mieszkanie na siebie i sam wziął kredyt.

Gdyby miał wobec niej jakiekolwiek zamiary pewnie w ogóle nie byłoby mowy o pieniądzach. Albo ona by się dokładała (wspólna własność wspólny kredyt) albo on by płacił bez zająknięcia. To i tak się rozleci.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facio
2 godziny temu, Gość tyle napisał:

jakbyś żyła w małżeństwie to byś nie miała takich problemów jak w nieformalny związku

U mnie tak jest że dziewczyna mieszka u mnie i praktycznie może wydaje 200, 300 zł na miesiąc na życie, mimo iż zarabia ok 3 tys na rękę. 

Przed tym jak się wprowadziła, to miałem zamiar w miarę szybko się oświadczyć, ale jak zobaczyłem jak ona traktuje wspólne życie, to szybko mi minęło i widzę że traktuje teraz związek w formie ile uda jej się dla siebie wyrwać. W lecie mieliśmy jechać na wakacje, to poprosiłem żeby za siebie zapłaciła - za wakacje które sama wybrała, wybrzydzając przy tym strasznie - ok 3500 zł za osobę. Jak powiedziała że ją na to nie stać, to po prostu zrezygnowałem z wyjazdu i spędziłem lato w mieście. Niestety ale tak się dłużej życ nie da i pewnie zostawię pasożyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin

A ja mam niepracujaca żonę i nie miałem żadnych złudzeń od początku związku. Wiem że ja muszę na to wszystko zapracować i tyle.  Ale z drugiej strony robi wszystko co jej karze A dom jest idealnie prowadzony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
1 godzinę temu, Gość Marcin napisał:

A ja mam niepracujaca żonę i nie miałem żadnych złudzeń od początku związku. Wiem że ja muszę na to wszystko zapracować i tyle.  Ale z drugiej strony robi wszystko co jej karze A dom jest idealnie prowadzony. 

Co jej karzesz????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zpaznokcilakier

Nigdy ,przenigdy , nie doprowadzajcie  do sytuacji, gdzie żaden lokal nie jest Wasz dziewczyny. Kobieta powinna być samodzielna i od początku kariery , czy tam pracy , robić wszystko żeby mieć swój kąt. Nawet jeśli mąż z żoną biorą kredyt na dom , powinni solidarnie go spłacać.Bo jeśli w życiu coś  pójdzie nie  po Waszej myśli, mąż się wycofa, albo chłopak albo konkubent , to wtedy taka roszczeniowa albo łatwowierna  kobieta zostaje z niczym.Moze sobie wtedy spakować swoje rzeczy w karton i iść pod most. To nierzadkie sytuację. A wtedy jest płacz i zgrzytanie zębów. I tułaczka. Smutne to wszystko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbb

no wlasmie co jej karzesz,? traktujesz ją jak władca służącą,? poddana,? a jak w łóżku,?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bolo

Co innego małżeństwo, dzieci a co innego jeśli wprowadza się do mnie panienka i rząda - utrzymuj mnie, kup nowe meble, zabierz mnie na wakacje a najlepiej daj mi swoją kartę ja roztrwonie ci oszczędności, pomieszkam z tobą rok czy dwa a potem znajdę sobie innego. Dlaczego mamy inwestować w kobietę która być może nie nadaje się na żonę? Też bym chciał się do kogoś wprowadzić, żyć za free a do tego jeszcze korzystać z czyjejś wypłaty dając w zamian tylko swoje towarzystwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin

A wszystko jej karze, ale bez obaw feminazistki nie znęcam się nad nią. 

To ja decyduje o tym kiedy będzie np remont czy wymiana mebli, to ja jak czułem że dam radę postanowiłem zamienić mieszkanie na dom, itp itd.  Ja decyduje ile razy w roku jedziemy na wakacje, jak duże kieszonkowe żona dostanie i na jakim poziomie możemy żyć.  Ale żeby nie było, ozenulem się z miłości i cała moja praca ma na celu zapewnienia jak najlepszego życia mojej rodzinie.  U mnie w domu wystarczyło by jedno zdanie "nie możemy w tym roku wymienić mebli" i byłby koniec dyskusji. 

W łóżku to chyba każda kobieta lubi jak się nią rządzi A przynajmniej większość. Służąca to kobieta która musi chodzić do pracy i zarabiać na rodzinę wg mnie.  

Generalnie każdy dostaje to co chce, ona jest bardzo rodzinną, lubi się zajmować domem mi nikt nie przeszkadza w zarabianiu.  Żyje nam się fajnie już prawie 15 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xxx
39 minut temu, Gość Marcin napisał:

A wszystko jej karze, ale bez obaw feminazistki nie znęcam się nad nią. 

To ja decyduje o tym kiedy będzie np remont czy wymiana mebli, to ja jak czułem że dam radę postanowiłem zamienić mieszkanie na dom, itp itd.  Ja decyduje ile razy w roku jedziemy na wakacje, jak duże kieszonkowe żona dostanie i na jakim poziomie możemy żyć.  Ale żeby nie było, ozenulem się z miłości i cała moja praca ma na celu zapewnienia jak najlepszego życia mojej rodzinie.  U mnie w domu wystarczyło by jedno zdanie "nie możemy w tym roku wymienić mebli" i byłby koniec dyskusji. 

