Pomocy!

Wczoraj zrobiłam test ciążowy. Wynik pozytywny. 

Chciałam mieć dziecko. Nie teraz, ale chciałam. On też mówił, że chce, a teraz namawia na usunięcie. 

Jestem załamana. Czuję się oszukana. Jakbym była głupią gówniarą co nabrała się na ciepłe słówka.

To nie był jednorazowy wybryk. My od roku uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia. To się musiało kiedyś stać. Każdy by zdawał sobie z tego sprawę. Tymczasem on był przekonany, że nie mogę zajść w ciążę, bo moje hormony to jeden wielki bałagan. Robiłam badania. Lekarka stwierdziła, że trzeba się leczyć, bo inaczej nic z tego nie będzie. Wiedział o wszystkim. Niczego przed nim nie ukrywałam. W tym przypadku dziecko było mało możliwe, ale nie nie możliwe. Rzadko dochodził we mnie, ale bywało i tak. Zresztą stosunek przerywany to marne zabezpieczenie. Powinien zdawać sobie z tego sprawę. 

Jutro rano idę do lekarza. Być może ten wynik testu jest fałszywy. Mam nadzieję. 

Jestem przerażona jego reakcją.