Pomysły na lunchboxe do pracy

Sprawa jest taka : w przyszłym tygodniu zaczynam nową pracę i okazuje się, że będę musiała nosić ze sobą lunch. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie za bardzo mam pomysły.  Chciałabym, żeby to były posiłki lekkie i raczej bezmiesne, mogą być z rybami.

Za wszelkie podpowiedzi z góry dziękuję

Sałatki, ryż z warzywami, warzywa z rybą na parze, jogurty z płatkami.

Ja zazwyczaj biore obiad jednogarnkowy z poprzedniego dnia, albo wrzucam luzem rozne rzeczy do jedzenia widelcem (jajka na twardo, plastry szynki, zoltego sera, pomidory koktajlowe, grube kawalki ogorka albo korniszony, czasem kukurydze z puszki). Do tego duzo orzechow (czasem mieszanki, a czasem najtansze ziemne solone). Nic wymyslnego. Jestem za bardzo zmeczona, zeby robic specjalne piekne lunche, a kanapek co leza pol dnia w opakowaniu nie znosze, bo jakis kwas sie wytraca z chleba, poza tym nie chce mi sie ich robic. Musze miec duzo tresciwego jedzenia w ciagu dnia, zeby sie skupic. Kiedys jako nastolatka jak mialam bezmozgowa prace (wklepywanie danych z faktur) to wystarczyl mi jogurt i serek homo. na caly dzien, bo nawet jak mialam mgle umyslowa i spalam na siedzaco to i tak mialam robote zrobiona. Teraz to nie ma nawet mowy, zebym tak robila. Musze byc 100% zywa przez 9-10 h i musze duzo jesc, zeby jakos funkcjonowac. Ale nie jem gowien i slodyczy, bo nie chce przytyc.

Jak jest cieplo to dzien wczesniej miksuje owsianke albo inna kasze z owocami, jogurtami i innymi rzeczami, wkewam w wysoki kubek sportowy z duzym otworem i wkladam do lodowki. Rano zabieram ze soba i do poludnia ma nirmalna temp. Pije gruba centymetrowa slomka z Jysku, bo to jest bardzo geste. Platki dobrze zapychaja na prawie caly dzien, szczegolnie latem.

W kwestii pieknych estetycznych lunchow i bento z netu nie pomoge. Jestem zbyt praktyczna i nie chce mi sie w to bawic.

A co do orzechow to mam taki patent, ze kupuje duze paczki, zeby bylo tanio i przesypuje mniejsze porcje w torebki do zywnosci ze zgrzewem. Poza pora jedzenia jak nadal chce mi sie jesc to przesypuje w miske i jem je lyzka na biurku, zeby nie brudzic rak (naczynia sa w korpo kuchni). To samo robie czasem z suszonymi owocami, winogronami czy czyms tam do szybkiego zapchania zoladka, jak energia spada do zera mimo kawy.

Nie wyobrazam sobie, ze moglabym byc najedzona np. miksem salat albo musli z jogurtem. A ryb do pracy nie polecam ze zwyklego poszanowania dla wspolpracownikow (nie chce ich paralizowac smrodem, bo nie kazdy lubi rybie atomaty).

Ogolnie zalezy co robisz. Jak to bezmyslne wklepywanie czegos, to czymkolwiek sie najesz, a jak cos bardzo absorbujacego i odpowiedzialnego i zalezy ci na wynikach to sorry, ale musisz JESC. DUZO. NORMALNEGO KALORYCZNEGO JEDZENIA. Inaczej nie dasz rady byc aktywna przez caly dzien.

Powodzenia w nowym miejscu!

(Tzn. musli z jogurtem byloby mize okej, jakbym miala tego cala duza miche i zrobionego na gesto, tak ze lyzka staje. A salatka bylaby tez ok jakby byla napchana miesem, serem, jajkami, orzechami, pieczonymi warzywami i jakims sosem i byla jej tez cala wielka micha, a nie maly kontenerek z lunchboxa.)

Mnie wystarcza sycąca sałatka na bazie warzyw, np. cykoria plus orzechy, plus jajko i roquefort czy ser kozi. Albo brokuły, słonecznik i feta. Albo soczewica, dynia, parmezan. Albo bób, awokado, jajko. Sos oczywiście osobno, dodajesz przed zjedzeniem.