W łóżku to chyba każda kobieta lubi jak się nią rządzi A przynajmniej większość. Służąca to kobieta która musi chodzić do pracy i zarabiać na rodzinę wg mnie.  

Generalnie każdy dostaje to co chce, ona jest bardzo rodzinną, lubi się zajmować domem mi nikt nie przeszkadza w zarabianiu.  Żyje nam się fajnie już prawie 15 lat. 

Czyli to Ty jesteś służącym, bo musisz chodzić do pracy i zarabiać na dom. Tylko jak na służącego to masz dużo do powiedzenia. Kieszonkowe to się dzieciom daje, a dorosły człowiek potrafi zarobić na utrzymanie rodziny. Może i fajnie wam się żyje, co kto lubi, ale małżeństwo gdzie tylko jedna osoba decyduje to jednak dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin

Ważne że działa. 

Uważamy że podział na zajęcia damskie i męskie sprawia nam dużo frajdy i jest z założenia dobry. 

 

Poza tym mało która rodzi A jest tak do końca partnerską. Zawsze któraś że stron dominuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facet

Przynajmniej nie jesteś zaskoczony 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1987

Kiedyś kobiety siedziały w domu i słuchały męża, później za komuny pracowały, zajmowały się domem  i dalej słuchały męża. A dzisiaj to kobieta chce rządzić w domu a do tego brać jeszcze kasę od męża.

Moja była jak się do mnie wprowadziła i zobaczyłem, że nie chce dokładać się do czynszu życia, to pogoniłem ją po 2ch miesiącach tłumaczenia że przegina. Zrobiłem to nawet mimo iż mnie było stać na to żeby ją utrzymywać, zarabiałem 3 razy więcej od niej. Ale mimo wszytko taki pasożytniczy związek gdzie kobieta ma 2.5 tys na rękę i nie chce dać nawet 500 zl na wspólne utrzymanie domu, byłby chory. Ja nigdy bym nie był pewny czy ona jest ze mną dla kasy czy z miłości. Teraz jestem z kobieta która sama zaofiarowała się, że będzie płaciła cały czynsz, mimo iż ja tego nie chciałem - jej argument był taki że ja poniosłem i tak spore koszty żeby kupić mieszkanie, a mogłem sobie jeździć na wakacje na Karaiby. Również spora część zakupów robi za swoje i nawet jej nic nie mówiłem. Efekt jest taki że ponosi ok 50% wspólnych kosztów życia, ale ja wiem, że po ślubie mogę dać jej dostęp do mojej kasy, która będę już traktować jako wspólną jak będzie coś potrzebować - auto, wakacje, bo jest tego warta 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna92

Stulejkowcy co dziecka nie potrafią utrzymać zawsze będą narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Anna92 to kolejny pasożyt 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaa
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Anna92 to kolejny pasożyt 🙂

no w tym przypadku to chyba dziecko pasożyt

coś nie widzę, żeby ona się czegoś domagała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ma mentalność pasożytki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WWW

Dzisiejsze kobiety mają przeważnie taką mentalność - facet ma ją utrzymywać, płacić za wszytko, no ale ona tez w końcu pracuje więc facet ma po równo pracować w domu 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann

Nie wiem za co durny Marcinek karze swoją żonę, ale miech mu będzie. 

Gdy mieszkałam z partnerem, podczas, gdy ja studiowałam i coś tam miałam ze stypendium, korków i pracy na 1/4 etatu, to on płacił więcej, bo siłą rzeczy prawie 100% moich dochodów poszłaby na utrzymanie, zresztą to on wybił mi z głowy płacenie po połowie, bo zarabiał dużo więcej. Gdy pracuję normalnie, to dzielimy się 50-50, jakiś czas temu nie miał stałej pracy, więc wtedy to ja płaciłam więcej. Natomiast w żadnym momencie nie było żadnych rozkazów, ani z mojej strony, ani z niego. Obowiązkami dzielimy się po partnersku, czyli ja gotuję, a on sprząta, ja prasuję, a on robi pranie etc. Odpowiada nam ten układ. Gdy mamy drobne naprawy lub remonty to robimy je wspólnie, bo taka praca fizyczna to świetna odskocznia od pracy umysłowej. A najlepsze jest to, że mój partner nie uważa, że jest feministą. ;-) 

Wedlug mnie koleżanka, która założyła temat powinna płacić połowę czynszu i połowę kasy za jedzenie. Dlaczego? Na poczatku związku to ja miałam samochód, ja płaciłam ubezpieczenie, za naprawy etc., a tylko paliwo, gdy jechaliśmy np. na drugi koniec Polski było płacone po połowie. W końcu to mój samochód i partner nie musi go utrzymywać, tak samo jak koleżanka nie musi płacić kredytu, za meble etc., ale tak samo nie powinna oczekiwać, że partner zrobi ZE SWOIM mieszkaniem to co ONA chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×